Jeśli ktoś zapyta nas, na co wydajemy najwięcej pieniędzy, odpowiedź będzie jedna: PODRÓŻE. Nie kupujemy wielu ubrań, nie kupujemy co chwilę nowych par butów, gadżetów elektronicznych czy gadżetów do mieszkania (chociaż czasem aż mnie korci!). Wydajemy sporo na jedzenie na mieście, zwłaszcza, gdy spędzamy weekend w Warszawie i umawiamy się to na śniadanie, to na obiad, to na kolację ze znajomymi, ale największy odsetek naszych wydatków od lat stanowią podróże – te bliższe, te dalsze, w Polsce, w Europie, po świecie.

 

Wydatki są tym większe, że od zawsze mówimy szczerze, że lubimy podróżować i spędzać czas w dobrych warunkach. Lubimy piękne, magiczne pensjonaty, luksusowe resorty gdzieś w południowo-wschodniej Azji czy hotele, w których na śniadanie możesz spróbować przysmaków z całego świata, a na kolację wybierasz jedną z kilku restauracji. Lubimy wynająć samochód za granicą i nie mieć żadnych ograniczeń, co do tego, gdzie jedziemy i kiedy. Lubimy wreszcie jeść tam, gdzie mamy ochotę i wybierać to, co rzeczywiście nas kusi, a nie to, co najtańsze w menu. Jak w takiej sytuacji w ogóle coś oszczędzić??? Jak nie przepłacać?

 

podróże po Europie, jak mądrze płacić w podróży, jak nie przepłacać w podróży, oszczędzanie w podróży, aplikacje finansowe, Di Pocket

podróże po Europie, jak mądrze płacić w podróży, jak nie przepłacać w podróży, oszczędzanie w podróży, aplikacje finansowe, Di Pocket

podróże po Europie, jak mądrze płacić w podróży, jak nie przepłacać w podróży, oszczędzanie w podróży, aplikacje finansowe, Di Pocket

 

Przy całej naszej podróżniczej „rozrzutności”, staramy się ograniczać koszty tam, gdzie możemy i gdzie nie oznacza to dla nas rezygnacji z tego, co lubimy. Szukamy promocji na bilety lotnicze i niedrogich połączeń, porównujemy ceny hoteli tak, by wybrać najlepszy współczynnik jakości do ceny, w Azji często jemy na ulicy czy w prostych jadłodajniach, bo jedzenie nie dość, że kosztuje tam grosze, to jest bardzo smaczne, targujemy się w krajach, w których targowanie jest w zwyczaju, ale przede wszystkim: staramy się nie przepłacać na transakcjach za granicą! A Wy?

 

Zastanawialiście się kiedyś nad tym, myśleliście co ma bank do  Waszych wakacji??? Przecież wcale o nim nie myślimy, gdy pakujemy walizki i z wypiekami na twarzy wsiadamy do samolotu. Nie myślimy też wtedy, gdy leżymy na plaży, jemy kolację w urokliwej restauracyjce czy właśnie kupujemy pamiątki. Wbrew pozorom jednak, bank odgrywa podczas naszych wakacji całkiem ważną rolę! Odpowiedzcie sobie na proste pytanie: czy  płacicie w podróży kartą debetową czy kredytową, której na co dzień używacie w Polsce? Większość z Was powie: no jasne, a czym mam płacić??? Pewnie nikt z nas nie zabiera już zapasu waluty na cały pobyt, tylko trochę na początek, prawda? U nas bywa jeszcze gorzej – czasem biegniemy na lotnisko w takim pędzie, że nie bierzemy gotówki wcale i od początku wypłacamy pieniądze z bankomatu już na lotnisku, korzystając z naszej karty w złotówkach.

A to właśnie pierwszy, podstawowy błąd, który popełniamy i który Wy pewnie również popełniacie…

 

Jeśli płacisz za granicą swoją kartą w złotówkach, niezależnie czy kredytową czy debetową, koszt kolacji w restauracji przy plaży czy hotelu gdzieś w Barcelonie, może nagle o kilka procent z uwagi bankowe prowizje. Niby nie dużo, ale pomyśl, ile przepłacasz, jeśli na wakacjach jesteś tydzień, dwa, trzy… Albo gdy wyjeżdżasz na dwa zagraniczne urlopy w sezonie! Strach się bać! Bankowe prowizje wynikające z przewalutowań pojawiają się zarówno przy płaceniu w sklepie, w restauracji, w hotelu, jak i przy wypłatach z bankomatów – czasem przy wypłatach są nawet większe niż za transakcje bezgotówkowe i mogą wynieść ponad 10% kwoty! A jeszcze gorzej może być, gdy płacąc wybieracie płatność w swojej walucie (Taką opcję posiadają niektóre terminale płatnicze, które rozpoznają kraj pochodzenia banku jako wystawcy karty), a nie w walucie lokalnej (np. w euro). Pamiętajcie o tym – gdy Was pytają, wybierajcie lokalną walutę. Ja nie chcę nawet myśleć, ile straciliśmy na bankowe prowizje i opłaty, podróżując po Azji przez jakieś 5 tygodni! Albo ile przepłaciliśmy podczas naszej 3 tygodniowej podróży do Włoch!

 

Wiem, że te wątpliwości dręczą nas wszystkich – często słyszymy od znajomych i czytelników, że nawet nie wiedzą, skąd pochodzą różne opłaty na ich koncie, które w tajemniczy sposób pojawiły się podczas wakacji za granicą. Przecież zwykle nawet nie znamy tabeli opłat i prowizji w naszym banku, prawda? Kto to czyta??? 🙂 Można jeszcze wyśledzić prowizję za wypłatę z bankomatu, ale są jeszcze koszty przewalutowań i te wynikające z kursu waluty w banku i nagle się okazuje, że nie dość, że przepłacamy to kompletnie nie wiemy, co, jak i dlaczego???? Bo jakieś podwójne przewalutowania, bo różne waluty rozliczeniowe, bo spready (czyli różnice między kursem kupna, a kursem sprzedaży waluty), bo różne prowizje zależnie od karty… i wszystko działa na naszą niekorzyść.

 

 

Jak sobie z tym radzić? Jak nie dać się bankom? Rozwiązań jest kilka, a jedno z najprostszych jest takie:

1) pomyśleć o wakacjach nieco wcześniej i jeszcze w Polsce wymienić złotówki na euro czy inną pożądaną walutę w kantorze z dobrym kursem – dzięki temu po pierwsze zaoszczędzimy, po drugie będzie nam wygodniej, bo już na lotnisku będziemy mieć pieniądze na drobne wydatki jak picie, kanapka czy taksówka do hotelu

 

2) na miejscu skorzystać z bankomatu raz, a dobrze – zastanowić się nad potrzebną kwotą, wypłacić, a nie chodzić do bankomatu po każde 50 euro – z jednej strony to wygodne i dające poczucie bezpieczeństwa (kto szukał kiedyś bankomatu w małej mieścinie, bo właśnie skończyła się gotówka, ten wie!), z drugiej nie płacimy prowizji za wypłaty po kilka razy

 

3) jeszcze przed podróżą, warto zainstalować sobie na telefonie aplikację DiPocket, o której pisałam już Wam TU

 

podróże po Europie, jak mądrze płacić w podróży, jak nie przepłacać w podróży, oszczędzanie w podróży, aplikacje finansowe, Di Pocket

 

DiPocket to aplikacja finansowa, która nie jest bezpośrednio powiązana z żadnym bankiem, wiec można przelewać do niej pieniądze z konta w dowolnym banku. Nie dość, że oznacza szereg wygodnych rozwiązań takich jak błyskawiczne przelewy międzynarodowe w aplikacji, dzielenie rachunków czy zbieranie pieniędzy na wspólny wydatek, to pomaga właśnie wtedy, gdy nie chcemy przepłacać na transakcjach za granicą. Umożliwia wymianę walut pomiędzy złotym, euro, funtem, frankiem szwajcarskim czy dolarem przy niskich spreadach walutowych (nawet na poziomie 0,5%), ale też daje szansę, by ograniczyć prowizje przy płatnościach.

 

Gdy zakładasz swoje konto DiPocket, możesz otrzymać nawet  4 karty płatnicze Mastercard – w złotówkach, w funtach, w dolarach i w euro. Jeśli podróżujesz po Europie, złotówkową zostawiasz w domu, a zasilasz i zabierasz do płacenia tę w euro lub w funtach. My tak właśnie robiliśmy podczas podróży do WŁOCH czy do Kraju Basków. Jeśli wybieralibyśmy się chociażby do Szkocji, zabralibyśmy kartę w GBP. Dzięki temu w krajach strefy euro, w Wielkiej Brytanii czy w USA płacimy, nie ponosząc kosztów prowizji. W pozostałych krajach prowizje są, ale gdy korzystamy z DiPocket, prowizje za płatności w obcej walucie są bardzo niskie – na poziomie 1%.

 

podróże po Europie, jak mądrze płacić w podróży, jak nie przepłacać w podróży, oszczędzanie w podróży, aplikacje finansowe, Di Pocket

podróże po Europie, jak mądrze płacić w podróży, jak nie przepłacać w podróży, oszczędzanie w podróży, aplikacje finansowe, Di Pocket

 

Możecie powiedzieć, że tyle kart zamiast jednej złotówkowej to średnia wygoda, ale tak naprawdę korzystasz z tej, której w danej podróży potrzebujesz, a DiPocket planuje wprowadzenie wkrótce karty wielowalutowej, czyli takiej która umożliwia płatności w różnych walutach bez prowizji, cały czas korzystając z jednej karty.

 

Nie liczyliśmy dokładnie, ile zaoszczędziliśmy podczas tygodnia we Włoszech korzystając z karty DiPocket, ale myślę, że biorąc pod uwagę wydatki na nasz piękny dom, wynajem samochodu, paliwo i boskie, włoskie jedzenie, pewnie uzbierałoby się spokojnie kilkaset złotych. A wszyscy wiemy, że kilkaset złotych piechotą nie chodzi. W każdym razie ja go nigdy nie spotkałam 🙂 Zdecydowanie lepiej je zaoszczędzić niż oddawać bankom! 🙂 Pamiętajcie o tym, gdy będziecie się wybierać na jesienne wyjazdy po Europie!

 

Aplikację możecie ściągnąć TU, a więcej przeczytacie o niej TU

* post powstał we współpracy z DiPocket

 

Zdjęcie tytułowe pochodzi ze strony: http://www.indicepr.com/noticias/2015/06/13/style/43946/11-ideas-para-ahorrar-en-vacaciones/