Czerwiec – moment idealny na planowanie podróży! Nie bez powodu podczas weekendowych spacerów, rowerów, dmuchanych zamków, lodów, burgerów i śniadań na trawie temat “A gdzie jedziecie na urlop?” pojawiał się wielokrotnie. Szukamy, wybieramy, porównujemy oferty, płacimy, pakujemy i w drogę! Na miejscu lubimy czasem spróbować lokalnej kuchni, nawet jeśli naszą bazą jest hotel ze śniadaniem i obiadokolacją. Chcemy spróbować hiszpańskiej paelli, popić sangrią, chcemy by było smacznie, przystępnie cenowo, bezpiecznie, zwłaszcza, jeśli na wyjeździe karmimy nie tylko siebie, ale również dziecko.

 

Na szczęście powoli odchodzą gdzieś czasy, kiedy zabierało się zupki chińskie / gorący kubek na cały pobyt i żyło tym, co najtańsze. Pamiętacie te czasy? Gorący kubek był moim stałym towarzyszem wyjazdów na obozy “za małolata”, kiedy nocą najlepiej smakowały 2 pomidorowe zrobione w jednym kubku, bo bardziej pożywne i bardziej gęste. Były też piękne czasy Erasmusa, gdzie o 5 rano zajadałyśmy się makaronem z parówkami, cebulą, serem żółtym, jajkiem i ketchupem. Smak, którego nie zapomnisz, bo aż kipi od wspomnień. Ale zupki i jedzenie jak najniższym kosztem dla wielu z nas odeszło w zapomnienie, chcemy jeść dobrze i wreszcie możemy uprawiać to, co szumnie nazywają TURYSTYKĄ KULINARNĄ.

 

Jak wybierać miejsca? Jakie potrawy jeść? Kogo rad słuchać, a kogo nie? Dlaczego nie ufać portalom jak Trip Advisor, a dlaczego handlarzowi gdzieś na południu Indii? Nasz przewodnik, jak podróżować kulinarnie leci do Was! 🙂

 

1) BĄDŹ OTWARTY, WYRZUĆ UPRZEDZENIA, NIE BÓJ SIĘ!

 

ośmiornica, Meksyk, podróżowanie kulinarne, turystyka kulinarna

rarytas czy obrzydlistwo?

Obce miejsce, inna kultura, a co za tym idzie również inne jedzenie. Czasem przeraża, czasem wydaje się obrzydliwe, czasem po prostu jakoś nam nie podchodzi.. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do owoców morza, nie jemy od dziecka kalmarów, a pogryzanie kawałków ośmiornicy wydaje nam się co najmniej dziwne! A co, gdy pojawiają się naprawdę ekstremalne doznania? Mięso żaby, strusia czy kangura? Prażone świerszcze? Świnka morska? Pająki z sosem pieprzowym? To, co nam wydaje się obrzydliwe i wręcz “barbarzyńskie”, w innych miejscach na świecie może być rarytasem. Czy od razu musimy jeść to wszystko? Nie! Ja np. pająków i robaków nie tykam (Łukasz tak!). Ale zrezygnujmy na wakacjach z piersi z kurczaka, pizzy czy makaronu bolognese.. chyba, że jesteśmy we Włoszech. Próbujmy, szukajmy różnorodności, poznawajmy to, co nowe.

 

2) PRÓBUJ TEGO, CO LOKALNE!

 

sushi, kuchnia japońska, jak podróżować kulinarnie, podróże kulinarne

 

 

Zapomnijcie na czas podróży o tym, co jecie na co dzień. Nie szukajcie kotleta jak u mamy albo klusków z sosem pomidorowym. Wiem, czasem nie ma wyjścia, gdy dziecko nie ma zbyt rozległego repertuaru, ale Wy nie macie już 2 czy 5 lat. Jedz to, co lokalne, to, z czego słynie dany region, miasto czy kraj. W Tajlandii zajadaj sataya, pad thaia czy mango na deser,  w Wietnamie chrup sajgonki i “popijaj” zupą pho, w Japonii jedz ramen, udon i sushi. Poznawaj, poszerzaj wiedzę! I nie narzekaj, że nie masz kasy na egzotyczne wojaże, bo podróżować kulinarnie można również po Polsce. Znasz mrowisko i haluszki? A może lubisz pierekaczewnik? Nie znasz? No to już wiesz, że kulinarną podróż po Polsce masz do nadrobienia.

 

3)  JEŚLI WEJDZIESZ MIĘDZY WRONY, MUSISZ KRAKAĆ TAK JAK ONE!

 

robaki, jeść robaki, Phnom Penh, Kambodża, jak podróżować kulinarnie

przekąski na targu w Phnom Penh w Kambodży

 

Obserwuj miejscowych, zobacz, co jedzą, jakie są ich przysmaki. Co wybierają w restauracjach, co kupują na ulicy. Wszyscy piją wodę kokosową prosto z orzecha kokosowego, ok, Ty też to zrób, zapomnij o Coli czy innych napojach, które pijesz w Polsce. Nie pakuj do walizki swojego europocentryzmu. Wydaje Ci się, że zjedzenie bijącego serca węża to barbarzyństwo i rozrywka dla głupich turystów? No to zajrzyj do wężowej wioski Le Mat pod Hanoi w Wietnamie i sprawdź, kto przede wszystkim zajada się przysmakami z węża. Turyści czy miejscowi? Potraktujmy to jako pytanie retoryczne.

 

4) WYGLĄD NIE PRZEKONUJE? ZARYZYKUJ!

 

churchele, gruzińskie słodycze, Gruzja, podróże kulinarne

gruzińskie słodycze – churchele

 

Czasem nie chodzi już o to, że mamy zjeść robaka, pająka czy te okropne krewetki. Czasem trafiamy na coś, co niby nie przeraża składem, ale jakoś dziwnie i mało apetycznie wygląda. Najlepszy przykład to gruzińskie churchele, czyli lokalna słodkość robiona z orzechów nawlekanych na nitkę, a następnie zalewanych owocom kisielem. Gdy zobaczyliśmy pierwszy raz churchele zwisające na straganie, gdzieś na targu w Kutaisi, myśleliśmy, że to jakieś świece czy co. Kupiliśmy, smakowały pysznie! W zeszłym roku nasi rodzice i znajomi patrzyli na nie podejrzliwie, gdy częstowaliśmy ich “przysmakiem prosto z Gruzji”, w tym roku sami się dopominali!

 

5)  ŚLEDŹ LOCALSÓW I UWAŻAJ NA TURYSTYCZNE PUŁAPKI

 

podróżowanie kulinarne, jak podróżować kulinarnie, kuchnia turecka, Istambuł

jedno z najsmaczniejszych miejsc, jakie odwiedziliśmy: Istambuł

 

Przyglądanie się temu, gdzie jedzą miejscowi to podstawa. Zwykle to tam znajdziemy najlepsze jedzenie, autentyczną kuchnię, a nie dostosowaną pod turystów lub pod kubki smakowe białych czy “gringos”. Zasada działa i gdzieś daleko w Azji, i w Europie. To duża liczba lokalsów powinna być dla nas wyznacznikiem wyboru miejsca, gdzie jemy, a nie np. piękny widok, świetna lokalizacja, bo one zwykle działają wręcz odwrotnie – im lepszy widok, tym gorsze jedzenie. U nas zasada “ŚLEDŹ LOCALSÓW”  sprawdziła się w wielu miejscach jak choćby w Chinatown w Bangkoku – obawiając się trochę żywienia Maksa na ulicy, znaleźliśmy jadłodajnię o mało zachęcającej nazwie Texas. Zajrzeliśmy do środka: gdy zobaczyliśmy tłumy Chińczyków, uznaliśmy, że musi być smacznie.

 

Zasada działa też w Polsce tylko w nieco inny sposób: chcesz zjeść dobrą kuchnię wietnamską / chińską / turecką? Idź tam, gdzie rzeczywiście przychodzą Wietnamczycy / Chińczycy/ Turcy. Takimi miejscami są choćby Toan Pho na Chmielnej, China Town w Alei Lotników czy tureckie Maho.

 

6) NIE WIERZ ŚLEPO PORTALOM TYPU TRIP ADVISOR

 

Portale z recenzjami restauracji, rankingi, top 10 restauracji w danym mieście. Cóż, czasem nie ma wyjścia i trzeba z nich skorzystać. Ale jest jedno, całkiem spore “ALE”.  Na strony takie jak tripadvisor.com swoją recenzję może dodać każdy. Nie znamy jego gustów, nie wiemy, jakim poziomem kulinarnej wiedzy dysponuje i z tego powstają różne “kwiatki”.TripAdvisor totalnie zawiódł nas na Malcie i Gozo. Niestety…

 

Nie znaczy to jednak, że takie portale się nie przydają – warto jednak informacje konfrontować ze sobą, sprawdzać i…

 

 

7) SZUKAJ INNYCH ŹRÓDEŁ INFORMACJI!

 

makaron soba, Siem Reap, Kambodża, jak podróżować kulinarnie

makaron soba w Siem Reap w Kambodży

 

Co zatem robić? Z jakich stron korzystać? Jeśli jest czas można wygrzebać blogi związane właśnie z danym miejscem, popytać znajomych, którzy być może w danym miejscu byli, zderzyć opinię z portalu z recenzjami z listą restauracji polecanych w przewodniku (też różnie bywa..) i z własnym rozsądkiem.

Portalem o jedzeniu, z którego my lubimy korzystać jest Foodspotting. Dlaczego? Bo tam wyszukujesz restauracje po daniach i po zdjęciach. Możesz zobaczyć czy opisywane “cudo” rzeczywiście dobrze wygląda. Co więcej, na Foodspotting sporo prawdziwych kulinarnych freaków! Im łatwiej uwierzyć! A czasem można również namierzyć kulinarnego freaka np. z Węgier i to jego podpytać, gdzie jeść podczas podróży. Tak właśnie zrobiliśmy w zeszłym roku!

 

8) PYTAJ! PYTAJ! PYTAJ!

 

No właśnie PYTANIE. To podstawa. Pytajmy, gdzie jeść miejscowych, podpytujmy w hotelu, podpytujmy napotkanych “tubylców”, a jeśli trafimy na dobrą restaurację podpytujmy pracujących tam kelnerów, kucharzy, a najlepiej szefa kuchni. Im głupio polecić coś kiepskiego, przecież popsuliby swój wizerunek! 🙂 Tak poruszaliśmy się po Malcie i Gozo – namierzyliśmy jedną dobrą restaurację, a dalsze wskazówki dał nam szef kuchni. Wpadki nie było. Podobnie było w Erywaniu w Armenii – kelner czy manager jednej restauracji polecił nam miejsce, które sami nigdy byśmy nie znaleźli – ukryte w podwórku, gdzie kucharki gotują w prywatnym mieszkaniu! Takich bakłażanów nigdzie nie jedliśmy! Nie pytajmy natomiast osób, które mają interes w polecaniu nam czegoś – taksówkarze, kierowcy tuk tuków i innych środków transportu, nie słuchamy Was!

 

9) NA STREET FOODZIE ŚWIAT SIĘ NIE KOŃCZY!

 

Bangkok, street food, kcuhnia uliczna, jak podróżować kulinarnie

uliczna kuchnia w miejscu z niej słynącym – Bangkok

 

Wiecie, co mnie bawi? To, że wiele osób, które spotyka się chociażby w Azji, sprawia wrażenie, jak gdyby uczestniczyli w konkursie “Kto zje taniej!”. Prześcigają się wręcz w tym, kto zjadł pad thaia za 3 zł, a kto za 1 zł. Kupują jedzenie z ulicznych straganów, jedzą zupę pho w Wietnamie w obskurnych lokalach, a wszystkie inne sposoby kulinarnego podróżowania uważają za gorsze, bo przecież street food jest teraz w modzie. Szanujący się podróżnik, backpacker, musi jeść na ulicy. No właśnie nie musi, bo na street foodzie świat się nie kończy!

 

Oczywiście są osoby, które mają bardzo mały budżet, a chcą podróżować. Chwała im za to! Ich rozumiem, podziwiam i uważam, że dają przykład wielu, że można podróżować naprawdę tanio. Ale jest też cała masa tych, którzy w swoim mieście będą chodzić codziennie na lunczyk za 20-30 zł, a w Tajlandii żyć za 10 zł dziennie. Można, ale pamiętajcie, że sporo tracicie.

 

W Tajlandii, w Kambodży czy w Wietnamie można znaleźć świetne restauracji, podające kuchnię na bardzo wysokim poziomie, pokazujące spojrzenie, o którym nigdy nie myśleliśmy (niesamowita zupa pho z imbirem i foie gras!), w których zjemy posiłek droższy, ale nadal w cenie niższej niż w dużym mieście w Polsce. Z jednej strony zrobimy dobrze naszym kubkom smakowym, z drugiej spojrzymy szerzej i będziemy mogli opowiedzieć znajomym, że Kambodża to nie tylko miska ryżu, z którą jest kojarzona.

 

10) NIE DAJ SIĘ STEREOTYPOM

 

No właśnie: Kambodża i miska ryżu. Jedzenie uliczne, kokosy i jakieś makarony ryżowe czy coś. Istambuł to kebab, co tam będziesz innego jeść? Stereotypy rządzą naszym spojrzeniem na dane miejsce, rządzą spojrzeniem na kuchnię. Zapomnijcie o nich! W Kambodży odwiedzaliśmy restauracje typu “fine dining” z jedzeniem, którego wcale byście się tam nie spodziewali. Pobyt w Siem Reap to jeden z najsmaczniejszych pobytów podczas naszych podróży. Wystarczyło popatrzeć szerzej…

 

11) NIE DAJ SIĘ ZWARIOWAĆ MODOM I TRENDOM

 

burger, moda, modne jedzenie, jak podróżować kulinarnie

nie samym burgerem żyje człowiek

 

Wiecie, że wczoraj pierwszy raz byłam w burgerowni? 🙂 Domyślam się, że to ewenement przy obecnej popularności wszelkich burger barów i burger tracków!  Jest tyle innych smaków, możliwości, że akurat burger nie jest moim ulubionym wyborem, mam swoje pomysły, chodzę własnymi ścieżkami. To potrzebne w podróży: nie dać się modom, nie zwariować na punkcie trendów.  Na burgery, na food trucki, na zupę pho, jeść różnorodnie i poszukiwać. I pamiętać, że nie tylko to, co lokalne (kolejny trend!) jest smaczne. Super, że jemy to, co nasze, że promujemy polską kuchnię, polskie sery i inne produkty, ale czasem naprawdę warto spróbować też ten hiszpański czy francuski.

 

12) EDUKUJ SIEBIE I INNYCH

 

madame Hien, kuchnia wietnamska, jak podróżować kulinarnie

przystawki w naszej ulubionej restauracji w Hanoi – Madame Hien

 

Edukacja kulinarna to podstawa. Jeśli jemy we Włoszech, wiemy jak powinna smakować pizza, wiemy, że nie polewa się jej sosem czosnkowym, ani pomidorowym, bo to barbarzyństwo, wiemy, że carbonara ze śmietaną to tylko nasz polski wymysł, a prawdziwa ma jajko i parmezan. Uczymy się jak powinna smakować dana kuchnia u źródła, wiemy, czego powinniśmy oczekiwać po restauracjach włoskich, wietnamskich czy tajskich u nas. Pad thaia z cytryną – minus! Pad thai podany bez dried chili – minus! Dowiadujmy się, poszerzajmy wiedzę, a potem uczmy rodzinę i znajomych, że makaronów z owocami morza nie posypuje się parmezanem, itd.

 

13) UCZ SIĘ U ŹRÓDŁA!

 

Jedziesz w obce miejsce z ciekawą kuchnią? Rozejrzyj się po okolicy: może w hotelu lub w okolicznej knajpce ktoś organizuje lekcje gotowania. Koniecznie skorzystaj! Zobaczysz, jak gotują miejscowi, a smaki przeniesiesz potem do domu. W mroźnej Warszawie samodzielnie przygotowany pad thai świetnie przypomina upalny dzień na Krabi czy w Bangkoku.

 

14) ZACHOWAJ ROZSĄDEK… I SZANUJ SWÓJ ŻOŁĄDEK!

 

Indie, jak podróżować kulinarnie, Delhi

może owoce? ja się nie skuszę!

 

Nie przesadzaj z próbowaniem! Wybieraj miejsca, które budzą zaufanie, nie udawaj twardszego niż jesteś, zwłaszcza, jeśli masz  2 tygodnie urlopu. My podróżujemy, by podróżować, ale również, by odpoczywać. Nie możemy sobie pozwolić na to, by po powrocie przez 3 tygodnie się leczyć, nawet gdybyśmy chcieli. Nie chcemy. Dodatkowo podróżujemy z dzieckiem – coraz większym, ale nadal małym. W restauracji mamy większą gwarancję, że jest tam bieżąca woda czy lodówka, że produkty są przechowywane w odpowiedni sposób, a ktoś umyje ręce nim przygotuje nasze owoce. Nie ryzykujemy, nie chcemy spędzić urlopu w toalecie.  W kraju takim jak choćby Indie czasem bywa to trudne, więc nie utrudniajmy sobie życia jeszcze bardziej. Będąc w Dżajpurze w Indiach, spotkaliśmy kiedyś polskiego lekarza, który przyjechał tam na kilka miesięcy pracować. Powiedział: “przez pierwszy miesiąc jadłem na ulicy, by się przyzwyczaić. Cały ten czas spędziłem w toalecie. Po miesiącu przeszło.”  Jeśli nie macie kilku miesięcy na podróż, zachowajcie ostrożność, szanujcie swój żołądek. To ma być nie tylko podróżowanie kulinarne, ale również wypoczynek.

 

Udanego smakowania życia!