Spis treści
Co tu dużo mówić, lubimy dobre hotele. Potrafimy spać w nocnym pociągu gdzieś w drodze do Armenii albo w pokoju za 40 zł gdzieś w górach w Wietnamie. Uwielbiamy kwatery u Romka za 25 zł na Suwalszczyźnie, gdzie pościel pamięta wczesne lata 90. Ale lubimy też czuć się rozpieszczani i zasypiać na wygodnym łóżku w białej pościeli. Lubimy smaczne i różnorodne śniadania, na które można zejść niemal prosto z łóżka i czytać gazety, popijając latte lub zieloną herbatę. Lubimy miejsca ładne i takie, gdzie ktoś pomyślał o wszystkim, po to, by nam, gościom, było dobrze. Bo hotel to dla nas nie tylko nocleg podczas podróży, ale często też miejsce, w którym chcemy spędzić wakacje, weekend i po prostu odpocząć, nie zastanawiając się nad niczym i nie martwiąc o nim. W tygodniu zwykle pracujemy dużo, czasem do późnych godzin nocnych lub od wczesnych godzin porannych, więc uważamy, że relaks w pięknym miejscu nam się należy. I domyślam się, że Wam również! 🙂
Standard hoteli dr Ireny Eris poznaliśmy już zimą, gdy spędziliśmy weekend we Wzgórzach Dylewskich. To miejsce, które myśli o wszystkim, idealne i zimą, i latem. Podobnych wrażeń spodziewaliśmy się w Krynicy Zdrój, a ja po powrocie stamtąd mam wrażenie, że było jeszcze lepiej! Może tak nastroiła mnie cudowna letnia pogoda i wygrzewanie się na leżakach w lipcowym słońcu, może zieleń okolicznych wzgórz, ale weekend u dr Eris w Krynicy Zdrój mogę z pewnością zaliczyć do najlepszych weekendów tego roku. Hotel, który myśli o wszystkim, a wokół zielony Beskid Sądecki, drewniane cerkwie, cudowne krajobrazy. Cisza i spokój. Ideał.
Usilnie myślałam i szukałam, czegoś, czego mogłabym się przyczepić w Hotelu dr Ireny Eris w Krynicy Zdrój. Przecież nie może być aż tak idealnie! Myślałam, i myślałam …. i nic nie wymyśliłam. Więc będzie głównie o zaletach, bo ich nie brakuje…
1) perfekcyjna obsługa
Na początek ujęła mnie obsługa. Największy test przeszli 10 minut po naszym przyjeździe do hotelu, a pisałam już o tym tutaj. Stoicki spokój, uśmiech i zrozumienie, gdy Twoje dziecko właśnie zwymiotowało na pół lobby, od razu sprawia, że zakochujesz się w takim miejsca. Jeśli dołożymy do tego przesympatyczną opiekunkę, która zapewnia dzieciom atrakcje w sali zabaw, świetny poziom obsługi w restauracji i ciepło bijące od pań pracujących w SPA mamy obsługę idealną.
2) przestronne i nowoczesne, ale przytulne pokoje
Pokój taki jak lubię. Nowoczesny, ale bez przesady. Przytulny. Taki, w którym aż chce się posiedzieć wieczorem w łóżku i poczytać książkę.. lub gazetę… lub pisać bloga. Z przestronną, dobrze wyposażoną łazienką, a niektóre z wyjściem bezpośrednio na wielką polanę z widokiem na gondolę jadącą na Jaworzynę. A na polanie leżaki i w razie dobrej pogody wielkie hamaki. Rajsko!
3) duży basen z sauną, jacuzzi, basenem dla dzieci i tarasem z leżakami
Uwielbiam mieć basen w hotelu, tym bardziej od czasu, gdy podróżujemy z Maksem i jest na tyle duży, by z tego basenu korzystać. W Krynicy basen jest całkiem duży, można sportowo popływać, powygrzewać się w jacuzzi, a latem opalać na tarasie z widokiem na góry. O atrakcjach wodnych dla dzieci już wspomniałam wcześniej. Łukasz zawsze w przerwach basenu lata do sauny, ja siadam na leżak z jakąś babską, kolorową gazetką i mam pełny relaks.
4) szlafroki, kapcie i torby na basen
Można mówić, że to zbędne dodatki, że jakieś wymysły wygodnickich klientów, ale ja lubię mieć czasem wymysły, lubię się rozpieszczać, bo chcę, bo mogę. Bo mi się należy… strasznie często o tym zapominamy. A ja uważam, że warto o tym pamiętać i nie odkładać na czas, gdy będziemy mieć 50 czy 60 lat. Obok szlafroków i kapci jest nawet torba, w którą możemy zabrać idąc na basen czy do SPA. Pomyśleli o tym, by gość nie musiał taszczyć książki, kremu i zabawki dla dziecka… i telefonu.. i gazety w ręku. Nam się przydała.. by zabrać Maksa dinozaury do kąpieli w basenie 🙂
5) SPA
SPA. Jeden z głównych wyróżników Hoteli dr Irena Eris, chociaż dla mnie nigdy nie był najważniejszy. Pisałam już kiedyś, że jestem kiepska w zakresie doceniania atrakcji SPA. Że mi się nudzi, że mam tyle rzeczy do zrobienia, że nie lubię leżeć bezczynnie przez 1,5 godziny. Wiem. Wariatka. Tym razem poleżałam i doceniłam. Wybrałam zabieg “Body a la carte z intensywnym ujędrnianiem”, ale to, co mnie przede wszystkim przekonało to smaki i zapachy… czekoladowo-karmelowo-wiśniowe. Idealne dla mnie. Peelingujące musli z ziarnem kakaowca, nektar wiśniowo-karmelowy, a na koniec maska z ciepłej czekolady… Jezu, mogłabym się nie myć i pachnieć tak przez cały czas. Cudo!
6) pyszne jedzenie w restauracji Szósty Zmysł
A na koniec oczywiście jedzenie! Nie dlatego, że najmniej ważne. Nie dlatego, że to najsłabszy punkt – przeciwnie – jeden z najmocniejszych punktów, ale o kuchni w Hotelu dr Irena Eris w Krynicy planujemy napisać osobny post.
Jedzenie hotelowe często rodzi obawy… że nie takie smaczne, że szwedzki stół, że jednak lepiej iść do restauracji gdzieś na zewnątrz. Ciężki kawałek chleba, by z hotelowej restauracji uczynić perełkę. Tutaj się udało – jedzenie jest wyborne! Nie ma szwedzkiego stołu. Jest przemyślane, różnorodne menu. Więcej o tym już wkrótce, a w ramach zajawki jeden z moich ulubionych deserów – sernik na sosie z przetartych malin z sałatką z mango i marakui.
7) różnorodne i obfite śniadania
Dobre śniadanie to najlepszy początek dnia. Niby banał, ale ja bardzo w to wierzę. Uwielbiam pyszne śniadania, uwielbiam śniadania na mieście ze znajomymi, uwielbiam hotelowe śniadania, gdzie wybór taki, że ciężko się zdecydować, chociaż zwykle i tak potem jem to samo przez trzy dni 😉 Teraz też tak było… obowiązkowo wędzony łosoś, obowiązkowo kozi ser, wilgotny, chrupiący ciemny chleb, a w ramach porannej słodkości gofry z truskawkowym dżemem z hotelowej spiżarni albo z kremem czekoladowym i migdałami. I owoce w cieście. I naleśniki z czekoladą dla Maksa. I owoce. I musli do wyboru do koloru. Dzień po takim śniadaniu musi być dobry.
Dzień w Krynicy musi być dobry. Ktoś powie – “zachwycają się, bo na zaproszenie pojechali. Czy można im wierzyć?” A ja powiem Wam tak: myślałam i myślałam i nie wiem, czego mam się przyczepić. Polecam to miejsce moim przyjaciółkom i naszym znajomym, a dla nich zawsze chcę jak najlepiej. I wiem, że jeśli ktoś z nich lub ktoś z Was tam pojedzie, zawodu na pewno nie będzie… Leżaki czekają! 🙂
PS 1. Dobra, wiem, co nam się nie podobało: restauracja Thai Time. Z nazwy i z założenia tajska, niestety bardzo daleka restauracjom tajskim, jakie możecie znaleźć w Warszawie. Jeśli byliście w Tajlandii lub jadacie w tych prawdziwie tajskich knajpach w Polsce, możecie przeżyć zawód, bo ciężko znaleźć tam autentyczne tajskie smaki. Ale, ale… może nasza wizyta to zmieni i wkrótce będzie lepiej? 🙂 Na to liczę!
PS2. po więcej informacji na temat hotelu i atrakcji, odsyłamy Was na stronę Hoteli Dr Ireny Eris.
9 Comments
Pozytywna Pozytywka
Tez polecamy, a jakby ktoś chciał wjechać sobie na Jaworzynę, która jest rzut beretem od hotelu, to u nas można podejrzeć jak to wygląda z góry – http://pozytywnapozytywka.wordpress.com/2014/05/04/majowkowanie/
Natalia - tasteaway.pl
No właśnie my bardzo chcieliśmy wjechać, bo Maks po nartach w Szwajcarii uwielbia gondolki, ale najpierw pogoda nie pozwalała, a potem wybraliśmy przejażdżkę po okolicznych cerkwiach i nie zdążyliśmy przed zamknięciem kolejki.. fajne widoki i fajny latający bobas!!!:)
Klaudia
Które spa bylo fajniejsze? To na wzgórzach Dylewskich czy w Krynicy Zdrój?:)
Natalia
Oj ciężko mi powiedzieć – ja jestem mało SPA – zabiegi i masaże jakoś mało mnie kuszą.. wiem, dziwne;) w Krynicy na pewno był cudowny widok z całej strefy basenowej:)