Są takie miejsca, dla których warto przejechać nawet kilkaset kilometrów, tylko po to, by zajrzeć tam na godzinę lub dwie i zjeść tam obiad czy kolację. Mamy wiele takich miejsc… Miejsc, do których uwielbiamy wracać, gdzie niezmiennie trafiamy na najlepsze jedzenie, wychodzimy w zachwycie i tęsknimy za tamtejszymi smakami.
Takim miejscem jest bezapelacyjnie Le Chalet w Murzasichlu. Pisałam już o nich kilka miesięcy temu, ale nie powstrzymam się i napiszę raz jeszcze, bo co tu dużo mówić KOCHAMY ICH KUCHNIĘ.
Gdy planowaliśmy wypad do Krakowa, Łukasz rzucił mimochodem „Może jak będziemy w Krakowie, podjedziemy do Murzasichla, do Le Chalet?”. Od czasu tego niewinnego pytania, nie miał już życia, bo zamęczałam go kilka razy dziennie zastanawianiem się, co zjem i czy będą moje ukochane tortelli di erbetta (nadziewane ricottą, parmezanem i szpinakiem, z szałwią), za którymi tęsknię od kwietnia i nigdzie nie mogę znaleźć ich w tej formie i tak smacznych. Przyznaję, że menu online zaczęłam czytać już w piątek wieczorem! Rzadko zdarza mi się tak wcześnie szykować do sobotniego obiadu 🙂
W sobotę zatem ruszyliśmy na spacer do Zakopanego i na obiad do Le Chalet. Murzasichle w sobotnie, listopadowe popołudnie wydawało się puste i uśpione, ale jechaliśmy pewnie przed siebie, wiedząc, że w weekendy Le Chalet jest otwarte. Małe salka, przyjazny włoski klimat. Co za radość znów tu wrócić!

tradycyjne włoskie aperitivy bezalkoholowe: Crodino i Sanbitter
Jeszcze raz przeglądamy kartę, chociaż ja znam ją chyba już na pamięć. Przystawkami rządzi hasło prostota i klasyka – są deski serów i wędlin, jest Caprese Campana czy Nido di Bufala, czyli mozzarella bufala z szynką parmeńską i rukolą. Niby banał, ale zapewniam Was, że ten banał smakuje tu świetnie, bo właściciele Le Chalet jak mało kto zwracają uwagę na jakość składników i po zdecydowaną większość produktów jeżdżą do Włoch, gdzie próbują, rozmawiają z producentami i wybierają to, co najlepsze. Na jednak bardziej niż antipasti, kusi pizza Speck e Gorgonzola (36 zł) i to ją zjadamy na początek.
Jest cudownie pyszna… duża ilość wędzonego specku, przyjemny posmak gorgonzoli i cieniutkie, typowo włoskie ciasto! Takie pizze je się w Neapolu czy gdzieś w toskańskich miasteczkach, taką pizzę można zjeść w Murzasichlu. Gdy jemy, podpytują: “I jak ta pizza? jak ciasto? Bo ostatnio znaleźliśmy nowego dostawcę mąki i uważamy, że teraz jest lepsza!”. Jeśli ktoś z taką uwagą wybiera nawet mąkę, to możemy być pewni, że się nie zawiedziemy!
Po pizzy czas na głównego bohatera obiadu, czyli pasty! Do wyboru klasyka, czyli puttanesca, aglio olio & peperoncino czy tagliatelle al ragu, ale są również ciekawsze propozycje, które najbardziej nas kuszą. Ja rezygnuję z Tortelli di Erbetta (40 zł) na rzecz nowych Tortelli Mantovani (40 zł) z dynią i parmezanem. Łukasz wybiera natomiast tagliatelle z jesiotrem (45 zł). Mam ochotę spróbować również spaghetti Cacio & Pepe z serem Pecorino i świeżo zmielonym pieprzem (35 zł), ale zostawiam to na kolejną wizytę. Dla Maksa tradycyjnie spaghetti al ragu.

tortelli mantovani

tagliatelle con storione, czyli z jesiotrem
Co mam Wam powiedzieć o tych tortelli?? Że są absolutnie BOSKIE! Delikatne dyniowe nadzienie i parmezan to już idealna para, ale uwaga: na wierzchu tortelli posypane są okruszkami migdałowych ciasteczek amaretti! To nadaje im oryginalność i słodkawy posmak, który sprawia, że momentami, gdy dominuje parmezan danie jest bardziej wytrawne, a momentami wręcz deserowe. BAJKA!
Tagliatelle z jesiotrem natomiast bardzo przypomina nam pasty, jakie obsesyjnie jadaliśmy na południu Włoch, choćby w Gallipoli, właśnie z sosem pomidorowym i rybą (tam głównie z pesce spada, czyli z miecznikiem). Prawie nigdy nie odnajdujemy tych smaków w Polsce, a w Le Chalet się udaje. Nad spaghetti al ragu rozpływać się nie będę, bo to klasyka. Wiadomo, że dobry szef kuchni, Włoch, nigdy go nie popsuje 🙂
Najedzeni i szczęśliwi nie możemy sobie odmówić deseru. Jeśli jesteście w Le Chalet i jest tiramisu, trzeba go spróbować, bo znów jest idealnie! Ja natomiast spełniam swoją fantazję – pizza z nutellą! Nie rzuca mnie co prawda jakoś strasznie na kolana – ot, placek posmarowany nutellą, ale kulinarna fantazja zaliczona 🙂

idealne tiramisu

dla łasuchów
Podsumowując: KOCHAMY po prostu to miejsce i już się zastanawiam, kiedy znów będzie okazja, by tam wrócić, bo kilku miesięcy mogę nie przetrwać 😉
Informacje praktyczne:
ul. Sądelska 86 b
Murzasichle
tel. 18 208 43 82
e-mail: info@lechalet.pl
godziny otwarcia: poza sezonem weekendy lub dzwonić i się dopytywać
aktualne menu znajdziecie tu
23 Comments
Michal Szydlik
Nie wytrzymam! Ale mi smaka narobiłaś! No, ale z Wrocławia mam kawałek. Może w lutym, gdy na Słowację będę jechał, to lekko zboczę z kursu i tam zajrzę 🙂
Natalia - tasteaway.pl
Cześć Michał!! wypadło mi z głowy, by CI odpisać! Przepraszam!! :/ no tak z Wrocławia do Murzasichle kawałek jest 🙂 ale jeśli będziesz przejeżdżał w okolicy, to koniecznie! 🙂 my też kawałek z Krakowa musieliśmy przejechać, ale było warto!!! 🙂
beata
hey Natalia! Smaka i mi narobiłaś, le chalet rewelacja, próbowałam ostatnio zrobić podobne danie dodając odrobinę tabasco, dosłownie kilka kropelek i wyszła niesamowita pyszność, dodam na koniec, że jestem fanką Twojego bloga, Twoje zdjęcia potrafią wywieźć odbiorcę gdzieś daleko hen w ten daleki świat 😉 ups, zapomniałabym, że tabasco te popularne od develey, buziaki
Natalia - tasteaway.pl
Bardzo ciekawe do której z tych potraw pasuje tabasco, co? 🙂 może do dyniowych tortelli?? przekaż zleceniodawcy, że 4 komentarze na temat develey w ciągu 30 minut to bardzo marny sposób na kampanię reklamową marki 😉 powodzenia marce Develey życzymy 😉
Viktor13
Cześć, witam, kłania się Wrocław
Powiedz proszę w naprawdę rozszerzonej wersji subiektywnie i obiektywnie o co chodzi z tą “właścicielką”..? Wasze zdanie i zasłyszane, będę bardzo wdzięczny, pozdrawiam.
Natalia
Ciekawe pytanie 🙂
Właścicielka to góralka. Harda, z własnym zdaniem i nie lubiąca wchodzenia na głowę 😉 Można sobie zatem wyobrazić, że potrafi czasem ostro wyartykułować swoje zdanie i za to niektórzy jej nie lubią 😉 bo np. nie życzy sobie, by 5 osób z 1 piwem i 1 pizzą zajmowało stolik przez 2 godziny 😉
Jak się ją jednak pozna potrafi być do rany przyłóż 🙂
Niezależnie od właścicielki, teraz na miejscu rządzi głownie młodsze pokolenie – szef kuchni Paolo i jego dziewczyna Marysia – a oni oboje są cudownymi, ciepłymi osobami, a do tego Paolo gotuje nieziemsko 😉
Rafał
Negatywne opinie o nich uwzględniacie w Waszych ocenach?
Natalia
Cześć Rafał 🙂 Tak jak sam napisałeś to “nasze oceny”. Nie Kasi, Zosi i Tomka, tylko nasze. Nie mamy w zwyczaju pisać: “Tu jest pysznie, ale tylko wg nas, inni sądzą inaczej” czy “Porażka, ale wiecie – są ludzie, którzy to miejsce lubią”. Recenzja sama w sobie jest czyjąś opinią, a nie badanie opinii publicznej 😉 wracamy do Le Chalet kilka razy w roku i zawsze jest pysznie, a tortelli di erbetta nie spotkałam takich nigdy w Polsce,. Ale jak już pytasz wiemy, że są osoby, które negatywnie oceniają to miejsce przede wszystkim z uwagi kontrowersyjną osobę właścicielki. Jeśli ktoś negatywnie ocenia jedzenie, cóż.. chyba nie zna włoskiej kuchni. Pozdrowienia:)
Rafał
Hej, my akurat na weekend jedziemy i napewno odwiedzimy. Jednak często ludzie szybko uprzedzają się przez pewne szczegóły lub wcześniejsze opienie: “Nie byłem ale kolegi wujka sąsiad był i powiedział, że zupa była za słona.” Gdzie taki człowiek idzie już z pewnym nastawieniem i wtedy ciężko o obiektywizm. 😉 Narzekanie to chyba taka polska cecha. Lepiej wystawić i opisać “negatyw” niż “zmusić” się do pisania o pozytywach. Napewno jeszcze odwiedzimy Bąkowo. Pozdrawiam.
Natalia
Le Chalet polecamy bardzo 🙂 tylko jeśli będzie Was obsługiwać starsza pani (jak to mówią – typowa góralka:)), to możecie się spodziewać :”jak to tylko pizza, deser chociaż zjedzcie”;)) a jak będzie młoda dziewczyna, to na pewno opowie Wam masę ciekawostek o włoskich produktach itd 😉 Bąkowo trochę nam podpadło w ten weekend – nie dość, że było bez szału kulinarnie, to Łukasz jako przedsiębiorca zirytował się na to, że paragony fiskalne wydają dopiero po wyraźnej prośbie… Za to polecam Zakopiańską (jest też na blogu, a teraz mają super pyzy z jagnięciną) i wczoraj byliśmy w Javorinie – https://www.tasteaway.pl/2015/12/07/zakopane-javorina-zapamietajcie-to-miejsce/ – też bardzo smacznie!!:)
Baska
Bylismy w tej restauracji w piatek. W srodku pustki. Do wyboru albo pizza albo 3 dania ze szparagami (tak akurat trafilismy). Maz wzial pizze i wedlug niego smaczna. Ma wzielam salatke ze szparagami i mozarella – duzo ponizej stedniej. Zero smaku i wyrazu. Zero przypraw. Zwykla mozarell i ugotowane szparagi. Ja wzielam sobie jeszcze tiramisu – smaczne ale bez szalu, a porcyjk taka mala jak 2 galki lodow. Obsluga mila ale to za malo. Raczej tam nie wrocimy. Drogo i bez szalu. Troche drozej u Geslerowej w Białce, a jedzenie nas powalilo z nog.