UPDATE 01.2019: Niestety coraz częściej dostajemy wiadomości od czytelników, że Javorina mocno obniżyła poziom. Mam nadzieję, że to przejściowe problemy. Dajcie znać, jeśli byliście tam w ostatnich tygodniach / miesiącach jak wrażenia!
Zakopane. Znów tu jesteśmy. Przyjechaliśmy na 2,5 dnia, by chociaż trochę odciąć się od warszawskich zobowiązań, pooddychać świeżym powietrzem i zjeść coś dobrego. Dobrego w Zakopanem??? Czy to w ogóle możliwe? Przecież Krupówki już dawno utonęły pod masą jadłodajni pod hasłem “3,5 zł za 100 gram jadła”!!! Na szczęście jednak w Zakopanem i w okolicy jest kilka przyczółków dobrej kuchni. Tym razem szukamy kolejnych, bo zdecydowanie marzy nam się krótki przewodnik “Gdzie jeść w Zakopanem”!
Na celowniku Javorina – miejsce polecone przez jednego z naszych podhalańskich dobry duchów. Od początku planujemy połączyć obiad w Javorinie ze spacerem w Dolinie Strążyskiej. Idealny plan, bo właśnie na ul. Strążyskiej znajduje się restauracja, pensjonat i domki Javorina. Pierwsze podejście robimy, gdy idziemy w stronę doliny – trochę za wcześnie, jeszcze zamknięte. Wracamy po spacerze.
Klasyczny, góralski drewniany dom i klasyczne drewniane, typowe wnętrze. Uroku dodają niebieskie krzesła z ludowymi wzorami, zielone skrzynie i cudowny kącik dla dzieci – drewniany domek, w którym maluchy mogą się schować i bawić. Idealnie bajkowy i magiczny – Maks prawie nie chciał z niego wychodzić.
Gdy Maks zwiedza bajkowy domek, my przeglądamy menu. To nie jest tradycyjna karczma z oscypkiem, moskolem, szaszłykiem i kiełbaskami baranimi, chociaż na taką wygląda. Oscypek, moskole czy baraninę oczywiście znajdziecie w karcie, ale jest tu wiele innych, ciekawych dań. Mnie od początku kusi krem z buraka, feta marynowana w oliwie pomidorowej i siano z żółtego buraka (16 zł). Łukasz z dań regionalnych rozważa moskol, bryndza, kaszanka (17 zł) albo kwaśnicę gotowaną na baraninie (16 zł). W przystawkach znajdziecie też tatara albo tarty z łososiem lub z brokułami. Intrygująco brzmią również pierogi – z jagnięciną, prażonymi pestkami słonecznika i dyni i z miętą (24 zł) albo z kaszanką, boczkiem i sosem gorgonzola (20 zł). Ciekawe połączenie, prawda? 🙂 Dla Maksa wybieramy danie z menu dla dzieci – nuggetsy z ziemniaczanym puree (15 zł)
Karta wygląda obiecująco, ale niestety pierwszy kontakt z obsługą to trudne doświadczenie. Pani jest bardzo miła, ale nie potrafi odpowiedzieć na żadne z 3 pytań, które Łukasz zadaje (np. czy to przystawka czy danie główne?), a gdy przynosi napoje, rozlewa dwa grzane wina po całym stole. Takiego spektakularnego początku dawno nie było..;)
Zupa z buraka i pierogi ratują nastroje! Zupa ma idealnie kremową konsystencję, świetny smak, delikatnie chrupiące siano na wierzchu i słonawą fetę przełamującą smak kremu. To jedna z idealnych zup na zimny jesienny dzień – pożywna, rozgrzewająca, ciekawa. Łukasza na przystawkę zamawia pół porcji pierogów – są smaczna, a sos z gorgonzoli podany jest w niewielkim słoiczku. Niby to już dość popularne zagranie, ale nadal mi się podoba. Jeszcze przed przystawkami na stole ląduje danie Maksa – chrupiąca panierka, miękkie mięso i ziemniaczki. Zdecydowanie na plus. Na minus odnotowujemy tylko, że zarówno pierogi, jak i ziemniaki Maksa są dość chłodne.
Przy wyborze dań głównych spędzamy dłuższą chwilę, bo całkiem sporo propozycji wygląda bardzo ciekawie. Fajnie brzmią policzki wieprzowe z kaszotto jęczmiennym, salsa verde i grillowaną papryką (30 zł) albo polędwiczki wieprzowe faszerowane borowikami, boczek, sos z brusznicy, kasza gryczana i czerwona kapusta duszona z porzeczkami i żurawiną (40 zł).
Przez chwilę rozważam też dość klasyczny filet z kaczki pieczonej z jabłkiem z ziemniakami puree i jabłkiem kiszonym (40 zł). Finalnie jednak decyduję się na pierogi z jagnięciną z pestkami dyni i słonecznika z miętą (24 zł), a Łukasz wybiera z dań regionalnych udziec barani confit z kluską jęczmienną na słoninie i mixem sałat z marynowanym buncem (32 zł).
Oba dania smakują świetnie, chociaż hitem jest udziec barani – miękki, soczysty z wyraźnym posmakiem baraniny (co wcale nie zawsze jest oczywiste!!!) i z ciekawym, smakowitym dodatkiem – kluska z kaszy jęczmiennej z dodatkiem słoniny to coś innego, intrygującego i zarazem smakuje pysznie! Dobrze wypadają również pierogi – ciasto bez zarzutów, aromatyczny jagnięcy farsz i pestki do pochrupania. Jedyny problem to dla mnie wielkość porcji! Po zupie z buraka nie jestem w stanie zjeść 10 pierogów i pluję sobie w brodę, że nie zamówiłam połowy porcji.
Na deser nie mamy już wiele sił i miejsca w brzuchu, ale co to za recenzja bez deseru??? Zwłaszcza, że desery w Javorinie są całkiem ciekawe. Żadnych serników, żadnej szarlotki. Jest za to mus z kasztanów z biszkoptem z mąki kasztanowej i kruszonką z kasztana (16 zł) albo gruszka pieczona w czerwonym winie z ciastem francuskim i kremem kokosowym (15 zł). A w dziale dania regionalne znajdujemy mus z buncu z żurawiną i kakao (16 zł) i po prostu nie możemy go nie spróbować.
Strasznie podoba mi się, że proponują deser na bazie bunca. To takie lokalne, takie zwykłe, a zarazem inne niż te wszystkie szarlotki, serniki i suflety. Mi deser przypomina trochę bitą śmietanę posypaną kakao, którą jadałam sto lat temu w małej kawiarni przy pl. Unii w Warszawie. Bunc jest kremowy, delikatny, a żurawina sprawia, że nie jest tak słodki i zapychający. Jest domowy i smaczny – dobry i dla dorosłych, i dla dziecka.
Javorina to kolejne miejsce w Zakopanem, które pokazuje, że nie trzeba jeść jadła za 3,5 zł albo słabych szaszłyków na Krupówkach. Jest smacznie, ciekawie, intrygująco. Jest idealne miejsce do zabawy dla dzieci i jest dziecięce menu. My wrócimy na pewno! Wam radzę tu zajrzeć, jak tylko będziecie w pobliżu! 🙂
INFORMACJE PRAKTYCZNE:
10 Comments
Michał
Dziękuję za polecenie tego smacznego miejsca, pysznie i pięknie:-)
Natalia
Super, bardzo się cieszę, że smakowało!!!:)
edi
chyba bym musiał 3 porcje zamówić żeby sie najeść 🙂 tragedia
Natalia
zupa i drugie danie i gwarantuję, że głodu nie będzie 🙂
Paula J.
Oj, zdecydowanie nie polecam. Pojechaliśmy zachęceni recenzją, w sumie jedyna opinia na którą patrzyliśmy. Dostaliśmy okropne, odgrzewane, letnie, kilkudniowe mięso bez smaku (żeberka i udziec). Zwróciliśmy wszystko do kuchni, nikt nawet nie oczekiwał, że zapłacimy (nie żebyśmy chcieli). Wyszliśmy rozczarowani i źli. Niestety nie polecamy.
Natalia
hey, no to przykra sprawa! dawno nas tam nie byłó, ale z niektórych komentarzy wnoszę, że było smacznie… może jakiś wypadek przy pracy? przykro, że się rozczarowaliście 🙁
Ania Szydło
Jedzenie przepyszne. Porcje duże. Wszystko podawane z sezonowy i składnikami i niespotykanym dodatkami.
Bardzo gorąco polecamy.
Natalia
Super! Cieszę się 🙂 nas już dawno tam nie było 🙂
Lukasz
Zachęcony waszą recenzją odwiedziłem to miejsce na kolacje.
Zamówiłem moskole, bulion z kaczki i wołowiny oraz pierogi z jagnięciną.
Atmosfera miejsca – przyjemna. Ognisko palące się na srodku sali – super pomysł (choć nie innowacyjny) ale dobrze rozgrzewa po zimowym dniu.
A teraz do dań:
Moskole – bardzo fajne. Smaczne i nie ciezkie – a tego się obawiałem.
Bulion – lekki, bardzo aromatyczny i przyjemny. Porcja bardzo przyzwoita.
Pierogi z jagnięcina – duza porcja 10 pierogów, ciasto cienkie i delikatne. Duza ilosc farszu szczelnie wypełnia pieroga. Sam farsz bardzo smaczny choć trochę suchy.
Generalnie – jestem bardzo zadowolony i polecam 🙂 nie jest najtaniej, ale jest przyjemnie i jakościowo dobrze.
Chętnie tu wrócę.