Spis treści
“Też bym chciał tak podróżować kulinarnie jak Wy!”
„Wow, u Was zawsze tak pysznie, a my same słabe miejscówki trafiamy!”
„Jak Wy znajdujecie te perełki???”
„OMG, to śniadanie wygląda bosko! Gdzie je znalazłaś?”
„Czy dzieciaki nie mają biegunek i problemów żołądkowych, gdy tyle podróżujecie i jecie w różnych miejscach?”
„Jedliście tam??? Ja bym się rozchorowała od samego patrzenia!”
Te pytania przez lata opisywanianaszych podróży kulinarnych pojawiały się bardzo często! Za nami ponad 15 lat wspólnych podróży i prawie 13 lat podróży z dzieckiem! Najpierw z jednym, a od prawie 8 lat z dwójką dzieci! Przez te lata zjedliśmy kawał świata! 😊 Zajadaliśmy Polskę, Europę, zajadaliśmy Meksyk, Tajlandię i Kambodżę, Stany Zjednoczone i Australię, zachwycaliśmy się domowymi smakami na malutkich rajskich wyspach Japonii, tacos sprzedawanymi z garkuchni w Mexico City, chaczapuri w piekarniach Tbilisi czy rewelacyjnym cag kebab na wschodzie Turcji. Można by tak wymieniać i wymieniać, bo prawie w każdym miejscu, w którym jesteśmy, znajdujemy miejsca, w których warto jeść! Jedliśmy w najlepszych restauracjach, ale też na ulicy, na małych straganach, w rodzinnych knajpeczkach. Bo od zawsze kluczowe było to, że ma być pysznie i oczywiście bezpiecznie! I tak też Wam radzimy podróżować! 😊
DLACZEGO WARTO PODRÓŻOWAĆ KULINARNIE?
Kulinarnie podróżujemy wspólnie od 2011 roku! To właśnie od podróży kulinarnych zaczął się nasz blog, który na początku miał nazwę Widelcem przez świat! Czy ktoś to jeszcze pamięta? 😊 Powiem Wam, kiedy wystartowaliśmy! Był sierpień 2011 roku, a my ruszaliśmy na miesięczną podróż samochodem po Europie. Co ciekawe, nasza dwójka i nasz, wówczas dwumiesięczny syn, Maks. Powiem Wam, że latem 2011, prawie 13 lat temu, decyzja, że zabieram maluszka w tak długą podróż, była… kontrowersyjna! 😛 Wbrew pozorom, nie zaczęliśmy wtedy pisać o podróżach z dzieckiem – w naszych pierwszych postach blogowych nasz synek wcale się nie pojawiał. Zaczęliśmy bloga właśnie o podróżach kulinarnych! Wiedzieliśmy, że przez miesiąc zwiedzimy (i zjemy!) masę różnych pysznych i ciekawych miejsc i chcieliśmy się tym dzielić!
Dlaczego warto podróżować kulinarnie? Bo kuchnia to istotny element każdego regionu, kraju, miasta. Różnorodna, pełna odmiennych smaków, aromatów, nawiązująca do miejsca, w którym jesteśmy, do jego położenia, do jego historii. Dlatego właśnie uwielbiamy jeść lokalnie i w każdym miejscu jemy inaczej! Na śniadanie w Nowym Jorku jemy Avocado Toast i jajka po benedyktyńsku, w Polsce racuchy z jabłkami i jajecznicą, w Wietnamie pho, w Tajlandii pad see ew, a w Turcji czy Azerbejdżanie zachwycamy się śniadaniem składającym się z kilkunastu małych talerzyków z różnymi przysmakami!
Zdecydowanie polecam Wam takie podejście! Kulinarne wspomnienia są cudowne!
CO TO ZNACZY „BEZPIECZNIE PODRÓŻOWAĆ KULINARNIE”?
„Bezpiecznie” to hasło, które można dopisać do wszystkich naszych podróży. Z dwóch powodów. Po pierwsze, od lat podróżujemy z dziećmi i wiadomo – nie chcemy ich narażać na jakiekolwiek trudne czy niebezpieczne sytuacje. Po drugie, nasze podróże toteż nasza wakacje. Podobnie jak u Was! Chcemy ten czas spędzić miło, pięknie, bez problemów. Również tych żołądkowych.
Podróżować kulinarnie bezpiecznie to podróżować z rozsądkiem. To wybieranie miejsc, w których ryzyko wpadki jest jak najmniejsze. Unikanie potencjalnych niebezpieczeństw zwłaszcza podczas podróży egzotycznych.
Jak to zrobić? Wybieraj restauracje, które budzą zaufanie. My od lat korzystamy zawsze z Google Maps – sprawdzamy opinie (jaka ocena?), sprawdzamy, ile jest opinii, oglądamy zdjęcia. Nie jemy w miejscach, w których poza nami nie ma nikogo. Nie ryzykujemy, że będziemy jeść stare jedzenie. W krajach, w których mamy wątpliwości co do tego, z jakiej wody powstał lód do naszych napojów, rezygnujemy z napojów z lodem. Raczej odpuszczamy krojone na ulicy owoce w krajach egzotycznych, chociaż oczywiście zdarza nam się robić wyjątki (Tajlandia i mango sticky rice – niezmiennie kocham!).
Podróże kulinarne to element naszych wakacji. Tak jak u Was! Nie możemy sobie pozwolić na to, by po powrocie przez 3 tygodnie się leczyć.
Zachowajcie zatem ostrożność, szanujcie swój żołądek. To ma być nie tylko podróżowanie kulinarne, ale również wypoczynek.
CO ZABRAĆ DO APTECZKI, BY BYĆ GOTOWYM NA EWENTUALNE PROBLEMY?
Bezpieczne podróże to również dobrze przygotowana apteczka! Piszę o tym od zawsze i ZAWSZE mamy ze sobą apteczkę – jedną w bagażu podręcznym, drugą, bardziej rozbudowaną, w bagażu głównym. Czy nam również zdarzają się problemy żołądkowe? Nam albo dzieciom? Tak, zdarzają się, chociaż biorąc pod uwagę, jak często i jak daleko podróżujemy, dzieje się to bardzo rzadko. Na szczęście i… odpukać!
Na potencjalne problemy też zwykle jesteśmy gotowi, bo od dawna naszym priorytetem jest dobrze przygotowana apteczka. Zawsze mamy w niej termometr, plastry, plasterki chirurgiczne, leki przeciwbólowe dla dorosłych i dla dzieci, podstawowe leki na rozpoczynające się przeziębienie, ale też zestaw ratunkowy na problemy żołądkowe.
Podczas podróży do krajów egzotycznych, gdy dzieciaki były małe, zdarzało nam się zabierać również i podawać profilaktycznie probiotyki. Teraz już tego nie robimy, ale zabieramy zestaw ratunkowy w razie problemów żołądkowych.
Na biegunkę i problemy żołądkowe u dzieci (i u dorosłych też!) super sprawdził nam się TANINAL. Testowaliśmy go akurat na problemy żołądkowe w Polsce i świetnie się spisał, gdy Jagoda cierpiała na problemy z brzuszkiem przyniesione z przedszkola. Dlatego, gdy WZZ Herbapol Wrocław SA zaproponował nam współpracę blogową i promowanie właśnie tego leku, uznałam, że jestem idealnym ambasadorem! Taninal działa na biegunkę, niezależnie od jej przyczyny. Można go podawać od 4 roku życia.
Warto zabrać go ze sobą, by móc bez obaw podróżować kulinarnie i w razie co czuć się bezpiecznie. Masz lekarstwo i dla siebie, i dla dzieci bez konieczności biegania po lekarzach i aptekach podczas podróży. Więcej o leku TANINAL znajdziecie TUTAJ! . Pamiętajcie, że przy problemach żołądkowych w podróży (i nie tylko!) bardzo ważne jest odpowiednie nawadnianie organizmu, więc butelkowanej wody nigdy nie za wiele. Postawcie wtedy na odpoczynek i przy pobycie w upalnych miejscach, odpoczynek w chłodniejszym pomieszczeniu.
Dobra wiecie już, jak podróżować bezpiecznie i co warto mieć w apteczce, to teraz kilka słów, jak wybierać restauracje!
JAK WYBIERAĆ RESTAURACJE, BY JEŚĆ SMACZNIE I BEZPIECZNIE?
Tak jak Wam pisałam powyżej – u nas rządzi Google Maps, ale trzeba podchodzić do niego z odpowiednią rozwagą. Patrzymy nie tylko na ocenę restauracji czy knajpki, ale również na liczbę opinii i na zdjęcia jedzenia / miejsca. My wybieramy miejsca z oceną powyżej 4,4 oraz z dużą ilością opinii (np. 300-800 opinii). Przeglądamy zdjęcia. Zdarza nam się odrzucać miejsca, które maja 5 czy 10 TYSIĘCY opinii, bo unikamy tych nadmiernie popularnych. Są od tego oczywiście wyjątki – nie można być w Nowym Jorku i nie zjeść kanapki z pastrami w Katz’s Delicatessen!
Co nam daje przeglądanie zdjęć? Całkiem sporo! Często już po zdjęciach widzisz, z jakiego pieczywa korzysta dane miejsce, jak prezentują się dania, jak wyglądają podawane warzywa i czy frytki są mrożone 😉
Od lat stosujemy to podejście i wpadek, gdy tak wybieramy restauracje mamy naprawdę niewiele!
Zdarza nam się pytać o polecenia miejsc lokalnych Mieszkańców, ale tutaj trzeba mieć się na baczności, zwłaszcza w Azji. Polecajki restauracji od taksówkarzy czy kierowców tuk tuków mogą nie być bezinteresowne i wprowadzić Was na minę. Testowaliśmy to osobiście w Bangkoku!
Na pewno to, czego powinniśmy się uczyć od lokalsów to, co i jak jedzą. W końcu chcemy skorzystać z tej lokalności! Jedz to, co lokalne, to, z czego słynie dany region, miasto czy kraj Poznawaj, poszerzaj wiedzę!
CZEGO UNIKAĆ, BY NIE WPAŚĆ NA MINĘ I NIE SPĘDZIĆ WAKACJI W ŁÓŻKU… LUB W ŁAZIENCE?
Tak jak wspominałam: unikamy pustych knajp i restauracji. To zawsze podejrzane, zwłaszcza, gdy docierasz tam w porze obiadu czy kolacji.
W krajach egzotycznych unikamy napojów z lodem (wybieramy te mocno schłodzone z lodówki), unikamy też owoców krojonych na targu, zwłaszcza w przypadku małych dzieci. Lepiej kupić całe owoce, umyć, pokroić i dać dziecku lub skusić się na owoce w hotelu – zwykle jest większa szansa, że mają tam odpowiednie zaplecze i dotrzymują zasad higieny.
Unikamy dań, potraw, które budzą nasz niepokój – jeśli coś wygląda źle, dziwnie pachnie, dziwnie smakuje, lepiej zostawić niż ryzykować problemy.
Unikamy lodziarni, w których nikogo nie ma i kremów w upały. Nie jemy surowych ryb czy tatara w podejrzanych miejscach, ale zajadamy się surowymi rybami w Japonii.
W razie co, jesteśmy GOTOWI! 😊 Ale z apteczką i lekami to trochę jak z ubezpieczeniem turystycznym – trzeba je mieć, ale najlepiej nie korzystać!
UDANYCH WAKACJI! 😊
*Materiał powstał przy współpracy z WZZ Herbapol Wrocław SA, producenta leku TANINAL.
Pełna informacja o leku Taninal dostępna jest na stronach internetowych www.herbapol.pl/produkty/taninal oraz www.taninal.pl.
TANINAL
To jest lek. Dla bezpieczeństwa stosuj go zgodnie z ulotką dołączoną do opakowania. Nie przekraczaj maksymalnej dawki leku. W przypadku wątpliwości skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą.