Wstaliśmy dziś o 5.30. Szybko dopakowałam walizki, wyciągnęłam spod kołdry Maksa, delikatnie przeniosłam Jagodę do samochodu. Jedziemy! Jak za dawnych czasów, wracamy do Warszawy w poniedziałkowy poranek po weekendzie w magicznym miejscu. Puste drogi, zaspane twarze, drożdżówka w wiejskim sklepie na śniadanie. Musimy być ok. 10.00 w Warszawie… jeszcze w piątek, planowałam powrót w niedzielny wieczór, ale gdy już zobaczyłam TO miejsce, gdy weszłam do pokoju, gdy zjadłam przystawkę na kolację, wiedziałam, że zostaniemy tam długo jak tylko można.
Folwark Bielskie – stosunkowo nowe (działają dopiero od tego roku), magiczne miejsce na Mazurach Garbatych. Gdzie to? Miłki, w okolicach Ełku. Gdy dojeżdżamy, widzimy starą oborę, jakich w okolicy nie brakuje. Charakterystyczne kamienie, charakterystyczne czerwone cegły. Przed oborą zielona polana, dom, stajnia. Biega czarny pies i przechadza się mały biały kotek, Łatek. Latają dzieciaki. Ok – myślę – będzie nam tu dobrze! Z zewnątrz główny budynek przypomina nam nieco Gościniec Jaczno, w którym zakochaliśmy się w lipcu. Wnętrze to jednak bardziej klimat Kwaśnego Jabłka – wystrój, który sprawia, że po prostu nie chce Ci się wychodzić. Taki, że już po wejściu wiesz, że to wcale nie problem, że prognoza pogody jest zła, szaro, buro i pewnie zaraz zacznie padać. Bo równie dobrze możesz zapaść się w fotelu z książką w ręku… lub przesiadywać w kuchni nad herbatą.
Pokoje w Folwarku to gratka dla tych, co to lubią design i oryginalne miejsca. W każdym znajdziecie stare meble, lata 60., większość osobiście odrestaurowana i malowana przez Agatę, właścicielkę Folwarku. Jest oryginalnie, a zarazem ciepło i przytulnie. I na szczęście są dwa rodzinne pokoje, więc w naszym po wstawieniu łóżeczka turystycznego i dostawki dla Maksa jest wygodnie i całkiem luźno.
Muszę się zdecydować, co podoba mi się bardziej – pokój czy jadalnia wraz z kuchnią i całą wypoczynkową okolicą. Wiem, że gdybyśmy byli bez Jagody, przesiadywałabym na kanapie z książką – trochę tęsknię za takim wyjazdem! Starsze dzieciaki można wrzucić do kącika zabaw – idealnie!
Piękne miejsce, piękny design, ale najbardziej ciekawa jestem jedzenia. Jak zawsze 🙂 W sobotę wpadamy tuż przed kolacją. Na przystawkę letnie warzywa.. fasolka, pomidor, kalafior. Niby nic, ale jakie to dobre! Na drugie okoń na tutejszej fasoli w sosie z cebulką i boczkiem. Nie przepadam za fasolą, ale tutaj wypada całkiem nieźle. I tort bezowy na deser… za bezą też nie przepadam. Inaczej kiedyś ją kochałam, ale mam traumę – ta jednak wygląda tak, że po 5 latach wreszcie zjadam kawałek. I potem drugi… Dwa kawałki zjada też Łukasz, który zwykle dokładek deserów nie bierze.. zajada też Maks i czuję, że będzie wspominał tę bezę jeszcze długo.
Niedzielna kolacja to krem z kukurydzy (bardzo smaczny) i kurczak sweet chili – trochę obawiałam się tego dania, bo potrawy azjatyckie to często dla kucharzy pułapka, a my jesteśmy “azjatycko wymagający”. Maks przy pierwszym gryzie skomentował, że to taka trochę tajska i trochę wietnamska potrawa 😉 Mi bardziej kojarzyła się z chińską, a sam kurczak okazał się miękki i wilgotny – do tego ryż i pok choy z sosem sezamowym. Ale znów hitem jest deser – śliwki z kardamonem pod kruszonką. Bajka! Zosia, która rządzi kuchnią w Folwarku, potrafi czynić cuda – dwa świetne desery w 2 dni – nie pamiętam, kiedy ostatnio coś takiego nam się przydarzyło! 🙂
Na śniadanie szwedzki stół – są wędzone ryby, sery, wędliny, powidła, domowy pasztet. Ale bohaterka jak dla mnie jest jedna – szakszuka. Cudowna, aromatyczna, z kolendrą, z awokado. Boska! O 13.00 można zamówić dodatkowo lunch – my akurat trafiliśmy na naleśniki – dzieciaki same tworzyły swoje kompozycje – Maks zachwycony!
Nie powiem Wam, co robić w okolicy, bo wcale nie chciało nam się zostawiać naszego magicznego miejsca. W tutejszym jeziorze (wystarczy przejść na drugą stronę drogi) można łowić ryby – Łukasz z Maksem przetestowali i nawet były sukcesy, łącznie ze szczupakiem. Podobno po drugiej stronie jeziora jest fajne safari i sporo zwierzaków. To musicie już sprawdzić osobiście 🙂
Piękny weekend w pięknym miejscu za nami. Zanotujcie Folwark Bielskie na weekend lub na kilka dni. Może na lato, a może właśnie teraz, by zrobić sobie przyjemność jesienią? PS. Idealne i z dziećmi, i na romantyczny weekend.
INFORMACJE PRAKTYCZNE:
Folwark Bielskie
Bielskie 6
11-513 Miłki
Wszystkie informacje o cenach znajdziecie TU.
0 Comments