Są takie miejsca, które podają tylko kilka rzeczy i więcej nie potrzeba, bo te kilka zachwyca! Nie planowałam żadnej recenzji z Gdańska. Wiedziałam, że wpadamy na szybko, tylko do lekarza, a potem ruszamy do Szwajcarii Kaszubskiej. Po podróży samochodem z Warszawy w dość nerwowej atmosferze, bo przecież wizyta zarezerwowana dawno temu i musimy zdążyć na określoną godzinę, a tu ulewa, brak widoczności i korki na wjeździe, po dość długiej wizycie (chwała Lekarzom, którzy mają czas dla pacjentów!), wiedzieliśmy, że musimy zjeść coś pysznego!
Temat zostawiłam Łukaszowi i jak wyszliśmy z gabinetu, usłyszałam, że gruzińskie. Proszę bardzo, gruzińskie zawsze! Klasycznie, korzystając z opinii o restauracjach w Google, Łukasz wyszperał Moją Gruzję. Niewielkie miejsce, bardzo krótkie menu, gdzieś na osiedlu, dość niedaleko miejsca, w którym byliśmy u lekarza. Gdy wysiedliśmy na parkingu, przez chwilkę zwątpiłam – gdzie ta Gruzja? Nic tu nie widać…. Ale podpytaliśmy i oto jesteśmy!
Menu jest bardzo krótkie i dzieli się na 3 kategorie: CHLEB, CHINKALI, NAPOJE / WINO.
W dziale CHLEB znajdziecie wszystkie sławne gruzińskie placki – jest Chaczapuri Imeruli w dwóch rozmiarach (małe – 15 zł i duże – 24 zł), Chaczapuri Megruli z dwoma gruzińskimi serami – imeruli i sulguni (33 zł) oraz Chaczapuri Adżaruli (27 zł). Do wyboru też lobiani, czyli placek nadziewany fasolą i kubdari, nadziewany mięsem wołowo – wieprzowym. Zarówno lobiani, jak i kubdari też możecie zamówić małe (12 oraz 14 zł) lub duże (17 oraz 23 zł). My wybieramy ulubione klasyki – dzieci Imeruli, my Adżaruli. Przyznam szczerze, że kiedyś nie przepadałam za Adżaruli, ale w ostatnim roku pokochałam je podczas licznych odwiedzin w warszawskim Rusiko (polecam Wam bardzo!).
Oba placki okazują się baaaardzo zacne – świetne ciasto, gruziński ser, teleportacja do Tbilisi albo do Kachetii gwarantowana! 🙂
Ale, ale… największy HIT dopiero przed Wami! 🙂 Największy hit to tutejsze chinkali! Wiecie, że od 2013 roku, od pierwszej wyprawy do Gruzji, nigdy nie znaleźliśmy w Polsce takich chinkali jak tam??? 🙂 Zajadaliśmy chinkali w 2013, 2014 i 2019 w Gruzji. Zawsze zachwycał nas nie tylko smak, kształt, niesamowita technika jedzenia chinkali, której musisz się w Gruzji nauczyć, ale zachwycało nas … ciasto! Delikatne, sprężyste, cienkie. Takiego ciasta nigdy nie spotkaliśmy w gruzińskich restauracjach w Polsce, pomimo, że trochę ich mamy na koncie. A tutaj strzał w dziesiątkę!!! 🙂
Wzięliśmy oba rodzaje – zarówno z serem sulguni (5 sztuk – 16 zł), jak i z mięsem wołowo – wieprzowym (5 sztuk – 14 zł). Oba rodzaje były re-we-la-cyj-ne!!! U nas zwykle Łukasz odmawia tych z innymi dodatkami niż mięsne, a w Moja Gruzja podjadał również chinkali z sulguni aż mu się uszy trzęsły!!! 🙂 Wcale się nie dziwię, bo były boskie!!! 🙂
Hey Gdańsk, świetne gruzińskie mamy też w Warszawie, ale tych chinkali to Wam będziemy zazdrościć!!! 🙂 I coś czuję, że jeszcze tam wpadniemy!!! 🙂 Kto nie zna, a mieszka w Trójmieście, OBOWIĄZKOWO!!! 🙂
PS. Właśnie doczytałam, że znajdziecie ich również w STACJA FOOD HALL 🙂
INFORMACJE PRAKTYCZNE:
MOJA GRUZJA
ul. Pilotów 3/6 – GDAŃSK
tel. 530 047 800
godziny otwarcia:
pon – ZAMKNIĘTE
wtorek – niedziela 10.00 – 20.00
3 Comments
J 52
zamówiłem chinkali w sopocie w lokalu gruzińskim – błąd !! ; otrzymałem cztery grubociastne pierożki -, z których – największy był dziurawy. Sam w domu zrobiłem takie jakie powinny być.
Natalia
Takie dostałeś w Moja Gruzja czy w innym lokalu? Z tego, co wiem, w Sopocie ich nie ma, więc podejrzewam, że to było inne miejsce? 🙂
Ania
A my tam przechodzilismy wiele razy i nie sprobowalismy. Bylismy w Gdansku na wakacjach, teraz juz niestety jestesmy spowrotem w Norwegii bo pracujemy za granica. Ale ze rodzice mieszkaja na Zaspie to musimy tam wpasc nastepnym razem.