Spis treści
Koh Lipe. Ostatni punkt naszej podróży, ale nie ostatni wpis z Tajlandii. Wyspa, której na początku wcale nie planowaliśmy, a na której zostaliśmy najdłużej, spędzając czas leniwie, nabierając sił na powrót do Warszawy i powrót do pracy. Pierwszy raz o Koh Lipe usłyszeliśmy podczas pierwszej podróży do Tajlandii jesienią 2012. Na Krabi umówiliśmy się z Łukasza kolegą i jego dziewczyną, którzy przyjechali właśnie z Koh Lipe. Pamiętam, że zachwycał ich spokój i piękno wyspy… To, czego my szukaliśmy tym razem.
JAK DOTRZEĆ NA KOH LIPE?
Jeśli pływacie wcześniej po innych wysepkach, dotarcie na Koh Lipe nie będzie stanowiło problemu – zarówno z Koh Lanty, jak i z Koh Ngai, Koh Kradan czy Koh Mook ma Koh Lipe można dostać się speedboatem. Czas przejazdu zależnie od odległości – z Koh Ngai około 3-4 godzin (po drodze wysadza chętnych na innych wysepkach). Bez problemu można też dotrzeć na Koh Lipe z Krabi czy Phuket, ale to już musicie szczegółowo sprawdzić. Są też łodzie pomiędzy Koh Lipe, a położonym bardzo blisko niej malezyjskim Langkawi, ale akurat Langkawi nam większość osób odradzała, więc nie przetestowaliśmy.
Jeśli chcecie dostać się na Koh Lipe bezpośrednio z Bangkoku, chyba najprostszą drogą będzie ta, którą my wracaliśmy. Bilet lotniczy z Bangkoku na lotnisko w Hat Yai – stamtąd transport do przystani promowej w Pakbara i speedboat na Koh Lipe 🙂 Z tego, co radzili miejscowi to najprostsza droga do Bangkoku, a bilety lotnicze można kupić w całkiem niezłej cenie.
Tak na pewno wygląda transport w sezonie, czyli od listopada do kwietnia. Poza sezonem może być nieco ograniczony.
Co do cen speedboatów z okolic Koh Ngai i Koh Lanty, nas ceny dość zdziwiły. Za naszą trójkę zapłaciliśmy około 450 zł za łódź, w której tak naprawdę nawet nie masz gwarancji przyzwoitego miejsca, bo chętnych jest sporo 😉 Ale innej możliwości przemieszczenia się między Koh Ngai, a Koh Lipe z tego, co wiem, nie wynaleziono 😉
INFORMACJE
Koh Lipe jest chyba najbardziej wysuniętą na południe tajską wysepką, więc z Bangkoku jest tam zdecydowanie dalej niż na Krabi, Phuket czy nawet Koh Lantę, nie mówiąc już o wyspach takich jak Koh Chang czy Koh Samet, rzut beretem od tajskiej stolicy. Koh Lipe jest częścią Morskiego Parku Narodowego Tarutao.
Wysepka jest niewielka – długość to około 3 km. Na wyspie są 3 plaże: Pattaya Beach, do której obecnie przybijają speedboaty z innych wysp czy z Pakbary, Sunrise Beach z dużą ilością ośrodków i hoteli o różnym poziomie cenowym i Sunset Beach. Dojście z Sunrise Beach na Pattaya Beach po drugiej stronie wyspy to jakieś 15 minut spacerku głównym deptakiem, czyli tzw. Walking Street.
Jeszcze jakiś czas temu można było przeczytać, że na wyspie nie ma samochodów, nie ma dróg. Teraz już tak nie jest – fakt, że samochodów niemal nie widywaliśmy – może kilka, ale skuterów i lokalnych tuk tuków jest tu cała masa i jak idziesz z dzieckiem uliczką równoległą do Sunrise Beach musisz zdecydowanie mieć oczy dookoła głowy 😉 I pomimo, że akurat ta uliczka jak dla mnie ma swój świetny, azjatycki klimat właśnie ze skuterami, bawiącymi się dziećmi, tutejszymi owocami na stoiskach, to ciężko nazwać ją spokojną i sielską.
WRAŻENIA
No właśnie… To będzie trudny punkt, bo Koh Lipe budzi rozbieżne emocje. Z jednej strony widoki są absolutnie jak z pocztówki – woda ma przepiękny turkusowy kolor, o którym marzymy myśląc o rajskich wakacjach. Na wodzie leniwie bujają się charakterystyczne dla Tajlandii drewniane łódki, do tego biały piasek, zieleń, a gdy przejdziesz na jeden z krańców Sunrise Beach dochodzą do tego wystające z wody skałki, które tylko dodają uroku i tak pięknym krajobrazom. Ten widoki będą Cię zachwycać co rano, będą zachwycać, gdy łodzią wyruszysz na wycieczkę po okolicy i snurkowanie i będziesz oglądać Koh Lipe z daleka.
Ale jest też ta druga strona. Już sam wyjazd od strony Pattaya Beach, gdzie dopływają speedboaty to przejazd przez góry śmieci i porozwalanych materiałów budowlanych. Śmieci pojawiają się też na brzegu i czasem kąpiesz się, a obok przepływa czyjaś “japonka” lub butelka po lekarstwach. Na Sunrise Beach biega też sporo bezpańskich psów – z jednej strony trochę Ci ich żal, ale z drugiej strony jak jesteś z maluchem, nie bardzo chcesz, by do niego podchodziły.
Jeśli to czytacie w 2019, dajcie znać jak to wygląda teraz. 2 lata dla takiej wyspy to całkiem dłuuuuugo!
Specyficzne odczucia może też budzić Walking Street – za dnia spokojna, wieczorem pełna ludzi, muzyki, hałasu i gorącego powietrza buchającego z rozstawionych tuż przy deptaku grilli. Walking Street to taki typowy deptak – taki jak Krupówki, taki jak uliczki Władysławowa. Tu nie ma już azjatyckiego klimatu, który można poczuć na ulicy wzdłuż Sunrise Beach (pomimo, że tam też są mniejsze i większe knajpki). Tu jest na każdym kroku diving center, thai massage, wielkie restauracje z wielkimi billboardami i nawet budki z thai pancakes obwieszone są masą kolorowych bannerów i menu przypominających budki z fastfoodem. Na pewno na Walking Street znajdziecie klimatyczne bary pod turystów, na pewno znajdziecie sklepy, aptekę, przychodnie. Z jednej strony zatem infrastruktura może być plusem, z drugiej strony Walking Street na Koh Lipe to takie everyplace – turystyczny deptak, który możesz przenieść do dowolnej turystycznej lokalizacji. Sklepiki, bary i kiepskie knajpy – my jedliśmy na Walking Street tylko raz, ale znajomi testowali 3 różne knajpy i co jedna gorsza od drugiej. Za dnia nie widać tego, co się dzieje wieczorami, ale uwierzcie na słowo – spacer z 5latkiem i wózkiem z bobasem nie należał wieczorem do najmilszych, dlatego wcale tam nie bywaliśmy 😉
I moja bardziej lubiana, choć mało spokojna, “azjatycka” ulica…
Czy jednak z tego powodu będziemy odradzać Koh Lipe? Nie. Można tu spędzić miło czas, można odpocząć, można odciąć się od zgiełku. Można znaleźć spokojne i miłe miejsca. Dla nas takim miejscem był nasz hotel (Mali Resort Sunrise Beach) i jego okolica, a przede wszystkim Sunrise Beach Restaurant, gdzie niewątpliwie spędziliśmy najwięcej czasu i wielokrotnie wracaliśmy tam i na obiad, i na kolację. Mają rewelacyjne jedzenie – koniecznie spróbujcie ich pad thaia (wygląd może Was zdziwi, ale smak zachwyci!), panang curry soup, rybnych kotlecików thai fish cakes, a dla dzieciaków weźcie grubaśnego pancake z owocami. Do picia mrożona herbata albo Singha i można tam siedzieć godzinami – w dzień gapiąc się na turkusową wodę, wieczorem rozkoszując się wiatrem na twarzy. Zakochaliśmy się w tym miejscu bez dwóch zdań, tym bardziej, że poznaliśmy tam fajnych ludzi – Gosia, Łukasz, Natalka – pozdrowienia! Kolacje z Wami u Gonga (przemiły właściciel restauracji) to na pewno jedne z najmilszych wyjazdowych wspomnień 🙂
Do Sunrise Beach Restaurant dojdziecie bez problemu plażą, jeśli mieszkacie właśnie na niej – szukajcie takiego obrazka jak na zdjęciu poniżej 🙂 Można też dojść od strony miasteczka, idąc uliczką równoległą do plaży. Idąc od strony miasteczka bardzo szybko zobaczycie, że dwa kroki od głośnego The Walking Street jest zupełnie inny świat – lokalne dzieciaki i skromne blaszane domki.
Drugim miejscem, które kulinarnie warto odwiedzić jest Serendipity Restaurant na południowym krańcu Sunrise Beach. Co prawda ceny są zdecydowanie wygórowane, ale za to widok jest nieziemski! Kuchnia smaczna, nie tylko tajska, ale też zachodnia, więc Maks zjadł dla rozrywki całkiem smaczną pizzę. My wybraliśmy tropikalne curry z kaczką i pikantną sałatkę z kalmarami . Sałatka świetna – dla niej i dla widoków warto było tam zajrzeć!
NASZ HOTEL: MALI RESORT SUNRISE BEACH
Mali Resort polecili nam wspomniani już znajomi, którzy byli na Koh Lipe w 2012. Wtedy dopiero się budował i częściowo był niewykończony 🙂 Jak się jednak okazało, oni byli w Mali Resort przy Pattaya Beach, my wybraliśmy ten przy Sunrise. Pattaya Beach na wypoczynek obecnie raczej nie polecamy, bo właśnie tam przybijają wszystkie speedboaty przywożące i odwożące tabuny turystów, a drewnianych łódeczek “parkuje” tam jeszcze więcej niż przy Sunrise Beach.
Nasz Mali Resort znajdował się tuż przy południowym krańcu plaży Sunrise, niedaleko od Serendipity. 5 minut spacerkiem plażą dzieliło nas od pyszności Gonga, 5 minut spacerkiem ulicą dzieliło nas od Walking Street.
Miejsce na pewno nie należy do najtańszych na wyspie, ale po naszym wilgotnym bambusowym domku na Koh Lancie, którego nie przeżył nawet mój komputer potrzebowaliśmy czegoś miłego 🙂 Mali to urocze domki w pięknie zadbanym ogrodzie, tuż przy plaży. Domki przestronne, zadbane, z wielką łazienką, wygodnym łóżkiem, z łóżeczkiem dla malucha jeśli potrzeba, z bardzo sympatyczną obsługą. Recepcja, bar i restauracja w jednym znajduje się oczywiście na powietrzu, więc śniadanie jeszcze patrząc na plażę i błękit wody. Śniadania smaczne, jedne z lepszych, na jakie trafiliśmy w Tajlandii – nie bufetowe, ale za to dobrze przygotowane i ładnie podane. Na miejscu jest też restauracja, ale przyznam, że korzystaliśmy z niej tylko 2 razy, bo zakochaliśmy się w Sunrise Beach Restaurant. Za to Maks zakochał się w hotelowych milkshakes z bitą śmietaną i ku naszej dumie sam zasuwał z domku do baru i w języku English załatwiał, jakie chce milkshake i z jakimi dodatkami (przedszkole się przydaje ;)).
Więcej informacji o hotelu znajdziecie TU.
Jak zatem podsumować Koh Lipe? Chyba to taka wyspa pełna przeciwieństw – rajskie widoki, ale też śmieci. Miłe, rodzinne knajpki (Sunrise Beach restaurant!!!), ale też te nastawione na turystów z kiepskim jedzeniem i wygórowanymi cenami. Na Koh Lipe może być przemiło, ale na pewno nie wpadajcie tu z nastawieniem spokojna, rajska wysepka 🙂 Jeśli szukacie takiej lepszym wyborem będzie Koh Ngai, Koh Kradan albo Koh Mook (tam nas nie było, ale wszyscy tak mówią;)). Aha, w okolicy Koh Lipe można wybrać się na fajne snurkowanie, ale o tym w następnym odcinku, bo i tak już duuuuużo napisałam 😉
PS. Jeśli dopiero zaczynacie przygodę z Tajlandią i szukacie informacji praktycznych, inspiracji hotelowych i kulinarnych na wyspach i nie tylko, informacji, co zobaczyć, jak się przemieszczać, co i GDZIE zjeść, koniecznie zajrzyjcie do naszego THAIBOOKA. Thaibook to kompleksowy ebook o Tajlandii stworzony pod koniec 2019 roku na podstawie naszych wielu powrotów do Bangkoku, na tajskie wyspy i w inne tajskie miejsca! Dodatkowo dla każdej wyspy przygotowałam w nim inspiracje hotelowe w różnych przedziałach cenowych, ale wszystkie w pięknych i klimatycznych miejscach. Thaibooka znajdziecie TU.
24 Comments
Natalia
Byliśmy z mężem rok temu na Koh Lipe i mamy dokładnie takie same wrażenia! Błękitna woda, wspaniałe plaże, ale mieliśmy spory problem z zaakceptowaniem bezpańskich psów, które według nas bywały agresywne… 🙁 zagłębiliśmy się też w głąb wyspy i byliśmy zaskoczeni ilością śmieci…. szkoda, warto odwiedzić wyspę, ale chyba nie jest to miejsce do którego chcielibyśmy wracać.
Natalia
chyba właśnie wiele się zmieniło w ostatnich latach… na gorsze:/ myślę, że jeśli ktoś był kilka lat temu i teraz ma niezłe porównanie, co złego robi rozwój turystyki:/ co do psów, te co ja widziałam agresywne nie były, ale jakby to powiedzieć nie wyglądały zdrowo i apetycznie i nie za bardzo miałam ochotę, by np. podchodziły do wózka naszego malucha :/
Joanna
My bylismy na Koh Lipe 10 lat temu. Nie bylo ZADNEJ ulicy i tylko DWIE przyhotelowe restauracje. Praktycznie dziewiczy teren. Ale sie zmienilo! :))))
Natalia
Zazdroszczę!!! musiało być jak w raju!!!!:)
Bernika
Jak dobrze ze tu trafilam, tyle przydatnych informacji ze nie ogarniam tematu. Ale powiedz mi na ile wcześnie rezerwowaliście nocleg w hotelu, bo ja właśnie przeglądam na listopad i większość hoteli juz porezerwowana, zostały takie dość średnie.
Natalia
🙂 cieszę się, że post się przyda!!! 🙂 my praktycznie z dnia na dzień rezerwowaliśmy.. byliśmy na Koh Ngai i chyba 1-2 dni wcześniej zarezerwowaliśmy 2 noce i potem z przedłużeniem o kolejne 5 nocy problemu nie było 😉
Bernadeta Jarnot-Manecka
Dziękuje bardzo, ale trochę cie pomecze w tym temacie. To skoro bez problemu hotel miał miejsca to jak to możliwe ŻE na bookingu na listopad i grudzień jest cały zajęty? Czy to oznacza ze w rzeczywistości stoi wolny? Czy może się orientujesz czy w inntch hotelach jest lodobnie i czy może lepiej bezposrednio u nich rezerwowac? Czy zawsze tak w ciemno jezdziliscie? I druga sprawa ile wyniósł was tam pobyt, jeśli to nie tajemnicą, jeśli tak to proszę odpisz na Priv.
Natalia
Hey – faktycznie aż sprawdziłam listopad (20-27.11) i faktycznie jest, że wyprzedany… kompletnie nie wiem jak to rozumieć – może spróbuj do nich maila napisać? Wydaje się to aż niemożliwe – może jest coś nie tak z bookingiem? my teraz wszystkie miejscówki rezerwowaliśmy na bieżąco, czasem przedłużaliśmy pobyt i nigdy nie było problemu… co do ceny za całość, u nas cena była mało miarodajna, bo przez ulewy dużo się przemieszczaliśmy z wyspy na wyspę.. nocleg w fajnym miejscu dla 2 dorosłych i 2 dzieci to ok. 500-600 zł. Jedzenie -obiad 100-200 bahtów, czyli 12-24 zł 🙂
Bernadeta Jarnot-Manecka
a to było za dzień czy za całość? bo faktycznie weszłam na ich stronę i tam nie pokazuje że jest zajęty. normalnie wyświetla rezerwacje.
Natalia
cena za nocleg 500-600 zł za dobę 🙂 to byłoby dziwne, gdyby już mieli wszystko zajęte już na jesień 🙂
Kasia & Victor
Natalia, właśnie ciekawe i trochę straszne jak szybko wszystko się zmienia. Kilkanaście tygodni temu rozmawialiśmy w Chinach z poznaną tam parą Australijczyków i gorąco polecali nam Koh Lipe (byli tam ponad rok temu). Szukaliśmy cichego i spokojnego miejsca, żeby się trochę pochilloutować. Teraz czytam Twój tekst i myślę sobie, że wystarczy moment (bo przecież mówimy o kilkunastu miesiącach!!), żeby miejsce zmieniło się diametralnie. Z drugiej strony po tym co zobaczyliśmy w Chinach już nas to nie zaskakuje i nie wydaje nam się niemożliwe.
Tak czy inaczej, zapisuję Sunsrise Beach Restaurant. Z tego co piszesz, warto zajrzeć na Koh Lipe chociażby z tego powodu 😀 A że żarłoki z nas, więc pewnie ten jeden powód wystarczy 😉 Pozdrowienia z Barcelony!!
Natalia
🙂 jeśli jesteś na plaży i nie wychodzisz za dużo na Walking Street, może być całkiem spokojnie 🙂 nasz znajomy był na Koh Lipe 7 lat temu – napisał, że jedzenie u Gonga to jedna z niewielu rzeczy, które się nie zmieniły 🙂 ah, Barcelona… ale bym zjadła kanapkę z kalmarami w barze na Plaza Universitat! 🙂 pozdrowienia warszawskie 🙂
podrozbezpresji
Byliśmy ciekawi Waszych relacji z podróży. My planowaliśmy Tajlandię w tym roku, ale rok ma za mało dni! Sądziłam, że jak wyspa jest bardzo oddalona, to będzie dziewiczo, a jednak się myliłam. Jednak człowiek dotrze wszędzie, choć to nie jest problemem. Problemem bardziej jest to, że czasem w małych miejscowościach gospodarze robią coś, budują “pod turystę”, a jednak my czegoś innego oczekujemy. Bardziej ich życia, niż tego…co wszędzie.
Natalia
no niestety – po komentarzach i relacjach znajomych widać, że w ostatnich latach sporo się tam zmieniło niestety… ale nadal można znaleźć urocze miejsca.. pytanie jak będzie za kolejne 2-5 lat..
Gosia
Byliśmy na Ko Lipe tez w 2017. Dla mnie to był raj na ziemi ! Piękne pocztówkowe widoki ! Myślę że kiedyś tam wrócę z moja córeczka 🙂 ale co do śmieci masz rację. To jest przerażające Jak ludzie z takiej rajskiej wysepki potrafią zrobić śmietnik..
Natalia
Eh, mam nadzieję, że utrzyma się chociaż ten stan z 2017 i nie będzie się pogarszać 🙁 jakoś jak zaczęłam pisać to się przestraszyłam, że finał będzie, że byłas teraz i jest coraz gorzej… 🙁
Jola
Chyba nie odwiedzę teraz tej wyspy. Mam jej obraz z 2002 roku. Dzika bez resortów i hoteli. Na plazy wiklinowe domki i maty na podłodze.
Nie by lo dróg tylko ściezki. Po środku wyspy wieś. Domki na palach a pod nimi zwierzęta domowe. Biegające nagie dzieci. Na plaży muszle wielkości głowy. Zaczarowany dziki świat. Samochody ? nie widziałam nawet rowerów.
Natalia
Niestety Azja szybko się zmienia… a 17 lat dla tajskich wysp to prawdziwa przepaść 🙁
Ania
Właśnie wróciliśmy z Lipe styczeń 2020. Wakacje z 3 latkiem. Na Pattaya Beach wydzielono cześć plaży i wody bez leżaków, gdzie łódki nie przybijają, a tylko tutaj jest piasek jak mąka, jeszcze się z takim nie spotkaliśmy, ulepilismy bałwana, świetna zabawa nie tylko dla malucha. Na Twoim zdjęciu jest knajpka przed wejściem na walking street, porcje duże i b smaczne, muszę przyznać,że o połowę tańsze i większe niż w Waszym hotelu, gdzie byliśmy pierwszego wieczoru. Nigdy nie jedliśmy pizzy na wakacjach, ale dzieciom nie zawsze lokalne smaki odpowiadają, na walking street pizzeria z pieca na kawałki, smaczna. W poniedziałki rano organizują sprzątanie plaż, w nagrode woda i odznaka… coś robią..Ogólne wrażenia podobne, dobra wycieczka na kilka dni. Na Lancie byliśmy w 2018 i 2017 w pokoju (nie domku) w Arrow House, nocleg kupiony na miejscu, przyzwoicie, czysto, blisko plaży.
Natalia
Hey Ania! 🙂 Czyli generalnie w miarę na plus? Hotelowo to głównie z lenistwa jak się nie chce iść 🙂 My najbardziej lubiliśmy knajpkę u Gonga, ale już dostałam doniesienia od czytelniczek, że jest już zamknięta :((( i budują tam chyba jakiś resort… muszę zrobić update na blogu..
Maciek
Szukających kulinarnego nieba i autentycznego klimatu na Koh Lipe odsyłam do Art Bar by Barracuda (w środku wyspy) – świetny klimat i wspaniali właściciele. Po pierwszej próbie w ciemno jedliśmy tam 4 dni z rzędu 🙂 Próbowaliśmy chyba połowy potraw z menu i wszystko było przepyszne i “autentyczne” – mój faworyt to Panang Curry, ale Massaman i Pad Thai podawany dość nietypowo też były najlepszymi jakimi zjadłem przez 2 tygodnie w różnych miejscach w Tajlandii. Trzeba mieć na uwadze to, że właściciele mają chyba 7 słodkich kotów i to one tam rządzą – jak ktoś kotów nie lubi to lepiej poszukać innego miejsca 🙂
Natalia
Dzięki Maciek!!! brzmi bosko!!!:) Mam nadzieję, że komuś się przyda – zwłaszcza, że nasza ukochana miejscówka – u Gonga – zniknęła 🙁