Niewątpliwie Istambuł to jedno z naszych ulubionych miast, jakie kiedykolwiek odwiedziliśmy… Tętniące życiem, kolorowe, orientalne, a zarazem z cudowną kuchnią, którą podczas naszej podróży w 2012 roku pomagał nam odkrywać niewielki przewodnik “Istanbul eats: exploring the culinary backstreets“. Za tymi smakami niezmiennie tęsknimy (jak za wieloma z naszych podróży) i zawsze ich szukamy.
Jeszcze przed wyprawą do Istambułu, kuchnię turecką poznawaliśmy w MAHO. Była jesień 2010 roku, Maho było jedną z knajp nominowanych do Knajpy Roku wg Gazety Wyborczej, a ja byłam w ciąży, więc zachcianki kulinarne były jak najbardziej usprawiedliwione. Lubiliśmy wpadać do Maho na turecką “pizzę” pide, na lahmacun, a Łukasz na różnorodnie przygotowane bakłażany i jagnięcinę. Wracaliśmy do Maho dość systematycznie, zwłaszcza, że to jedna z nielicznych knajp na naszym gastronomicznym pustkowiu. Potem mieliśmy jednak wrażenie, że coś się popsuło…
Ostatnio wpadliśmy tam całkiem przypadkiem, głodni, po basenie. Z Maksem, który od razu wypatrzył kącik dla dzieci…
Na 3 dorosłe osoby zamówiliśmy 2 talerze przystawek (zimnych i ciepłych), pide z turecką kiełbasą i grillowane kotleciki z serem kashar. Do tego turecka herbata obowiązkowo w maleńkich szklaneczkach i pyszny chleb, który najlepiej smakuje rwany palcami.

na rozgrzewkę

chlebek
W ramach meze tabagi, czyli talerza zimnych przystawek (25 zł) na naszym stole wylądował hummus, grillowane cukinie i bakłażany w sosie jogurtowo – czosnkowym, cacik (zbieżność nazw nieprzypadkowa), ezme oraz ispanak (duszony szpinak z czosnkiem i cebulą w sosie jogurtowym). Wszystko znika w mgnieniu oka, nakładane na jeszcze ciepły chleb. Drugi etap to przystawki ciepłe – sicak meze tabagi (28 zł). Tutaj mamy tureckie kofte, sigara boregi, czyli chrupiące rurki nadziewane fetą i natką pietruszki oraz mücver, czyli smażona cukinia. Maks z chęcią pogryza niewielkie kofte.

meze tabagi – zimne przekąski

sposób podania nieco zabawny, ale smakowo poprawnie
W ramach dań głównych na 3 osoby bierzemy dwie pozycje. Kasarli Kofte (24 zł) to grillowane kotleciki z mieszanego mięsa cielęco – jagnięcego z tureckim serem kashar, podawane z kaszą lub ryżem. Męskie danie, ale kasza w sam raz dla dziecka 🙂 Ja w ramach wspomnień wybieram Sucuklu Pide (24 zł), czyli “pizzę” z turecką kiełbasą.

męskie danie, czyli Kasarli Kofte

pizza inaczej, czyli tureckie pide
Pomimo, że już jesteśmy stosunkowo najedzeni, nie możemy wyjść bez kunefe (16 zł)! To chyba mój ulubiony turecki deser, chociaż znacznie mniej znany niż sławna baklava. Uwielbiam ten słodki smak, chrupkość, a zarazem rozpływający się ser! W Maho kunefe smakuje idealnie!

kunefe
Maho to dobry wybór na szybki lunch, kolację w biegu, ale również na… zakupy. Poza restauracja w Maho znajdziecie sklep z tureckimi produktami i ze świeżym mięsem – wołowiną, drobiem i przede wszystkim jagnięciną. Wszystkie produkty to produkty “halal”, czyli pochodzące z rytualnego uboju. Łukaszowi nie raz zdarzało się ze sklepu w Maho korzystać i robić choćby najlepsze nadziewane bakłażany EVER! 🙂
INFORMACJE PRAKTYCZNE:
al. Krakowska 240 / 242
tel. 22 609 15 48
601 542 047
email: info @maho.com.pl
godziny otwarcia: codziennie 10-23.00
6 Comments
al
po polsku pisze się/mówi Stambuł, nie Istambuł 🙂 co do Maho i jedzenia tam – podpisuję się obiema łapkami
Natalia
Wiem, już mi ktoś zwrócił uwagę – muszę w wolnej chwili hurtowo poprawić:) jedzenie pycha!