Wolna niedziela. Żadnych rodzinnych obiadów, żadnych zaplanowanych spacerów, wizyt, zero zakupów do zrobienia, zero meczów do oglądania. Bilans: czas wolny do spożytkowania na wyjazd. Gdzie? Spontaniczny obiad i spacer w Kazimierzu? Czemu nie? 2 tygodnie temu tak właśnie postanowiliśmy spędzić wolną niedzielę.
Po śniadaniu pakujemy się w samochód, 1,5 – 2 godziny i jesteśmy! A na miejscu oczywiście super tereny spacerowe i liczne smakołyki.
Jest też cudowny hotelik, jednak tym razem nie mieliśmy czasu, by zostać w Kazimierzu na noc. A szkoda! Jeśli Wy go macie, koniecznie zatrzymajcie się w Pensjonacie Vincent, przy ulicy Krakowskiej, jednej z najlepszych do spacerowania, zwłaszcza z wózkiem dziecięcym 😉 Sam pensjonat jest niezwykle malowniczym miejscem, gdzie każdy pokój jest inny, utrzymany w pastelowych barwach, idealnych do wypoczywania. Nocleg nie jest tani, ale warto.
Zaletą Vincenta jest oczywiście również jedzenie (jakże by inaczej!!) 🙂 W Vincencie, a w zasadzie w działającej pensjonacie restauracji Kuchnia i Wino najpierw zakochałam się w śniadaniach, a zwłaszcza w domowej granoli – natchnęła mnie nawet do własnej produkcji musli, ale to już inna historia. Granola z Vincenta jest chrupiąca, pysznie słodka, z dodatkiem sezonowych owoców. Do niej wedle uznania jogurt, mleko czy nawet mleczko kokosowe.
W Vincencie zdarzało nam się zaczynać w ten sposób tydzień – śniadanko w Kazimierzu i potem do Warszawy, do pracy. Nie ma lepszego początku tygodnia 🙂
Teraz w Kazimierzu był obiad. Trochę się na niego czeka, bo w końcu Kuchnia i Wino to osławiony slow food, ale czekać warto. By umilić oczekiwanie, zwykle pojawia się jakieś czekadełko, a do niego warto wybrać świeżo wyciskany sok – np. z jabłek, bo w sumie znacznie rzadziej się go spotyka niż pomarańcze i grejpfruty. My tym razem wzięliśmy sałatkę z grillowanych warzyw z kozim serem (to ja!), tatara (Łukasz), rybkę (Łukasz) i razową szarlotkę (wiecie kto ;)). Jadłam również zrazy z grzybowymi kopytkami, ale przyznam, że nie rzuciły mnie na kolana, więc je pominę. Reszta boska. Na zachętę parę fotek.
Niedzielny obiad musi zakończyć się deserem. Tym razem dość tradycyjnie – szarlotka, ale razowa z pysznym sosem jagodowym i lodami waniliowymi. Rzuciła mnie na kolana.
W Kazimierzu jeść warto również w Kwadransie.
Swego czasu obsesyjnie jadałam tam pierożki z cielęciną i kurkami oraz placki ziemniaczane z łososiem i … syropem klonowym. Połączenie nietypowe, zaskakujące, ale całkowicie polecam. Wielokrotnie korzystaliśmy z niego również w swojej kuchni i nadaje plackom z łososiem nowego wymiaru 😉
Co można robić w Kazimierzu poza jedzeniem? Oczywiście spacerować – bulwarem nad Wisłą, malowniczymi uliczkami, na niewielkim rynku czy bardziej w kontakcie z przyrodą – po wąwozach. Można obejrzeć ruiny zamku, wejść na basztę, a stateczkiem popłynąć do pobliskiego Janowca – tamtejszy zamek jest piękny, a spokojna atmosfera wokół daje szansę na super relaks.
Na koniec dnia polecę jeszcze jedno miejsce. Na Krakowskiej tuż na przeciw Vincenta, znajdziemy Manufakturę Czekolady. UPDATE 2019: niestety jednak dostaliśmy ostatnio cynk, że Cafe Faktoria serwującej rewelacyjną gorącą i zimną czekoladę i świetne kawy ze świata już nie ma 🙁
12 Comments
US-lovers
Mnie zachęciłaś! 🙂
Widelcem przez świat
super ;))) sama się zachęciłam, zwłaszcza do tej czekolady mrożonej 😉
Julia
też baaardzo lubię Vincenta! I chyba znów się tam wybiorę:)
Widelcem przez świat
co tu dużo mówić, jest boski 😉
Klocek i Kredka
Wczoraj o 24.00 przeczytałam tego posta. O 24.15 zrobiliśmy rezerwację 😀 jedziemy w piątek – nie mogę się doczekać!!!
Klocek i Kredka
http://klocek-i-kredka.blogspot.com/
Natalia - tasteaway.pl
Super! 🙂 Jestem pewna, że będziecie zachwyceni!:) Ten post pisałam rok temu, a tydzień temu..
https://www.tasteaway.pl/2013/07/14/magiczne-miejsca-w-polsce-pensjonat-vincent-kazimierz/
Nie mogłam się powstrzymać, by nie napisać raz jeszcze 😉 Za każdym razem jak tam jesteśmy, jestem zauroczona 😉
Funia
Osławiony – Słownik języka polskiego
sjp.pwn.pl/haslo.php?id=40996
Kopia
Podobne
«mający głośną, ale często nie najlepszą reputację, mający złą sławę; okrzyczany». Osławiony szachista. Osławiona piękność. Osławiona miejscowość …
Czy rzeczywiście takie znaczenie słowa “osławiony” miała Pani na myśli, pisząc
“bo w końcu Kuchnia i Wino to osławiony slow food” ?
Natalia - tasteaway.pl
Pani Funiu, rzeczywiście nie miałam w takim razie na myśli słowa “osławiony” – dziękuję za taką informację, bo nawet pomimo zajęć stylistycznych i językowych, na jakie z racji studiów zdarzyło mi się uczęszczać jakoś mi to umknęło 😉 gratuluję dokładności w czytaniu!;)