Szukając w piątek pomysłu na stosunkowo szybki, ale smaczny obiad postanowiliśmy zajrzeć ponownie do Mamma Marietta, malutkiej włoskiej knajpki na Wołoskiej. Mamy do niej bardzo blisko, a mimo to uświadomiliśmy sobie, że ostatnio byliśmy tam w lipcu!!! Zdecydowanie zbyt dawno – powiedzieliśmy sobie i ruszyliśmy na lunch!
Mamma Marietta to na pewno jedna z najmniejszych restauracji w Warszawie, zwłaszcza w zimie, gdy nie można skorzystać ze stolików wystawionych na zewnątrz. W środku stolików tylko 6! Gdy przychodzimy około 15.00 – trzy są zajęte, dwa zarezerwowane. Ufff, rzutem na taśmę… ostatni stolik jest dla nas!
Piątek to bardzo dobry dzień na dania rybne i te z owocami morza, a ich w Mamma Marietta nie brakuje i właśnie te pozycje wybieramy. Chociaż ja na przystawkę dla małej odmiany wybieram bruschettine con gorgonzola e Parma (20 zł).. Niby banalne – grzanka, trochę gorgonzoli, plasterek dobrej szynki parmeńskiej – ale jakie pyszne!!! Muszę chyba powtórzyć ten przysmak w domu jako przekąskę podczas wizyt znajomych! Tylko czy mi wyjdzie tak smacznie?? 🙂

pyszny początek: bruschettine con gorgonzola e Parma
Łukasz wybiera swój tradycyjny piątkowy zestaw (cwaniak częściej bywa w Mamma Marietta niż ja!:)): mule w sosie pomidorowym na bazie białego wina (40 zł) oraz linguine z owocami morza – z małżami vongole, z krewetkami i małżami świętego Jakuba (45 zł). Ja waham się między ravioli con crudo e crema di formaggi, czyli ravioli z kremem serowym i szynką, a gnocchi di marietta. Finalnie zwycięża miłość do gnocchi ‘ów – tym razem z krewetkami, sosem krewetkowym, cukinią i pomidorkami cherry (35 zł).
Wszystko smakuje świetnie, a muzyczka w tle i kieliszek wina sprawia, że myślami choć na chwilę możemy się przenieść na uliczki jednego z włoskich miast… Ach! Lubię! I tęsknię, bo we Włoszech już prawie 2 lata nie byliśmy! Chyba trzeba wrócić… zwłaszcza, że obok siada para, która omawia swoją wyprawę do Wenecji 😉 Jak widać, inspiracje do podróży mogą pojawić się zewsząd!

gnocchi di Marietta

linguine alle vongole dla prawdziwego fana owoców morza
Na koniec czas na desery: tradycyjne tiramisu oczywiście dobre na wszystko, a w Mamma Marietta jest jedno z najlepszych w Warszawie! Ja dla odmiany wybieram mus czekoladowy, który choć wygląda przepięknie, jak się okazuje, nie jest moim faworytem.. spód jest mocno nasączony likierem pomarańczowym, a ja nie lubię łączenia czekolady z alkoholem. Jak czekolada, to czekolada. Jak pić, to pić.. 🙂

klasyka: tiramisu

Peppino – mus czekoladowy z likierem Cointreau i białą czekoladą
Deser nie był w moim przelocie, ale czuję, że smak bruschettinek i gnocchi di Marietta będzie długo za mną chodził… I mam nadzieję, że wrócę do Mamma Marietta szybciej niż za kolejne pół roku 😉 Wam polecam chociażby na weekendowy obiad czy kolację! 🙂
Informacje praktyczne:
Mamma Marietta Ristorante Italiano
ul. Wołoska 74A
tel: +48 22 880 00 71
e-mail: info@mammamarietta.com
Godziny otwarcia:
poniedziałek – niedziela od godz. 11.00 do 22.00.
13 Comments
saabway.blogspot.com
O matko! Poczytałam o matkach i nie – matkach. Ale jakoś przy tym ogromie komentarzy nie natchnęło mnie.. za to wpadłam na zdjęcie muli… (sama robiłam w niedzielę i znów mi ślinka pociekła – i od zdjęcia, i od wspomnienia)…
popatrzyłam na pozostałe zdjęcia, zerknęłam na tekścik…
język mi już prawie uciekł i myślę sobie.. Trzeba do Krakowa! Kiedy zdałam sobie sprawę, że to nie w Krakowie tylko w Warsawcity!!! Czyli… za tydzień jem tam obiad, tylko powrócę z wojaży.
Dziękuję Ci za natchnienie!!!
Natalia - tasteaway.pl
Oj tak mule potrafią przywołać cieknącą ślinkę! 🙂 szkoda, że w Warszawie zakupienie ich na samodzielne gotowanie nie jest tak proste 😉 i tak tanie jak w Hiszpanii 😉 … a pozostałe makarony i gnocchi i różne przystawki z mozzarellą itd.. mmmm…pychota! 🙂 Polecamy koniecznie! 🙂
saabway.blogspot.com
Czwartek – piątek. Alma. 25zł kilogram.. praktycznie wszystkie dobre do jedzenia, bez otwartych.. Polecam:)
Natalia - tasteaway.pl
OOO, a my żeśmy kiedyś w Almie szukali, bo mamy blisko, a w końcu trzeba było jechać aż do Piaseczna, do Auchan 😉 no nic, sprawdzę jak następnym razem ochota nas najdzie 😉
saabway.blogspot.com
Ps. Jak czekolada, to czekolada. Jak pić, to pić….
:)))) Dokładnie tak, już wiem, że musu czekoladowego nie wezmę.
Natalia - tasteaway.pl
hahaha 🙂 widzę, że nie tylko ja mam takie podejście 😉 tiramisu zdecydowanie lepszy wybór w Mamma marietta! 🙂