Gdy wczoraj rano pisałam post o Vieste, nie spodziewałam się, że znajdziemy na Półwyspie Gargano miejsce, które zachwyci nas jeszcze bardziej! Piękne położenie Vieste, malownicze widoki, wąskie uliczki, białe domy na tle błękitnego nieba i turkusowej wody, a do tego szeroka plaża. Czy może być coś lepszego? Kilka godzin później okazało się, że na Gargano takich perełek jest więcej, a kolejna z nich to Peschici. I powiem tak: mam duży dylemat, które z tych miejsc podoba mi się bardziej 🙂
Na pewno Vieste jest bardziej turystyczne – chociaż teraz jest pusto i na plaży byliśmy sami, duża ilość leżaków i masa miejsc parkingowych wzdłuż deptaku przy plaży pozwala sądzić, że latem jest tu dość tłoczno. Nie jest to betonowa, masowa turystka, ale na pewno trochę plażowiczów można tu spotkać. W Peschici hoteli jest mniej, plaża jest prawie niezagospodarowana, a w miasteczku kryje się wiele niewielkich knajpek, które wyglądają bardziej jak restauracyjki dla miejscowych niż dla turystów. Mieszka tu jakieś 4,5 tysiąca mieszkańców. Peschici zbiło nas też z tropu, jeśli chodzi o knajpy – szukaliśmy czegoś autentycznego, dla lokalsów, ale siesta i maj zrobiły swoje – prawie wszystko było zamknięte! Usiedliśmy w miejscu, które na pierwszy rzut oka wydawało nam się miejscem pod turystów i co? Zjedliśmy najlepszy obiad podczas całego pobytu we Włoszech!
Do Peschici z Vieste jest ok. 20 -25 km. Nie jest to najmilsza trasa, jeśli masz chorobę lokomocyjną jak ja – kręte dróżki, góra dół, ale baaardzo WARTO. Kierujemy się najpierw do centro storico. Jest mały biały kościółek, owoce i warzywa sprzedawane ze sklepu-samochodu i obowiązkowo park na głównym placyku. Te zadrzewione place zapełniające się wieczorami mieszkańcami w różnym wieku, bawiącymi się dziećmi i plotkującymi dziadkami bardzo przypominają nam meksykańskie miasteczka. Uwielbiam ten spokój za dnia i ten wieczorny gwar…
To właśnie przy głównym placu, na Corso Garibaldi 5 znajdziecie Ristorante Pizzeria da Celestina – tę, która nas zachwyciła i gdzie zjedliśmy nasz najlepszy posiłek podczas całego pobytu! Ja znów wybieram typowe w regionie orecchiette al pomodoro e basilico – z sosem pomidorowym, posypane parmezanem lub startą ricottą. Te są absolutnie idealne! Czuć, że robione na miejscu, z dużą ilością pomidorów, hojnie posypane parmezanem. Łukasz idzie w kolejny tutejszy klasyk spaghetti alle cozze, czyli spaghetti z małżami. Na drugie albo na przystawkę obowiązkowo fritto misto! Zawsze, gdy jesteśmy we Włoszech, najadamy się nim do granic możliwości! Maks wybiera pizzę – wszystko jest świetne! Za takie miejsca kocham Włochy, za takie obiady kocham włoskie wakacje!
Jeśli macie ochotę na inne typowe dla regionu potrawy, spróbujcie orecchiette cime di rape (z zielonym sosem, z rośliny, której nie potrafię przetłumaczyć na polski – nie do końca mój klimat), spaghetti allo scoglio (z owocami morza) albo troccoli – gruby makaron, od razu przypadł do gustu Maksowi.
Najedzeni i szczęśliwi ruszamy na spacer po okolicznych uliczkach, zaułkach i ruszamy w poszukiwaniu plaży. To znów pora siesty, znów to leniwe powietrze, cisza, pojedyncze osoby wychodzące z domów albo koty uciekające przed upałem. Chodzimy, chodzimy i zastanawiamy się czy bardziej podoba się nam Peschici czy Vieste.
Widoki znów zachwycają, a kolor wody przypomina Tajlandię… Cudnie! Szybko można zrozumieć, czemu Peschici to część Parco Nazionale del Gargano. Ale najlepsze widoki cały czas przed nami, bo chyba najbardziej niesamowicie Peschici wygląda od strony plaży i morza.
Od miasteczka do plaży trochę się idzie, a potem czeka nas mała wspinaczka w górę. Jeśli chcecie stacjonować w Peschici, hotele znajdziecie głównie przy plaży. Gdy my docieramy na plażę, znów jesteśmy prawie sami… Maj, popołudnie, wieje. Spacerujemy falochronem, odpoczywamy, Maks gra w piłkę. Sielanka! I ten widok na miasteczko, który zachwyca na żywo zdecydowanie bardziej niż na zdjęciach…
Zostawiam Was i lecę na śniadanie! Dziś nasz ostatni dzień we Włoszech – trzeba go wykorzystać na MAXA!!!! 🙂
3 Comments
kamkaa84 .
za 2 mies lecimy do cinque terre, podrozujemy z 2 latka 🙂 wiem ze bedzie trudno, ale chcemy to zbaczyc. Nie wiemy tylko cyz brac wozek. To samo pytanie mam o apulie – te miasteczka damy rade obejac z wozkiem?
Natalia
Hey 🙂 My i tu, i tu byliśmy z wózkiem 🙂 w Cinque terre nasz synek miał 3 miesiące i mieliśmy nawet gondolę 🙂 miedzy miasteczkami przemieszczaliśmy się pociągiem i było bardzo wygodnie 🙂 tutaj mieliśmy parasolkę Mclarena i nie przypominam sobie jakichś większych problemów przy spacerach 🙂