Zacznę dość nietypowo… Bo niby pisać mam o piekarni, ale najpierw będzie o … Australii! Do Australii polecieliśmy w 2018 i niewątpliwie była to jedna z naszych największych blogowych przygód – ruszyliśmy tam na zaproszenie producenta wina, Jacob’s Creek. Przez kilka dni zwiedzaliśmy bajeczne, zielone winnice w Dolinie Barossa (Barossa Valley), piliśmy wino, uczyliśmy się, jak łączyć je z jedzeniem i jedliśmy dobre rzeczy… W Australii poznaliśmy też Monikę Walecką, znaną na Instagramie jako @thereshecooks. Już wtedy dowiedzieliśmy się, że Monika robi cudowne zdjęcia, ale piecze też chleby… równie cudowne lub jeszcze cudowniejsze! W tamtym czasie sprzedawała je przede wszystkim na targu w Fortecy Kręglickich, a wypiekała tuż obok naszego DESEO na Burakowskiej. Często zatem widywaliśmy ją w okolicy, jak przemierzała tamte tereny, cała w mące, prosto po swojej piekarniczej robocie 🙂 Już od pierwszych rozmów w Australii jedno było pewne – PASJA! Niesamowita, szalona pasja do chleba i wypieków. Monika opowiadała o swoich podróżach w poszukiwaniu chleba, o San Francisco, w którym doskonaliła wypiekanie swojego chleba, pracując w kultowej piekarni, a z naszej winnej podróży ruszyła dalej, właśnie w poszukiwaniu chlebowych inspiracji 🙂
Od pół roku chlebowe dzieła Moniki i całą masę słodkich wypieków można kupić w jej piekarni na Żoliborzu. Piekarnia nazywa się Cała w mące i jest to nazwa wprost idealna 🙂 A Monika pisze o sobie na Instagramie “living a dream of neibourhood baker”… A ja powiem Wam, że jej piekarnia to taki mały raj!!!
Wstyd, że ruszyliśmy tam dopiero teraz! 🙂 Ale wreszcie się udało! Adres piekarni to Krasińskiego 18, ale wejście jest od jednej z małych żoliborskich uliczek – od Próchnika – nie martwcie się, że nie traficie. Cudowny zapach zaprowadzi Was tam, gdzie trzeba! 🙂
Po wejściu do środka oszalejesz! Ten zapach, te wszystkie chleby, bułeczki, drożdżóweczki, chałeczki, a nawet cebulaki! Chcesz kupić wszystko! My atakujemy we troje – ja, Maks i Karolina i bierzemy naprawdę sporo! 🙂
U mnie obowiązkowo ląduje kilka bułeczek z truskawkami (są boskie! Maks po zjedzeniu jednej od razu chce kolejną na potem), bułeczka poranna z masłem palonym i pomarańczą, bostock z jabłkami, rabarbarem i kruszonką i oczywiście cebulaki! Cebulaki wizualnie na pewno przypomną Wam lubelskie cebularze, jednak łączy je chyba tylko cebula… tutejsze cebulaki to długo fermentowane ciasto na zakwasie z dodatkiem pszenicy samopszy, a do tego ziemniaki, cebula i czarnuszka. Pycha!!! 🙂 Biorę też chałkę, która smakuje.. dzieciństwem! Idealne puchata, z rewelacyjną kruszonką. Z masłem i powidłami śliwkowymi smakuje obłędnie – aż żałuję, że wzięłam tylko połowę! 🙂
Przyznaję natomiast, że podczas tej pierwszej wizyty nie biorę chleba (wiem, wiem, to na pewno błąd, ale nadrobię, obiecuję!) – chleba nie biorę, bo wiem, że wyjeżdżamy i nie będzie komu zjeść całego bochenka. Ale po tej wizycie jedno jest pewne – będziemy wracać, wracać i wracać!!! 🙂 A Was zostawiam ze zdjęciami i mówię Wam: ruszajcie tam jak najszybciej! 🙂
INFORMACJE PRAKTYCZNE:
ul. Krasińskiego 18 (wejście róg Próchnika i Jaśkiewicza)
godziny otwarcia:
wtorek – piątek 10.00-16.00
sobota 10.00-15.00
2 Comments
DobraFanfikcja
Staram się jak najmniej jeść glutenu, ale kurczę raz na czas nie umrę :). Jak będę znowu w Wawie to w końcu koniecznie muszę odwiedzić i Was i przy okazji tę cudowną piekarnię! Szczerze powiem, że w dzisiejszych czasach dobre drożdżówki i chleb (jeśli nie pieczone przez siebie) to naprawdę rzadkość
Natalia
Oj tam jest pysznie! Warto zgrzeszyć! 🙂