Huatulco??? A co to w ogóle jest? Gdzie?? W życiu o tym miejscu nie słyszałem!! Ja też nie!! Co przychodzi Ci do głowy, gdy myślisz wakacje w Meksyku? Może widzisz wysokie, betonowe hotele i turkusowe wody Cancún? A może totalnie instagramowe hotele w Tulum? W Twojej głowie zaczyna lecieć znana piosenka “Acapulco…”? A może wyobrażasz sobie surfera rodem z Puerto Escondido i niewielkie, klimatyczna plaże ?? 🙂 Pewne jest, że miejsca, które Wam wymieniłam, są znacznie bardziej znane niż Huatulco. Cancún zna chyba prawie każdy! Nawet, jeśli nigdy tam nie byłeś, ta nazwa na pewno obiła Ci się o uszy raz czy dwa. Tulum słynie nie tylko z rajskich plaż, turkusowej wody i powstałych w ostatnich latach urokliwych, butikowych hoteli (zdecydowanie bardziej fotogenicznych niż betonowe wieżowce Cancún), ale Tulum to również pięknie położonych ruin prekolumbijskiego miasta Majów. Za Acapulco natomiast stoi najdłuższa historia w kategorii meksykańskie kurorty. To tutaj gwiazdy Hollywood wpadały na plażowy wywczas już w latach 40. czy 50. Plażowała tu Elizabeth Taylor, Frank Sinatra czy Brigitte Bardot. Z czasem Acapulco straciło swój luksusowy charakter miejsca tylko dla celebrytów i zaczęła wypoczywać tu również klasa średnia – zarówno z Meksyku, jak i z zagranicy. Już nie trzeba było być milionerem, by się tam wybrać. Obecnie jednak Acapulco coraz bardziej świeci pustkami  – to jedno z tych miejsc w Meksyku, które mocno dotknęła wojna karteli narkotyków i od 2014 jego popularność wśród zagranicznych turystów drastycznie spadła…

 

Ale zaraz, przecież nie o Acapulco dziś chodzi. HUATULCO! Gdzie to jest i jak tam trafiliśmy? Szukaliśmy miłego miejsca na 1- 3 dni na wybrzeżu Oceanu Spokojnego, z dostępem do plaży, gdzieś na trasie z Puerto Escondido do odleglej, położonej tuż przy granicy z Gwatemalą, Tapachuli. Huatulco spadło nam z nieba!!! Poniżej możecie zobaczyć, gdzie się znajduje – już widzicie, że właśnie na trasie z Puerto do Tapachula, która była naszym celem z uwagi na znajdujące się w pobliżu plantacje kawy – o tym, co niesamowitego można zobaczyć w okolicy Tapachula pisałam TU.

 

 Huatulco_mapa Meksyku

Huatulco_plaża

port_Huatulco

Meksyk

 

KILKA SŁÓW O HUATULCO

 

Huatulco_4

 
 
Huatulco to niewielki kurort, popularny głównie wśród meksykańskich turystów – zwłaszcza teraz. Nie ma tu gigantycznych, wielopiętrowych hoteli, jest za to przyjemne, spokojne miasteczko. Jeśli macie ochotę nocować w dużym resorcie znanej sieci, znajdziecie je głównie na uboczu. Są naprawdę ładnie położone – w pobliskich zatoczkach umiejscowiły się hotele sieci Quinta Real (to właśnie z ich profilu na Booking.com pochodzi zdjęcie poniżej) czy Barceló (dość ogromny jak to Barceló, ale z pięknym widokiem), ale też urokliwe, mniej znane hoteliki (Villa Roxana bardzo ładnie się prezentuje, ale musicie sami sprawdzić, jak się spisuje). Bardziej w centrum miasteczka, przy niewielkim porcie znajdziecie Holiday Inn, ale również hotel, w którym my nocowaliśmy – napisałam o nim poniżej.
 
 
Quinta Real_Huatulco_Booking
 
 
Huatulco składa się z dwóch części – tej bardziej turystycznej z dostępem do oceanu i plaż (Playa Santa Cruz, Playa Pescadores, Playa Tangolunda) i tej bardziej miasteczkowej, która tętni życiem wokół placu – Zócalo. W wielu meksykańskich miasteczkach to właśnie plac Zócalo jest głównym punktem, przy którym toczy się życie – sklepiki, restauracje, lodziarnie, rodzinne spacery, biegające dzieci, uliczni sprzedawcy, a w okresie świątecznym piękna choinka i szopka! Meksykanie pokazali nam przez ostanie 2 tygodnie, że to oni są mistrzami szopek – my z naszymi szopkami w kościołach kompletnie się nie umywamy! Tu szopki są WSZĘDZIE! W wiejskich kościółkach, na miejskich placach, w hotelowym lobby lub na basenie,  a nawet w przydrożnych restauracjach!! Obie poniższe szopki podziwialiśmy w Huatulco – jedną właśnie na Zócalo, a drugą przy basenie w hotelu, w którym nocowaliśmy.
 
 
Huatulco_Zocalo
 
szopka - Huatulco, hotel
 
 
Część Huatulco położona przy plaży, Santa Cruz Huatulco, to niewielki, bardzo malowniczy port- cudny i kilka plaż zlokalizowanych w zatoczkach. Na plaży Santa Cruz na początku roku, gdy Meksykanie korzystają z wolnego, jest raczej tłoczno. Typowo latynoski klimat, zwłaszcza, jeśli w pobliskiej restauracji leci reggaeton. Jeśli widzieliście nasze relacje z Huatulco, wiecie o co chodzi!!! 🙂 Reggaeton to gatunek muzyczny swego czasu baaaardzo popularny w tej części świata – powstał pod koniec lat 90. w Puerto Rico z połączenia reggae z rapem / hop hopem. Ja reggaeton poznałam podczas Erasmusa w hiszpańskim Kraju Basków. Jesienią 2006 czy zimą 2006 / 2007  ta muzyka towarzyszyła chyba każdemu naszemu nocnemu wyjściu w San Sebastian. Jeśli nie znacie tej muzyki, koniecznie musicie poznać przed wyprawą do Meksyku czy jakiegokolwiek innego kraju Ameryki Środkowej. Na tej playliście znajdziecie HITY!
 
port
 
Huatulco_1
 
Huatulco kościół
 
Huatulco_5
 
Do drugiej części Huatulco, Crucecita, można dostać się idąc spacerem przez dość duży park- co ciekawe, mało w nim spacerowiczów, więc zdaje się, że dwie części miasteczka żyją nieco osobno. Warto natomiast się tam wybrać, by poczuć klimat niedużego meksykańskiego miasteczka i… zjeść coś dobrego ? nie tylko meksykańskiego, bo w tej części Huatulco znajdziecie też chociażby bardzo smaczną restaurację argentyńską.
 

HOTEL CASTILLO HUATULCO

 
Huatulco_basen
 
My wybraliśmy hotel blisko plaży i miasteczka – Hotel Castillo Huatulco i dla nas był idealny! Byliśmy w Huatulco tuż po Nowym Roku, więc ceny tych większych resortów wahały się od 1500 do 2000 zł za dobę dla naszej czwórki!!! W Castillo płaciliśmy ok. 500 zł za noc za 4 osoby i w tym terminie była to jedna z najbardziej rozsądnych opcji.  Nie jest to może bardzo luksusowy hotel, ale ma swój urok, bo jest totalnie meksykański! Nie spotkaliśmy żadnego turysty ze Stanów czy z Europy, tylko Meksykanów. Dla nas to duży plus – gdy podróżujemy, najbardziej lubimy zanurzyć się w lokalnym klimacie, a właśnie to dają takie hotele. W Castillo Huatulco było to od razu widoczne już na śniadaniu – totopos, frijoles refritos, a nawet tortillas zapiekane z serem i chapulines, czyli krótko mówiąc po naszemu… ze świerszczami! Chapulines to jadalne owady popularne w Meksyku, coś jak świerszcze czy koniki polne! A tu takie rzeczy na śniadanie!! Gdy zapytaliśmy Panią z obsługi, z czym poleca tortille, które właśnie szykowała, poleciła właśnie chapuline 😉 Dla nas wygrała jednak wersja z serem i chorizo ?? Więcej informacji o hotelu Castillo znajdziecie TU.
 
 
Huatulco hotel
 
mexican breakfast
 
castillo hotel
 

GDZIE ZJEŚĆ W HUATULCO??

Pod względem kulinarnym Huatulco było dla nas strzałem w dziesiątkę, zwłaszcza miejsce nr 1 – wróciłabym tam jeszcze!!! Zobaczcie na te tostadas!! Bajka!!! 🙂

1) rybne tacos i tostadas w La Tosta

 

rybne tacos_1

 
To jeden z naszych największych kulinarnych zachwytów podczas całej meksykańskiej podróż!! . Tostadas to  przekąska z całą masą pyszności ułożonych na chrupiącej tortilli. W La Tosta rządzą rybne smaki, podzielone na dwie kategorie – frías (zimne) i calientes (ciepłe). Wybór spory – wśród zimnych rządzą tostadas z ceviche, aguachile (trochę jak meksykańskie ceviche, w którym główną rolę odgrywają krewetki, ogórek, cebula, limonka, chili) czy tiraditos (plasterki np. marynowanego / surowego tuńczyka). Wśród ciepłych toastadas koniecznie trzeba spróbować Rokamarones, czyli krewetek w tempurze z chipotle, La Tosta z krewetkami, ośmiornicą, cebulą i pieczarkami czy świetnej Kraken – panierowane kawałeczki ośmiornicy plus świetny sos na bazie krabów i chipotle. Boskie!! W menu znajdziecie też tacos – my wzieliśmy dla dzieci tacos ze kawałkami smażonej ryby czy empanadas. A do picia obowiązkowo lemoniada z ananasem i truskawkami!!!
Cena 1 tostada to od 45 do 85 pesos, czyli 9-16 zł. 
 
 
rybne tacos_3
 
tostada tiraditos
 
 

2) Lokalne meksykańskie i pizza dla dzieci w Pan de Mantequilla de Nonna

 
Tu zjecie meksykańskie klasyki, które wcale nie są tak popularne w meksykańskich knajpkach w Polsce – flautas, chalupas, tostadas, również podawane z lokalnym przysmakiem, czyli chapulines. Ceviche, aquachile, ale również pizza czy makarony. Makaronów raczej w Meksyku nie ryzykujemy (radykalni wyznawcy la pasta italiana;)), ale pizza nasze dzieciaki ucieszyła. My wybraliśmy właśnie flautas – to takie zwinięte tacos /chrupiące rurki tutaj wypełnione szarpaną wołowiną, z guacamole i serem na górze. Zagryzamy obowiązkowo guacamole. W lokalu sami lokalesi. Ceny od 16  do 22 zł za danie. Najdrożej wypada Aquachile Nonna oraz Camarones al gusto – około 38 zł, ale warto pamiętać, że często te dania są duże i z założenia przeznaczone do dzielenia się z innymi. Niestety nie mam żadnych sensownych zdjęć jedzenia, bo nie dość, że długo wtedy szukaliśmy (był 1.01, więc dwie wcześniej wybrane knajpki okazały się zamknięta), to i światło nie sprzyjało.
 

3) argentyńska uczta w Che Dieguito

 
sałatka
 
W Che Dieguito rządzi mięso, empanadas i ewentualnie sałatki. Empanadas są świetne i zdecydowanie warto ich spróbować – queso z chorizo to sztos !!!? Nie dość, że ciasto jest totalnie rozpustne, mięciutkie i przyjemne, to jeszcze to wnętrze!! Z sałatek świetnie wypada Pera alla parilla z grillowaną gruszką jamon serrano i serem pleśniowym. Ale sałatka i empanadas to tylko wstęp do mięsnej uczty z różnymi rodzajami mięsa! 🙂 Fajne miejsce na przerwę od comida mexicana!! 🙂
 
kuchnia argentyńska Che Dieguito
 
To jak? 🙂 Mam nadzieję, że trochę Was dziś zachęciłam do szukania tych mniej popularnych miejsc na leżakowanie, również w Meksyku 😉
*jeśli znacie kogoś, kto wkrótce wybiera się do Meksyku, podrzućcie mu ten tekst! :)Będzie mi miło, jeśli ruszy dalej w świat! 🙂
 
Buziaki znad nocnego cafe americano w Villahermosa, Natalia
0 Comments

Leave a Comment