Gdy w lutym tego roku wróciliśmy z naszej wielkiej podróży po Azji, spotkałam się w Warszawie z koleżanką, która na stałe mieszka w Londynie. Podobnie jak my, uwielbia podróżować, jeść, uwielbia ciekawe, smaczne miejsca, więc zawsze gdy się spotykamy, część naszych rozmów dotyczy restauracji, do których trzeba iść, które nas zachwyciły, zafascynowały. Czasem ja opowiadam jej, co jest właśnie modne w Warszawie, a Ona mi, o czym się mówi w Londynie. I tak właśnie w lutym rzuciła mimochodem, że Londyn oszalał na punkcie kuchni peruwiańskiej, a przede wszystkim na punkcie ceviche. Pomyślałyśmy: aha, na pewno pojawi się wkrótce w Warszawie! Tylko kiedy? Troszkę trzeba było poczekać… ale wszystko zgodnie z planem! Na początku października w pachnącym nowością budynku Cosmopolitan przy Twardej 4 otworzył się Ceviche Bar!

 

Nie ma chyba w Warszawie miejsca, o którym w ostatnim tygodniu więcej mówiono! Nagle wszyscy tam poszli, wszyscy zajadali marynowane ryby i owoce morza i wszyscy, jak jeden mąż, od razu padli z zachwytu! Zatem i my poszliśmy sprawdzić, co i jak. Nie byliśmy nigdy w Peru (niestety! trzeba nadrobić!), ale ceviche, zwłaszcza z krewetek czy ośmiornicy, zajadaliśmy w Meksyku i przyznam, że było idealną przekąską w upalny dzień. Próbowaliście może gdzieś? Kiedyś?

 

W swojej tradycyjnej formie ceviche przygotowuje się, zalewając surową rybę lub owoce morza sokiem z limonki, z dodatkiem cebuli i kolendry, czasem również papryki. Marynowanie sprawia, że ryba ma intrygujący, niesamowicie orzeźwiający smak. Idziemy zatem spróbować, jak smakuje ceviche w Warszawie!

 

Ceviche Bar, ceviche, Warszawa, kuchnia peruwiańska, kuchnia argentyńska, Martin Gimenez Castro

ryba orzeł / yuzu/ tajska bazylia / togarashi /czerwona cebula – 36 zł

 

Oczekiwania są spore, bo szefem kuchni w Ceviche Bar jest Argentyńczyk, Martin Gimenez Castro, który wcześniej totalnie zaczarował nas w Salto (i nadal w Salto czaruje!), a jeszcze wcześniej wygrał pierwszą edycję TOP CHEF. Tutaj jednak nie ma wymyślnych kombinacji smakowych i kulinarnych popisów, ma być raczej prosto, chociaż oczywiście z niezbędną nutką kreatywności. Gdy tylko wchodzimy do Ceviche Bar w piątek w porze lunchu, widać, że jest tłoczno! Wnętrze przyjemne, nowoczesne, ale z drewnianymi elementami i rysunkami nawiązującymi do kultury Ameryki Południowej. Mnie najbardziej urzeka wpleciony w wystrój język hiszpański, a zwłaszcza hasła, z którymi nie można się nie zgodzić! 🙂 Barriga llena, corazón contento – zawsze się pod tym podpiszę – pełen brzuch, radosne serce! Jest też fartuch szefa kuchni z napisem “el jefe“! Super!

 

Ceviche Bar, ceviche, Warszawa, kuchnia peruwiańska, kuchnia argentyńska, Martin Gimenez Castro

miejsce z klimatem

 

Menu dzieli się na kilka kategorii. Jest ceviche, są tiraditos (pokrojone kawałki surowej ryby, nieco przypominające sashimi), są też especiales de la casa. To tzw. „specjalności zakładu” i właśnie tam znajdziemy pozycje „nie rybne” – np. empanadas, czyli argentyńskie pierożki czy zupę locro z grochem, kukurydzą i mięsem. My jednak przyszliśmy tu na RYBY!

 

Wybieramy miks różnych smaków, by spróbować jak najwięcej. Jest łosoś / awokado / leche de tigre / platan (28 zł). Czym jest tajemnicze leche de tigre, które w dosłownym tłumaczeniu oznacza “mleko tygrysa”? To płyn/ wywar, który zostaje po marynowaniu ryby do ceviche i obecnie uznawany jest za jeden z niezbędnych składników peruwiańskiego klasyka. Do niego dodaje się różne składniki – sok z cytryny, z limonki, z pomarańczy i może mieć również formę drinka, który podobno świetnie działa na kaca lub jako afrodyzjak. Historie ceviche, które można przeczytać na hiszpańskojęzycznych stronach głoszą, że dawno dawno temu w Limie kobiety, które sprzedawały na ulicach ceviche, pozostały z niego napój dawały klientom, by nic się nie zmarnowało. Kolejne pokolenia wzbogacały wywar i tak powstało to, co dziś określa się mianem leche de tigre. Tutaj pełni rolę dodatku do łososia i awokado, ale można je również zamówić jako drink.

 

Z działu ceviche zamawiamy też ATUN, czyli tuńczyk / chili / kolendra palona / limonka (38 zł) i CORVINA – ryba orzeł / yuzu/ tajska bazylia / togarashi /czerwona cebula (36 zł). Ostatni rodzaj ceviche, jaki wybieramy to LANGOSTINOS, czyli krewetki, marakuja i mleko kokosowe (36 zł), który w przeciwieństwie do pozostałych, ma być bardziej słodkawy niż kwaśny.

 

Ceviche Bar, ceviche, Warszawa, kuchnia peruwiańska, kuchnia argentyńska, Martin Gimenez Castro, tuńczyk, ceviche z tuńczyka

tuńczyk / chili / kolendra palona / limonka – 38 zł

Ceviche Bar, ceviche, Warszawa, kuchnia peruwiańska, kuchnia argentyńska, Martin Gimenez Castro, krewetki

krewetki, marakuja i mleko kokosowe – 36 zł

 

Za radą szefa kuchni do ceviche dobieramy 2 rodzaje tiraditos – jedno to SALMON, czyli łosoś z imbirem, sezamem i wakame (30 zł), drugie to VIEIRAS – małże św. Jakuba z czarnymi oliwkami, imbirem i wakame (38 zł). Brzmi jak baaaardzo dużo jedzenia, ale podobno porcje nie są wielkie. Nie ma tu też przeróżnych „wypełniaczy”, które szybko sprawiają, że czujesz się pełny – żadnych ryżów, makaronów, ziemniaków, tylko ryba.

 

Ceviche Bar, ceviche, Warszawa, kuchnia peruwiańska, kuchnia argentyńska, Martin Gimenez Castro, tiradito, łosoś

tiradito : łosoś z imbirem, sezamem i wakame – 30 zł

Ceviche Bar, ceviche, Warszawa, kuchnia peruwiańska, kuchnia argentyńska, Martin Gimenez Castro, tiradito, przegrzebki, małże św. Jakuba

tiradito: małże św. Jakuba z czarnymi oliwkami, imbirem i wakame – 38 zł

Ceviche Bar, ceviche, Warszawa, kuchnia peruwiańska, kuchnia argentyńska, Martin Gimenez Castro,

bataty do zagryzania

 

Dość szybko na stole na naszym stole pojawia się sporo niewielkich półmisków z różnymi rodzajami ceviche. Do zagryzania dostajemy miskę nachosów – teraz naprawdę przypominają mi się nasze obiady gdzieś na plaży na Jukatanie w Meksyku, gdy pachnące kolendrą ceviche zagryzaliśmy domowymi nachos. Ah! Oprócz nachosów pojawiają się też pieczone bataty – moja najnowsza miłość!

 

Mój faworyt to chyba łosoś z awokado, platanem i leche de tigra – jest idealny, delikatnie kwaśny, orzeźwiający! Smakuje mi też tuńczyk z dodatkiem chili, chociaż dla Łukasza jest zbyt kwaśny. Bardziej zajada się słodkawymi z uwagi na mleko kokosowe i marakuję krewetkami czy rybą orzeł. Świetnie wypada też tiradito z małży św. Jakuba – plasterki są nieprawdopodobnie cienkie i delikatne, a smaki przyjemnie się komponują. Tiradito z łososia to natomiast dość prosta propozycja, która od razu przenosi nas do barów sushi– myślę, że na to skusiłby się nawet Maks.

 

W Ceviche Bar fajnie jest jeść w stylu „hiszpańskim”, czyli „para picar” – wybierać z kilku wspólnych misek, próbować różnych smaków, szukać faworyta, przegryzać chrupiącymi nachos albo balansować smaki z miękkimi, słodkawymi batatami. Dobry plan na wieczór ze znajomymi, zwłaszcza, że podobno mają też dobre drinki.

 

Do Ceviche Bar trzeba się wybrać. Nie tylko dlatego, że jest smacznie, ale też dlatego, by poznać coś nowego. Znamy włoskie, pad thaia, zupę pho, chińskie, chicken tikka masala, znamy też patatas bravas, halaszle i quesadillę. Czas zapoznać się z ceviche! Fajnie, że można zrobić to teraz w Warszawie i w tak dobrym wydaniu.

 

Uważajcie tylko, by się nie zakochać, bo to może być bardzo zdrowa, ale dość kosztowna miłość 😉

PS. w tygodniu w Ceviche Bar można zjeść też lunch – 29 zł za przystawkę i danie. Tego jednak jeszcze nie sprawdzaliśmy 😉

 

INFORMACJE PRAKTYCZNIE:

Ceviche Bar

ul. Twarda 4 (budynek Cosmopolitan)

tel. 22 304 94 02

godziny otwarcia:

pon – sob 12.00-23.00

nd 12.00-18.00

 

Ceviche Bar, ceviche, Warszawa, kuchnia peruwiańska, kuchnia argentyńska, Martin Gimenez Castro,

lunch dla 2 osób