Nie będę kłamać, jeśli napiszę, że Poznań nas urzekł i zachwycił. To nie jest tak, że go nie znaliśmy. Ja bywałam w Poznaniu wielokrotnie, ale często głównie zawodowo, więc widziałam dworzec i drogę taksówką z dworca do fokusowni (dla niewtajemniczonych: miejsce, w którym prowadzi się badania rynku, tzw. grupy fokusowe;)) i z powrotem. W Poznaniu miałam też koleżanki i to z nimi wiążę najwięcej wspomnień – meksykańskiej knajpy, hiszpańskich tapas, spacerów w okolicach Malty, wyjścia na imprezę i Zielonej Werandy, która zachwycała już w 2008 roku! Teraz wreszcie jesteśmy w Poznaniu trochę dłużej (chociaż nadal za krótko!) i wreszcie mam szansę nasycić się uliczkami, kolorowymi kamieniczkami przy rynku i choć trochę poczuć to miasto.
Żal mi wyjeżdżać i mam ochotę wrócić, bo tyle jeszcze zostało do zobaczenia i… do zjedzenia. Poznań to świetny pomysł na zwykły lub przedłużony weekend. Pociąg z Warszawy jedzie 2,5 godziny, więc docieramy do Poznania w czwartkowy wieczór. Mam wrażenie, że to dobre miejsce zarówno dla tych, co podróżują sami i chcą wieczorem poszaleć na mieście, jak i dla tych, co podróżują z dzieckiem. Maks był weekendem zachwycony, a przecież wiemy wszyscy, że z niejednego pieca chleb jadł 😉
Nasz pobyt w Poznaniu zaczynamy oczywiście od starówki. Jest piękna i tętni życiem. Mieszkamy na rogu Wronieckiej i Stawnej (Puro Hotel Poznań – polecamy bardzo!), więc wszędzie mamy blisko. Zaczynamy od Starego Rynku, kolorowych kamienic, Ratusza i prześlicznych domków budniczych, w których niegdyś znajdowały się kramy i mieszkania kupców. Maksa oczywiście zachwyciły fontanny i … pogoń za gołębiami. Tradycyjnie znalazł sobie wyjątkowe zajęcie, czyli wyszukiwanie przeróżnych figurek, które przycupnęły na budynkach i w fontannach – jak choćby św. Jana Nepomucena, patrona chroniącego mieszkańców przed powodziami.
O 12.00 obowiązkowo zatrzymujemy się przed pochodzącym z XVI w. renesansowym Ratuszem, by obejrzeć trykające się koziołki – symbol Poznania i jedną z atrakcji dla dzieci. Koziołki codziennie pokazują się na wieży i trykają się 12 razy. Ich obecność przy zegarze związana jest z legendą, w której prawdziwe koziołki, by nie dać się upiec na ruszcie, uciekły na wieżę i przerażone miejscem, w którym się znalazły zaczęły się trykać rogami. Na pamiątkę tego wydarzenia burmistrz nakazał zrobić mechanizm zegarowy właśnie z koziołkami. W samym Ratuszu dziś znajduje się Muzeum Historii Miasta Poznania, ale my przecież przyjechaliśmy na tour kulinarny, więc inne muzeum mamy na naszej liście. Jakie? O tym zaraz!
Włóczymy się jeszcze trochę po małych uliczkach, a Maks ogląda każdy kamień, szuka świętych figurek, pozuje z koziołkami… i Charlie Chaplinem.
Dalej kierujemy się na Plac Kolegiacki, który wczesnym przedpołudniem pogrążony jest w sennej atmosferze. Idealne miejsce, by przysiąść na kawę, ale my śpieszymy się do Rogalowego Muzeum Poznania.
Jeśli będziecie na poznańskim rynku, musicie tam zajrzeć! Znajdziecie je w jednej z najbardziej zabytkowych kamienic Poznania, tuż na przeciw ratuszowych koziołków (wejście od drugiej strony). Jedliście kiedyś rogale świętomarcińskie (to właśnie ich poprawna nazwa)? Ja nie jadłam albo jadłam przypadkiem, ale nie pamiętam. Teraz będąc w Poznaniu, nie mogę ich nie spróbować.
W muzeum można dowiedzieć się więcej o historii rogali świętomarcińskich, zobaczyć, jak się je robi i z czego powstaje pyszne nadzienie. Pokazy są ciekawe i interaktywne, zwłaszcza, że prowadzący wydają się być dobrani idealnie, a swoje opowiadania ubarwiają poznańską gwarą. Jeśli będziecie mieć szczęście, dostaniecie fartuch i kucharską czapką i sami będziecie uczestniczyć w przygotowywaniu rogali. Pokazy odbywają się od wtorku do niedzieli o 12.30, 13.45 i 15.00. Trwają około 45 minut. Dla grup organizowane są również pokazy o 9.00 czy 10.00. Cena biletu wraz z degustacją to 12 zł dla dzieciaków w wieku 3-16 lat oraz 14 złotych dla osób powyżej 16 roku życia.
Zgodnie z legendą o świętym Marcinie, rogale mają kształt podkowy. W Wielkopolsce rogale świętomarcińskie wypieka się od 150 lat, a certyfikat na ich wypiek ma około 100 cukierni w regionie.Poznaniacy mówią, że najlepiej przetestować rogale z różnych cukierni i znaleźć swój ideał. To dobry patent na zwiedzanie poznańskiej starówki – tu jeden rogal, tam drugi. Przygotowanie rogali trochę trwa i jest dość pracochłonne – warstwowe ciasto półfrancuskie, cudowne nadzienie z białego maku, orzechów (ziemnych lub włoskich), okruchów biszkoptów, jajek, skórki pomarańczowej i esencji migdałowej, zawijanie na kształt podkowy, a na koniec glanc (lukier) i orzeszki. Rogale świętomarcińskie zjecie tylko w Wielkopolsce, bo są produktem regionalnym chronionym prawnie w UE jako “Chronione Oznaczenie Geograficzne”. Nie można być zatem w Poznaniu i ich nie spróbować!
Dodatkowy plus Rogalowego Muzeum to małe szkolenie z poznańskiej gwary. Gdzie indziej dowiedzielibyśmy się, kim są gzuby, szczuny i mele?? A Wy wiecie? 🙂 Jeździcie czasem bimbą albo baną? Używacie tytki? 🙂
Rogalowe Muzeum Poznania to pierwsza z atrakcji, które zachwycą dzieciaki, zwłaszcza, jeśli będą mogły uczestniczyć w przygotowywaniu ciasta, dodawaniu nadzienia czy orzechów. Na wyprawę z kilkulatkiem obowiązkowo! Przyznam, że Maksowi szykowanie rogali spodobało się zdecydowanie bardziej niż koziołki na Ratuszu 🙂 Tylko jak mówił potem babciom “nie wybrali mnie do gotowania i to mnie zezłościło” – cóż, takie zalety uczestniczenia w pokazie razem z klasą ośmiolatków.
Po pokazie spróbowaliśmy rogali (do muzeum dostarcza ich działająca od 1908 r. cukiernia Fawor) – boskie! A potem uciekliśmy na Jeżyce na lunch do Yeżyce Kuchnia – o tym czy warto się tam wybrać przeczytać TU.
* Rogale jedliśmy i Poznań zwiedzaliśmy na zaproszenie Miasta Poznań.
36 Comments
Sasza
Używamy tytki 🙂 Jeśli jesteście w Poznaniu to polecam Kraszkebab na Kraszewskiego to jedyny fastfood, który akceptuję 🙂 PS Leci glapa i myrdo girami 😀
Natalia - tasteaway.pl
Hey Sasza! My niestety już w niedzielę opuściliśmy Poznań, a już i tak mamy całą listę miejsc, gdzie jeszcze powinniśmy zjeść ;)) myrdo girami rozumiem, ale glapa??? tego nas nie nauczyli!!! 😉 co to / kto to glapa? 😉
Sasza
wrona 😀
Natalia - tasteaway.pl
super! 🙂 gwara jest na maksa fascynująca!;)
Szwecjoblog
No proszę, jakich ciekawostek się od Was dowiaduję! Super zdjęcia, radosne i bardzo zachęcające 🙂
Natalia - tasteaway.pl
Zawsze do usług!! 😉 Ja to jestem zakochana w tych zdjęciach i w tym weekendzie – tak pięknie i kolorowo było!!! 🙂 Poznań jest super!:)
Sasza
Nie wydaje Wam się jednak, że Św. Marcina jako główna ulica reprezentacyjna trochę zaniedbana? Mam sentyment do Poznania, bo tyle lat się studiowało, ale uważam, że Wrocław o wiele lepiej się prezentuje:)
Natalia - tasteaway.pl
My uwielbiamy Wrocław i przyznam, że przez długi czas myślałam, że jest znacznie piękniejszy niż Poznań 😉 teraz zaczynam się zastanawiać … 😉 ale prawda jest taka, że we Wro byliśmy ostatni raz zimą 2012, więc musimy nadrobić..
Co do zaniedbania, mnie trochę dziwiły niektóre fragmenty Półwiejskiej, no i nieco szokował skłot przy samym rynku!!! Zwykle takie miejsca jednak chyba bardziej na uboczu powstają…
Pyra
Ten skłot to jest wrzód tego miasta. Brudasy nie mają zamiaru się wynieść, mimo że próbowano ich usunąć. Niestety polskie prawo jest tak skonstruowane, że są chronieni. Mimo tego że okupują czyjąś własność. Każdy normalny Poznaniak wstydzi się za to :/
Natalia - tasteaway.pl
Hey Pyra! Dzięki za ten komentarz, bo byłam właśnie bardzo ciekawa stosunku mieszkańców do tego miejsca.. kompletnie tego nie rozumiem! czyli właściciel jakby zezwala im na pobyt tam i władze nie mogą nic zrobić? Ile to już trwa?
Pyra
Właściciel chciał się ich pozbyć, ale prawo w Polsce jest tak skonstruowane, że jest po ich stronie. Jeśli nie będą mieli ochoty się wynieść, to nikt ich nie wyrzuci 🙂 Oni zajęli ten budynek, kiedy był pustostanem. Potem z tego co wiem, ktoś go kupił, ale już z niewygodnymi lokatorami. Teraz on musi im zapewnić lokal zastępczy. Kilka lat już to trwa. Moim zdaniem to wstyd dla miasta, ale co począć 🙂
Natalia - tasteaway.pl
Kurczę, dziwna i skomplikowana sytuacja. Tak właśnie słyszałam, że prawo jest po ich stronie, ale kompletnie nie rozumiem jak to może być możliwe, że właściciel ich tak po prostu utrzymuje…no nic, ciekawe jak się to dalej potoczy. Niezależnie od skłotu, starówkę i rynek macie piękne 🙂
pyra
Ulica nazywa się “św. Marcin”. Tak gwoli ścisłości 🙂 Pozdrawiam
Kaśka
To ja do miejsc nieleżących w reprezentatywnym miejscu dorzucam Fiesta Del Vino. ;D Wyborne wina z kilku krajów, a i najeść się można. Co prawda Górczyn, ale przy okazji można zwiedzić kawałek Pyrlandii. Zdecydowanie nie na szagę. 😉
Natalia - tasteaway.pl
Hey Kaśka! Oo, a jaka kuchnia?? 🙂 bo brzmi tak hiszpańsko!!!;) może będzie nam za jakiś czas dane wrócić do Poznania! (chciałabym!)… a teraz poproszę o wyjaśnienie ostatniego zdania, bo tego się jeszcze nie nauczyłam ;)))
Hubert
cytadela lepsza
pawi10
W antrejce na ryczce leżą pyry w w tytce, przyszła świnia zżarła pyry i wymborku umyła giry..
Natalia - tasteaway.pl
Piękne! 🙂 tylko co to ta antrejka i ryczka??:)
emilille
Antrejka – przedpokoj. Ryczka – stolek. 🙂
Natalia - tasteaway.pl
powtarzam się, ale niesamowita jest poznańska gwara!:)
Ashika pl
Ze starszym już trochę Maksem bardzo polecam muzeum instrumentów muzycznych!
Natalia - tasteaway.pl
Ooo, to może być niezły pomysł na przyszłość! Kiedyś byliśmy w muzeum instrumentów muzycznych w Rudesheim, ale Maksa najbardziej interesował zakup wielkiej pozytywny z kulą śnieżną i jeżdżącym wokół pociągiem 😉
stachu
szału nie ma
Natalia - tasteaway.pl
ale, że w Poznaniu? naszym zdaniem jest piękny i na szczęście coraz częściej doceniany również przez zagranicznych turystów, jeśli my, Polacy, nie potrafimy docenić tego, co mamy..
Imię
Z maluchem warto jeszcze zobaczyć karmelkowo jest niedaleko rogalowego muzeum 🙂
Natalia
Manufaktura cukierków, tak? 🙂 To na pewno również super dla dzieciaków 🙂
Karolina Jóźwiak
Poznań to piękne miasto! Warto je odwiedzić. W wolnym czasie warto też wybrać się do teatru lub opery. Mam wrażenie, że wielu ludzi unika teatrów – https://teatrszekspirowski.pl/ a przecież można się tam świetnie bawić 🙂
Grzegorz
Świetnie opisane plusy pięknego Poznania. Można o nim rozmawiać długimi godzinami. Dla mnie najpiękniejszy jest cała Starówka ze swoim nieprawdopodobnym klimatem.
PS. Świetne zdjęcia. Grzegorz ze https://studiobodie.pl/
Natalia
Dzięki! 🙂 To prawda, Poznań jest przepiękny!:)
Ola
Ciekawe czy znaleźliście na rynku rzeźbę Świętowida?
Rogal święcomarciński z certyfikatem niestety jest żałosną podróbką oryginalnego produktu. Certyfikat określiły duże firmy piekarskie i jest on dostosowany do taniej masowej produkcji. Czyli oficjalny certyfikowany rogal jest na margarynie, proszku jajecznym, sztucznych aromatach i ze zmiotkami z pieca (“okruchy piekarskie”). Bleee. 🙁
Aby zjeść prawdziwego rogala trzeba znaleźć cukiernię piekącą na oryginalnych przepisach sprzed 100 lat: na maśle, jajkach, marcepanie/migdałach. Takie rogale są niestety drogie, dlatego rzeczywiście piecze się je tylko w okolicy 11 listopada (certyfikowane sprzedają cały rok).
Od kilku lat poznańscy cukiernicy niszowi walczą o modyfikację certyfikatu na ten prawdziwy, ale sprzeciwiają się temu wielcy gracze na rynku piekarskim 🙁 Dlatego nieświadomy turysta nie ma zwykle szansy kupienia prawdziwego, smacznego rogala.
Ola
A Fawor to właśnie ten przemysłowy “psuj” rogali. Ma najgorsze rogale w Poznaniu. Tyle, że są najtańsze i są wszędzie. 🙁
Natalia
Wiesz co, to post z 2015 roku – wtedy te rogale bardzo nam smakowały, nie wiem czy teraz byłoby tak samo 🙂 Teraz szczerze mówiąc bardzo mi smakował tradycyjny z hotelu Merkury i mniej Tradycyjny z Inna Piekarnia 🙂
Trafiony Paintball
Dzień dobry,
jako, że minęło już parę dobrych lat i Maks jest trochę większy -zapraszamy do nas! Niecodzienna rozrywka dla całej rodziny z opieką profesjonalnych instruktorów od początku do końca. Gwarantujemy, że Maks jak i Państwo będą zachwyceni!!
Ofertę jak i galerię można zobaczyć na naszej stronie – trafionypaintball.pl