Spis treści
Wiosna i lato to dla nas zawsze czas, podczas którego więcej jeździmy po Polsce. Gdy pogoda dopisuje, staramy się wyskakiwać z Warszawy na dłuższe czy krótsze weekendy. Wybieramy różne miejsca – czasem to miasta i city break w Trójmieście, Lublinie czy we Wrocławiu. Czasem wypady na Warmię czy Mazury, a czasem w kierunku wschodniej granicy. To, że wschód Polski jest jednym z naszych ulubionych kierunków, większość z Was już wie. Czasem wybieramy Suwalszczyznę i okolice tuż przy granicy polsko – litewskiej, czasem magiczne Podlasie, a ostatnie dni spędziliśmy częściowo na Polesiu, a częściowo już w bardziej północnej części województwa lubelskiego, w okolicach Janowa Podlaskiego. To specyficzny region, bo z jednej strony mieszkańcy tutaj mówią o sobie południowe Podlasie, tu jest Janów Podlaski i Biała Podlaska, z drugiej strony administracyjnie te tereny należą obecnie do województwa lubelskiego, a granica z podlaskim przebiega w okolicy Gnojna, jakieś 15 – 20 minut od miejsca, które wybraliśmy na swoją bazę. Jedno jest pewne – okolice te są piękne, klimatyczne i warto je poznać bliżej! J Podrzucamy Wam dzisiaj magiczną i pyszną bazę, niesamowite miejsca do zobaczenia w okolicy i namiary na świetne kozie sery produkowane w okolicy. Gotowi? 🙂
Dla nas to też pierwsza wyprawa, w którą wybraliśmy się naszym nowym samochodem! 🙂 Większość z Was pewnie czytała, że niedawno zdecydowaliśmy się wreszcie na realizację czegoś, o czym myśleliśmy od dawna! Na wynajem długoterminowy! Myśleliśmy o tym już od wielu miesięcy, a decyzję przyśpieszyła propozycja współpracy, która przyszła do nas od Automarket.pl, platformy, który zajmuje się leasingiem i wynajmem długoterminowym. Automarket.pl należy do Grupy PKO Banku Polskiego i to od nich od czerwca wynajmujemy samochód. O plusach takiego wynajmu pisałam Wam już TUTAJ, ale nie zdradziłam Wam, na jaki samochód się zdecydowaliśmy 🙂
Oto On! 🙂 Mercedes GLE! Chcieliśmy, żeby nasz nowy samochód był dość duży, wygodny dla naszej czwórki zarówno na co dzień, gdy jeździmy po Warszawie, jak i podczas małych, i dużych podróży. W naszym przypadku podróże to czasem weekendowy wypad do Kazimierza Dolnego, czasem Zakopane, ale czasem również miesięczna podróż przez Europę – tak jak było np. rok temu. W wakacje 2020 samochodem ruszyliśmy z Warszawy na… greckie wyspy! Po drodze odwiedziliśmy Czechy, zwiedziliśmy Wiedeń, zatrzymaliśmy się na chorwackiej wsi, zakochaliśmy się w Belgradzie, spędziliśmy w Bułgarii dłużej niż planowaliśmy i spędziliśmy sporo czasu w Grecji. Wiedzieliśmy, że może się okazać, że nowy samochód również będzie wykorzystywany do takich długich podróży.
Wiedzieliśmy już, że nie może być zbyt duży, bo okazało się, że ze zbyt szerokim samochodem mogą być problemy chociażby, jeśli planujesz podróżować nim po małych, klimatycznych miasteczkach we Włoszech czy w Grecji. Ba, tym nieco mniejszym też wygodniej parkuje się w Warszawie! 🙂 Nadal jednak zależało nam na wygodzie, nowoczesności i przestronnym bagażniku, bo wiadomo jak to jest na weekend w Polsce – a hulajnoga, a deskorolka, a walizka, a plecaczek, a pięć miśków, a piłka do nogi, kask na rower i cała masa innych niezbędników, których nie potrzebujesz na miesiąc w Azji, ale już na weekend na Mazurach czy Lubelszczyźnie tak 😉 Wynajem długoterminowy właśnie pozwala nam zachować elastyczność i dostosować auto do aktualnych potrzeb i planów.
Nasz Mercedes ma też to, na czym nam bardzo zależało, czyli hak holowniczy. Dzięki hakowi holowniczemu doczepiamy do samochodu bagażnik i możemy na weekendy zabierać ze sobą rowery. I tak właśnie zrobiliśmy teraz! To duży plus, zwłaszcza, że ostatnio Łukasz jeździ po 50-100 km dziennie.
Podczas naszej pierwszej podróży, nasze nowe „dziecko” spisało się świetnie! :)To znak, że chyba możemy je zabrać dalej, co? 😉 Ale zanim to zrobimy, łapcie pomysł na weekend na wschodzie.
Weekend na wschodzie – nasza magiczna baza:
Tym razem jako naszą bazę na wschodzie Polski wybraliśmy Pensjonat Uroczysko Zaborek, które już dobrze znamy. Jest to nasz kolejny powrót – jesteśmy tu piąty raz, ale trzeci raz jesteśmy tu z dzieciakami. I powiem Wam szczerze, że właśnie teraz przekonaliśmy się najlepiej, jak świetnym miejscem jest Zaborek dla rodzin z dzieciakami!
Uroczysko Zaborek to ogromny teren i masa starych, drewnianych budynków, przeniesionych tu z różnych miejsc w okolicy. Obecnie niemal wszystkie budynki służą jako różne części pensjonatu. Można mieszkać w drewnianym Wiatraku, w Starej Plebanii, w Bielonym Dworku, w Leśniczówce, a nawet w Bani – klimatycznej chatce, która wewnątrz ma saunę, a tuż obok tradycyjną ruską banię.
Co dla dzieciaków w Zaborku? Jest plac zabaw, trampolina, tyrolka, boisko, boisko do gry w minigolfa i plac zabaw w lesie, ba, na ciepłe dni jest też basen, ale to nie wszystko! Najfajniejsze są rozrywki na terenie Zaborka – podchody, quest czy Paszport Tropiciela. Cudownie organizują czas i dzieciom, i dorosłym, zachęcają do spacerowania i poznawania wszystkich zakamarków Zaborka. U nas dzieciaki zaczęły od Paszportu Tropiciela – tutaj zadaniem jest poszukiwanie różnych miejscach widocznych na kartce z grafikami (to wcale nie jest łatwe!), a następnie szukanie magicznych skrzynek, a w nich pieczątek ze śladami różnych zwierzątek. Potem podchody (świetne dla starszych dzieciaków, bo trenujemy czytanie i dowiadujemy się różnych rzeczy – np. co to jest sławojka i skąd się wzięła jej nazwa), leśne łowy i quest, w przerwie zajęcia z robienia kukiełek. Dzieciaki zachwycone!
Zaborek to też jest świetne miejsce dla dorosłych – jest bardzo klimatyczne z masą cudownych zakątków, w sam raz na spacer czy relaks. A kuchnia? Regionalna i smakowita! Pierogi z kurkami, bliny żmudzkie z mięsem, cepeliny z mięsem lub z soczewicą, niesamowite kluski kładzione z boczkiem, białym serem i szczypiorkiem czy hreczanyki (kotlety z kaszy gryczanej i kapusty kiszonej). A na deser lub dla dzieci pierogi z jagodami, syrniki (placuszki serowe) z musem malinowym, parowańce ze śmietaną i musem truskawkowym. Bajka! 🙂
Co zobaczyć w okolicy?
W okolicy jest sporo do zrobienia! Można wybrać się chociażby do Janowa Podlaskiego i zobaczyć tamtejszą stadninę koni. A może pojeździć więcej po wschodnich okolicach – zrobić trasę, którą robiliśmy my, czyli trasę po różnych pięknych cerkwiach znajdujących się bardzo blisko granicy z Białorusią? Miejsca, które warto zaplanować to Kostomłoty, Jabłeczna i Sławatycze.
Kostomłoty i Sanktuarium Unitów Podlaskich
Sanktuarium Unitów Podlaskich w Kostomłotach to piękne miejsce, a zarazem bardzo ciekawe pod względem religijnym.
Kostomłoty leżą nad Bugiem, dwa kroki od granicy polsko – białoruskiej. Historia tutejszej wsi zaczyna się jeszcze w Średniowieczu – najpierw należała do zakonu augustianów, potem do rodziny Sapiehów, a jeszcze później do różnych rodów ziemiańskich. Nazwa nawiązuje do ludzi trudniących się zabijaniem zwierząt. Cerkiew unicka działała tu już w XVII wieku. W okresie międzywojennym dochodziło tu do wielu konfliktów na tle wyznaniowym, a w 1945 część ludności została wypędzona w ramach Akcji Wisła.
Największą atrakcją malutkiej wsi i miejscem, do którego zmierzamy jest neounicka Cerkiew im. Św. Nikity Męczennika. Cerkiew powstała w XVII wieku jako unicka, potem działała jako prawosławna. Obecnie w Kostomłotach znajduje się jedyna na świecie parafia neounicka, która liczy około 120 wiernych. Tutejsza cerkiew od końca lat 90. jest celem pielgrzymek. Znajduje się również przy niej Centrum Ekumeniczne dla wyznawców różnych odłamów chrześcijaństwa.
Jabłeczna i Monaster Św. Onufrego
Jabłeczna to malutka wieś, w której mieszka pewnie około 200 osób. Do Jabłecznej warto zajrzeć i zobaczyć Monaster Św. Onufrego – męski klasztor prawosławny. Legendy dotyczące jego powstania są różne, ale źródła głoszą, ze istniał tu już w XVI wieku, a niektóre sugerują, ze nawet wcześniej. Cześć autorów wskazuje nawet XIII wiek. Klasycystyczny klasztor powstał tu w XIX wieku. historia klasztoru jest sługa i skomplikowana – więcej poczytacie tu. Obecnie podobno żyje tu 5 mnichów – jednego widziałam w pobliskim ogrodzie z warzywami😉 Po drugiej stronie drogi znajdziecie bajkową wręcz, drewniana kapliczkę Zaśnięcia Przenajświętszej Bogurodzicy.
Sławatycze
Kolejna niewielka wieś w Lubelskim, położona nad Bugiem. Zatrzymajcie się tu, by zobaczyć prawosławną Cerkiew Opieki Matki Bożej. Cerkiew została zbudowana w latach 1910-1912 w stylu bizantyjsko – rosyjskim, ale wcześniej, już od XV wieku istniała tu prawosławna świątynia. Podczas I wojny światowej w cerkwi znajdował się szpital połowy. Gdy w 1947 roku prawosławna ludność Sławatycz została wypędzona w ramach akcji Wisła, cerkiew została porzucona. Przez kolejne lata niszczała, była dewastowana przez miejscowych, przez pewien czas funkcjonował tam nawet szalet.. do użytku została przywrócona w 1965 roku. W latach 2014-2016 została odrestaurowana. Naprzeciwko cerkwi znajduje się obecnie parafia rzymskokatolicka.
A jak już się najeździcie po okolicznych cerkwiach, na pewno będziecie głodni! J Możecie wrócić do Zaborka na pierogi, kluski kładzione lub parowańce albo podjechać do Koza Nostra. Niech Was nazwa nie przestraszy! 😉
Kozie Sery w Koza Nostra
Lokalne sery na pewno spróbujecie już w Zaborku, ale jeśli lubicie kozie sery warto się wybrać do miejsca, w którym powstają. Koza Nostra znajduje się in the middle of nowhere (Wólka Polinowska 38) jakieś 15 minut od Janowa Podlaskiego.
Znajdziecie tam Pasjonata, który ma 30 kóz i produkuje własne sery. Naturalnie, bez chemii, bez kombinacji. Właściciel Koza Nostra przyjechał tu z Warszawy i początkowo miał zajmować się czymś zupełnie innym, ale już od 7 lat robi sery na bazie mleka od własnych kóz. Dzięki temu całkowicie kontroluje cały proces – od tego, jak kozy są wypasane, czym karmione (np. raz w tygodniu zabiera je do lasu, by pojadły lokalnych ziół), jak są dojone, jak czyszczony jest sprzęt do dojenia kóz (również bez chemii). Możecie tu kupić np. wędzony kozi ser, klasyczny, z dodatkiem czarnuszki, czarnego pieprzu. Zanim się wybierzecie, najlepiej zaanonsujcie swój przyjazd telefonicznie – 601 167 175. Można też zabrać sery na drogę! Warto!:)
Tak nam minął weekend na wschodzie! To był piękny czas! 🙂 Wróciliśmy z naładowanymi akumulatorami i bardzo Wam polecam taki weekend! A my już szykujemy się na kolejny…. w zupełnie innym miejscu! 🙂
*post powstał we współpracy z Automarket.pl
0 Comments