Spis treści
No dobra, wreszcie do tego siadłam! 🙂 To jest post, o który pytaliście od dawna! Warszawska ściągawka, dla wszystkich, którzy przyjeżdżają do Warszawy na dzień / dwa dni / tydzień, ale też dla tych, co tu mieszkają, ale jednak jeszcze nie wszystko zjedli 🙂 Od razu powiem, że my też nie znamy każdej knajpy 🙂 Polecamy te, które znamy i lubimy! Polecamy te, do których wracamy! Ale zawsze też chętnie słuchamy o tym, co Wy polecacie nam 🙂
Postaram się tu zawrzeć pomysły na różne kuchnie, różne okazje, różne upodobania 🙂 Trochę tego jest – nie wiem od czego zacząć, więc zaczynam od tego, co najbardziej oczywiste!
PIZZA
Od razu ostrzegam: kochamy pizzę w stylu neapolitańskim i to ona ląduje u nas na pierwszym miejscu. Podrzucam nasze ulubione miejsca.
CIAO A TUTTI DUE
Bajecznie dobra, przeróżne rodzaje, idealne ciasto – jak mówi nasza dobra koleżanka – “tu nawet nie zostawiam brzegów!” Ja też nie – wyjadam je maczane w oliwie! Uwielbiam połączenie pizzy Piccante z Quattro Formaggi. Świetna jest też Vegetariana (to ją widzicie na zdjęciu powyżej!) czy budząca sporo kontrowersji pizza z ziemniakami – Salsiccia e Patate. Ich drugi, a w zasadzie pierwszy lokal znajdziecie przy Wawelskiej. Nazywa się Ciao a Tutti 🙂
DWA OSIEM
Tegoroczne odkrycie, ale tylko na ciepłe dni. Barak nad Wisłą, 5 rodzajów pizzy i absolutny strzał w dziesiątkę. Obecnie zamknięte na zimę. Wrócimy na pewno wiosną i latem. Super miejsce, by zjeść z dziećmi – bok tor i pagórki dla rowerów, a dla dzieciaków miejsce do biegania. Maks to miejsce uwielbia i zabieramy tu jego kolejnych kolegów z rodzinami. Pełny post – TU.
Niezmiennie, od kilku lat lubimy też Mąkę i Wodę. Obecnie rzadko bywamy, bo jeśli jesteśmy na Chmielnej wybieramy młodszego brata Mąki, ale pizza u nich zacna! 🙂 Podobnie jak makarony i przekąski. Kiedyś w ofercie lunchowej mieli też jedne z najlepszych zup w mieście – do sprawdzenia, czy nadal mają. Na pewno jest to idealny adres, jeśli jesteście w centrum i potrzebujecie miejsca, gdzie każdy – dorosły i dziecko – znajdziecie coś dla siebie 🙂
WIETNAMSKIE
Obecnie swoje wietnamskie przygody ograniczyliśmy się do 3 miejsc:
VIET STREET FOOD
Niezmiennie nasza miłość. Znajdziecie ich w niewielkim lokalu na Saskiej Kępie – w lecie mają też cudowny ogródek. Zazwyczaj jemy pho (Łukasz), bun bo nam bo (ja) oraz tzw. wietnamską pyzę (oboje!). Do popicia woda z kokosa lub kawa po wietnamsku. Sporo ciekawostek sezonowo, więc warto patrzeć na ich profil na fcb. Aha, jeśli tylko mają w ofercie wietnamskie kanapki banh mi, to bierzcie, bo są pyszne!
Gdy jest ciepło idealne miejsce na rodzinny obiad, bo w ogródku jest też mała zjeżdżalnia i domek dla dzieciaków.
PHO MAI HIEN
W najbardziej klimatycznym miejscu Warszawy, tuż przy bazarku na Bakalarskiej powstała całkiem niedawno wietnamska knajpka, w której zawsze roi się od Wietnamczyków – to najlepsza rekomendacja! Mają rewelacyjną bun cha – to ten przysmak na zdjęciu! Zakochał się w niej nawet nasz Maks, który akurat fanem kuchni wietnamskiej nigdy nie był 🙂 Jest i pho (chociaż gorsze niż w VSF czy Vietnamce), czasem naleśniczki z mąki ryżowej, banh cuon, smażony makaron z wołowiną, sajgonki z mięsem i bardzo fajne sajgonki krabowe. My zawsze bierzemy do tego zieloną herbatę z lodem i kawę po wietnamsku (też z lodem) i teleportujemy się do Azji.
VIETNAMKA
Przyznaję uczciwie – bywamy najrzadziej 🙂 Centrum ostatnio nam nie po drodze, ale jeśli zwiedzacie Warszawę, będzie w sam raz. Na pho ze szpikiem i koniecznie na rewelacyjny naleśnik banh xeo! Lepszy niż w wielu miejscach w Wietnamie. Nasza recenzja z listopada zeszłego roku – TU!
BANH MI NAM
Nasze ulubione miejsce na wietnamskie bagietki banh mi. Świeże, chrupiące, z dużą ilością składników, z dużą ilością kolendry! Do tego świeże sajgonki i sałatki, które od razu pachną i smakują Azją.
JAPOŃSKIE – nie tylko ramen
UKI UKI
To nasze pierwsze spotkanie z kuchnią japońską, nie sushi. Pamiętam, gdy otworzyli Uki Uki i nasz wtedy jeszcze dość mały Maks cały czas dopraszał się, by iść na “kluski do Uki Uki”. Świetne miejsce na udon – z chrupiącymi warzywami czy krewetkami w tempurze. Do spróbowania również ramen i jeśli tylko są w karcie, pierożki gyoza – tak delikatne ciasto w Polsce jadłam tylko w Uki Uki. Uwielbiam też za klimat, ale ostrzegam – przed wejściem czasem jest kolejka i trzeba swoje odczekać. Jak w Japonii 🙂
SATO GOTUJE
To również nasza miejscówka na udon, ale trochę inaczej podawany – bez tempury obok, za to np. ze smażonym tofu w środku. Uwielbiam! Lubię też ich przystawki – tofu, bakłażana, smażoną makrelę czy onigiri – np. z łososiem lub śliwką. Uwielbiamy my i dzieciaki. Sato kochają też nasze dzieci – myślę, że w udonie większość dzieciaków się zakocha! W końcu większość z nich lubi polski, swojski rosół…. 🙂
Ale uwaga: lokal jest mały i atrakcji dla dzieci nie ma. Za to całkiem niedaleko jest przyzwoity plac zabaw, więc najpierw kluchy, a potem zabawa 🙂 Dziś, chyba po raz pierwszy idziemy tam ze znajomymi, bez dzieci. Już się cieszę na spokojną i pyszną kolację!
Update: od czasu, gdy podają u siebie pierożki gyoza, są to zdecydowanie i bezapelacyjnie najlepsze pierożki gyoza w mieście!
MUGI
Japońskie w centrum Warszawy – dwa kroki od Uki Uki. Byliśmy tam po raz pierwszy całkiem niedawno – wnętrze bez zadęcia, można wpaść na szybki obiad albo na kolację po ciężkim dniu. Świetne onigiri – na początek bierzemy jedno – potem domawiamy chyba kolejne 3. Smaczna gyoza, smaczny ramen. Do wyboru też yakitori, czyli szaszłyki np. z kurczaka – dobra przekąska dla dzieciaków.
Z japońskich potraw rzadziej spotykanych w Warszawie, MUGI proponuje Kushiage – szaszłyki z mięsa, warzyw czy owoców morza smażone w głębokim tłuszczu. Przyznam jednak, że my nie próbowaliśmy ich ani tu, ani w Japonii. Do nadrobienia! 🙂
JAPOŃSKIE – RAMEN
YATTA RAMEN
Przepraszam, ale wrzucam tylko jedno miejsce – z prostej przyczyny – dla nas, jeśli szukacie ramenu w Warszawie, ale jak w Japonii, Yatta jest BEZ-KON-KU-REN-CYJ -NE! Uwielbiam ich spicy miso ramen! Łukasz wybiera Shoyu, rewelacyjnie smakuje też grzybowy ramen wegański. Lokal niewielki, nam idealnie przypomina miejsca, w których jadaliśmy ramen w Tokio czy Kioto, ale od kogoś usłyszałam, że jest “obskurny”. My taką obskurność przy ramenie lubimy!
Jeśli szukacie knajpy tylko z wegańskimi ramenami, zajrzycie do Vegan Ramen Shop – przyznam jednak, że u nas nie zrzucił Yatta z pierwszego miejsca!!! 🙂
SUSHI
Wiem, że pewnie chcielibyście długą listę miejsc w różnych miejscach w Warszawie, ale powiem szczerze – my ostatnio sushi jemy tylko w jednym miejscu i tylko u jednego człowieka – w Sakanie na Burakowskiej u Mariusza Melcera. Mariusz robi cuda – ma milion pomysłów i jego rolki niemal zawsze sprawiają, że piszczysz z radości: Jakie pyszne! 🙂 To zdecydowanie sushi w stylu europejskim (czy też amerykańskim?), a nie japońskim, ale wiem, że większość z Was takiego szuka 🙂 Ale oczywiście na prostotę też Mariusza namówić można i Łukasz je u niego tylko nigiri, najlepiej z tuńczykiem toro! Ostatnio nawet zamówił chirashi – michę z ryżem i tuńczykiem – coś, czym zachwycaliśmy się w Tokio i Narze! O Sakanie i o Mariusz (jest zdjęcie;))) pisałam TU.
TAJSKIE
Z tajskim mamy problem… niestety nasze doświadczenia są takie, że większość tajskich knajp nie zawsze trzyma poziom. Czasem jest bosko, a czasem idziesz i się zastanawiasz: czemu do cholery ci blogerzy to polecali??? 🙂 Podrzucę Wam miejsca, gdzie my chodzimy na tajskie, chociaż też czasem zdarzają się wpadki.
BASIL & LIME
Przez długi czas nasza ulubiona tajska knajpa i gdy byliśmy tam kilka tygodni temu nadal było pysznie! Jeśli macie chwilę, by zaplanować tajski obiad/ kolację, zadzwońcie zarezerwować i zapytajcie czy gotuje Chef. Chef jest Tajem i naprawdę wie, co i jak! Pad thai, pad kee mao, zielone curry, massaman curry -tu jest Tajlandia! Z plusów dla rodzin – można zarezerwować stolik w podziemiu, obok sali zabaw 😉 Latem nie lubię, bo nie ma dziennego światła… Zimą? Uwielbiamy się tam schować ze znajomymi i dzieciakami 🙂 Jesz i rozmawiasz w spokoju. Pisałam o nich 4,5 roku temu – TU! Przez te lata byliśmy niezliczoną ilość razy 😉
Ostatnio próbowałam też ich lunche i są świetne! W przeciwieństwie do powszechnej opinii, że lunch to coś gorszego, w Basil & Lime i tom kha gai podczas lunchu i pad thai z kurczakiem wypadły tak samo dobrze jak te z karty! Brawo!
THAISTY
Thaisty ma dwa lokale – na pl. Bankowym i na pl. Wilsona (Thaisty Stary Żoliborz). Na Bankowym jest tłum i trochę masówka 😉 Na Wilsona jest mały lokal, spokój i mają bardzo przyzwoite tajskie, choć nie wszystko… Jednego dnia jadłam rewelacyjne tofu w curry, Łukasz bardzo dobrego pad thaia, ale już wołowinę mojej przyjaciółki ciężko było przełknąć :/ (głownie z uwagi na samo mięso, twarde i żylaste, niż na tajskie umiejętności kucharza)..
TUK TUK
Jeśli jesteście w Hali Koszyki lub na Saskiej Kępie i macie ochotę na tajskie, możecie zajrzeć do Tuk Tuka. Przyzwoity pad thai w ulicznym stylu 🙂 Na Saskiej Kępie mają też absolutnie rewelacyjną sałatkę som tam z dużą ilością suszonych krewetek, a to w tajskich knajpach w Warszawie zdarza się rzadko…
UWAGA! Przyznam, że na liście miałam również Naam Thai, ale wczoraj dostałam kolejny cynk, że jest słabo. Ja zaliczyłam w ostatnich miesiącach 2 wpadki na Burakowskiej, ostatnio dostałam wiadomość od baaardzo rozczarowanej czytelniczki, wczoraj kolega był mocno zawiedziony Naam na Saskiej. Mam nadzieję, że jeszcze wezmą się w garść, bo jeszcze rok temu to był mój nr 1 w Warszawie!
BANGKOK SOI
Najmłodszy, ale świetny gracz na tajskim rynku! Bangkok Soi ma barowy klimat w pakiecie ze świetnym jedzeniem. Uwielbiam ich som tam – idealnie autentyczne, świeże, chrupiące, z suszonymi krewetkami. Mają rewelacyjne dry curry – chyba jako jedyni w Warszawie. A boczek z tajską bazylią? Zwykle tego typu dań nie biorę, bo wielkie kawały boczku to nie dla mnie… ten jednak po prostu rozpływa się w ustach!
KUCHNIA CHIŃSKA
Przyznam, że kuchnię chińską wybieramy rzadziej niż tajską czy wietnamską, ale ostatnio zdarza się coraz częściej! 🙂 Polecę Wam zatem 2 restauracje i 3 bary!
Na pewno warto zajrzeć w miasteczku Wilanów do MODERN CHINA – zwykle spotkacie tam przede wszystkim Chińczyków 🙂
A teraz nasze ostatnie chińskie hity:
PAŃSKA 85
Restaurację na Pańskiej 85 odwiedziliśmy w styczniu 2017 tuż po otwarciu – pisaliśmy o niej TU! Smakowało nam, ale jakoś potem tam nie zaglądaliśmy. Wróciliśmy tej jesieni na kolację ze znajomymi i od tego czasu byliśmy już chyba 3 razy! Rewelacyjne chińskie jedzenie (pierożki, bakłażan w sosie ostrygowym, uszy wieprzowe, tofu na różne sposoby), tradycyjnie podawana kaczka po pekińsku (świetna!), piękne wnętrze. W sam raz na elegancki obiad, kolację ze znajomymi lub z ukochanym, ale z uwagi na wielkość restauracji daje radę również jako miejsce na obiad z dziećmi, nawet z czwórką dzieci i 2 wózkami 🙂 Najlepiej wtedy rezerwujcie salkę na uboczu, tę, w której są duże, okrągłe stoły 🙂
CHEF PANDA
W przeciwieństwie do eleganckiej Pańskiej 85, Chef Panda to bar w Mordorze. Zwykły bar na szybki lunch, ale znajdziecie tam kilka przysmaków, na które warto jechać do Mordoru 🙂 A jeśli pracujecie w tej okolicy, to już grzech tam nie iść 🙂 Jedne z najlepszych w mieście pierożków na barze, świetne pampuchy (ja biorę te z wieprzowiną, smażone), rewelacyjne sałatki z wołowiną (spróbujcie tej ze zdjęcia!) czy z tofu w chińskim menu. O tym trzeba pamiętać – pierożki i pampuchy od razu wypatrzycie na menu przy wejściu, ale o inne rzeczy lepiej poprosić 😉 Pytajcie o menu dla Chińczyków lub pokazujcie nasze zdjęcia:) Znajdziecie je w TYM poście.
MY FOOD CHINA
Kolejny chiński bar w Mordorze:) Tu również ciężko się dogadać po polsku 🙂 Tu również są potrawy pod polskie gusta (mniej spektakularne;)), ale są też dania dla Chińczyków. Powiem szczerze, że tu zachwyca nas przede wszystkim jedno danie, o mało zachęcającym opisie – szeroki makaron w sosie z gorącym olejem. Dziwnie brzmi, co? Ale zobaczcie jak wygląda (foto powyżej) i sprawdźcie jak smakuje.
O pozostałych potrawach pisaliśmy TU.
PEKIN EXPRESS
Niezmiennie na naszej liście 🙂 Zdecydowanie bardziej na lato, bo ostatnio siedzieliśmy tam z Maksem w kurtkach. Ale ich kaczka po pekińsku spisuje się świetnie i co ważne, chyba tylko tu nie trzeba zamawiać całej! Możecie wziąć ćwiartkę na 1 osobę, połówkę na 2 (ja zjadam z Maksem) lub całą.
KUCHNIA ARABSKA / KUCHNIA BLISKIEGO WSCHODU
Tu wrzucam wszystkie miejsca z falafelami, hummusami, shakshukami 🙂
TAHINA WILCZA
Mój zachwyt! Pysznie, kolorowo, uzależniająco! 🙂 Rewelacyjne arabskie bowle, świetna herbata z ziół… podobno też świetna kawy i lemoniady. Byłam tylko raz, ale koniecznie muszę wrócić!
MEZZE
Jestem tam minimum raz w tygodniu! Mają jedne z najlepszych lunchy w mieście – pysznie, niedrogie, różnorodne. Mają shakshukę, chrupiące falafele, idealnie kremowy hummus. Ja zwykle zamawiam Talerz Arabski albo Shakshukę z falafelami! Na deser weźcie pudding mango z tapioki.
Aha, na szybki obiad tak 🙂 na elegancką kolację nie, bo Mezze to taki… barak? kontener? 🙂 co nie zmienia faktu, że dla jedzenia zawsze warto! 🙂
SHUK
Młodszy brat Mezze. Tu już można przyjść na rodzinny obiad, kolację we dwoje czy spotkanie ze znajomymi! Ciekawa karta, fajne lunche i świetne weekendowe śniadania. Jedyny problem? Na śniadania przybywają TŁUMY!!!! Ale ja się wcale nie dziwię! 🙂
Ja byłam wczoraj na lunchu – krem z marchewki na mleku kokosowym z chipsami z batata, wegańskie pide z warzywami i wegańską “mozzarellą” (na zdjęciu!) oraz lemoniada za 28 zł. Jedna z najlepszych opcji lunchowych w Warszawie!
FALAFEL BEJRUT
Na falafele i wrapy, jeśli jesteście w centrum lub w okolicach Pl. Bankowego. Mają dwa lokale. Ja na razie byłam w tym mniej reprezentacyjnym – street foodzie na Nowolipki. W moim rankingu plasuje się za Tahiną, Mezze i Shukiem, ale jeśli jesteście w pobliżu i głodni, może się przydać 🙂
KUMIN
Uwielbiam ich kuchnię! Latem często jadałam tam lunche – krem z soczewicy rządzi, a pozostałe dania – zarówno wege, jak i mięsne rzucają na kolana. Rewelacyjne warzywa z kuskusem lub soczewicą, przepyszne jagnięce kofty.
Do pochrupania chrupki z pity i kuminowa marchewka. Smakuje nawet mi – pomimo, że marchewki ani surowej, ani gotowanej nie lubię. O moich zachwytach pisałam TU.
WEGE
Teraz wszyscy wege, a my nadal nie 🙂 ale kilka wege knajp znam i baaaaardzo lubię 🙂
ÓSMA KOLONIA
Uwielbiam wpadać na ich lunche. Mam wrażenie, że niezależnie od tego, co gotują, zawsze jest smacznie! Przyznaję, że z karty korzystam rzadko – za dużo dobrego w ofercie lunchowej 🙂 Na pewno świetne są orkiszowe podpłomyki i chrupiące pulpeciki z bakłażana. Znajoma, która mieszkała swego czasu w Azji, zawsze też zajada ich pad thaia – muszę wreszcie spróbować! 🙂 Powyżej macie podlinkowany ich profil na FCB – tam znajdziecie menu i info, co na lunch 🙂
VEG DELI
Gdy mówię komuś o tym miejscu, najbardziej lubię przytaczać wypowiedź mojej przyjaciółki: ” Natalia, tu naprawdę nie ma mięsa??? To jest takie dobre!!!”. Bywam niestety rzadko, bo Powiśle mi ostatnio kompletnie nie po drodze, ale zawsze na myśl o kuchni Veg Deli cieknie mi ślinka. Z tego, co widzę, że w menu nie ma już pozycji, które jadłam ja – po aktualne zajrzyjcie TU.
MEZZE i SHUK
Nie napisałam tego od razu, ale i Mezze i Shuk są wege 🙂 To w Shuku Łukasz nauczył się jeść tofucznicę i baaaardzo mu posmakowała 🙂
TURECKIE
MAHO
Jesteśmy wierni Maho od lat. Chodzimy tam od 2010, na początku w ciąży z Maksem. Uwielbiamy klimat i jedzenie. Robią rewelacyjne mięso, lahmacuny przypominające te, które zajadaliśmy w Armenii za 1 zł za sztukę i dania przypominające Stambuł, w którym się zakochaliśmy bez opamiętania. Przestronna restauracja, bez problemu można iść z watahą dzieci – jest kącik, chociaż maleńkie i zabawki nie pierwszej świeżości 😉 My zwykle zamawiamy lahmacun, bakłażana w pomidorach (Soslu Patlican) hummus, turecki chlebek i … mięso! Kofty z jagnięciny, kasarli kofte z serem, adana kebab czy szaszłyk z kurczaka dla dzieci. Nawet kurczak smakuje u nich świetnie.
Warto zajrzeć wieczorem podczas ramadanu – klima niesamowity! Mój baaaardzo stary post – TU! 🙂 Menu nadal to samo – wybaczcie jakoś fotek, czas wreszcie iść tam na zdjęcia, nie na jedzenie ;)))
Podobny poziom tureckiej kuchni znajdziecie w Efezie – przy al. Niepodległości i na Francuskiej.
POLSKIE
Co za “patriotka” ze mnie! Wszystko Wam napisałam, a gdzie na polskie jedzenie nie!
Mam chyba dwie główne miejscówki!
SCHABOWY
Na polskie w niezobowiązującym stylu! Genialny schabowy i sporo polskich, domowych smaków 🙂 Sporo też ciekawostek, bo w menu często coś się dzieje, zwłaszcza w weekendy. Łukasz miał tygodnie, gdy schabowego jadł tam nawet 3 razy!!! ;)) W menu sporo klasyków – tatar, śledzie, żur na zakwasie, rosół, pierogi. Dobre miejsce z dzieciakami, bo które nie jada rosołu czy pomidorowej? 🙂 Dobre miejsce dla mięsożerców, bo jest i schabowy ze świnki Złotnickiej i z Warmińskiej Mangalicy. Pełne menu znajdziecie TU.
RÓŻANA
Moim zdaniem nadal jedyny wybór na elegancki obiad z osobami 70 plus 🙂 Jedyny wybór, jeśli chcecie pokazać komuś tradycyjne polskie w eleganckim wydaniu i z obsługą na najwyższym poziomie. Ja zawsze jem tam kaczkę z jabłkami i pieczonymi ziemniakami 🙂 Podobnie jak moja Babcia! 🙂 Powyżej zdjęcie z jej 85 urodzin, w 2013 roku 🙂 Też w Różanej świętowaliśmy jej 90. urodziny 🙂 Więcej TU.
Jeśli szukacie nowoczesnej kuchni polskiej, w ciekawym wydaniu, zajrzycie do Bez Gwiazdek (nasza recenzja- TU,)ich aktualne menu znajdziecie TU – w każdym miesiącu rządzi inny polski region i z tego, co widzę w październiku rządzi Lubelskie!) albo do Małej Polany Smaków.
HISZPAŃSKIE
Zapomniałam o polskim, to zapomniałam też o mojej drugiej “ojczyźnie” – Hiszpanii 🙂 Chyba dlatego, że w tym roku mamy zdecydowany przesyt hiszpańskiej kuchni – nie dość, że dwa razy w krótkim czasie byliśmy w Hiszpanii – w kwietniu w Andaluzji oraz w sierpniu na północy, to jeszcze tuż obok naszego DESEO, naszego miejsca pracy, mamy hiszpańskie jedzenie 😉 I to głównie ich będę Wam polecać – czyli LA IBERICA 🙂
La Iberica znamy podobnie jak Maho – od 2010! Chyba tam zjedliśmy pierwszy posiłek po tym, jak dowiedziałam się, że jestem w ciąży z Maksem. Nie wiem, czemu, bo było to cholernie daleko od nas – wtedy La Iberica działała w swojej wcześniejszej lokalizacji, gdzieś przy wylocie na Anin bodajże? 🙂 Od grudnia 2017 działają na Burakowskiej i mają rewelacyjne hiszpańskie jedzenie – chrupiące calamares, świetne gazpacho, tortillę z rozpływającym się wnętrzem, które uwielbia Łukasz, croquetas, pulpo a la gallega i masę innych pyszności.
Przez La Ibericę trochę odpuściliśmy inne hiszpańskie knajpy w Warszawie – kiedyś bardzo lubiliśmy Tapas Gastrobar – pisałam o nich wkrótce po otwarciu TU.
Zdarzało mi się zaglądać również do Mojo Picon, ale przyznam, że w ich lokalu na ul. Prostej 53 nigdy nie byłam (wcześniej znajdowali się w innym miejscu). Ale właśnie sprawdzając adres, wyczytałam, że w weekendy mają hiszpański bufet 39 zł za osobę, więc może pora zajrzeć?
GRUZIŃSKIE
Gruzja to kolejna z naszych miłości podróżniczych. Kuchnię gruzińską jemy w:
RUSIKO
Najlepsze połączenie dobrej gruzińskiej kuchni i przyjemnego miejsca! Post o Rusiko znajdziecie TU.
Odwiedzaliśmy też GAUMARJOS w PIASECZNIE, MADA na Miasteczku Wilanów czy Tamada przy pętli Okęcie. W maju bardzo posmakowało mi Rioni. Nasz post o kuchni gruzińskiej w Warszawie znajdziecie TU.
A ostatnio zakochałam się w piekarni gruzińskiej na Mołdawskiej 7…. nawet wczoraj byłam 🙂 Jeśli tam dotrzecie, bierzcie chaczapuri imeruli i na słodko z serem i rodzynkami! Dobra wiadomość dla odwiedzających Warszawę jest taka, że gruzińskie piekarnie ostatnio rosną jak grzyby po deszczu 🙂
Na pewno świetne gruzińskie wypieki znajdziecie w piekarni przy Hali Mirowskiej, na Puławskiej na odcinku między Narbutta, a Madalińskiego, przy Rondzie ONZ. Miejcie oczy szeroko otwarte!
MEKSYKAŃSKIE
MARIA KOLENDRA / MARGARITA KOLENDRA
Uwielbiałam Maria Kolendra w małej budce na bazarku przy Wałbrzyskiej. Ich tacos al pastor, guacamole czy quesadilla były boskie! Na początku września Maria zapowiedziała, że się zamykają i teraz ich kuchnię można znaleźć w Margarita Kolendra na Pradze. Tam nas jeszcze nie było! Mam jednak nadzieję, że jedzenie jest tak pyszne i autentycznie meksykańskie jak w Marii. Mój post o Marii znajdziecie TU, a TU profil Margarity.
INDYJSKIE:
Przyznaję, że zdecydowanie zbyt dawno nie robiłam update’u 🙂 Zaraz się za to zabieram, więc chętnie posłucham, co polecacie 🙂 Kiedyś byliśmy wierni Curry House (sprawdzone – nadal jest super!), Mandala, Bombaj Masala, a Mr India bardzo lubiłam za dosy, które ciężko znaleźć w innych miejscach w Warszawie 🙂 To co bierzemy się za nowy ranking? 🙂
GDZIE NA ŚNIADANIE?
Mamy kilka miejscówek, które lubimy na śniadania. W weekend wybieramy:
SHUK – świetne śniadania, rozsądne ceny, dzieci jedzą za free i są dla dzieciaków fajne zestawy. Ale uwaga! Ostatnio mega tłok! Bez rezerwacji nie próbuj 😉
Ostatnio odkryliśmy też brunche w CASABLANCA – pisałam o nich TU. Smacznie, niedrogo (39 zł za osobę dorosłą, 20 zł za dziecko) i mają animacje dla dzieci.
W weekend lub w tygodniu:
I LOVE JUICE – uwielbiam na zdrowe śniadanie. Przeróżne wyciskane soki i koktajle. Jaglanki, jakościowe pieczywo, jakościowe jedzenie. Uwaga: jadąc tam, zarezerwujcie trochę czasu na poszukanie miejsca do parkowania 🙂 UWAGA: od niedawna mają drugi lokal na Francuskiej! Nie wiem jak Wy, ale ja muszę się wybrać 🙂
NABO – na śniadanie ze znajomymi i dzieciakami – i na obiad też 🙂 Jest przytulnie, ciepło, rodzinnie. Jest kącik. jest fajne jedzenie! 🙂 Od czasu, gdy pisałam o nich post (TU), menu się zmieniło, ale nadal jest pysznie – zdjęcie powyżej to właśnie z Nabo. Aktualne menu TU.
Jeśli będziecie w Nabo na drugim śniadaniu, weźcie kanapkę z pastą z makreli, jajkiem i gotowanymi ziemniakami. BOMBA!
SECRET LIFE CAFE – raczej na śniadanie w tygodniu z koleżanką niż na wizytę ze znajomymi i dziećmi (mały lokal!). Niedźwiedzie racuchy z jabłkiem, orzechami, solonym karmelem i konfiturą z malin rzucają na kolana! 🙂 Poza tym sporo kanapek, smoothies, jajka, frittata, shakshuka.
WIECZÓR ZE ZNAJOMYMI
To ostatnia kategoria, którą Wam opiszę 🙂 Warszawę z dziećmi ogarniemy w innym poście, bo obawiam się, że ten jest tak dłuuuugi, że nie wiem czy przebrniecie 🙂 Kochamy wychodne bez dzieci! I wiem, że Wy też lubicie! Co wtedy? 🙂
Ostatnio mamy jednego lidera. Na czwarte wychodne z rzędu wybieramy SUPPERLARDO na Chmielnej, tuż obok Mąki i Wody. Mają własne wędliny, chleby, kiełbasy. Mają rewelacyjne mięso, super przekąski i absolutnie idealną kanapkę z udkiem z kurczaka! Pisałam o nich TU, chociaż wtedy o menu w porze lunchowej. Menu wieczorne jest inne, jest też zmienne, więc najlepiej zaglądać TU.
Po nocach chodzimy w lecie na Nocny Market, czasem do Hali Gwardii. Wino pijemy w Mielżyńskim na Burakowskiej lub ostatnio u siebie w DESEO (też mamy wino!). Przez długi czas na kolacje ze znajomymi wracaliśmy też do Ale Wino – już dawno nie byliśmy, ale wiem, że nadal warto! A na niesamowite drinki koniecznie zajrzyjcie do The Roots przy Placu Teatralnym. Są tam cuda, jakich świat nie widział, zwłaszcza jak zajmie się Wami Tomek Małek, World Champion Flair Bartender i jeden z najlepszych barmanów na świecie. Jeszcze Wam o tym więcej napiszę 🙂
Uff!! Dajcie znać, jeśli o jakiejś kategorii zapomniałam! 🙂
18 Comments
Ewa
Woow! Natalia, szacun! Kawał dobrego posta:) I chociaż w Bangkoku, podążając Waszymi okazywało się, że mamy inne upodobania, to te Wasze opisy knajp zachęcają, żeby próbować dalej 🙂
Natalia
Dzięki 🙂 a powiedz gdzie byliscie w Bangkoku naszym tropem? Może to nie gusta, tylko coś się popsuło? 🙂 marzy mi się znów zimą zajrzeć do BKK 🙂 gdzie Wam najbardziej smakowało :)?
Gosia
Uwielbiam Cię za ten wpis. Do końca roku nie będzie kłótni o to gdzie dziś jemy, po prostu polecimy z tą listą (chociaż wiele miejsc już znamy i też lubimy). Dziękuję!
Natalia
Suuuuper! 🙂 cieszę się, jeśli się przyda 🙂 ja będę też uzupełniać cały czas ten przewodnik 🙂 dziś np. była na lunch La Vietnamita – ale nie była tak dobra jak 3 wietnamskie powyżej 😉
Piotr Górski
Dzięki za fantastyczny wpis! Co do kuchni indyjskiej to zdecydowanie Kalyan na Pradze!
Natalia
Dzięki za miłe słowa!!! 🙂 ano właśnie – byłam tam ostatnio i bardzo mi smakowało 🙂 – pisałam w zachwytach z ostatnich dwóch tygodni 🙂 o tu – https://www.tasteaway.pl/2018/10/10/tydzien-z-tasteaway-arabski-zachwyt-pomysl-na-city-break-i-jesienne-liscie/ 🙂
Marcin Wójcicki
Widzę przegląd kilku moich ulubionych lokali w mieście. Macie dobry gust kulinarny 😀
Natalia
🙂 cieszą nas te słowa bardzo 🙂
Witold Korczyc
A gdzie na niebanalny i rozsądny cenowo weekendowy brunch?
Natalia
Słuszny pomysł! 🙂 jak na razie ostatnio pisaliśmy o brunchu w Casablance: https://www.tasteaway.pl/2018/10/14/super-pomysl-rodzinny-brunch-casablanca/ 🙂 i słyszałam też o dobrym brunchu w niedzielę w Sofrze . a Ty co polecasz w kategorii BRUNCH? 🙂
Buszkers
Świetna lista! Szacuneczek. Dorzucam swoje typy:
Pho – Xin Chao na Marszałkowskiej (tylko zupy, to ich specjalność, reszta meh)
Ramen – Arigator (imho bezkonkurencyjny, ale nie próbowałem w Yatta)
Koreańskie – Korea Town i Koreanka (!)
Natalia
Hey 🙂 wypisałeś chyba wszystko, o czym myślę 🙂 Xin Chao ostatnio zrobiłam sobie print screena, by tam iść 🙂 Arigator miałam spróbować, chociaż Łukasz mówi, że jednak Yatta wygrywa:)
Koreańskie to nasza pięta Achillesowa, ale w sobotę jedliśmy mega koreańskie w szwedzkim Malmo, że chyba pora potestować w Warszawie 🙂
Marcin Zwolski
Schabowy, oj tak polecam każdemu. Co do smaków Azji dodałbym jeszcze restauacje InAzia (średnie wnętrze, ale jedzenie piersza klasa), oraz Yumiko. Z włoskich propozycji mogę zarekomendować Sypką Mąke na Usrynowie i Żoliborzu.
mateusz
Mi bardzo smakuje w restauracji Instalacje Art Bistro, a lunch jest za jedyne 22 zł 🙂
Kaja
Super zestawienie!
A najlepsze indyjskie do Curry Leaf – mówię o tym na Chomiczówce, ale komu nie polecałam to potwierdzał moją tezę!
Natalia
Daleko!! ale postaram się kiedyś zajrzeć! 🙂
Anna
To ja tylko dodam, że świetny udon można zjeść w Udon Noodle Bar. Lokal w centrum, więc warto się przejść i zobaczyć, bo lokal dodatkowo jest po prostu bardzo ładny. Desery też są godne uwagi. Poza tym świetny wpis, kilku miejsc nie znałam, na pewno się przejdę 🙂
Karolina
Również dołączam z tą propozycją, Udon Noodle Bar jest wart uwagi 🙂 Przyciąga i ładnym wnętrzem i dobrą kuchnią azjatycką, można przy okazji popatrzeć, jak robią makaron przy gościach 😉