Do poznańskiej Mugi planowaliśmy już zajrzeć jakiś czas temu. Zawsze jednak w Poznaniu jesteśmy zbyt krótko, by zjeść wszystko na co mamy ochotę, zwłaszcza, że są pewne miejsca, do których obsesyjnie wracamy (Yetztu love!) i musimy tam zajrzeć podczas każdej wizyty.
Muga znajduje się dwa kroki od Yetztu, ale to zupełnie inny świat. Do Mugi przychodzisz na elegancką kolację, wykwintny obiad, na spotkanie biznesowe czy kolację we dwoje. Jest przyjemnie, odrobinę sztywno jak przystało na wysokiej klasy restauracje w Polsce. Gdy wchodzimy jest tak cicho, że trochę obawiam się jak wypadniemy tam my – z wesołymi rozmowami z dawno nie widzianymi znajomymi.. i z małą Jagódką. Siadamy w kąciku i przeglądamy menu. Znajomi mówią, że to najdroższa restauracja w Poznaniu – nie dam sobie za to ręki uciąć, ale tanio nie jest – przystawki 38-55 zł, dania główne 65- 90 zł, desery ok. 30 zł. Łukasz ma ochotę na menu degustacyjne, ale musi je wziąć cały stolik, więc rezygnujemy – po całodziennym poszukiwaniu dorsza arktycznego skreia (o tym wkrótce!), nie mam miejsca na tyle dań.
Odpuszczamy zatem przystawki i kierujemy się szybko ku daniom głównym. Omija nas tatar wołowy z majonezem cebulowym i serem pleśniowym, grasica cielęca z kasztanami, pieczarką i rozmarynem, ślimaki czy węgorz podawany z ogórkiem, jabłkiem, pędami jałowca i glazurą wieprzową. W dziale dania główne 5 propozycji, spoza karty jest też skrei. Bierzemy różne propozycje tak, by posmakować i dań rybnych i mięsnych. Jest polędwica wołowa buraki, chleb razowy, boczek, ogon wołowy (80 zł), jest kaczka z rzepą, wędzoną śliwką, topinamburem i nasionami kopru włoskiego (70 zł), obowiązkowo jest skrei – pamiętajcie, by skorzystać z sezonu, bo już niedługo skreia nie będzie można dostać! W Mudze skrei moczony jest przez 12 godzin w solance 3%, a następnie gotowany w 55 stopniach przez 15 minut. Podawany jest z dynią piżmową, piklowanymi nasionami słonecznika, sosem z langustynek i puree z jabłka i octu jabłkowego. Przed daniami głównymi na stole pojawia się amuse bouche i oczywiście absolutnie cudowne pieczywo – oczywiście zjadam i moją porcję, i Łukasza – to się chyba nazywa uzależnienie od glutenu.
Amuse bouche totalnie zachwyca, zwłaszcza Łukasza – w niewielki słoiczku kryje się panna cotta z kalafiorem, oliwa porowa i pianka z trufli. Trochę nie moje smaki, ale też zjadam z przyjemnością.

skrei, dynia piżmowa, piklowane nasiona słonecznika, puree z jabłka i octu jabłkowego, sos z langustynek

polędwica wołowa, buraki, chleb razowy,boczek, ogon wołowy
Dania są rewelacyjne – zgodnie z oczekiwaniami. Na talerzu jest sporo składników, ale wszystko do siebie pasuje. Wołowina, kaczka i skrei przygotowane idealnie pod względem technicznym, niewątpliwie jest to najlepszy skrei, jakiego zjadamy podczas całego pobytu w Poznaniu – a odwiedzamy aż 5 różnych miejsc! Dawno nie zamawiałam kaczki, a ta przypomina mi, za co ją lubię – delikatna, lekko chrupiąca skórka, świetne dodatki – tak przyrządzoną to nawet rzepę mogę jeść 🙂
Celowo rezygnujemy z przystawek, by zostawić miejsce na deser. Desery są 3 i co tu dużo mówić – ich opisy intrygują! Ja wybieram najbardziej bezpieczną opcję – sernik, pralina, czarny bez, pączek, orzech laskowy (30 zł). Panowie idą w te bardziej odważne – seler, pistacje, biała czekolada, pigwa, miód (28 zł) oraz foie gras, orzech ziemny, hibiskus, morela, kakao (35 zł).

sernik, pralina, czarny bez, pączek, orzech laskowy

foie gras, orzech ziemny, hibiskus, morela, kakao

seler, pistacje, pigwa, miód, biała czekolada
Na deserowych talerzach sporo się dzieje… czasem aż za dużo. Każdy z deserów ma świetne elementy, ale ma też te, które można by wyeliminować bez straty dla smaku. Mój sernik jest rewelacyjny i ma świetną, chrupiącą prażynkę na spodzie, lody z czarnego bzu to absolutna bajka – idealnie przełamują smaki. Łukasz zachwyca się musem z selera ukrytym w białej czekoladzie, jednak w jego deserze elementów nieco za dużo. Deser z foie gras ma fajny wydźwięk, jednak jeśli kochacie smak foie gras, nie jest tu on tak silny jak myśleliśmy. Na koniec do kawy przychodzi jeszcze mały słodki poczęstunek – czekoladowa trufla (boska!) i owocowa czekoladka, przypominająca oranżadę strzelającą na języku – pycha!
Od jakiegoś czasu chętnie wybieramy prostsze jedzenie, mniej kombinacji, bardziej zwykłe miejsca niż te z aspiracjami, ale Muga to jedno z tych miejsc, w których za kolację płacisz sporo, ale wiesz, że było warto. Jedzenie jest świetne, połączenia w większości przypadków przemyślane, choć zaskakujące. Idealne miejsce, jeśli planujecie romantyczny, wyjątkowy wieczór w Poznaniu.
PS. koniecznie zarezerwujcie stolik! 🙂
INFORMACJE PRAKTYCZNE:
ul. Krysiewicza 5- POZNAŃ
numer telefonu- 61 855 10 35
pon – piątek 17.00-22.00
sobota 13.00-22.00

kolacja dla 4 osób – część spożywa alkohol 😉
2 Comments
Mariusz
Fajnie bylam ale jednak dla mnie troche za drogo, a swiete jedzenie za 12 zl dostalem w Hanka Cafe lunch, wiec po co przeplacac ?