Spis treści
Do restauracji chodzimy z Maksem niemal od urodzenia. Pierwszą wyprawę na sushi zaliczył, jak miał tydzień, pierwsze śniadanie na mieście, jak miał 10 dni, pierwszą kulinarną podróż po Polsce, jak miał 3 tygodnie, a gdy miał jakieś 3 miesiące zwiedzał z nami restauracyjki Bretanii, pintxos bary San Sebastian i tapas bary Asturias i Galicii.
Wbrew pozorom wyjścia do restauracji na początku, z niemowlakiem, były łatwiejsze niż później. Zwykle spał w wózeczku / w foteliku lub odpoczywał u nas na kolanach. Zawsze miałam ze sobą chustę lub dużą tetrową pieluchę, więc wielokrotnie podczas naszych pobytów w restauracji karmiłam go piersią – NIGDY nie spotkałam się z negatywnymi reakcjami na ten temat, ale NIGDY też nie wychodziłam karmić go do łazienki czy do samochodu, grunt to dyskrecja. Niemowlak nie potrzebował wiele do szczęścia – jest mama, jest tata, mleko i pielucha i jest super. Im jednak stawał się starszy, tym wymagania rosły – nadal chodzimy z nim wszędzie, ale teraz, mając prawie 5-lat, Maks ma już swoich własnych faworytów, swoje ulubione miejsca, do których sam nas ciągnie i potrafi się popłakać, gdy słyszy, że w danej restauracji nie ma wolnych stolików 😉
O restauracjach przyjaznych dzieciom pisałam już jesienią 2014 – listę znajdziecie TU. Po prawie półtora roku, wiele z tych miejsc, to nadal świetny wybór na obiad dzieckiem, zwłaszcza, jeśli chodzi o Kurę Domową czy Videlec. Ale.. pojawiły się też nowe miejsca i niektóre szybko wylądowały w grupie faworytów i naszych, i Maksa 🙂 Posłuchajcie zatem, co ma do powiedzenia, bo przecież 5-latek najlepiej wie, czego potrzebują dzieciaki!!! 🙂
3 ULUBIONE RESTAURACJE MAKSA:
1) MIZU SUSHI – ul. Duchnicka 3 – Żoliborz
Absolutny faworyt Maksa, jeśli chodzi o sushi. Ja też uwielbiam to miejsce, również za ich stosunek do dzieci. Gdy tam jesteś, masz wrażenie, że dziecko to taki sam klient jak dorosły – obsługa zawsze słucha próśb dzieciaków, nigdy nie reaguje zniecierpliwieniem, zawsze wszyscy są mili i uśmiechnięci. Razem z moją przyjaciółką chodzę tam na tyle często, że panie z obsługi witają już dzieciaki słowami: “Cześć Maks! Cześć Tosia!”
Maks sam zamawia swoje ulubione hosomaki z pieczonym łososiem, domawia sos teriayki, siedzi razem z nami “przy rzeczce”. A jak już maluchy zjedzą, idą się bawić do drewnianego domu albo rysować do stolika. Zawsze wychodzimy stamtąd z pełnym brzuchem i uśmiechem na twarzy, a Maks, gdy słyszy, że jedziemy na sushi, zawsze reaguje tak samo: “do tego z domkiem? Taaaaak!!!!”
2) KUCHNIA OTWARTA – ul. Klimczaka 1 – Miasteczko Wilanów
Kuchnia Otwarta otworzyła się chyba na przełomie stycznia i lutego, a my wracaliśmy tam już kilka razy – o różnych porach i w różnych okolicznościach. Na rodzinny obiad, na kolację ze znajomymi bez dzieci czy na wielkie, leniwe śniadanie ze znajomymi i ich dzieckiem. Za każdym razem aż nam się nie chciało stamtąd wychodzić! Samo miejsce, nowocześnie urządzone i bardzo przyjemne, sprawia, że miło tam posiedzieć. Jeśli do tego dołożymy duuuuży, przeszklony kącik dla dzieciaków, mamy miejsce idealne – dzieciaki świetnie się bawią i nie biegają po całej restauracji. W kąciku mają nawet swoją łazienkę z małą toaletą i umywalką odpowiednią do ich wzrostu! Wow! 🙂
To, co wyróżnia Kuchnię Otwartą to również bardzo szerokie menu dla dzieci. Nuggetsy z frytkami jako jedna z 2-3 opcji? Nie tutaj! Tu dzieciaki mają menu prawie tak obszerne jak dorośli, a w nim spory wybór zarówno dań, jak i dodatków – bo jeśli zamawiasz dziecku kotleciki z kurczaka, możesz do nich wziąć frytki, ale możesz też zwykłe ziemniaki, kaszę gryczaną, jaglaną czy pęczak. I to piękne menu! Aż chce się jeść! 😉 Dla dorosłych też spory wybór i bardzo smaczna kuchnia – więcej o niej przeczytacie TU.
3) BASIL & LIME – ul. Puławska 27 – Mokotów
Basil & Lime pojawiło się już w naszym zestawieniu z jesieni 2014, bo restauracja trochę już istnieje. Nie mogło go jednak teraz zabraknąć, bo Maks kocha Basil. Uwielbia pad thaia z kurczakiem, flagowe danie kuchni tajskiej, więc sam się domaga, by iść “na pad thaia” lub “do Basil & Lime”. To w przypadku tej knajpki potrafi się popłakać, gdy nie uda się zarezerwować stolika 😉
Poza pad thaiem od jakichś kilku miesięcy Basil ma w podziemiu duuuuży kącik dla dzieciaków i to tam Maks od razu znika jak tylko dotrzemy na miejsce. Często również wybieramy stolik właśnie obok kącika, chociaż przyznam, że ja zdecydowanie wolę siedzieć na górze, bo nie lubię miejsc bez światła dziennego. Ale Maksowi to kompletnie nie przeszkadza i pomimo, że na górze też jest stolik dla dzieci i kolorowanki, zawsze biegnie na dół. Zimą często siadamy właśnie tam, by wszyscy byli zadowoleni. W weekend czasem są w Basil też animatorki, ale to najlepiej sprawdźcie zanim się tam wybierzecie 🙂 Menu dla dzieci jest, a poza nim – wiele dzieciaków kocha albo pad thaia z kurczakiem albo sataye z kurczaka, czyli małe kurczakowe szaszłyki. A dla dorosłych – cóż, to jedno z najlepszych miejsc z kuchnią tajską w Warszawie – sprawdźcie o TU.
Niestety nie mamy zdjęcia kącika – chodzimy do Basil tak często, że przestaliśmy je fotografować 🙂 W zamian macie Maksa rozanielonego pad thaiem i moje ulubione pad kee mao:)
Wszystkie te miejsca to takie, które świetnie karmią, ale też są bardzo otwarte i przyjazne dzieciom. Mają spore kącika, menu dziecięce, obsługę pozytywnie nastawioną do dzieciaków. Maks ma też swoje miejsca, które uwielbia z uwagi na smaki, ale które nie są szczególnie kids friendly. Uwielbia Uki Uki za japońskie zupy z grubym makaronem, uwielbia pizzę w Mące i Wodzie czy w Al Capone. Ostatnio spodobało mu się Locale, bo można usiąść bardzo blisko i obserwować jak panowie kręcą pizzę 😉 Co tu dużo mówić, to już wprawiony smakosz i ma własne preferencje 🙂 I myślę, że będzie najlepszym doradcą, jeśli szukacie miejsca, w którym szczęśliwi będą i dzieci i dorośli! 🙂
PS. Więcej restauracji przyjaznych dzieciom znajdziecie TU, ale pamiętajcie, że nie wszystkie mają tak duże kąciki oraz, że lista powstała w 2014. Czasem warto zadzwonić i sprawdzić czy np. kącik nadal jest 🙂
PS2. A jakie są ulubione restauracje Waszych dzieciaków?? 🙂
13 Comments
Agata Smółko
Znowu Wam zazdroszczę 🙁 Tak sobie myślę właśnie…i nie mogę znaleźć ANI JEDNEGO miejsca przyjaznego dziecku w Białymstoku :/ Nigdzie nie ma porządnego kącika dla dzieci, na palcach jednej ręki mogę policzyć gdzie mają chociaż stolik z kredkami… Masakra.
Natalia
Aż tak źle?? Nie ma nic, a nic?? Coś mi się wydawało, że kiedyś coś widziałam u makoweczki.pl?? Ale konkretów niestety nie pamiętam… jakbyście kiedyś kiedyś mieli ochotę na obiad wyjazdowy to w Tatarskiej Jurcie w Kruszynianach, są skrzyknie z zabawkami, a z tego, co widziałam, latem jest osobna wiata dla rodzin z dziećmi, obok małego placyk zabaw;)
Agata Smółko
No niestety… Z tego co kojarzę to Ona pisała o Kiermusach – znamy 🙂 Kruszyniany też znamy i niedługo znowu się wybieramy. Oba miejsca są poza miastem, w samym Białym wielka lipa.
Natalia
O Kiermusach też słyszałam 🙂 Fajnie tam? Czy to takie magiczne miejsce??? 🙂 Szkoda, że w samym Białymstoku słabo pod tym względem 🙁 ale w Warszawie też 2 z 3 opisanych miejsc powstały w tym roku… najdłużej chyba z takich naprawdę fajnych działa ta Kura Domowa – od nas niestety jednak dość daleko..
Kamil Polny
Kochani, sprawdźcie kiedyś Radość na talerzu. Prawie u mnie na chacie, ale jeszcze w Warszawie 🙂
Natalia
Dalekie dla nas te Twoje rewiry, ale tak jak już pisałam na FCB, może nam się uda kiedyś zapuścić i tam :)) A najlepiej z Wami, by mieć motywację do wyprawy 😉
Alicja
Jak fajnie 🙂 A niektórzy mówią, że wraz z przyjściem na świat dziecka kończą się jakieś ciekawe wypady do knajp, albo coś w tym stylu. Widać, że to nie prawda 🙂 Dobrze, że uczysz Maksa otwartego podejścia i chęci badania nowości 😉
Natalia
🙂 zdecydowanie się nie kończą – grunt to odpowiednie podejście i odpowiedni dobór miejsca, zwłaszcza przy tym już nieco starszym 🙂 a Maks sam się domaga właśnie sushi albo pad thaia 😉 albo pizzy… to też fajne podczas podróży – zawsze coś dla siebie znajdzie, a czasem zakochuje się w nowych rzeczach – np. ostatnio w Hongkogu w chińskich pierożkach dim sum 😉
Szwecjoblog
Czekam tylko aż Maks jeszcze troszkę podrośnie i na blogu zaczną się relacje jego autorstwa 😀 Uściski!
Natalia
To by było ciekawe!!! 🙂 zwłaszcza, że Maks ma coraz więcej do powiedzenia!:) Ciekawe, czy będzie chciał prowadzić rodzinnego bloga 😉
Zeta
Bylismy wczoraj w Basil@lime i jesteśmy rozczarowani,jedzenie naprawde przeciętne -ani smakowo ani wyglądem nas nie zaskoczyło.ceny oczywiscie warszawskie,kącik ok
Natalia
Hey, no to szkoda.. my w Basil bywamy bardzo często i prawie zawsze jesteśmy zachwyceni.. Tom kha gai, sataye, pad thai dokładnie takie jak w Tajlandii. Świetne, aromatyczne pad kee mao… bardzo dobre curry albo wołowina z tajską bazylią.. rzadko coś nas tam rozczarowują, zdecydowanie cześciej czujemy się jak w Bangkoku 😉 ale oczywiście jak każda knajpa tak też ta czasem może mieć gorszy dzień 🙁 przykro mi , jeśli na taki trafiliście.. pozdrowienia!
weronika
Ja byłam ze swoimi chłopakami w ten weekend w Blue Cactus. Fajne animacje i co ciekawe za menu dziecięce w weekendy się nie płaci. Polecam