Spis treści
Wietnam… Jeden z naszych punktów obowiązkowych podczas zeszłorocznej, listopadowej podróży. W planie jako punkt trzeci i ostatni, ale równie ważny jak Kambodża i Laos. Finalnie punkt drugi i jak się okazało najbardziej problematyczny… ale o tym już było dawno, dawno temu i nie o tym pisać będę. Dziś Wietnam jako miejsce, do którego podróżujemy z maluchem.
Czego się obawiać? Jak się przygotować? I jakie atrakcje najbardziej zachwycą kilkulatka? Dla szykujących się do podróży, dla lubiących egzotyczne kierunki, ale też dla tych, co to tylko nad polskie morze i na Mazury jeżdżą ze strachu, co się wydarzy, gdy… No nic się nie wydarzy! Super wakacje co najwyżej! 🙂
PRZYGOTOWANIE DO PODRÓŻY:
Wietnam był dla mnie specyficznym punktem na naszym planie podróży. Z jednej strony miałam poczucie, że jest to miejsce bardziej cywilizowane niż Laos i Kambodża i tak jak tam obawiałam się chorób jak malaria czy tyfus (oczywiście to całkiem bezsensowne, irracjonalne obawy Matki Polki z nadmierną wyobraźnią), na Wietnam patrzyłam przychylnym okiem: jak już tam dotrzemy bez chorób, biegunki, itd, będzie sukces!
Z drugiej strony nastraszył mnie stary, dobry MSZ, bo to na ich stronie przeczytałam: “Najnowsze dane epidemiologiczne mówią o ryzyku zarażenia dengą, wścieklizną oraz grypą typu A. W całym kraju szerzy się tzw. choroba rąk, stóp i ust, groźna zwłaszcza dla dzieci. WHO zaleca szczepienia przeciw żółtaczce typu A i B, durowi brzusznemu, boreliozie (encefalitis), dendze i tężcowi. Osoby przybywające z krajów zagrożonych epidemiologicznie mają obowiązek poddania się kontroli oraz muszą wypełnić formularze zdrowotne na przejściu granicznym.” Ufff, zabrzmiało mocno! Zwłaszcza ta choroba rąk, stóp i ust, groźna dla dzieci sprawia, że każdej matce chyba serce mocniej bije i zaczyna się zastanawiać…
Postanowiliśmy potraktować jednak słowa MSZ jako ostrzeżenie, ale nie zmieniać planów i nie nastawiać się negatywnie. Zaszczepiliśmy to, co się dało i to, co wydawało się rozsądne – żółtaczki, dur, tężec. Przed dengą postanowiliśmy chronić się sprayami na komary – zresztą chyba żadnego komara nie spotkaliśmy! W listopadzie w Hanoi nie było szczególnie upalnie, a w Ho Chi Minh pomimo ciepła też żaden komar nie stanął nam na drodze! Wściekliznę jak już pisałam w postach kambodżańskich odpuściliśmy – pilnujemy Maksa na tyle, że nie ma szans na kontakt ze zwierzętami.
Apteczkę spakowaliśmy zgodnie z naszym zwyczajem – gotowi na wszystko, ale rozsądni i to również Wam radzimy. Świadomość, że masz dla dziecka leki na ból, gorączkę, biegunkę, rozcięcie czoła, ugryzienia komarów daje dużą dozę luzu podczas podróży.
KLIKNIJ i zarezerwuj swój pierwszy nocleg w WietnamieDOSTĘPNOŚĆ PRODUKTÓW DLA DZIECI:
Jeśli ruszacie z Polski, wyposażcie się w pieluchy i mleko w proszku. Jeśli tak jak my przemieszczacie się z Kambodży czy z Tajlandii, również! Nie wiem, czy to ja miałam pecha, ale ani w Hanoi, ani w Ho Chi Minh nie było łatwo! Włóczyliśmy się dość mocno po Hanoi, ale supermarketów żadnych nie spotkaliśmy, a w małych sklepach możecie zapomnieć! Finalnie mleko dorwaliśmy w górskiej Sa Pa – jest tam sporo turystów, więc i mleko się pojawiło! Z pieluchami było na tyle marnie, że lecąc z Wietnamu do Tajlandii na gwałt kupowałam małe paczki na lotnisku w Bangkoku! Pamiętajcie zatem, że w przeciwieństwie do Tajlandii czy nawet Kambodży, mleko i pieluchy mogą być wyzwaniem..
HIGIENA:
Higiena – podawana zaraz po chorobach przez przeciwników egzotycznych podróży z dzieckiem. Czy w Wietnamie jest brudno? To kwestia względna. Dla nas na pewno nie, bo za nami już i Kambodża, i Meksyk, i Tajlandia, i nawet Indie. Spacerując po Hanoi nie czuję się inaczej niż w Warszawie, jeśli chodzi o czystość. Inaczej czuję się głównie na ulicach, gdzie przejście przez pasy to walka na mocne nerwy – nikt się nie zatrzyma nawet widząc Cię z dzieckiem czy z wózkiem, skutery po prostu zaczynają wymijać. Inaczej czuję się też, gdy chodzi o godziny szczytu i skutery atakują nas nawet na chodniku!
Jeśli chodzi o wyżywienie i higienę, my stosujemy tryb ostrożnościowy. Nie karmimy Maksa jedzeniem ulicznym czy w małych knajpkach, gdzie naprawdę nie jest zbyt zachęcająco pod względem czystości. Wiem, że wiele osób zachwyca się jedzeniem na ulicy w Azji, ale ja tam wolę spokój ducha 🙂 Nie chcę ryzykować złego samopoczucia Maksa i nie chcę tracić swoich wakacji na walkę z chorobą, biegunką czy wymiotami. Wolę uważać, nawet, jeśli kosztuje to odrobinę więcej…
Z DWULATKIEM NOCNYM POCIĄGIEM!
W Wietnamie zaliczyliśmy również najbardziej ekstremalną z naszych podróży, czyli wyprawę z Hanoi do Sa Pa nocnym pociągiem, bez zbędnych wygód, w 4 osobowym przedziale, gdzie ja i Maks zmuszeni byliśmy dzielić kuszetkę. Kurka, jeśli mam być szczera nie jechałam nigdy nocnym nawet w Polsce, a tu taka przygoda! Tak się też nastawiliśmy! I tak nastawiliśmy Maksa – super przygoda!
Podróż zwłaszcza z Hanoi do Sa Pa nie wyglądała jednak różowo, bo zamiast 8-9 godzin, pociąg jechał jakieś 12, a trzęsło tak mocno, że Maks (który choroby lokomocyjnej nie ma) narzekał na ból brzucha. Ja tymczasem nie bardzo miałam jak spać, bo rozpychał się i zrzucał mnie z kuszetki! W drogę powrotną przygotowałam się psychicznie na trudniejsze warunki, ale tym razem wszystko poszło sprawniej – dojechaliśmy na czas, w związku z czym Maks większość trasy przespał!
Jak się wyposażyć na taką podróż? Oczywiście sporo mleka w kartonikach, jeśli dziecko pije, bo tak łatwiej niż mieszać, przelewać itd. Dodatkowo chrupki, owoc, może jakaś kanapka? Dla rodziców obowiązkowo kanapki, coś słodkiego, by przetrwać, coś do pogryzania (na targu w Sa Pa sprzedają boskie solone migdały!!), cola lub.. piwko! Dla rozrywki komputer, książka, coś do rysowania dla malucha (jeśli po przebudzeniu czekasz aż pociąg wreszcie, wreszcie dojedzie) i nieśmiertelny iPad! 🙂
Co do Sa Pa – to miejsce, w które koniecznie trzeba się wybrać, więc nocny pociąg trzeba zaryzykować! Miejscowe, niezwykle kolorowe plemiona takie jak Hmong czy Dao, wioseczki w górach, piękne krajobrazy. Niestety listopad to nie najlepszy moment na podróż do Sa Pa i kolejne miesiące też niekoniecznie. Pada, pada, pada. Dlatego nawet, jeśli ruszacie do Azji i nastawiacie się na 30 stopni, tu muszą być kurtki, czapka dla dziecka, parasol i okrycie na wózek. Kaloszy nie bierzcie! Kupicie je na każdym straganie – za grosze, a jaka pamiątka od razu!!! 🙂
WYŻYWIENIE DZIECKA:
Wyżywienia, jeśli chodzi o Azję Południowo-Wschodnią przestaliśmy się obawiać po podróży do Tajlandii. Oczywiście Tajlandia jawi się nadal jako niedościgniony wzór, jeśli chodzi o dostępność produktów, możliwość kupienia jogurciku, owoców, mleczka smakowego, ale pod względem knajp i knajpeczek i możliwości zadowolenia podniebienia malucha, Wietnam ma się całkiem nieźle.
Jedliśmy w małych, niedrogich restauracyjkach w Hanoi, w koreańskiej jadłodajni, ale też w urokliwych miejscach łączących kuchnię wietnamską z francuską jak Madame Hien.
Co dla dziecka? Oczywiście ryż! Sam gotowany, smażony z kurczakiem i krewetkami, z sosem. W Hanoi w Old Quarter czy nawet w dalekiej Sa Pa znajdziemy też często w menu zachodnie makarony, a to jak wiemy przysmak dla większości dzieciaków. Na deser banany lub mandarynki z targu i wszyscy zadowoleni 🙂
PS. iPad lub jakiś smartfon pomocny, gdy chcecie zjeść kolację prawie we dwoje! W większości restauracji jest WiFi, więc Peppa czy inna bajka czasem ratowała nasz wieczór 🙂
ROZRYWKI:
Rozrywek dla Maksa w Wietnamie nie brakowało. Mam zresztą wrażenie, że on wszędzie znajdzie sobie jakieś zajęcie i właśnie dlatego w żadną podróż nie dźwigamy tabunów zabawek, nawet, gdy jedziemy samochodem i stosunkowo blisko… Ostatnio zaczęliśmy wozić na bliskie dystanse torbę klocków, ponieważ nic tak nie zajmuje Maksa i nie daje rodzicom 30 minut spokoju na beztroskie leżenie, czytanie książki czy… pisanie bloga!
W Wietnamie Maks miał tyle zabawek, ile udało się wepchnąć do walizki na miesiąc w drodze + ile udało mu się upolować (namówić rodziców) podczas wcześniejszej podróży, czyli niewiele.
Co najbardziej zachwyciło Maksa?
1) Muzeum Wojska w Hanoi i samoloty, czołgi, samochody z dawnych – każdy chłopiec to lubi!
2) dekoracyjne figurki i stawiki w klimatycznych restauracjach w Hanoi takich jak Madame Hien
3) rękodzieło plemion zamieszkujących okolice Sa Pa – kolorowa małpka do dziś siedzi koło łóżka!
4) mandarynki – bardziej niż jedzenie interesowało go obieranie, czym zaskoczył po powrocie opiekunki w żłobku
5) zwierzątka, zwierzątka na czele z…. uwaga!…”żubrami” w wioskach Ta Phin i Tavanh w okolicach Sa Pa
6) duuuuuże przestrzenie do biegania – zwłaszcza w okolicy Mauzoleum Ho Chi Minha czy wokół jeziora Hoan Kiem w Hanoi – ulubione tory biegowe, a czasem można również zapoznać nowych przyjaciół 🙂
PS. W Wietnamie poza negatywnymi przygodami z wizą, nie mieliśmy żadnych przykrych doświadczeń. Loty Vietnam Airlines (z Siem Reap do Hanoi, Z Hanoi do Ho Chi Minh i z Ho Chi Minh do Bangkoku) spokojne, na czas, bez problemowe. Jedzenie pyszne, bez nawet najmniejszych sensacji. Katarów brak, nawet pomimo zimnej i mokrej pogody w Sa Pa. Szkoda tylko, że nie mieliśmy więcej czasu (i wizy na dłużej), by Wietnam nas zachwycił! 🙂
17 Comments
Perfekcyjny Poradnik Pani Domu
Tylko zazdrościć takich wypraw:) Pozdrawiam~!
Natalia - tasteaway.pl
Nie zazdrościć, nie zazdrościć, tylko ruszać w drogę! 🙂 Intrygujący nick 🙂 Blog czy tak po prostu? Bo w googlach nic nie mogę wyszperać, a się zaciekawiłam 😉
Perfekcyjny Poradnik Pani Domu
http://perfekcyjnyporadnikpanidomu.blogspot.com/
http://cudownyslub.blogspot.com/
To moje blogi – zapraszam do obejrzenia:):)
Ja już zwiedziłam sporo świata, teraz zbieram pieniądze na dalsze podróże:)
Natalia - tasteaway.pl
Ooo, to coś dla mnie!:) Ten poradnik, bo ja lubiłam Perfekcyjną Panią Domu – tylko czasu więcej muszę mieć dla domu 😉
Perfekcyjny Poradnik Pani Domu
Cieszę się bardzo:) To zapraszam do nowych postów:):)
Natalia - tasteaway.pl
Zajrzę w wolnej chwili na pewno!:) pozdrawiam!:)
Perfekcyjny Poradnik Pani Domu
Też pozdrawiam:)
donciababe
Maks na tych zdjęciach wygląda cudownie! Swoją drogą, ile kosztowały bilety dla całej rodzinki ? Poluję na Wietnam już od dłuższego czasu:)
Natalia - tasteaway.pl
Dzięki wielkie w imieniu naszym i oczywiście głównego bohatera;) co do biletów ciężko powiedzieć, bo my lecieliśmy do Bangkoku, potem Kambodża i dopiero Wietnam 😉
Kasis
Witam, mam pytanie odnośnie wózka. Czy warto go zabierać dla półtora rocznego malucha? Czy nie przeszkadza on bardziej niż pomaga? Czy lepiej może zdecydować się na chustę do noszenia?
Natalia
Witaj Kasis! 🙂 u nas wózek McLaren sprawdzał się tak do 3 roku życia 🙂 Maks lubił w nim jeździć, odpoczywać, pospać, a my byliśmy zadowoleni, bo do koszyka zawsze mogliśmy wpakować aparat, wodę i inne potrzebne rzeczy 😉 porzuciliśmy wózek jak miał tak 3 lata i 3 miesiące, bo wtedy rzeczywiście już bardziej przeszkadzał 😉 ale jak miał 1,5 roku i byliśmy w Tajlandii to nie wyobrażam sobie spacerów po Bangkoku bez wózka 🙂 dodam jednak, że byliśmy od początku nie-chustowi… ale i tak, w upale wolę wsadzić malucha w cień pod daszek wózka niż sama go nosić 😉
bronislaw
Witajcie.
Chcemy się wybrać z 15 miesięcznym dzieckiem. Pytanie mam bardziej o miejsca, w które można by pojechać. Nie ukrywam, że chcemy się pobyczyć więc chciałbym zapytać czy znacie jakieś godne polecenia miejscowości do plażowania w rejonie Sajgonu?
Natalia
Hey 🙂 no niestety nie.. u nas trochę pechowo wypadło, bo Wietnam był częścią naszej podróży i wizę załatwialiśmy jeszcze w Warszawie. Na miejscu okazało się, że wiza jest na 14 dni i nie można przedłużyć :/ Więc było Hanoi, Sajgon, Sapa…i nic do plażowania nie odkryliśmy..