Spis treści
Błękitne niebo, słońce, ciepły dotyk piasku o poranku, gdy boso wychodzisz powitać nowy dzień. Przyjemny pokój, a może własny domek? Masa idealnie zaplanowanych miejsc na relaks. Bufet śniadaniowy, na którym dostajesz oczopląsu od nadmiaru możliwości. Świetne jedzenie na kolację. Piękne miejsca, by romantycznie zaglądać sobie w oczy wieczorami. Biała pościel, codziennie świeża i pachnąca. Wielki basen, atrakcje dla dzieciaków, plaża prosto z folderów biur podróży. Kto chociaż od czasu do czasu nie ma na to ochoty??? 🙂 My zdecydowanie mamy!
Średnio raz w roku lądujemy w takim miejscu – w pięknym resorcie gdzieś na końcu świata, z domkiem przy plaży, w miejscu, gdzie jedynym zadaniem jest relaks i rozpieszczanie siebie. Nasze codzienne życie to maaasa pracy (nawet, jeśli myślicie, że ciągle jemy, testujemy ciastka i podróżujemy) i taki relaks jest nam potrzebny. Na to jedno plażowanie w roku wybieramy najlepsze miejsca – takie, o których gdy je widzisz, mówisz: raj, też chcę tam pojechać! Ostrzegam: to nie będą tanie miejsca, ale będą zachwycające w każdym detalu!
1) TUGU LOMBOK – Lombok, Indonezja
To chyba mój numer 1 wśród wszystkich pięknych hoteli, w jakich byliśmy. Tugu Lombok na indonezyjskiej wyspie Lombok należy do niewielkiej lokalnej sieci. Hotele Tugu wyróżnia mocne powiązanie z lokalną sztuką i daleko im do wielkich, przytłaczających molochów. Ten na Lombok jest położony jest tuż przy pięknej plaży, a niektóre domki od zanurzenia nogi w wodzie dzieli kilkanaście kroków. Dla nas ogromnym plusem był malutki basen w ogrodzie, tylko dla nas – Maks był zachwycony. A najbardziej zapadły w pamięć śniadania czy obiady jedzone na plaży, tylko we troje.
Więcej o Tugu Lombok pisaliśmy TU – post nie bez powodu ma tytuł “Witajcie w raju” 🙂 A TU możecie zobaczyć szczegóły i zarezerwować nocleg 🙂
2) SOUTH PALMS RESORT PANGLAO – Panglao, Filipiny
To na pewno numer 1 Maksa! Na Filipiny pojechaliśmy niemal tylko na relaks. Mieliśmy za sobą bardzo pracowitą, męczącą i stresującą końcówkę zeszłego roku i potrzebowaliśmy słodkiego nic nierobienia w pięknym miejscu. Do South Palms Resort Panglao dotarliśmy po długiej podróży z Hongkongu (samolot, prom, lokalny transport) w sylwestrowy wieczór.
Zachwyciło nas położenie tuż na plaży, świetnie zaplanowane kameralne miejsca, w których możesz odpocząć z dala od innych gości, widoki. Co rano nie mogłam przestać się zachwycać tym, że prosto z łóżka wyskakujemy z Maksem na piasek, a on biegnie radośnie do wody! Jedzenie może nie dorównywało kuchni w hotelach w Tajlandii czy Indonezji, ale jak na warunki filipińskie wypadło nieźle. Nocleg w South Palms Resort Panglao możecie zarezerwować TU.
3) TUGU BALI – Bali, Indonezja
Podczas pobytu w Indonezji, poznaliśmy aż 3 hotele z lokalnej sieci Tugu. Niby to sieciówka, ale ich hotele mają niesamowity styl i klimat. Są niewielkie i dopracowane w najmniejszym szczególe. Podobnie jak w pozostałych tak i w Tugu Bali już od wejścia zachwycają lokalne dzieła sztuki, niesamowite rzeźby i drobne elementy, które tworzą atmosferę miejsca… kwiaty, zapach, przyjemna cisza w lobby. My spędziliśmy tam nasze najbardziej pamiętne walentynki i muszę przyznać, że na taką okazję to miejsce idealne!
Podobnie jak w pozostałych hotelach, które wybieramy nie ma tu jednego, wielkiego budynku, lecz małe domki, do których dochodzisz po drewnianych kładkach. Te na parterze często mają swój niewielki basen, te na piętrze wspaniałą wannę w podłodze. Tugu Bali położone jest dwa kroki od plaży, ale nie jest ona tak piękna jak choćby plaża, przy której stacjonowaliśmy na Lombok. Szczegóły o cenach itd. znajdziecie TU.
4) VIJITT RESORT – Phuket, Tajlandia
Phuket – jedna z najpopularniejszych tajskich wysp. O wyspie wiele Wam nie powiem, bo przyznaję bez bicia, że jej nie zwiedzaliśmy- byliśmy po intensywnych 3 tygodniach zwiedzania Kambodży i Wietnamu i mieliśmy ochotę tylko na relaks.
Vijitt wybraliśmy nie tylko dla tego, że jest tam rajsko i pięknie, ale też z uwagi na Maksa – był specjalny basen dla dzieci, sala zabaw, zjeżdżalnia. Basen na tyle płytki, że 2,5 latek mógł się tam bez problemu bawić! Piękny teren, znów cudne domki, a do tego jedna restauracja w formie bufetu i druga typowo tajska a la carte, z cudownie pysznym jedzeniem. Część zdjęć pochodzi ze strony hotelu – o TU. O kuchni w Vijitt możecie poczytać w naszym poście – TU. Szczegółowe informacje TUTAJ.
5) AMORI VILLA – Ubud, Bali, Indonezja
Jedyny z hoteli na tej liście, który nie jest położony przy plaży! Mało tego – do plaży nawet nie da się dojść, bo Ubud, jedno z najładniejszych miasteczek na Bali, wcale nie leży na wybrzeżu. Nie przeszkadza mu to natomiast być jednym z najbardziej popularnych celów turystycznych – położenie wśród zielonych tarasów ryżowych, masa galerii i warsztatów artystycznych robi swoje.
Amori Villas znajdziecie nieco na uboczu, a jadąc tam możecie kilka razy zwątpić i przyglądać się mapie, czy na pewno nie pomyliliście drogi. Ale jak już dotrzecie czeka nas nagroda – kilka niewielkich domków, bardzo kameralna atmosfera, której kwintesencją jest jadalnia i kuchnia niemal jak w domu, w której o każdej porze obsługa wyczarowuje bardzo smaczne posiłki. A do tego obowiązkowo basen z widokiem na zieleń pól ryżowych – cudnie! Szczegóły znajdziecie TU.
6) RAYAVADEE – Krabi, Tajlandia
W Rayavadee byliśmy jeszcze zanim powstał Tasteaway. Co więcej, to tam po raz pierwszy rozmawialiśmy o przekształceniu naszego dawnego bloga Widelcem przez świat, na którym pisałam średnio 1 na miesiąc, a czytali go tylko nasi znajomi w coś innego, większego. Rayavadee to raj absolutny! Hotel zajmuje ogromny teren pomiędzy 3 plażami, a domki idealnie wpasowały się w naturalne otoczenie – co więcej żadne drzewo nie zostało wycięte przy budowie ośrodka! Brzmi niesamowicie, prawda? 🙂
Gdy tam jesteś, od razu to widać – gdy idziesz na plażę czy na basen czujesz jakbyś przemierzał dżunglę, a wielokrotnie nad naszymi głowami skakały małpy ku uciesze nie tylko Maksa, ale i naszej. Jak przystało na wielki resort, do wyboru 3 restauracji – w tym absolutnie świetna tajska! Dla nas jednak plusem było również to, że w przeciwieństwie do Vijitt czy Tugu Lombok, Rayavadee nie jest oazą wokół której ciężko coś znaleźć – w okolicy są inne hotele, knajpki, restauracje, a na plażę podpływają łódki, z których możesz zakupić pad thaia czy zimnego kokosa. Zachwycało również ich podejście do dzieci – zarówno na śniadaniu czy w restauracji, jak i gdy przyjechaliśmy, a Maks (1,5 roku!!!) dostał mały szlafroczek, pakiet dziecięcych kosmetyków i maskotkę 🙂 Zdjęcia ze strony hotelu – o TU. Hotel możecie zarezerwować przez Booking.com – o TU.
7) PHI PHI ISLAND VILLAGE BEACH
Phi Phi Island Village Beach Resort to nasze odkrycie ze stycznia 2018 🙂 Nie będę się rozpisywać, bo o tym hotelu mamy cały duuuuży post, więc po prostu zaproszę Was TU. Na zachętę rzucam tylko, że czuliśmy się tam jak w raju! 🙂
Do każdego z tych miejsc teleportowałabym się choćby zaraz!!!! 🙂 I już nie mogę się doczekać, gdzie uciekniemy tej zimy!!! Bo na pewno będzie to nie tylko zwiedzanie, ale również sielski anielski relaks, zwłaszcza, że końcówka roku czeka nas bardzo pracowita!
13 Comments
Beata
Bardzo Was cenię za to, że chce Wam się ciągle pisać! To rzadkie wśród blogerów. Nawet jeśli jesteście w domu, to dostajemy nową porcję tych cudowności. Gratuluję chęci i głowy pełnej pomysłów! ❤️
Natalia
Dziękujemy!!! 🙂 a zwłaszcza ja, bo to chyba na mnie spoczywa ciągła produkcja nowych pomysłów na posty 🙂 mi się chce nawet bardziej pisać, nawet więcej, tylko nie zawsze mam czas ostatnio 😉 i pomimo dobrej organizacji i pisania po nocach już niewiele jestem w stanie wcisnąć w rozkład dnia 😉 ale niezmiennie walczę 😉
Marta Ziarko
Widzę się tam! W każdym z tych miejsc:)
Natalia
ja bym chyba w każde z tych miejsc wróciła 🙂 a najchętniej do Rayavadee:) nie dość, że pięknie to jeszcze boskie jedzenie mieli!!! 🙂
Kattie
Miejsce cudowne, piękne, ale oczy mi prawie wyszły jak sprwadziłam cenę 2200zł za jeden nocleg za 2 os, wow! chyba nigdy mnie nie będzie stać a przynajmniej szybko bym zbankrutowała 😉
Natalia
Hey, fakt niektóre są drogie, ale są i takie w pięknych miejscach i bardzo urokliwe za bardziej przyzwoite stawki 🙂 teraz jesteśmy na Koh Ngai w Tajlandii – jest rajsko, a domek dla naszej czwórki to ok. 500 zł ze śniadaniem, więc cena nie odbiegająca od cen hoteli w PL 🙂 https://www.tasteaway.pl/2017/01/12/magiczne-miejsca-na-swiecie-koh-ngai/ 🙂 o tutaj 🙂
Kasia
Super! A my wlasnie wylegujemy sie na plazy w Tajlandii i przesylamy troche slonca bo dzisiaj jest nie do wytrzymania 😉
Natalia
Oj, ale Wam dobrze!!!! 🙂 gdzie jesteście? 🙂 jakaś wysepka? 🙂 korzystajcie, bo dziś w Warszawie śnieg z deszczem przez większość dnia;)
Łukasz
Czy są jakieś 5* hotele których nie polecasz?
Natalia
Mieliśmy chyba jakąś wtopę na Koh Samui, ale to chyba były 4 gwiazdki.. zwłaszcza jedzenie słabe.. ale generalnie staramy się dokładnie wybierać:)
Kamila (readyforboarding.pl)
Jak juz znajdziecie sposób na teleportację, to zastanówcie sie jak wydłużyć urlop o kolejne 26 dni (bez rzucania pracy) 😉 wierze w Wasze magiczne umiejętności 😉
Piękne te miejsca… jak z bajki albo raju… aż zaczęłam planować urlop na przyszły rok 😉
Natalia
🙂 bez rzucania, tylko z przeniesieniem się na swoje 🙂 chociaż wtedy to wychodzi na to, że urlopu jest zero, tylko czasem pracujesz na plaży ;))))