Spis treści
- KILKA SŁÓW O LOS ANGELES
- LOTY
- KIEDY LECIEĆ?
- DOJAZD DO MIASTA
- HOTEL / GDZIE MIESZKAĆ?
- CO ZOBACZYĆ W LOS ANGELES?
- HOLLYWOOD
- BEVERLY HILLS
- VENICE BEACH
- SANTA MONICA
- GRIFFITH OBSERVATORY
- ORIGINAL FARMER’S MARKET
- POZOSTAŁE MIEJSCA, KTÓRE MIAŁAM NA LIŚCIE:
- UNIVERSAL STUDIO
- PETERSEN AUTOMOTIVE MUSEUM
- LOS ANGELES – CENY
- CZY LOS ANGELES TO ZACHWYT CZY ROZCZAROWANIE??
- Podobne wpisy
Od Los Angeles zaczęliśmy naszą podróż po Stanach. To właśnie tu lecieliśmy i właśnie stąd ruszaliśmy w dalszą trasę. Nim jednak ruszyliśmy, spędziliśmy 2 dni w Los Angeles. To mało, by poznać wszystkie zakątki miasta, ale to wystarczająco dużo, by zobaczyć jego highlights. Może dorzuciłabym jeszcze jeden dzień, by zobaczyć jedną z tutejszych wytwórni filmowych –rozważaliśmy Universal Studio albo Warner Bros, ale przyznam, że dwa dni korków, szukania miejsc do parkowania na tyle nas zmęczyły, że po weekendzie w LA woleliśmy ruszyć w podróż, a nie wybierać się na zwiedzanie wytwórni.
KILKA SŁÓW O LOS ANGELES
Być może to już wiedzieliście, ale ja nie wiedziałam! Los Angeles to drugie miasto w Stanach pod względem liczby ludności! (za Nowym Jorkiem). W samym mieście mieszka 4 miliony mieszkańców, a w tzw. Wielkim Los Angeles prawie 20 milionów. Jest też oczywiście największym miastem Kalifornii.
Historia miasta zaczęła się pod koniec XVIII wieku, założył je hiszpański gubernator, a oryginalna nazwa po hiszpańsku była baaaardzo długa – El Pueblo de Nuestra Señora la Reina de los Ángeles de Porciúncula. Wytwórnie filmowe istniały tu już w 1910 roku, a w latach 20. to tutaj powstawało 80% filmów produkowanych na świecie! Już w latach 30. mieszkało tu ponad 1 milion osób.
LOTY
Wybraliśmy Los Angeles, bo jest jednym z kierunków, gdzie LOT z Warszawy lata bezpośrednio. Lot był przyjemny, a filmy i bajki na ekranikach skutecznie go ułatwiły. Jedzenie? Jak to w samolocie.. Zdecydowanie makaron z ketchupem i serem nie jest moim ulubionym daniem śniadaniowym 😉
KIEDY LECIEĆ?
Wychodzi na to, że zawsze jest dobra pora na Los Angeles. Średnia roczna temperatura to 24 stopnie w dzień i 14 w nocy. Styczeń jest najchłodniejszym miesiącem – w dzień 15-23 stopnie – my byliśmy właśnie w styczniu i dzieciaki latały w kąpielówkach po plaży. Na pewno warto pamiętać jednak, że wieczory i noce są chłodne i na wieczorne wyjścia bluzy lub nawet kurki są niezbędne. W lecie temperatura to ok. 30 stopni w dzień i 18 w nocy.
DOJAZD DO MIASTA
LOT ląduje na lotnisku międzynarodowym w Los Angeles, największym lotnisku zachodniego Wybrzeża (posiada 8 terminali!), oddalonym od centrum miasta o ok. 25 km. My z lotniska wzięliśmy taksówkę. Do naszego hotelu zlokalizowanego w Hollywood taksówka kosztowała nas ok. 80 dolarów. Ale chyba nie to było najgorsze.. Najgorzej wspominam po długim locie z dziećmi fakt, że wszystko bardzo dłuuugo trwało. Najpierw kolejka na lotnisku, potem dotarcie do autobusu, który zawiezie Cię do miejsca, skąd możesz wziąć taksówkę, potem jazda autobusem, złapanie taksówki i trasa do hotelu. Od momentu, gdy samolot wylądował do dotarcia do hotelu minęły 3 godziny!!! To naprawdę sporo, biorąc pod uwagę, że lotnisko jest w tym samym mieście, co hotel 😉
Dojazd w okolice Hollywood Boulevard kosztował nas 80 dolarów, jechaliśmy ok godziny. Myślę, że zdecydowanie lepiej od razu wypożyczyć samochód i nim przemieszczać się po LA już od momentu wylądowania. Trzeba jednak pamiętać, że parkowanie na płatnych parkingach to zwykle 25 lub nawet 45 dolarów za dobę. Poruszanie się jednak taksówkami czy Uberem będzie droższe i zdecydowanie mniej komfortowe, zwłaszcza, gdy jesteście z dziećmi.
Do miasta można też dojechać autobusem – LAX FlyAway Bus – autobus ma 4 różne trasy – zwykle zatrzymuje się na lotnisku i na przystanku docelowym. Koszt to ok. 10 dolarów za osobę w 1 stronę. Więcej informacji o trasach i o Fly Away Bus znajdziecie TU.
HOTEL / GDZIE MIESZKAĆ?
Są różne przyjazne dzielnice – ja chyba celowałabym albo w okolice Hollywood jak my albo w okolice Venice Beach – chyba jedną z najprzyjemniejszych okolic w mieście.
My nocowaliśmy natomiast w Hollywood – tuż przy Hollywood Boulevard, sławnym Chinese Theatre oraz przy jeszcze bardziej sławnych odciskach rąk i stóp gwiazd kina. Nasz hotel to The Hollywood Roosevelt. Bardzo przyjemne miejsce, z okien widok na zlokalizowany na wzgórzach znak Hollywood (w oddali), a na dole bardzo smaczne śniadania w klimatycznym 25 degrees! Polecamy Eggs Benedicts, Avocado Toast oraz French Toasts z truskawkami. 25 degrees czynne jest 24h, więc jeśli przylatujesz i męczy Cię jet lag – nie ma problemu! Burgery o 1.00 w nocy i śniadanie o 5.00 – jak widać w Hollywood wszystko jest możliwe 😉 Nas po tym jak dolecieliśmy w środku nocy ratowały bardzo smaczne burgery z room service – np. z awokado, chipotle i serem lub z burratą, pesto i prosciutto.
Minus? Śniadanie nie wlicza się w cenę pokoju – dla naszej czwórki koszt śniadania wynosił ok. 75 dolarów… Los Angeles nie należy do tanich miejsc – o tym napiszę jeszcze poniżej 🙂
CO ZOBACZYĆ W LOS ANGELES?
Jak zawsze to kluczowe pytanie! 🙂 My klasycznie wybraliśmy to, co nas najbardziej interesuje i nie spinaliśmy się, by zobaczyć wszystko.. podrzucę Wam miejsca, w których byliśmy, jak również te, które miałam na liście, gdybyśmy zostali jeszcze jeden dzień. Gotowi? U nas trasy wyglądały tak – pierwszy dzień chcieliśmy spędzić leniwie – zaliczyliśmy Hollywood, spacer po Walk of Fame, plażowanie w Venice Beach i spacer deptakiem 🙂 Drugi dzień to Santa Monica z Santa Monica Pier i spacerem na niewielką 3rd Street Promenade, potem przejażdżka po Rodeo Drive i Beverly Hills, potem Farmer;’s Market i wreszcie mniej więcej o zachodzie słońca okolice Griffith Observatory. Jeśli chcecie w ten plan wcisnąś Petersen Automotive Museum, ja planowałam je między Farmer’s Market, a Griffith Observatory 🙂 a Universal Studio zdecydowanie potrzebny byłby kolejny dzień…
Dobra, ruszamy! 🙂
HOLLYWOOD
My od Hollywood zaczynaliśmy, bo właśnie tam mieszkaliśmy. Ale nawet, jeśli bazę macie gdzieś indziej – nie można go pominąć! I to wie chyba każdy 🙂 Wizyta w Hollywood brzmi jak marzenie, ale chyba prawda jest taka, że gdy już tu jesteś nie czujesz tak wielkiej magii, jak oczekiwałeś… Co prawda sam spacer po Hollywood Boulevard, szukanie gwiazd ulubionych aktorów i osób związanych z przemysłem filmowym brzmi jak spełnienie marzeń, ale tak naprawdę okazuje się, że to całkiem zwykła ulica, która tak samo ma sklepy, kawiarnie, lepsze i gorsze knajpy, a czasem zaczepiających Cię bezdomnych, przechadzających się po słynnym deptaku w samym kocu… Jeśli oczekujemy tu dużej dawki swoistego luksusu i bycia “glamour” możemy tego nie doczekać…
Na pewno jednak warto przejść się Walk of Fame i zajrzeć do słynnego Chinese Theatre (Teatr Chiński Graumana), gdzie kiedyś odbywały się nie tylko premiery kinowe i imprezy, ale nawet ceremonie wręczenia Oscarów. Chodnik z odciskami rąk i stóp gwiazd przed Chinese Theatre jest niesamowity! Swoje ślady zostawiło tam prawie 200 osób związanych z kinem (TU możecie znaleźć mapę wszystkich odcisków). Nawet dla dzieci, bo mogą znaleźć odcisk.. stóp (??) Kaczora Donalda!! Teatr otwarto w tym miejscu już w 1927 roku!
Obowiązkowy punkt to również słynny Hollywood Sign – napis Hollywood na wzgórzach wokół miasta – informację, skąd najlepiej go zobaczyć, znajdziecie poniżej 🙂 Wiedzieliście, że początkowo był to tekst Hollywoodland i reklamował budowane w okolicy osiedle??? 🙂 Dopiero potem został tak ważnym symbolem! Znak Hollywood ma jednak też ciemne strony swojej historii – w 1932 roku młoda aktorka popełniła samobójstwo, skacząc z litery H 🙁
Mi strasznie podobały się w Hollywood murale z gwiazdami kina. Np. You Are The Star Toma Suriya na jednej z bocznych ulic odchodzących od Hollywood Blvd. Znajdziecie tam chociażby Marylin Monroe, Humphreya Bogarta czy Jamesa Deana. Albo Portrait of Hollywood z 2002 – całkiem niedaleko hotelu The Hollywood Roosevelt.
Podobno, jeśli masz szczęście w Hollywood możesz spotkać jakąś gwiazdę kina 🙂 – my tyle szczęścia nie mieliśmy 😉
BEVERLY HILLS
Chyba każdy kto oglądał sławny serial Beverly Hills 90210, chce zajrzeć do Beverly Hills, będąc w LA! Najlepiej zwiedzać je samochodem i pojeździć po tutejszych uliczkach, podziwiając cudowne rezydencje ukryte wśród zieleni.
Trzeba też zajrzeć na Rodeo Drive – chyba mało jest ulic na świecie z takim nagromadzeniem luksusowych sklepów i znanych marek 🙂 To tu robiła podobno zakupy Julia Roberts podczas jednej z najsłynniejszych scen z Pretty Woman. Nam zdecydowanie wystarczyła przejażdżka po okolicy i na Rodeo Drive nawet nie wysiadaliśmy z samochodu 🙂 Ale jeśli jesteście fanami zakupów – może warto spróbować? 🙂
Jeśli będziecie w Beverly Hills, koniecznie poszukajcie domku Czarownicy, tzw. Spadena House. Domek zbudowany w stylu charakterystycznym dla lat 20. w Stanach i UK, nadal się trzyma pomimo, że trochę nie pasuje do luksusowej okolicy. Domek zaprojektował w latach 20. jeden z pracujących w Hollywood art directorów. Od 1926 roku domek znajduje się w obecnej lokalizacji. Początkowo znajdowały się tam biura jednego ze studiów filmowych. Potem zamieszkała w nim właśnie rodzina Spadena, a następnie kolejny mieszkańcy. W 1997 dom był do sprzedaży i był już raczej w ruinie. Uratował go pewien agent nieruchomości. Dziś zachwyca wyglądem, szczególnie dzieci!
VENICE BEACH
Venice Beach sprawia wrażenie modnego miejsca do bywania w LA 🙂 Przyznam, że my fanami modnych miejsc nigdy nie byliśmy, ale Venice ma swój urok! Ma szeroką, piaszczystą plażę, więc jeśli jesteście z dzieciakami, pierwsza atrakcja już jest ! Ma też cudowny deptak wzdłuż plaży, którym można iść aż do kolejnej plaży, w Santa Monica!
Można tę trasę przejechać też rowerem, bo rowerzystów tam co nie miara i chyba nie ma bardziej wymarzonej okolicy na beztroską jazdę! Jeśli idziecie spacerem z dzieciakami, przy deptaku i plaży znajdziecie też bardzo fajny plac zabaw – Jagoda i Maks polecają!
Co jeszcze można powiedzieć o Venice? Jak przy każdym plażowym deptaku – sporo tu sklepików, sprzedawców swoich obrazów i innych cudów, trochę knajp, sporo ludzi. To, co szokuje, gdy jesteś tu pierwszy raz, że w tej trendy okolicy zobaczysz też.. “domostwa” bezdomnych, tuż obok plaży. To może dziwić w bogatym LA i modnym Venice..
Ja na pewno zapamiętam też Venice z uwagi na pyszne jedzenie, jakie zjedliśmy w hipsterskim Great White (uwaga: to knajpa, ale nie ma tam toalety! Ważne, jak macie ze sobą małych “mamo, siku!”). O jedzeniu napiszę jeszcze w osobnym poście 🙂



SANTA MONICA
Do Santa Monica wybraliśmy się w niedzielę i to był bardzo przyjemny poranek i przedpołudnie! Santa Monica to w zasadzie osobne miasteczko, ale w niedzielny poranek dojechaliśmy tam w 15 minut z Hollywood. Można też tu dojść na piechotę z Venice, idąc cały czas cudownym deptakiem.
Santa Monica słynie z szerokiej plaży, ale przede wszystkim ze słynnego molo, czyli Santa Monica Pier, zbudowanego w 1909 roku. To na tym molo kończy się Droga 66, jedna z najbardziej znanych dróg świata, prowadząca przez wieeeele stanów. Ta droga to legenda i właśnie tu zobaczcie charakterystyczny The End. Co ciekawe, na molo działa od lat wesołe miasteczko – tak, właśnie, na molo!
Warto zajrzeć! Potem możecie zajrzeć jeszcze na przyjemny deptak w środku miasta – 3rd Street Promenade – znajdziecie tam knajpki i sklepy, a na początku 2020 były tam super krzewy dinozaury i mały plac zabaw dla dzieci.
PS. Jak będziecie wchodzić na molo, koniecznie zwróćcie uwagę na ławeczkę Forresta Gumpa! Bubba Gump to krewetkowa sieciówka, która powstała w nawiązaniu do filmu i której nazwa odnosi się do bohaterów – Gump i Bubba. My byliśmy tam o 9.00 i zjeść nie mieliśmy okazji, ale na ławeczce warto przysiąść (wg naszych czytelników jedzenie raczej bez szału….).
GRIFFITH OBSERVATORY
W to miejsce udaliśmy się przede wszystkim, by zobaczyć Hollywood Sign, ale ta okolica – Griffith Observatory i Griffith Park to zdecydowanie więcej! Obserwatorium znajduje się na Górze Hollywood w Parku Griffitha. Nie dość, że jest stąd cudowny widok na Hollywood Sing, to jest również piękny widok na całe miasto – polecam zajrzeć tam np. o zachodzie słońca – jest bajkowo!
Samo Obserwatorium to miejsce różnych wystaw na temat kosmosu i planet, a wejście do niego jest darmowe – uwaga: w weekend mogą być tłuuumy! Wejście jest darmowe od powstania Obserwatorium w 1935 roku. Tego właśnie chciał nijaki Griffith – chciał przybliżyć astronomię zwykłym ludziom, bo wcześniej była zarezerwowana tylko dla naukowców. Obserwatorium w LA było trzecim planetarium w historii Stanów Zjednoczonych.
My do Obserwatorium zajrzeliśmy tylko na szybko (było strasznie tłoczno!), ale okoliczne widoki są warte wyprawy, nawet, jeśli tematyka planet i kosmosu w ogóle Was nie interesuje 🙂
ORIGINAL FARMER’S MARKET
Czy Farmer’s Market warto odwiedzić? To dość zwykłe miejsce jak dla mnie, ale jeśli będziecie w okolicy można zajrzeć 🙂 Targ jest zabytkowy i ma długą historię, ale myślę, że po przeróżnych targach świata, na których byliśmy ten wypada dość blado. Jeśli będziecie w pobliżu, możecie wpaść na obiad, na kawę, na ciastko 🙂 Trochę masz wrażenie, że Farmer’s Market i jego okolica to kawałek Europy przeniesiony do Stanów.
POZOSTAŁE MIEJSCA, KTÓRE MIAŁAM NA LIŚCIE:
UNIVERSAL STUDIO
Universal Studios Hollywood to jak pewnie każdy z nas wie wytwórnia filmowa. Leży niedaleko Hollywood i planowaliśmy tam zajrzeć w poniedziałkowy poranek, ale jet lag obudził nas na tyle wcześnie, że uznaliśmy, że szkoda czekać na otwarcie o 10.00. Universal to jednak z najstarszych i najbardziej znanych studiów filmowych w Hollywood. W Parku Universal Studio można spotkać całą masę filmowych postaci – Minionki, Simpsonów, Shreka czy Ciekawskiego George’a. Są atrakcje związane z Harrym Potterem, The Walking Dead, Kung-Fu Pandą czy Jurrasic World. Dajcie znać czy byliście 🙂 Pewnie powiecie, że powinniśmy żałować – ale nie martwcie się – nadrobimy 😉
UWAGA, to dość droga atrakcja – jednodniowe wejście (tzw. One Day General Admission) kosztuje 109-129 dolarów od osoby. Dla naszej 4-osobowej rodziny takie wejście to ok. 425 dolarów (ponad 1600 zł).
PETERSEN AUTOMOTIVE MUSEUM
O tym muzeum myślałam głównie z uwagi na Maksa. Jak większość chłopców lubi samochody i obecnie jest na etapie “ale fura”, gdy widzi jakieś super auto! A Petersen ma 4 piętra, a na nich wystawy ponad 300 samochodów i motocykli od 1886 po dziś! Obecnie Petersen Automotive Museum jest mega nowoczesne i same zdjęcia budynku wystarczyły, że chciałam tam pojechać!
LOS ANGELES – CENY
Podczas naszego pobytu w LA dostawaliśmy sporo pytań o ceny. Nie będę Was oszukiwać – naszym zdaniem LA jest drogie. Jeśli oczywiście chcemy zjeść normalny obiad w restauracji, a nie fast food z sieciówki. W przypadku normalnego śniadania / obiadu / kolacji za naszą czwórkę płaciliśmy 80-100 dolarów. Nie była to jakaś rozpusta. Zwykle 3-4 dania (czasem Maks i Jagódka mieli wspólne) + 3-4 napoje. Bez przystawek, deserów, alkoholu. T0 310-390 zł za posiłek. Najmniej zapłaciliśmy, gdy wybraliśmy się na … hot dogi. 35 dolarów, czyli ok. 136 zł 😉 Tak, za hot dogi 🙂 Fakt, że chyba 5 lub 6 🙂 Byliśmy już mocno głodni ;)) Cena za jednego hot doga – 4,75 -8,30$ w zależności od dodatków.
W naszej śniadaniowej miejscówce w Hollywood – cena śniadania dla 1 osoby to ok 12-18 dolarów. Np. 18 dolarów za Eggs Benedict, a 12 dolarów za French Toasts czy pancakes. Cena za kawę czy sok – 5-6 dolarów. Cena za ramen – również 12-14 dolarów. Za przystawki w sieciowej ramenowni – 5-10 dolarów.
Dość drogo wypada również parkowanie – na dobę 25-50 dolarów zależnie od parkingu, drogie też są Ubery – kilka razy droższe niż u nas.
Jeśli jednak wybralibyśmy się do Universal Studio Park to ta wycieczka kosztowałaby naszą czwórkę ponad 1600 zł. Myślę zatem, że nie ma co się oszukiwać – Los Angeles jest drogie, ale 2 dni wystarczą Wam, by poczuć klimat i ruszyć dalej 🙂
CZY LOS ANGELES TO ZACHWYT CZY ROZCZAROWANIE??
Dla mnie nie, ale też nie miałam wygórowanych oczekiwań. Ot, miasto. Fakt, że filmy przez lata wmawiały nam Los Angeles, Los Angeles, Hollywood, Beverly Hills… czego tu nie ma! 🙂 Finalnie jest dość… normalnie 🙂 Jak dla mnie ani wielkie wow, ani wielkie rozczarowanie. Było kilka fajnych miejsc, ale nie jest to miasto, które bardzo mnie wciągnęło.. I chociaż w kilka miejsc mogłabym wrócić, mam miasta na świecie, które lubię zdecydowanie bardziej! 😉
*Podczas naszej podróży do Stanów nieustannie wspiera nas Diners Club. Korzystamy z ich karty Premium Vintage, a w ramach niej mamy ubezpieczenie dla całej naszej czwórki – nie tylko na tę podróż, ale również na wszystkie pozostałe. Więcej o kartach Diners Club i o tym dlaczego z nich korzystamy przeczytacie TU. Jeśli zdecydujecie się na kartę, koniecznie skorzystajcie z tego LINKA i z promocyjnej ceny :)A my już jutro ruszamy do… VEGAS!!
5 Comments
Ania
Będąc w Venice – warto poszukać kanałów i wybrać się na spacer niczym Hank Moody
Natalia
Oj tak, masz rację!!! 🙂 Mieliśmy iść w stronę kanałów, a w końcu poszliśmy w stronę Santa Monica i ominęliśmy kanały 🙁 DObrze, że to dopisałaś!:)
Patrycja
Co do jedzenia w samolocie na trasie do USA, my byliśmy bardzo zadowoleni z lotu z Lufthansa, było naprawdę smaczne, różnorodne i zdrowo, dla dzieci były specjalne posiłki
Natalia
Chyba właśnie zależy jak się trafi 🙂 ja generalnie na lot nie narzekam – tylko ten makaron z jakby ketchupem w porze śniadaniowej.. no niezbyt ;)))
Roland
bardzo fajnie to opisałas, szczerze, ja z zona wybieram sie do południwo-zachodnich stanów za rok moze dwa, wynając samochód i pojezdzic, nie zalezy mi na drogich hotelach w centrum LA ale te widoki i miejsca mniej komercyjne sa super, jestem wybredny w opisy i ten blog reportaz jest fajny zdjecia itd dziekuje