Powiem Wam, co mi się marzyło w Gruzji.. Marzył mi się powrót i sprawdzenie, czy to miejsce nadal zachwyca jak w 2013. Marzyły mi się roladki z bakłażana, rozpływające się w ustach i obficie wypełnione pastą orzechową. Marzyły mi się chinkali z aromatycznym nadzienie i rosołkiem, który musisz szybko wypić, by nie kapał po brodzie i po ubraniu. Marzyło mi się klimatyczne Tbilisi i churchele na straganach. Niekończące się uczty i cudowne widoki. Marzyła mi się Cminda Sameba, do której wcześniej nie dotarliśmy, ale chyba najbardziej marzyły mi się gorące chaczapuri prosto z małej piekarni…
I wbrew pozorom okazało się, że z tym ostatnim marzeniem wcale nie jest łatwo! Byliśmy na wyjeździe zorganizowanym (dzięki MARANI!), wszystko zaplanowane, cudowne jedzenie, ale czasu na łażenie w poszukiwaniu małych piekarni brak. A jednak! Udało się!! Za znalezienie prawdopodobnie najlepszych chaczapuri w Tbilisi (tak mówią tutejsi :))… odpowiedzialność biorą wybory! 🙂 Po długiej trasie z Telavi do Tbilisi (i przed trasą powrotną!) marzyliśmy o ciepłych chaczapuri na śniadanie. Wymęczeni milionem zakrętów, gruzińskim winem noc wcześniej, widzieliśmy siebie oczyma wyobraźni, jak pochłaniamy ciepłe placki! Nie byliśmy pewni, czy znajdziemy coś fajnego… ale w Ambasadzie Rzeczypospolitej Polskiej w Tbilisi nas uratowali!!! “Czy można tu w okolicy coś zjeść?” “Kilka kroków dalej, po lewej macie bramę, a tam jedne z najlepszych chaczapuri w mieście! Mają chaczapuri i lobiani i są świetne!“… Nie trzeba nam było dwa razy powtarzać!
Znaleźliśmy bramę, a przez okno wypatrzyliśmy kobiety piekące chaczapuri (gruzińskie placki z serem) oraz lobiani (podobne do chaczapuri, ale nadziewane fasolą). OMG, jak tam pachnie!!!! Szkoda, że wpisem lub nagraniem na stories nie mogę Wam tego zapachu przekazać!!! Spojrzeliśmy na menu, z którego i tak nie rozumieliśmy nic i wzięliśmy i to, i to!:) Za chaczapuri i lobiani zapłaciliśmy 17 lari – podejrzewamy, że chaczapuri kosztowało 12 lari, a lobiani 5 lari. Czyli w złotówkach lobiani ok. 6,5 zł, a chaczapuri ok 15 zł.
Jeśli wejdziecie w głąb bramy, znajdziecie stoliki, gdzie można na spokojnie oddać się rozkoszy pożerania chaczapuri, a rozkosz jest niesamowita!!! Chrupiące z zewnątrz i idealnie serowe w środku chaczapuri rzuca na kolana!!! Lobiani podejrzewam, że również, ale jako, że ja fasolowego nadzienia nie lubię, to nie jestem zbyt dobrym recenzentem 🙂 Tak czy inaczej, MUST EAT W TBILISI!!! 🙂 Kolejka, która zrobiła się zaraz po otwarciu tylko to potwierdza!! Jak w drodze do piekarni będziecie przechodzić obok polskiej Ambasady, podziękujcie tamtejszej ekipie za polecenie tego miejsca! ;))))
GDZIE ICH ZNALEŹĆ?
Piekarnia, z tego, co namierzyłam na Google Maps, nazywa się Oniashvili Bakery lub Oniashvili Lobiani i znajdziecie ich na ulicy Otar Oniashvili 36 🙂 Czynne codziennie 9.30-20.00. SMACZNEGO!!
2 Comments
Erynia w trasie
Poprawcie proszę te churchele, bo zęby bolą przy czytaniu. https://pl.wikipedia.org/wiki/Czurczchela. Z Fabriki być może skorzystamy w przyszłym roku.
Natalia
Wydaje mi się, że obie pisownie są dozwolone.. Fabrika super:)