Uwielbiamy weekendowe, spontaniczne ucieczki… Nie ma nic lepszego niż szybka decyzja, wrzucenie kilku ciuchów do walizki i od razu w drogę! Najlepiej ze znajomymi. Jeśli znajdziesz takich, którzy od razu w krótkiej rozmowie na Facebooku, odpowiadają: “Dobra, jedziemy, dawno nie byliśmy”, to już wiesz, że weekend będzie udany. Tak jak nasz 🙂
W Kazimierzu spędziliśmy jakieś 24 h. Nie powiem, który raz tu jesteśmy, bo nie potrafię zliczyć. Minimum raz w roku zaglądamy, czasem częściej. Dla nas Kazimierz jest przyjemny latem, ale jeszcze lepszy jesienią (gdy już nie ma tłumów) lub zimą, gdy po prostu cudownie wygląda przykryty śniegiem. Uwielbiam! Dobre jedzenie i powolne spacery we dwoje/ troje, ze znajomymi czy rodziną to dla mnie idealny plan na weekend. Na świeżym powietrzu, z Maksem zasapanym po wspinaczce na górę Trzech Krzyży lub po zwiedzaniu zamku. Jeśli czasu jest więcej i obejdziemy już cały Kazimierz, zaglądamy do wąwozów, Mięćmierza lub statkiem do Janowca… chociaż przyznam, że już dawno nie byliśmy! Może wiosną powtórzymy?
Taki weekend ma dla mnie niemal zawsze więcej uroku niż ten na miejscu. W domu zawsze znajdą się jakieś OBOWIĄZKI. Zawsze coś trzeba. Tu trzeba tylko spacerować, jeść, rozmawiać i być ze sobą. Brzmi jak plan idealny, prawda? 🙂 Jeśli jeszcze traficie na słoneczną pogodę (tak jak my!), gwarantuję powrót z naładowanymi akumulatorami!
Do Kazimierza wracamy często, mamy więc swoje miejsca, do których po prostu musimy pójść. Zwykle śpimy w Pensjonacie Vincent (niestety “na spontanie” miejsc tym razem nie było) – uwielbiamy to miejsce i jest to jedno z naszych top, jeśli chodzi o magiczne miejsca w Polsce. Absolutnie zawsze musimy zjeść obiad lub kolacji w ich restauracji Kuchnia i Wino (i tym razem też tak było!) i wypić gorącą czekoladę w Cafe Faktoria! Bez tego wyjazd do Kazimierza się nie liczy 😉
Ale przecież nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy podczas weekend czy nawet 24h gdzieś, nie spróbowali czegoś nowego! Tym razem zaglądamy do Restauracji AKUKU. Byliśmy tam kiedyś, przelotem, chyba 2 lata temu, wkrótce po otwarciu. Teraz idziemy sprawdzić, czy to miejsce, w którym rzeczywiście warto jeść. AKUKU znajdziecie na ul. Krakowskiej, czyli tej samej, co Kuchnię i Wino oraz Cafe Faktoria. Zaryzykuję stwierdzenie, że to najsmaczniejsza ulica w mieście! Akuku to bardzo przytulna knajpka, małe pomieszczenia, ale sporo stolików – zarówno na parterze, jak i na piętrze. Jest też niewielki kącik dla dzieci – jak zawsze duży plus!
Od razu wiemy, jaką zupę zamówimy, bo “woła” nas już z potykacza wystawionego przed restauracją – krem z batatów z chorizo! Brzmi pysznie! Zasiadamy przy stoliku i przeglądamy menu. Nie jest bardzo odkrywcze, ale dość szerokie i chyba prawie każdy znajdzie tu coś dla siebie. U nas początek okazuje się monotematyczny – cała czwórka zamawia krem z batatów z chorizo (14 zł). Zupa jest sycąca, rozgrzewająca, chociaż smak jest mało zdecydowany – brakuje nam słodkiego posmaku batatów. Idealnie pikantne są podsmażone plasterki chorizo, chociaż rozważyłabym ich pociachanie na małe kawałeczki, by była możliwość wygodnego łączenia smaków.
Po zupie każdy idzie w coś zupełnie innego. Znajomi wybierają ser kozi zapiekany z szynką parmeńską, papryczką peperoni i sosem żurawinowo -różanym (28 zł) oraz sandacza w sosie z raków i puree z selera (52 zł). Łukasz decyduje się na udko z gęsi z ziemniakami i marchewką (56 zł), a ja na tradycyjny zestaw – schabowy, ziemniaki, buraczki na ciepło (29 zł), którym zamierzam podzielić się z Maksem. Zdecydowanie lepiej wypadają mięsa niż ryba. Gęsina jest miękka, soczysta, podana ze smakowitymi dodatkami – zarówno ziemniaki, jak i marchewka są świetne, a Łukasz wyjada wszystko do ostatniej kropelki sosu. Schabowy jak to schabowy – bez zarzutu! Gotowane ziemniaki, ciepłe buraczki, kotlet- klasyka w dobrym wydaniu smakuje i mi, i Maksowi. Zdecydowanie najsłabszym zawodnikiem jest sandacz – chyba za długo smażony, bo ryba jest wysuszona i mało smaczna. Danie też najgorzej się prezentuje – chyba miało być nowocześnie, ale te rozmazane sosy czy puree nie wyglądają zbyt apetycznie. Dobrze spisuje się ser kozi, chociaż razi kromka pieczywa tostowego – zdecydowanie wolelibyśmy jakiś lokalny wypiek.
Wszyscy jesteśmy najedzeni, nawet ja, pomimo, że połowę oddałam Maksowi. Pomimo to decydujemy się na jeden deser, który brzmi zdecydowanie oryginalnie – śliwki flambirowane z sosem figowym i orzechami (18 zł). Deser to strzał w dziesiątkę. Słodki, ale owocowy. Jesienny, aromatyczny, ciekawy. Do gorących śliwek dostajemy lody waniliowe, a ich połączenie wypada pysznie!
Akuku to miejsce, w które, będąc w Kazimierzu można zajrzeć na niezobowiązujący, ale smaczny obiad. To nie są smaki, które rzucają na kolana, ale pozostawiają mile napełnione brzuchy i poczucie, że dobrze wybraliśmy miejsce. PS. Tylko nie zamawiajcie sandacza;)
INFORMACJE PRAKTYCZNE:
ul. Krakowska 3
Kazimierz Dolny
tel. +48 724558507

obfity obiad dla 4 dorosłych i dziecka
12 Comments
Kuba Osiński
Cafe Faktoria to jedna z moich ulubionych kawiarni.
Natalia
Moich również 🙂 z jednej strony szkoda, że dość daleko, z drugiej strony dobrze, bo jeszcze za często bym tam zaglądała;)
Annette
Cafe Faktoria zawsze odwiedzam i zjadam wielki kawał tortu i do tego czekolada. Akuku kilka razy mijalismy, czytaliśmy menu i jakoś nigdy nie weszliśmy. Wiosną to nadrobimy.
Natalia
Menu nie jest jakieś fascynujące, to fakt 🙂 ale można całkiem przyzwoicie zjeść 🙂 zupa naprawdę pyszna, przyzwoite polskie jedzenie 🙂 Co do Faktorii – nie dałabym rady i tortu, i czekolady :))) ale na czekoladę zawsze obowiązkowo!!!:)
mówię co myślę
Wiele razy myślałam, żeby pojechać do Kazimierza ale do tej pory mi się to nie udało :). Tym wpisem przypomniałaś mi, ze w końcu czas się tam udać
Natalia
Na pewno!/ 🙂 Kazimierz jest uroczy 🙂
mówię co myślę
Widzę to na Twoich zdjęciach 🙂 które są właśnie urocze.
Natalia
Super, cieszę się, że to przekazują 🙂
mówię co myślę
Dziękuję 🙂
Minkka
Super jedzonko ! Wracamy tam za każdym razem ! ❤️
Minkka
Super jedzonko ! Wracamy tam za każdym razem ! ❤️