Spis treści
Gruzja. Znacie? My poznaliśmy w maju tego roku korzystając z tanich lotów na trasie Warszawa – Kutaisi. O swoich zachwytach Gruzją i o gruzińskich smakołykach na czele z chinkali i chaczapuri sporo już pisaliśmy, ale umknęły nam wspomnienia z Kachetii.
Kachetia położona na wschodzie Gruzji, częściowo przy granicy z Azerbejdżanem to główny rejon uprawy winorośli – stamtąd pochodzi 70% gruzińskiej produkcji win. Podobno warto wybrać się do Kachetii na winobranie we wrześniu lub październiku.
Dla nas wyprawa w winne tereny była niestety tylko jednodniową wycieczkę, gdy bazowaliśmy w Tbilisi, ale było warto! Polecamy zatem 3 miejsca, w Kachetii, które warto zobaczyć!
SIGNAGI
Signagi od Tbilisi dzieli około 111 km. Trasa stosunkowo przyjemna, więc można sobie pozwolić na jednodniową wycieczkę. Samo miasteczko, który nasz przewodnik określił mianem “miasta zakochanych” jest urokliwe i idealne na spacer. Swoimi malutkimi uliczkami i wszechobecnym spokojem przypominało nam rodzimy Kazimierz Dolny.
Widoki z miasteczka położonego na wzniesieniu są cudowne, a samo miasto dysponuje zarówno bazą hotelową, jak i restauracyjną, więc można nawet zajrzeć na weekend i uczynić Signagi bazą wypadową.. albo zajrzeć na weekend jesienią podczas festiwalu wina. Warto usiąść w restauracji przy głównym (jedynym) placyku i leniwie chrupiąc chaczapuri, spoglądać na miasteczko. Spokój, relaks, sielanka.
My zjedliśmy w Signagi kurczaka w czosnkowym czmeruli, duszone warzywa adżapsandali (przepyszne!) i oczywiście chaczapuri część placka tradycyjnie nie dojedliśmy i wzięliśmy na drogę! W Gruzji nie ma lepszej przekąski w trasie!
DAWID GAREDŻA
Po Signagi, spacerku, obiedzie i obowiązkowym placu zabaw dla Maksa, gdzie szybko znalazł gruzińską koleżankę, ruszyliśmy w stronę Dawid Garedża, obejrzeć kompleks klasztorny. Od Signagi to kolejne 90 km. Miejsce wzbudza zachwyt nie tylko z uwagi na skalne pomieszczenia, ale także z uwagi na niesamowitą trasę, która prowadzi przez puste, niemal pustynne tereny, tuż pod granicę z Azerbejdżanem. Nie ukrywam, że pomimo, że poruszaliśmy się wypożyczonym samochodem, miałam trochę stracha… Tak pusto, tak daleko, słońce powoli zachodzi, żadnych ludzi, żadnych sklepów (chociażby po to, by kupić Maksowi coś do jedzenia)… Nic! Czy to na pewno tam? Minęliśmy może 2 samochody, za to spotkaliśmy całą maaaasę owiec!
Przez długi czas wątpiłam, że gdziekolwiek dojedziemy, ale napotkaliśmy na trasie tabliczkę Udabno. Z mapy widzieliśmy, że Udabno to całkiem blisko od Dawid Garedża. Swoją drogą historia wioski jest ciekawa: swego czasu władze gruzińskie umieściły w niej przesiedleńców ze Swanetii, oferując bezpłatne domy i ziemię. W ten sposób próbowano zasiedlić pustkowie w okolicy granicy z Azerbejdżanem. Patrząc jednak na domy w Udabno, program raczej nie odniósł wielu sukcesów – wioska wyglądała na wyludnioną.
Co jeszcze bardziej ciekawe, właśnie w Udabno para z Polski otworzyła restaurację Oasis Club, o której pisał całkiem niedawno Marcin Meller. My niestety dowiedzieliśmy się o tym już po powrocie, ale Wy koniecznie tam zajrzyjcie. Podobno jedzenie pyszne, a poza tym, jeśli dwójka Polaków otwiera knajpę na gruzińskim pustkowiu, to trzeba to zobaczyć!:)
My po minięciu tablicy Udabno mknęliśmy dalej i wreszcie się udało! Dawid Garedża!
Sam klasztor Dawid Garedża pochodzi z VI wieku, założony przez Dawida, jednego z tzw. ojców syryjskich, czyli misjonarzy działających na terenie Gruzji. Dawid osiedlił się początkowo w naturalnej jaskini w górze Garedża (niewątpliwie lubił samotność :)). Tak w późniejszym okresie powstał klasztor i monastery. Kompleks rozwijał się aż do najazdu Turków Seldżuckich w XI wieku. Pomimo załamania jednak w następnych stuleciach powstawały nowe klasztory, a stare modernizowano – mieli nawet kanały i zbiorniki wodne. W wieku XII monaster był centrum edukacyjnym i kulturowym wschodniej Gruzji. Niestety od najazdów Mongołów w XIII wieku, kiedy klasztory zniszczono i zrabowano życie w Dawid Garedża zamarło. Próbowano jeszcze wskrzesić jego świetność, ale się nie udało… Od 2 połowy XIX wieku klasztor pozostawał raczej niezamieszkany.
Z Dawid Garedża do Tbilisi mamy ok. 75 km, zatem wracamy, a wieczorem jeszcze umawiamy się ze znajomymi na chinkali oraz kolację. To się nazywa udany dzień!:)
PS. W drodze do Signagi , zajrzeliśmy również do Monasteru Bodbe. Nie było to łatwe, bo znaki myliły i nieco oszukiwały, ale Gruzini mają miły (choć specyficzny) zwyczaj wsiadania z Tobą do samochodu, gdy tylko zapytasz o drogę. W tej sytuacji zapytaliśmy o Bodbe w jednej z okolicznych wiosek, pogadaliśmy łamanym polsko-rosyjsko-angielskim, po czym jeden z panów wskoczył do samochodu koło Maksa (chłopak się trochę zdziwił!) i ruszyliśmy. Najbardziej mnie martwiło, co dalej z naszym samozwańczym “przewodnikiem” – czy mamy go odwieźć do jego wioski? czy mamy mu zapłacić? jednak on na drodze w pobliżu Signagi tak szybko jak wskoczył do samochodu, tak samo szybko wyskoczył. A my trafiliśmy do Bodbe – kompleksu klasztornego poświęconego świętej Nino, patronce Gruzji i centrum biskupiego Kachetii.
Bodbe, Signagi i koniecznie Dawid Garedża to idealny plan na jednodniową wycieczkę. A po drodze i na drogę chaczapuri! Polecamy i tęsknimy za Gruzją.
PS2. zarówno podczas wycieczki, jak i pisząc post, korzystałam z przewodnika “Gruzja i Armenia oraz Azerbejdżan. Magiczne Zakaukazie”, wydawnictwo Bezdroża. serdecznie polecamy! 🙂
8 Comments
Guest
Kacheti to wspanialy region, ale jakby powiedzial kazdy rodowity Gruzin, w Gruzji wszystkie regiony sa wspaniale! 🙂 Signagi, Dobe i David Geredza to dopiero poczatek, Alaverdi, Ikalto, Nekresi, Gremi, a do tego jeszcze winiarnei i jeziora! Ale ja mam duzo czasu i powoli robie Gruzje 🙂
Marysia @ My Travel Affairs
Kacheti to wspanialy region, ale jakby powiedzial kazdy rodowity Gruzin, w Gruzji wszystkie regiony sa wspaniale! 🙂 Signagi, Dobe i David Geredza to dopiero poczatek, Alaverdi, Ikalto, Nekresi, Gremi, a do tego jeszcze bardzo liczne winiarnie i jeziora! Ale ja mam duzo czasu i powoli robie Gruzje 🙂
Natalia - tasteaway.pl
Zazdrościmy!:) my na Gruzję mieliśmy tylko tydzień, ale mam nadzieję, że nadrobimy! 🙂
Marysia @ My Travel Affairs
Na pewno!
Kuba
Wczoraj zarezerwowaliśmy bilety do Tblisi na ostatnie 10 dni sierpnia. Co polecacie; bazę w Tblisi czy lepiej gdzieś na uboczu a Tblisi tylko jako miejscówka na wycieczkę 1-2 dni? Jedziemy z dziecmi.
Czy polecacie jakas wypozyczalnie samochodow czy lepiej dogadywac sie z nieformalnymi “przewoznikami”?
Natalia
Hey, hey 🙂 już obgadaliśmy temat na FCB, prawda? 🙂
Agata
O Kachetia to chyba mój ulubiony region Gruzji. Dla mnie najlepsza bazą wypadową jest właśnie Sighnagi i mogłabym tam wracać na okrągło. Super relacja 😀