Spis treści
Nadrenia zachwyca, miasteczka jak z pocztówki, zielone winnice, niesamowite zamki. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że będzie aż tak pięknie! A do tego całkiem sporo atrakcji zarówno dla dorosłych, jak i dla dziecka.
Urokliwe Rüdesheim jak już wiecie leży nad samym Renem. Komunikacyjnie położone jest świetnie, bo po okolicy można przemieszczać się zarówno samochodem, jak i pociągiem, statkiem czy rowerem. Można jeździć wyciągiem gondolowym, wyciągiem krzesełkowym i spacerować. Na pewno na wszystkie aktywności nie starczyło nam nawet czasu, ale mamy dla Was atrakcje Nadrenii, czyli co warto zrobić, jak kiedyś zawitacie do Rüdesheim czy do Wiesbaden lub Moguncji!
1) WYCIECZKI ROWEROWE – NAD RENEM I NAD MOZELĄ
Jeśli chcemy pozwiedzać okolicę rowerem, najlepiej wybrać się nad Mozelę. Z Rüdesheim można podjechać pociągiem do Koblencji (Koblenz) , a następnie np. do Cochem. Podróż pociągiem to około 1,5 godziny, ale wspaniałe widoki uprzyjemniają czas spędzony w pociągu, zwłaszcza, gdy tory prowadzą nad Renem. W Cochem wsiadamy na rowery ,dziecko do fotelika i w drogę! Ścieżka rowerowa biegnie wzdłuż Mozeli. Po prawej stronie rzeka, krzewy, czasem pola kempingowe, po lewej zielone wzgórza i winnice. Na jednym z okolicznych kempingów można zrobić przerwę na kąpiel w basenie, a w malutkim Karden dłuższy postój na obiad w restauracji Schloss Hotel Petry. Tradycyjnie polecamy sznycle lub… szwajcarskie rösti z pomidorami, mozzarellą i rukolą. Dalej z Karden aż starczy sił w nogach… można dojechać i do samej Koblencji! Nam niestety deszcz popsuł plany i z Moselkern złapaliśmy pociąg w stronę domu.
2) BAJKOWE ZAMKI
Pisałam już o zamkach i o ich nagromadzeniu w Dolinie Loreley oraz w Nadrenii . Wyglądają niesamowicie bajkowo, a gdy płyniemy statkiem po Renie lub jedziemy pociągiem, widzimy jak wyrastają z okolicznych wzgórz raz po raz niczym grzyby po deszczu! Pierwszą wyprawę do Zamku Rheinstein tuż nad Renem nieco utrudnił nam deszcz, ale w ramach rekompensaty postanowiliśmy zajrzeć do polecanego przez znajomych Burg Eltz. Zamek w Eltz Internecie i folderach wyglądał bajecznie! By do niego trafić trzeba zostawić samochód na parkingu i wybrać się na 15-minutowy spacer przez las lub pojechać busem. Podróżując pociągiem wysiadamy w Moselkern i idziemy na godzinną wędrówkę. Jeśli idziemy od parkingu przez las, wrażenia są niesamowite, zwłaszcza, gdy dochodzisz do punktu, gdzie po raz pierwszy Twoim oczom ukazuje się zamek. Ukryty wśród lasów, a zarazem idealnie wyeksponowany. Działa na wyobraźnię. Trochę jak w filmie, trochę jak podróż w przeszłość. Burg Eltz ma za sobą 850 lat historii, chociaż w obecnym kształcie funkcjonuje od początku XVII wieku. Był domem dla rodziny Eltz przez ponad 30 pokoleń! Wewnątrz jak to w zamkach: dawne komnaty, sypialnie, zbrojownia, kuchnia, dawne zbroje i umeblowanie sprzed wieków. Jest jednym z niewielu zamków w Europie, który nigdy nie został zniszczony – być może właśnie z uwagi na to niesamowite położenie. Bilet do zamku dla osoby dorosłej kosztuje 9 euro. Szczegółowe informacje znajdziecie tu.
Na miejscu poza zwiedzaniem zamku można zjeść obiad lub bratwursta (Maks testował, oczywiście!) w niewielkiej knajpce z pięknym widokiem. Tylko, uwaga, jest mały haczyk: płatność kartą powyżej 30 euro!
3) GONDOLKĄ WŚRÓD WINNIC
Jeśli podróżujecie z dziećmi, na pewno spodoba im się przemieszczanie nad Rüdesheim kolejką gondolową i dalej w stronę Assmannshausen wyciągiem krzesełkowym. Fajna przygoda, zwłaszcza, że z gondoli/ krzesełka zwykle ogląda się ośnieżone szczyty, a tu zielone winnice. W Assmannshausen można zatrzymać się na szybki lunch, zwłaszcza, że w odróżnieniu od pozostałych miasteczek, to słynie nie z riesling, lecz z czerwonego wina.
Dobrym pomysłem, by połączyć kilka atrakcji jest wybrania się na tzw. Romantik-Tour. W ramach jednego biletu najpierw jedziemy z Rüdesheim gondolką na górę, w stronę pomnika Niederwald, potem spacerem po lesie dochodzimy do stacji wyciągu krzesełkowego (uwaga! tam dodatkowa atrakcja dla dzieciaków – stadko sarenek do karmienia!). Wyciągiem krzesełkowy śmigamy na dół do Assmannshausen, potem wsiadamy na statek, który nas wiezie do zamku Rheinstein, zwiedzamy zamek i z powrotem statkiem do Rüdesheim. Naprawdę fajna sprawa! Polecam! 🙂 Bilet dla osoby dorosłej kosztuje 16 euro, dla dzieci w wieku 5-13 lat – 8 euro.
Nietypowe gondolki możecie zobaczyć we wpisie o Rüdesheim.
4) REJSY RENEM
Jeśli nie chcecie wybierać się na rowery,a macie ochotę pooglądać okoliczne krajobrazy, rzucić okiem na zamki i urokliwy miasteczka, wybierzcie się na rejs Renem. Statków jest ogromnie dużo, trasy różne. My płynęliśmy i do zamku Rheinstein i następnie aż 1,5 godziny z Rüdesheim do Sankt Goarshausen. Zamówcie tylko wcześniej słoneczną i ciepłą pogodę! 🙂
5) BOBSLEJE W LORELEY
Dla dzieciaków atrakcja numer 1! Maks przez kilka dni dopytywał, czy pójdziemy dziś również na bobsleje. Gdzie je znaleźć? Loreley Bob znajduje się w okolicy Sankt Goarshausen, z którego można podjechać tam taksówką, przejść spacerem lub pojechać prosto z Rüdesheim.
Obok znajduje się również Loreley Visitor Center z interaktywnym muzeum dla dzieciaków o historii okolic oraz filmem 3D, który zabiera w wędrówkę po zamkach i miasteczkach Doliny Loreley. Nie będę Wam jednak mydlić oczu – dla Maksa bobsleje przyćmiły wszystko! Chyba musimy sprawdzić czy nadal jeżdżą takie również na Gubałówce, pamiętam je z dzieciństwa, ale ostatnio kompletnie nie zwracałam na to uwagi.
Jeden zjazd Loreley Bob kosztuje 2,5 euro dla dorosłego, a 2 euro dla dziecka w wieku 3-14 lat.
6) MUZEUM MECHANICZNYCH INSTRUMENTÓW MUZYCZNYCH ZYGFRYDA W RÜDESHEIM
W ramach rozrywek w mieście mamy miejsce dość nietypowe – Muzeum Mechanicznych Instrumentów Muzycznych, czyli kilka sal z wielkimi szafami muzycznymi, czasem złożonymi z kilku, czasem z kilkunastu instrumentów, które po włączeniu grają same, zastępując orkiestrę. Obok tych wielkich przeznaczonych do gry na dancingach i wielkich imprezach, są malutki pozytywki albo choćby takie gadżety dla dzieci jak grające krzesło! Drewniane, z końca XIX wieku, na którym siadasz i słyszysz kołysankę. Fisher Price’y mogą się schować. Na dole jest też uroczy sklepik z całą masą maleńkich, drewnianych pozytywek, przy których aż żałowałam, że nie ma w okolicy jakiegoś maleństwa, któremu kołysanki w takiej formie można by sprawić.
7) SPACEREM PO MOGUNCJI
Moguncję od Rüdesheim dzieli około 30 km. Całkiem spore miasto (200 tys.), a zarazem mocno studenckie (30 tys. mieszkańców), stolica Nadrenii-Palatynatu, w 80% zbombardowana pod koniec II wojny światowej. Warto przespacerować się po 2000-letniej starówce, zobaczyć imponującą katedrę katolicką pod wezwaniem św. Marcina i Stefana, przyjrzeć się stojącej na placu kolumnie, która z daleka może nie wygląda interesująco (patrz zdjęcie), ale gdy podejdziemy bliżej zobaczymy, że pokazuje 500 lat z historii miasta, a poszczególne elementy symbolizują najważniejsze wydarzenia. Dalej spacerem idziemy do gotyckiego kościoła św. Szczepana – wszyscy zmierzają tam, by zobaczyć witraże autorstwa Marca Chagalla. Z dużą ilością błękitu, przedstawiają przypowieści ze Starego Testamentu. Chagall stworzył ich aż dziewięć, pracował nad nimi w latach 1978-1985 aż do swojej śmierci, potem dzieło kontynuowali jego uczniowie, ale ich witraże już tak nie zachwycają 🙂
Warto też odwiedzić Muzeum Sztuki Drukarskiej im. Gutenberga, który właśnie z Moguncji pochodził. Muzeum robi wrażenie, można zobaczyć, jak wyglądało pierwsze drukowanie, odlewane litery, poprzeglądać dawne księgi, a nawet zobaczyć pierwszą biblię wydaną przez Gutenberga w XV wieku. Dzieciakom maszyny i drukowanie również powinno się spodobać. Bilet do Muzeum dla dorosłych – 5 euro, dla dzieci w wieku 8-18 lat – 2 euro.
Co ciekawe, w Moguncji ciężko się zgubić – wszystkie ulice idące równolegle do Renu mają niebieskie tabliczki, te zaś, które idą prostopadle mają czerwone. Do rzeki zatem zawsze dojdziemy. Ten system to pozostałość z końca XVIII wieku, kiedy w mieście stacjonowali żołnierze napoleońscy – dzięki kolorowym tablicom, zawsze wiedzieli jak dość do Renu.
A wieczorem po wycieczce najlepiej zasiąść w jednej z restauracyjek na Drosselgasse w Rüdesheim, pogryzając wiener schnitzla lub kaczkę, popijając rieslinga, najlepiej z piwnicy Georga Breuera. Dlaczego właśnie od niego? O tym opowiemy w kolejnym, ostatnim już niemieckim wpisie 🙂
Rüdesheim niezmiennie polecamy jako bazę do zwiedzania Nadrenii, a jeśli szukacie noclegu, sprawdźcie koniecznie Hotel Zum Grunen Kranz, w którym my nocowaliśmy. Bardzo przyjemne miejsce, na jednej z małych, uroczych uliczek, z własną restauracją, wypożyczalnią rowerów i sklepem z winami. A jeśli dodatkowo miejsce prowadzone jest przez polsko – niemiecką parę, można naprawdę poczuć się jak w domu! 🙂
* Nadrenię odwiedziliśmy na zaproszenie Rüdesheim Tourist AG oraz Niemieckiej Centrali Turystyki (DZT)
3 Comments
Ragus
Przepiękne zamki! To chyba jedna z wielu najlepszych atrakcji w Niemczech i Francji : )
Natalia
oj tak, to prawda:)