PARYŻ: NAJLEPSZE CUKIERNIE – PRZEWODNIK

Nie powiem Wam o Paryżu nic nowego, jeśli chodzi o zabytki, muzea i  to, co absolutnie warto zobaczyć. Nie pokażę tajemnych ścieżek w mniej popularnych dzielnicach, nawet nie dam Wam dziś listy restauracji, które warto odwiedzić. Wiem, że jest wiele miejsc, w których znajdziecie te informacje, ale mogę dać sobie rękę uciąć, że bardziej słodkiego przewodnika po Paryżu nie znajdziecie! A jeśli znajdziecie… zjem za kartę kolejne ciastko!!:) UWAGA: AKTUALNY (11.2018) I PEŁNIEJSZY PRZEWODNIK ZNAJDZIECIE TU!

 

Do Paryża pojechaliśmy z misją… Misją znalezienia najlepszych cukierni w mieście, bo Paryż z takich miejsc słynie. Tak jak z bagietek, francuskiego sera i wina, z wieży Eiffla, Łuku Triumfalnego i spacerów po Champs-Elysees, tak słynie z cukierników światowej klasy i ich bajecznych sanktuariów, bo nazwa cukiernia do niektórych z nich wcale nie pasuje. Są nowoczesne, kreatywne i wiele zachwyca zarówno wyglądem, jak i smakiem ciastek.

 

W Paryżu spędzamy 2,5 dnia i odwiedzamy tyle cukierni, ile się da! Nie próżnujemy – całe dnie chodzimy, szukamy, smakujemy. To mało czasu, by poznać wszystkie, zwłaszcza, że przemieszczamy się z Maksem, łącząc spacery, noszenie na barana i paryskie metro. Ale udaje nam się namierzyć większość wartych uwagi i spróbować, co mają do zaoferowania.  Tak powstaje przewodnik po najlepszych cukierniach Paryża 🙂

 

PS. Numery na liście wynikają z kolejności odwiedzania poszczególnych miejsc – nie są numerami w rankingu 😉

 

1) LA PATISSERIE – CYRIL LIGNAC

 

 

Zaczynamy od La Patiserrie Cyril Lignac na rue de Chaillot 2. Z samolotu najpierw lecimy przywitać się z Paryżem na Champs-Elysees, zobaczyć Łuk Triumfalny i na szybko coś zjeść, a potem spacerem kierujemy się na w stronę Chaillot. Nie jest daleko – bez problemu dojdziecie na piechotę. Cukiernia Cyrila Lignaca łączy w sobie piekarnię z croissantami i innymi słodkimi, ale dość zwykłymi wypiekami i ciastka wyglądające jak małe dzieła sztuki. Od razu wiem, że chcę spróbować tego szarego z czerwonymi kroplami – widzieliśmy je wcześniej na stronie cukierni i wygląda niesamowicie! Chociaż słyszałam, że niektórym kojarzy się… z krwią rozlaną na kamieniu.  Szybko znajduję to, co mnie interesuje – nazywa się Equinoxe i kosztuje 5,5 euro. Doczytujemy (chociaż nie znamy francuskiego), że składa się przede wszystkim z lekkiego waniliowego kremu i słonego karmelu – coś dla mnie! Maks oczywiście wybiera eksplozję czekolady – Caraibe – czekoladowy mus z 66% czekolady. Dobieramy też tartę cytrynową (cudo na pierwszym zdjęciu) – orzechowy, chrupiący spód, cytrynowy krem, a na górze biała czekolada. Equinoxe ma delikatną powłoczkę, ale wnętrze jest dla nas nieco zbyt słodkie i sycące. Pomimo wyglądu, nie jest naszym faworytem. Zachwycamy się za to tartą – to dla mnie nowość, bo zwykle nie przepadam za cytrynowymi czy pomarańczowymi ciastkami. Tarta jest jednak absolutnie wyjątkowa!

 

Patisserie Cyrila Lignaca znajdziecie też na rue Paul Bert 24. Poza cukierniami, jest właścicielem i szefem kuchni w Le Quinzième  (1 gwiazdka Michelin), posiada dwa bistra, prowadzi warsztaty kulinarne, wydaje książki i jest gwiazdą telewizji – prowadzi kulinarne programy w stacji M6. Ma 37 lat. Nic tylko bić brawo i jeść jego ciastka!:)

 

 

2) PIERRE HERME

 

 

 

Nie trudno trafić na jedną z patisserie Pierre Herme, bo w samym Paryżu jest ich pełno – aż 12! Niektóre to tylko MACARONS & CHOCOLATS, czyli sławne makaroniki we wszystkich kolorach tęczy oraz czekoladowe pralinki w przeróżnych smakach, kształtach i kolorach. Jeśli chcemy spróbować ciastek musimy wybrać lokal opisywany jako PATISSERIES, MACARONS & CHOCOLATS. Takie cukiernie w Paryżu są dwie – szczegółowe adresy wszystkich punktów znajdziecie TU.

 

My początkowo zaglądamy na czekoladki. W Pierre Herme fascynują kolory, wzrok przyciągają piękne czarne opakowania z czekoladkami, które wyglądają tak, że chcesz wylizać pudełko. Mnie jednak czekoladki frapują mniej niż ciastka, więc ruszamy do patiserrie Pierre Herme. Większość ciastek kosztuje około 7 euro i prawie wszystkie kuszą. To z kruszonką z kardamonu, wiśniami i pistacjami albo może tarta kawowa czy tarta waniliowa? Od razu wybieram też Plaisir Sucre, która łączy smak mlecznej czekolady i orzechów. Maks oczywiście chce to samo. Wszystkie ciastka cudownie wyglądają, najbardziej smakuje nam Plaisir Sucre  – strzał w dziesiątkę! Spróbujcie obowiązkowo!

 

W większości cukierni Pierre Herme można spróbować również robionych na miejscu lodów i sorbetów – jednym słowem jest tam wszystko, czego łasuch może sobie zażyczyć: ciastka, lody, czekoladki, pralinki. Raj! Słodkie imperium PH jest imponujące – jego cukiernie można znaleźć w Wielkiej Brytanii, Hong Kongu, Tajlandii, Korei, Japonii, ZEA czy nawet w Azerbejdżanie!

 

 

3) HUGO & VICTOR

 

 

Nazwa kojarzy się jednoznacznie, prawda? 🙂  W nowoczesnych, eleganckich cukierniach Hugo & Victor od razu widać nawiązania do francuskiego pisarza – kolorowe czekoladowe pralinki sprzedawane są w opakowaniach imitujących grube księgi. Fajna zagrywka! Sporo ciastek zarówno z owocami, jak i z czekoladą czy pistacjami, jest nawet ptyś niemal identyczny jak ten z Lukullusa. W naszej prywatnej klasyfikacji Hugo& Victor ląduje jednak zdecydowanie dalej niż Cyril Lignac czy Pierre Herme.

W Paryżu znajdziecie 2 cukiernie Hugo & Victor- na 40 Boulevard Raspail oraz na 7 rue Gomboust. Szczegółowe informacje znajdziecie TU.

 

 

4) L’ECLAIR DE GENIE

 

 

Mój absolutny faworyt! Zakochałam się we wszystkim! W smaku, w pomyśle, w wyglądzie eklerek i w wyglądzie cukierni. I w książce Christophe Adama, którą można na miejscu przejrzeć i kupić! Co ja się będę rozpisywać jak już o tym Wam pisałam? 🙂 O TU !

Must see, must eat!!!

 

 

 

5) CAFE POUCHKINE

 

 

Cafe Pouchkine to jedno z ostatnich miejsc, jakie odwiedzamy. Ewidentnie czuć tu wpływ wielkiej Rosji. Zajrzyjcie choćby na ich stronę – czy to nie pałac cara Piotra I Wielkiego?  😉 Jest elegancko, dostojnie, “na bogato”! Nawet ich ciastka są bardziej klasyczne, dostojne, nie tak nowoczesne jak w pozostałych cukierniach, jakie odwiedziliśmy. Kilka ma składzie “tvorog” (twaróg) – od razu czujemy się swojsko! Próbujemy połączenia kokosu, ananasa i twarogu, które wypada całkiem nieźle. Maksa natomiast błaga o czekoladowego makaronika, który jest absolutnie idealny! Lokal jest stosunkowo mały, ale w przeciwieństwie do innych cukierni, ma kilka miejsc siedzących, więc można na chwilę odpocząć od zwiedzania.

 

 

 6) PATISSERIE SADAHARU AOKI PARIS

 

 

Najbardziej nietypowe miejsce, jakie odwiedziliśmy, bo cukiernia łączy to, co francuskie z pomysłami japońskiego szefa kuchni, Sadaharu Aoki. Wpływ kuchni azjatyckiej widać od razu, gdy tylko wchodzimy do niewielkiego lokalu. W wielu ciastkach jednym ze składników jest matcha, czyli japońska sproszkowana zielona herbata. Świetnie smakuje w połączeniu z karmelowym nadzieniem! Próbujemy też zielonkawej czekolady, której smak kojarzy nam się z… sushi!

 

Sadaharu Aoki, urodzony w 1968 roku, cukiernictwem trudni się od dawna. Do Paryża zawitał w młodości, w 1991 roku. W 1998 otworzył swoje pierwsze atelier – dostarczał ciastka dla kawiarni, hoteli, cukierni.. i projektantów mody. W 2001 roku w Paryżu zaczęła działać jego pierwsza patisserie – obecnie są aż cztery, a ich adresy możecie znaleźć TU. My byliśmy w niewielkim lokalu na 35 rue de Vaugirard. Aoki ma swoje sklepy również w takich miastach jak Tokyo, Taipei, Fukuoka czy Nagoya.

 

 

 

Te miejsca zdążyliśmy sprawdzić przez 2,5 dnia! 🙂 Jestem pewna, że nigdy nie zjadłam w takim czasie aż tylu ciastek! Jeśli jednak tego będzie Wam mało, zapamiętajcie też takie miejsca jak FAUCHON czy LADUREE. Fauchon działa we Francji od 1886 i obecnie to nie tylko cukiernia, ale niemal całe imperium gastronomiczne. Laduree natomiast słynie podobno z najlepszych makaroników – lokal, który widzicie na zdjęciu, można znaleźć przy Champs Elysses – poznacie po kolejce pod drzwiami 😉 Poza nim w Paryżu jest kolejnych 6 (+3 na lotnisku :)), a markę można spotkać w wielu miastach Europy, Azji czy w USA. Pierwszy sklep powstał w 1862 i to oni jako jedni z pierwszych sprzedawali macarons. Jeśli jesteście fanami makaroników, obowiązkowo!

 

 

W Paryżu nocowaliśmy w mieszkanku zarezerwowanym przez HomeToGo, w okolicy metra Invalides i Varenne. Z uwagi na to, że mieliśmy sporo chodzenia i sporo jeżdżenia metrem, by wszystko zobaczyć(i zjeść!), lokalizację wybraliśmy doskonale – pisałam o tym już TU.

 

PS. wybierając się do cukierni, koniecznie sprawdźcie dni i godziny otwarcia. Niektóre są nieczynne np. w niedziele lub w poniedziałki.

 

*post powstał we współpracy z HomeToGo.