Zjeść Poznań… taki był plan, gdy jechaliśmy do Poznania na 10 dni otwierać nasze DESEO. Przez 10 dni można zwiedzić naprawdę spoooro miejsc – nawet, jeśli masz w tym czasie sporo roboty i nie zawsze możesz opuścić “bazę”… Poznań nas zachwycił i rozkochał w sobie totalnie. Nie tylko kulinarnie. Znaliśmy go już wcześniej, bywaliśmy czasem zawodowo na dzień, dwa lub trzy, a w 2015 mieliśmy nawet ogromną przyjemność współpracy z Miastem Poznań. Nigdy jednak nie byliśmy jeszcze w Poznaniu tak długo. Przez ten czas nie znudził nas, nie zmęczył, ciągle chcieliśmy go więcej i więcej. Kulinarnie Poznań wymiata! 🙂 Już po pierwszych 3 dniach, wiedzieliśmy, że ten post nazwę JEMY POZNAŃ, a nie ZJEŚĆ POZNAŃ. Bo przecież jeszcze masa miejsc przed nami! Ale bez obaw – będziemy je zwiedzać przy kolejnych wizytach i dzielnie Wam donosić co i jak! 🙂

Trochę zastanawiałam się, jaką tym razem przyjąć kolejność opisywania miejsc, jakie odwiedziliśmy. Jest ona dość przypadkowa, aczkolwiek zwykle bywa tak, że te ulubione przychodzą mi do głowy jako pierwsze…Albo te, co ostatnio odwiedziliśmy, bo jeden totalny hit macie nieco niżej – niżej, bo znamy go już od lat;)

Na liście nie ma miejsc na kawę czy śniadanie – na początku również je tu spisałam, ale wyszło tego tyle, że postanowiłam podzielić to, co zjedliśmy na 2 posty 🙂 Drugi wkrótce! 🙂

Od razu uprzedzam – nie piszcie mi “brakuje X”, “co to za lista bez Y?”. To nie jest lista zamknięta!!! Brak jakiegoś miejsca nie oznacza, że nie, blee. Oznacza, że nie byliśmy i wpadniemy następnym razem i wtedy o nim napiszemy, jeśli uznamy, że warto 🙂 Nie piszcie zatem “brakuje X”, piszcie “zajrzyjcie jeszcze do X następnym razem” – oki? Deal? 🙂

No to lecimy! 🙂

GDZIE NA OBIAD & KOLACJĘ W POZNANIU? 🙂

1) MIN’S TABLE – ul. Kraszewskiego 14 – Jeżyce

 

Mins Table_3

 

Moje serce jest zawsze w Azji, więc od Azji zaczynam. Mamy sporo koreańskich miejsc w Warszawie, a jednak ten Min’s nie chce się ode mnie odczepić i łazi za mną już od tygodnia, gdy po raz pierwszy zawitaliśmy w niewielkim lokalu na klimatycznych Jeżycach. By tam zjeść przedzieramy się przez popołudniowe korki Poznania i już widzę, że Łukasz nie jest zbyt szczęśliwy. Jak nic zaraz powie czy nie można było wybrać czegoś bliżej 😉 Na szczęście na miejscu czeka nagroda! Koreańskie, a zarazem ciekawe menu i rewelacyjne smaki.

Zaczynamy od działu Bibimbap, w którym znajduje się 6 różnych opcji – są miski mięsne z wołowiną, kurczakiem czy wieprzowiną. Są wersje z mozzarellą i nori albo z tofu i edamame. Do swojej miski można dorzucić też dodatki extra. My wybieramy dwie opcje – Bulgogi Bibimbap z wołowiną i warzywami (34 zł) oraz Gochujang Daeji Bulgogi Bibimbap (34 zł) z wieprzowiną i warzywami. W obu rewelacyjny sos gochujang.  Bierzemy też Tteokbokki – ryżowe kluski typowe dla koreańskiej ulicy – wybieramy wersję z wołowiną (19 zł). Do pochrupania wjeżdża Tempura z sosem gochujang mayo (16 zł) i oczywiście kimchi. 

Co tu dużo mówić – wszystko smakuje sztos! Na wszystko mamy ochotę wrócić, a najbardziej na bibimbap z wieprzowiną i kluski, no dobra, na tempurę też! 🙂 Do picia koniecznie piwo z Inne Beczki – Mango Jerry albo Esteban Apa cudownie parują się z koreańską kuchnią!

W menu Min’s znajdziecie również gorące kociołki Jjigae w sam raz do biesiadowania wspólnie wieczorem. My nie mieliśmy tyle czasu, ale mam nadzieję, że jeszcze nadrobimy 🙂 Na dania z Min’s wracamy dwa dni później, ale nie do Min’s… już Wam tłumaczę co i jak 🙂 Pora przejść do punktu 2!

Godziny otwarcia:

pon – zamknięte

wtorek – niedziela 12.00 – 20.00

 

Mins Table_2

 

2) Kim Chi Ken – ul. Kraszewskiego 14 – Jeżyce

 

Mins Table_4

 

Tuż obok Min’s znajdziecie drugie koreańskie  miejsce – Kim Chi Ken. Już na drzwiach przeczytacie, że specjalizują się w Korean Fried Chicken i od razu wiem, że też chcę ich bardzo! W Min’s dowiadujemy się o co chodzi z dwoma lokalami.. oba należą do tych samych Właścicieli. Ba, z Min’s chodzi się do toalety w Kim Chi Ken (z tyłu są połączone!). Co więcej, w Kim Chi można zamawiać również dania z Min’s. Z tego, co zrozumiałam w odwrotną stronę to nie działa, ale bez obaw – i tak będziecie mieć masę pyszności!

W Kim Chi lądujemy w sobotę w porze lunchu – jest tłoczno, pamiętajcie, by rezerwować stolik!

W menu oczywiście Korean Fried Chicken z przeróżnymi sosami – honey butter, barbecue, honey & garlic, sweet chili, honey & mustard, buldak i Min’s fresh chilli. Można wybrać czy chcesz mięso z udek czy polędwiczki czy miks. My idziemy w opcję Sampler – w jednym pudełku mamy kurczaki z wszystkimi sosami – jest tylko jeden problem – wszystkie pyszne!

W menu również burgery z koreańską nutą, 2 opcje z makaronem, 2 opcje z ryżem. My jednak tym razem idziemy w kurczaki i dania przetestowane w Min’s. Na pewno jednak będzie powrót po więcej ! 🙂

Wybieramy też frytki – do wyboru 3 szalone opcje: z nori, cheddarem, szczypiorem i gochujang mayo, z cheddarem, piklami, chipotle mayo i prażoną cebulką oraz z bekonem, shitake, sezamem, zieloną papryką i leek mayo. My wybieramy opcję z nori i cheddarem. I kurczaki, i frytki – SZTOS!

Godziny otwarcia:

pon – zamknięte

wtorek – niedziela 12.00 – 21.00

 

Kim Chi Ken

 

3) YETZTU – ul. Krysiewicza 6

 

Ramen_Yetztu

 

Tego miejsca na pewno nie muszę Wam przedstawiać! 🙂 Yetztu to prawdopodobnie pierwsze miejsce z ramenem w Polsce, a na pewno pierwsze z tak świetnym ramenem! Wydaje mi się, że to właśnie tam zjedliśmy pierwszy ramen ever! Byłam wtedy w ciąży z Jagodą, byliśmy w Poznaniu chyba na jakiejś blogowej konferencji i nie mogliśmy nie spróbować. Tamtejsze doświadczenia z Yetztu opisywałam TUTAJ. Byliśmy zachwyceni! 🙂

Teraz w sumie nie musiało tak być… minęło kilka lat… W tym czasie jedliśmy ramen w Warszawie (świetny!), jedliśmy też przeróżne rameny w przeróżnych miejscach w Japonii łącznie z poszukiwaniem nietypowych ramenów na Hokkaido. I oto wracamy do Yetztu i nadal mówimy: WOW!  Łukasz wracał do Yetztu kilka razy, wspólnie z dziećmi ruszyliśmy od razu po przyjeździe. Uwaga – zwykle trzeba poczekać w kolejce (Japan style!), bo lokal jest niewielki. W menu ramen klasycznie i special. Od Shoyu z jajkiem i warzywami przez Vege Shoyu z shitake, jajkiem i warzywami po rameny specjalne np. z kaczkę, z yakitori z kurczaka czy z pikantnymi wontonami i kimchi. Wszystkie w cenie 35- 37 zł.  W Yetztu fajne jest to, że każdy znajdzie coś dla siebie – jest ramen gęsty i sycący, są też te bardziej delikatne, bardziej klarowne.

U nas na poczatek wjechały też przystawki – kimchi, yakitori z kurczaka (idealnie miękkie!), boczek kakuni i smażone wontony. Wszystko super! Poznańska klasyka i must eat!:)

Godziny otwarcia:

poniedziałek- czwartek 12.00 – 21.00

piątek – sobota  12.00 – 22.00

niedziela 12.00 – 20.00

 

ramen_1

 

4) ZEN – ON  –  ul. Ratajczaka 25

Zenon_wnętrze

 

O Zen-onie dowiedzieliśmy się dość przypadkowo.. zanim jeszcze na dobre wzięliśmy się za poszukiwanie, co i gdzie zjeść w Poznaniu. W Starym Browarze jest jeszcze jeden nasz lokal – to Bubblejoy, czyli miejsce z tajwańską herbatą bubble tea. Bubblejoy (wcześniej Bubbleology) Łukasz prowadzi w Warszawie razem z Wspólnikiem od 2012. Od pewnego czasu są również w Poznaniu. To właśnie tam spotkaliśmy Czytelniczkę z Zielonej Góry,a  Ona poleciła nam Zen-ona. Pierwsze podejście nie było udane- bez rezerwacji w sobotę w porze obiadowej bez szans. Pamiętajcie, by rezerwować!

Wracamy w tygodniu! Karta jest bardzo ciekawa i mamy ochotę niemal na wszystko! Z przystawek bierzemy spring rolls wieprzowo-wołowe z kimchi, piklami i majonezem wasabi (21 zł) oraz frytki z batatów, też z majonezem wasabi (12 zł). Frytki okazują się kosmicznie chrupiące, majonez boski! Zdecydowanie do powtórzenia! Bierzemy też dwa rodzaje pierożków dim sum – krewetka – łosoś oraz z pikantnym polikiem wołowym w sosie sojowym z suszonymi mini krewetkami i chrupiącym chili (23 zł). Oba świetne, ale polik wołowy zachwyca totalnie!

Kolejny dział to Burgery i Bao. Też brzmią mega pysznie – decydujemy się na Azjatyckiego kimchi burgera z cheddarem, piklami, kimchi mayo, czerwoną cebulą, kimchi i marynowanym imbirem (30 zł) oraz na bao z boczkiem kakuni oraz m.in. piklowanym jabłkiem, zielonym ogórkiem i prażonymi orzeszkami (30 zł). Podczas naszej wizyty nie ma akura bao z kaczką i sosem hoisin, ale na pewno wrócę tu na nie! I burger, i bao zdecydowanie na tak! Podobnie jak Udon z wieprzowo – krewetkowym Yakitori (39 zł).

Szczerze? Byliśmy sceptyczni, a Zen – on zrobił na nas mega pozytywne wrażenie i jest na liście miejsc “wrócimy tam!” 🙂 PS. pamiętajcie o rezerwacji!

Godziny otwarcia:

pon – zamknięte

wtorek – czwartek 12.00 – 20.00

piątek – sobota 12.00 – 21.00

niedziela 12.00 – 18.00

 

Zenon_pierożki

Zenon_udon

Zenon_1

 

5) FROMAŻERIA – ul. Ratajczaka 27

 

cacio e pepe z truflą_2

 

Tuż obok Zen – ona. O Fromażerii nie będę się rozpisywać, bo to jedyna restauracja, którą teraz opisaliśmy w dedykowanym poście –  o TUTAJ! 🙂 Na rodzinny obiad, na randkę, na wieczór ze znajomymi z winem i serami. Byliśmy dwukrotnie i było świetnie! I na obiedzie z dziećmi, i na piątkowym wyjściu. Wino, sery, jedzenie, klimat – super! 🙂

Godziny otwarcia:

pon – zamknięte

wtorek – czwartek 13.00 – 22.00

piątek – sobota 13.00 – 00.00

niedziela 13.00 – 22.00

 

6) U AIPO Restauracja z kuchnią Kirgistanu – ul. Szamarzewskiego 8

 

U Aipo

 

U Aipo to bez wątpienia najbardziej oryginalne miejsce, jakie odwiedziliśmy w Poznaniu! Chyba nigdy wcześniej nie byliśmy w kirgiskiej restauracji! U Aipo znajdziecie na ul. Szamarzewskiego – pełnej knajpek klimatycznej uliczce na Jeżycach! Na ścianach zdjęcia z Kirgistanu, na miejscu sympatyczny Właściciel i przemiła Obsługa. Karta krótka i ciekawa. Dania, których raczej nie znajdziesz gdzieś indziej. Do wyboru dwie zupy – gęsty lagman na bazie wołowiny, warzyw, z ręcznie robionym makaronem oraz delikatniejsze szorpo – bulion na bazie baraniny z ziemniakami, marchewką i papryką. Są też trzy sałatki i 5 dań głównych 😉

Łukasz wybiera Szorpo, a potem bierzemy różne dania, by we czwórkę, z dziećmi, je zjeść. Na stole ląduje Boso Lagman – ręcznie robiony makaron z wołowiną, papryką, selerem i kapustą pekińską (32 zł), Manty (pierogi na parze z wołowiną – 25 zł) oraz Samsy – pierogi z pieca (26, 50 zł). Samsy można wybrać w wersji mięsnej (z wołowiną) lub ze szpinakiem i serem.  Bierzemy również sałatkę od Aipo z bakłażanem, papryką, pomidorem, szpinakiem i białym serem (19 zł).

Wszystkie pozycje okazują się naprawdę pyszne! Aż chce się planować podróż do Kirgistanu! Pierogi mają przyjemne ciasto i smaczny farsz, makaron aż się chce nałożyć więcej, a sałatka jest przyjemnie wyrazista. Zdecydowanie warto, bo takiej kuchni i tak miłej atmosfery raczej na każdym kroku nie spotkacie 😉

Godziny otwarcia:

pon – środa – zamknięte

czwartek – niedziela 12.00 – 21.00

 

samsy

U Aipo_2

U Aipo_wnętrze

 

7) MODRA KUCHNIA – Mickiewicza 18/lokal 2

 

Modra Kuchnia _3

Modra Kuchnia opisuje się jako ludowa kuchnia autorska. Brzmi kusząco, prawda? 🙂 We wstępie do menu czytamy: “modre oczy, nadbużańskie modraki, wielkopolska modra kapusta, nasze ulubione kolory”. Modra działa w Poznaniu już 6 lat. Menu łączy tradycje Polski wschodniej i zachodniej z uwagi na pochodzenie jej Właścicieli. Ja od razu, od pierwszego spojrzenia na ich menu i recenzje na Google, wiem, co zjem 🙂 Widzicie to danie powyżej – to Modrowa Kaczka w Pyzie i Wiśniach (42 zł).

Ale w menu jest więcej fajnych propozycji… Na początek pieczony ziemniak z poznańskim gzikiem, masłem i wędzoną solą (14 zł), blin drożdżowy z kwaśną śmietaną i kawiorem (18 zł), a może śledzie? Wśród zup klasyki – rosół, żur grzybowy (wege) oraz pikantne flaki cielęce z pulpetami z wątróbki (można je zabrać również w słoiku na wynos, na co od razu decyduje się Łukasz).

My wpadamy do Modrej na kolację, więc z przystawek bierzemy tylko ziemniaka, który jest smaczny, ale bez większego wow. Skupiamy się zatem na daniach głównych. Modrowa kaczka faktycznie robi robotę! Masz wrażenie, że to trochę kuchnia polska, trochę ludowe bao, a może jeszcze burger na parze z kaczką? 🙂 Danie jest baaardzo sycące, ale zdecydowanie warto tutaj na nie wpaść. Polecam Wam też bardzo Wołowinę w poznańskich plendzach (38 zł) – to długo pieczona, szarpana wołowina a la zrazy, zawijana w placek ziemniaczany, podana z sosem własnym i sałatą masłową ze śmietaną i szczypiorkiem. Razem z kaczką ląduje w gronie faworytów – bardzo smakuje również Maksowi.  Z dań głównych bierzemy również pikantny kulebiak z baraniną z sosem na bazie papryki i pomidorów (42 zł) , ale przegrywa z kaczką w pyzie i plackami z wołowiną;) Zabierzcie koniecznie coś do domu z ich delikatesów – Łukasz mówi, że flaczki i kiełbasa na tak!:) Są też śledzie, majonez, gołąbki w sosie pomidorowym, żur czy pate z wątróbki i brandy.

 

Godziny otwarcia:

pon – zamknięte

wtorek – czwartek 13.00 – 21.00

piątek – sobota 13.00 – 22.00

niedziela 13.00 – 20.00

 

Modra Kuchnia_2

Modra Kuchnia_wnętrze

Modra Kuchnia_1

 

8) A NÓŻ WIDELEC – ul. Czechosłowacka 133

A nóż widelec_5

 

Proszę się nie oburzać, że A nóż widelec ląduje na 8. miejscu, bo zdecydowanie razem z Yetztu to pierwsze miejsca, o których myślimy, gdy słyszymy hasło “co zjeść w Poznaniu?”.  Gdy odwiedziliśmy A nóż widelec latem 2016, ich kuchnia polska zwaliła nas z nóg! Nas! Mnie, która nie jest szczególną fanką polskich tradycyjnych smaków! A tymczasem tutaj zjadłam pewnie jeden z najlepszych żurków w moim życiu i zdecydowanie najlepsze pierogi, których żadne inne nie pokonały ani wcześniej, ani przez ostatnich 5 lat! Ba, klasyczny schabowy też był ucztą! O tym pierwszym razie pisałam TUTAJ i zazdrościłam Poznaniowi, że mają kuchnię polską w takim wydaniu… i nadal im zazdroszczę! 🙂

Nie widzieliście A nóż widelec w naszych relacjach jesiennych, gdy przyjechaliśmy otwierać nasze DESEO w Starym Browarze. Z prostej przyczyn – byliśmy tam już w lipcu 2021 roku, gdy ruszyliśmy oglądać lokal 😉 A nóż widelec znajduje się dość daleko od centrum, ale ZAWSZE warto tam pojechać! 🙂

W lipcu zajadaliśmy u nich szczawiową z jajkiem przepiórczym, maślanym puree, pieczonym boczkiem, kwaśną śmietaną i olejem szczypiorkowym (24 zł), pasztet z foie gras i gęsich wątróbek z konfiturą z rabarbaru i wanilią, korniszonem, masłem truflowym i cebularzem (35 zł) oraz pierogi z pieczoną łopatką wieprzową ze świni złotnickiej z prażoną cebulą i szczypiorem (39 zł). Świetnie wypadła również biodrówka jagnięca z pieczonymi ziemniakami (89 zł). Menu w A nóż zmienia się sezonowo – sprawdźcie na stronie, co obecnie Was kusi! Tutaj raczej nie ma ryzyka rozczarowania czy wpadki, a Szef Kuchni, Michał Kuter, niezmiennie robi jedno z najlepszych polskich w Polsce.

 

Godziny otwarcia:

niedziela – poniedziałek 12.00 – 19.00

wtorek  – sobota 12.00 – 21.00

 

A nóż widelec_2

A nóż widelec_3

A nóż widelec_4

 

9) YATTAI – ul. Szamarzewskiego 13/15 – JEŻYCE

 

Yattai_1

 

Sushi to wcale nie jest łatwy temat 😉 Czasem ciężko znaleźć to naprawdę naj! W Poznaniu nim wybraliśmy się na sushi, poprosiliśmy o polecenia na Instagramie. Spisałam te, które powtarzały się najczęściej – podrzucam Wam tutaj: Kyokai w City Parku, Matii Sushi w Starym Browarze, Yattai, Dokku (Kiekrz), Art Sushi, Wschodnia Sushi (Luboń), Nare Sushi.

My finalnie wybraliśmy Yattai na Jeżycach, na tej samej ulicy, na której znajduje się U Aipo. Nie zrobiłam zdjęć menu, a fotki sushi też nie są najlepsze, bo o 20.00 w listopadzie w lokalu panowało nastrojowe światło, ale muszę powiedzieć, że było świetnie! Duuużo ryby, fajne połączenia smakowe. Ja bym szła! 🙂

Godziny otwarcia:

pon – czwartek 11.00- 22.00

piątek – sobota 11.00- 22.30

niedziela 11.00- 21.00

 

Yattai_2

 

10) NOOKS – ul. Poplińskich 1

Nooks_2

 

Nooks to najmłodsze z miejsce w tym zestawieniu. Działa bardzo krótko – od sierpnia 2021. W karcie oryginalnie i różnorodnie –  znajdą tutaj coś zarówno fani mięsa, jak i ryb i owoców morza. Ba, co więcej, w niektórych daniach mięso i owoce morza się łączą  dość odważny sposób… W przystawkach znajdziecie obecnie 5 różnych opcji – chociażby szaszłyk z przegrzebek z puree z palonego pora z hoisin, grillowanym pak choiem oraz chrupiącym bekonem (38 zł) czy tatara z polędwicy z espumą z musztardy Savora, szczypiorem, szalotką i maślakami (39 zł). My wybieramy bao z karmelizowanym ozorkiem, pico de gallo, piklowanym burakiem, chipotle mayo i prażoną cebulką (32 zł) oraz boczniaki i tofu w panko z piklowaną marchewką i Hot Pot dip (26 zł). Obie propozycje są bardzo fajne. Bao delikatne, z aromatycznym wnętrzem, a przez pico de gallo przypomina nieco meksykańskie tacos. Boczniaki i tofu (zdjęcie powyżej) przyjemnie chrupiące z azjatyckim dipem. Najmniej smakuje nam mocno octowa marchew.

Z dań głównych wybieramy jedno raczej klasyczne danie – ossobuco w burgundzkim sosie, puree ziemniaczane, karmelizowana pietruszka (48 zł), a drugie na pierwszy rzut oka kompletnie szalone – ravioli z baraniną z mulami i sosem normandzkim (52 zł). Aż się dziwię Łukaszowi, ze chce tak ryzykować 😉  A tu proszę miłe zaskoczenie – to naprawdę udane i współgrająca propozycja! W daniach głównych znajdziecie również stek z bawety, grillowaną ośmiornicę, grillowaną makrelę i dwa dnia wegańskie (np. wegańską roladę z selera nadziewaną grzybami i ziołowym hummusem oraz bibimbap z szarpanym jackfruitem).

Taka karta obowiązuje od 15.00 do 22.00. Od 11.00 do 15.00 możecie natomiast zamówić dania z menu Brunch. Od wtorku do piątku można również zamówić lunch w cenie 40 zł.

Godziny otwarcia:

pon – zamknięte

wtorek – sobota 11.00 – 22.00

niedziela – 11.00 – 21.00

 

Nooks_3

Nooks_ravioli

 

11) BANKCOOK – ul. Święty Marcin 58/64     

BanCook_czerwone curry

 

Jak łatwo się domyślić po nazwie, BankCook to tajska restauracja w Poznaniu. To nawet dwie restauracje, bo jedną znajdziecie w samym centrum przy Świętym Marcinie, a drugą na Jeżycach –  z tego, co mnie pamięć nie myli, w lokalu, który niegdyś zajmowało kultowe Yeżyce Kuchnia (zgadza się??).

Do BankCooka zaglądamy w sobotni wieczór z dziećmi, sprawdzić ich tajskie. Dzieciaki szczęśliwe, bo pad thai to zawsze dobry plan… Restauracja w sobotni wieczór tętni życiem. W menu cała masa tajskich klasyków od sataya przez zupy takie jak tom yum czy tom kha, przez sałatki takie jak larb gai czy Yam Wunsen po pad thaia, pad kee mao czy curry. Jest też pho czy seczuańska zupa pikantno – kwaśna, co może nieco dziwić 😉 Mi podoba się opcja menu dla dzieci z won tonami i mini pad thaiem, w których oczywiście korzystamy i dzieciaki pad thai bardzo smakuje. 

Dla nas wybieramy sałatkę larb gai z kurczakiem (25 zł) oraz grillowane kalmary nadziewane wieprzowiną i boczniakami w sosie teriyaki (28 zł). Z dań głównych wjeżdża czerwone curry z kaczką, ananasem i liczi (38zł) oraz massaman curry z mięsem z udek kurczaka (30 zł).

Z naszych wszystkich dań najlepiej wypadło czerwone curry (naprawdę pycha!) oraz pad thai dla dzieciaków. Larb Gai smaczny, z charakterystycznym tajskim posmakiem, ale ja bym dorzuciła tam więcej ziół. Massaman curry również zgodne ze sztuką, baaardzo wyraziste, ale jednak to czerwone sprawiło nam więcej przyjemności.

Nie wiem czy Poznań ma inne tajskie na dobrym poziomie? BankCook na pewno daje sobie radę i znajdziecie tam tajskie smaki, aczkolwiek nie wygrywa z naszymi warszawskimi faworytami 😉

Ich drugi lokal znajdziecie na Jeżycach, na Szamarzewskiego 17.

 

Godziny otwarcia obu lokali:

pon – czwartek 12.00 – 23. 00

piątek – sobota 12.00 – 00.00

niedziela 12.00 – 22.00

W godzinach 12.00 – 15.00 w tygodniu serwują lunch.

 

BankCook

BankCook_2

BankCook_1

 

12) FRONTIERA – ul. Ratajczaka 37

 

Frontiera_2

 

Powiem  tak – my WCALE nie planowaliśmy pizzy w Poznaniu! Mam wrażenie, że w Warszawie pizzy neapolitańskiej jest tyle, że już wcale jej nie jemy w podróży… (no chyba, że w Neapolu ;)) Frontiera wyszła nam nieco przypadkiem i 2 albo 3 razy ratowała z opresji nas i nasze głodomory. Zaczęło się od piątkowego wieczoru z dziećmi w naszym apartamencie – tak już się nam nie chciało wychodzić, że szukaliśmy na Wolt, co zjeść. “Zobacz, ładnie wygląda!”… “Ale czy to nie ryzyko brać pizzę w dowozie?”… Inne opcje jakoś nie kusiły, więc wzięliśmy i nawet w dowozie było baaardzo dobrze!

Potem Frontiera uratowała nas 1.11, gdy kompletnie nie mogliśmy znaleźć żadnej otwartej knajpy na obiad, w dobrej lokalizacji, a ja o 14.47 miałam z dziećmi pociąg i bardzo chciałam, by coś zjadły. Wtedy znów objawiła się Frontiera na Ratajczaka.  W menu pizza, makarony, przystawki, sałatki. O reszcie się nie wypowiem, bo nie jadłam. Pizza i na miejscu, i w dostawie wypadła bardzo zacnie! Ba, potem zamówiliśmy ją jeszcze dla naszego Zespołu w wieczór po otwarciu DESEO. Cena pizzy od 20 do 36 zł – do wyboru zarówno klasyki, jak i bardziej oryginalne propozycje

Frontiera ma w Poznaniu 3 lokale – na Szewskiej, na Kwiatowej i Ratajczaka – my testowaliśmy Ratajczaka i na pizzę jak najbardziej polecić możemy 🙂

Godziny otwarcia:

pon – czw 12.00  -22.00

piątek – sobota 12.00 – 00.00

niedziela 12.00 – 21.00

PS. Tak, mam na liście Forni Rossi, ale jeszcze nie udało się nam dotrzeć – nadrobię!

 

pizza_Frontiera_v2

 

A jak już to wszystko zjecie, to wiadomo – PORA NA DESER!! 🙂 A tam już wchodzimy my i nasze DESEO! 🙂 Znajdziecie nas w Stary Browar od strony Ratajczaka. Jesteśmy przy placu z fontannami – możecie do nas wejść i od strony centrum handlowego, i od placu 🙂 Jest pięknie, wygodnie, jest własna toaleta, a latem będzie ogródek! 🙂  Ciacha, lody, czekolada do picia, kawa speciality, czekolady bean to bar – mamy tam wszystko! 🙂 Są też akcenty podróżnicze i możliwość pooglądania filmów pokazujących poszczególne etapy produkcji naszych ciastek – ja bym się nie zastanawiała! 🙂

PS. To nie wszystko, co zjedliśmy w Poznaniu – o śniadaniach, kawie i rogalach opowiem Wam następnym razem, bo to i tak wyszedł jakiś ogrom jedzenia!! 😉

 

DESEO_Stary Browar_1

DESEO Stary Browar_3

DESEO Stary Browar_2