Spis treści
Żoliborz. Nie będę ukrywać, że to jedna z moich ulubionych dzielnic Warszawy. Moje dzieciństwo, moje liceum, znajomi. Wielki sentyment, wielka miłość. Również dlatego tak cieszy mnie Burakowska. Bo teraz codziennie tam jestem! Żoliborz to moje pierwsze kulinarne wspomnienia związane z jedzeniem na mieście. Wspomnienia na miarę kilkulatki i na miarę nastolatki. Najlepsze rurki z bitą śmietaną w małej cukierni przy pętli tramwajowej na Potockiej – to po nie chodziłyśmy z Mamą, gdy odbierała mnie ze szkolnej świetlicy. Do dziś pamiętam końcówki umaczane w wiórkach kokosowych! Ale bym zjadła taką rurkę z bitą śmietaną jak w dzieciństwie! Drugie wspomnienie? Chińczyk na PKSie! Jeśli w latach 2000-2003 dane Wam było spędzać czas na Żoliborzu lub w okolicach, musieliście to miejsce znać! Wiecznie zatłoczono budka niedaleko PKS Marymont. Ryż smażony z kurczakiem i kurczak w cieście – smaki mojego liceum! Dobra, dobra, powspominaliśmy, ale “chińczyka” i rurek dawno nie ma… co teraz je się na Żoliborzu? Po co warto tu przyjechać z innej dzielnicy? 🙂 Bo, że warto to jestem pewna! Przyjeżdżałam tu wielokrotnie, tracąc czas w korkach, bo w pewnych tematach Żoliborz po prostu rządzi! Gotowi? PS. Lista jak zwykle jest subiektywna i jak zawsze czekamy na Wasze podpowiedzi! Gdzie jeszcze warto? Co koniecznie trzeba? A co warto pominąć?
To nasza lista:
GDZIE ZJEŚĆ NA ŻOLIBORZU?
1) SAKANA BURAKOWSKA
Wiem, wiem, że już jestem trochę nudna z tą Sakaną, ale to uzależnienie, które powstrzymuje tylko troska o portfel. Sakana na Burakowskiej dobrze karmi od lat i to niewątpliwie jedna z najlepszych suszarni w mieście. Ale, ale…gdy już tam idziecie, zdecydowanie najlepiej polować na Szefa Kuchni, Mariusza Melcera. On robi cuda! Więcej o Sakanie pisałam TU.
2) NAAM THAI
Naam Thai to niezmiennie jedno z najlepszych tajskich w mieście. Chodziliśmy do Naam Thaia na Saskiej, ale potem przerzuciliśmy się na Burakowską – nawet, gdy musieliśmy celowo jechać na obiad przez pół miasta. Rewelacyjny pad thai, świetna zup z kaczki (to właśnie Naam Thai kilka lat temu karmił nią jako pierwszy), curry jak w Tajlandii, a poza stałym menu zwykle pojawia się również sezonowe, więc w karcie coś się dzieje i nudno nie jest. Jeden z naszych pewniaków! Więcej o Naam Thai – TU.
3) MIZU SUSHI
Żoliborz ma szczęście do dobrego sushi. Spacerkiem od Sakany dojdziecie do Mizu Sushi na Duchnickiej. Był czas, gdy z moją przyjaciółką byłyśmy tam minimum raz w tygodniu razem z Maksem i jej Tosią. Mizu nie miało konkurencji w kategorii “sushi przyjazne dzieciom” i chyba nadal nie ma? Drewniany domek, w którym mogą się bawić, stoliczek do rysowania, kuchnia i rewelacyjne podejście obsługi – tu dzieci czuły się naprawdę chcianymi gośćmi. Zostawiając na chwilę dzieci – to również jedno z miejsc w Warszawie, gdzie sushi jest naprawdę na najwyższym poziomie! O Mizu więcej pisałam TU.
4) ÓSMA KOLONIA
Ósma Kolonia pokazała mi, że kuchnia wege może być pyszna! Mi, osobie, które na hasło marchew, brokuł, kalafior czy kalarepa reaguje alergicznie jak kilkulatek. Wielokrotnie wpadałam do Ósmej Kolonii na lunche, które ZAWSZE, niezależnie, co podają, są rewelacyjne! Do tego stoliczki na zewnątrz i żoliborski spokój. Ostatnio zabrałam tam Mamę – lunch jak zawsze był świetny, podpłomyk z karty również. Muszę się tam chyba ponownie wybrać w tym tygodniu!
5) SECRET LIFE CAFE
Secret Life Cafe to siostra albo może lepiej brat Ósmej Kolonii. Co więcej, Secret Life było tu pierwsze. Na śniadanie, na kawę i na bardzo smaczne koktajle i smoothies! Zawsze, gdy patrzę na ich listę mam ochotę na wszystko. Śniadanie jadłam tam ostatnio daaaawno temu, ale jak patrzę na menu, chyba pora to zmienić – racuchy z jabłkiem, konfiturą z malin, solonym karmelem i orzechami brzmią bosko! Podobnie jak frittata z pomidorkami koktajlowymi, kozim serem i szparagami albo naleśniki orkiszowe z pieczonym burakiem, awokado i szpinakiem. Dobry pomysł to wizyta łączona – lunch w Ósmej Kolonii, a potem koktajl na deser w Secret Life. Dobrze się tam plotkuje z koleżanką, dobrze się pracuje. Mój baaardzo stary post o Secret Life – TU.
6) THAISTY STARY ŻOLIBORZ
Thaisty Stary Żoliborz to tutejsza odsłona Thaisty, które na pewno znacie z Placu Bankowego. Thaisty, podobnie jak Naam Thai, oferuje bardzo dobrą tajską kuchnię, ale ich pierwsza restauracja na Placu Bankowym zwykle jest bardzo zatłoczona, a i z jakością dań w tym pośpiechu i tłumie bywało różnie. Thaisty Stary Żoliborz przy Pl. Wilsona jest malutkie i pyszne! Warto jednak pamiętać, że menu ma ograniczone, nie tak szerokie jak na Bankowym. Na pewno jednak znajdziecie tam curry, pad thaia i kilka innych tajskich klasyków.
7) MAGHREB
Nasze małe wielkie odkrycie ostatnich tygodni! Maghreb to kuchnia marokańska ukryta w małym lokaliku na Burakowskiej. Trzeba odwagi, by się tam wybrać, bo trasa przy starych garażach nie zachęca i sprawia, że kilka razy zastanawiasz się czy jesteś na dobrej drodze. Na końcu jednak czeka nagroda – przyjemne miejsce, świetne pasty na czele z hummusem i babaganoush, a na danie główne przeróżne tadżiny podawane obowiązkowo z kaszą kuskus. Coś innego, bo kuchnia marokańskiej w Warszawie malutko. Więcej o Maghrebie przeczytacie TU.
8) KÓŁKO I KRZYŻYK oraz QLKA CAFE
“Gdzie zjeść” to może nie najlepsze hasło, bo Kółko i Krzyżyk oraz Qlka Cafe to przede wszystkim miejsca dla dzieciaków. Do Kółka i Krzyżyk można przyjść się pobawić, można przyjść na prowadzone warsztaty czy zajęcia. Do Qlki poszaleć w kulkach 🙂 Jedzenie? Jak to zwykle w tych dzieciowych knajpkach – naleśniki, tosty, soki, lemoniada, kawa dla mam. Za to relaks gwarantowany, bo dzieciaki zajmują się sobą 🙂 Zdjęcie – Facebook Kółko i Krzyżyk.
9) DOM
Przyznam od razu, że dawno nas tam nie było, ale znajomi donosili, że nadal warto! Wcześniej bywaliśmy w DOMie całkiem często, a nawet robiliśmy tam rodzinny obiad z okazji chrztu Maksa. Nadal pamiętam ich świetną focaccię i sernik na bazie koziego sera. Myślę, że zdecydowanie pora wrócić, zwłaszcza, że DOM ma ogród, idealny na taką pogodę.
10) LA IBERICA
O La Iberica też już wspominałam Wam wielokrotnie. Najlepsze hiszpańskie tapas, cudowne smażone kalmary, które mało kto w Warszawie potrafi odpowiednio przyrządzić, tortilla jak w Madrycie, gazpacho jak w Andaluzji. Po prawie 10 dniach w Hiszpanii stwierdziliśmy, że chyba nie odwiedziliśmy tam miejsca, które karmiłoby lepiej niż La Iberica! Więcej TU.
11) MIELŻYŃSKI
Żoliborski klasyk. Przez lata przyjeżdżaliśmy na Burakowską właśnie dla niego. Jeśli planujecie wino z przyjaciółmi, nie ma lepszego miejsca. Kulinarnie? Bywa różnie, ale klimat, atmosfera i wino nadrabia!
12) BEFSZTYK
Befsztyk to sklep z mięsem, który być może znacie już z Mokotowa. Mają świetne mięso, więc jeśli chodzi Wam po głowie stek, burger czy grill możecie ruszać śmiało! W niewielkim sklepiku znajdziecie też całą masę innych produktów na czele z domowymi pierogami Babci Jasi – w zeszła wakacje zajadaliśmy te z jagodami, teraz kusiły mnie z gęsią lub kaczką i na pewno wkrótce po nie wrócę. Co można zjeść na miejscu? Na razie kanapki – pastrami boskie, a tak duże, że spokojnie można je uznać za obiad. Wkrótce jednak podobno zmieniają pomysł i zamiast kanapek, będzie można po prostu zjeść.. MIĘSO 🙂 Z DESEO mamy tam obecnie 15 minut spacerem i 2 minuty samochodem – wrócimy!
13) TARG ŚNIADANIOWY
Nie sposób o nim nie wspomnieć, bo żoliborski Targ Śniadaniowy to po prostu klasyk! Zaglądamy tam od lat i na pewno zaglądalibyśmy częściej, gdybyśmy mieli bliżej. Dużo dobrego jedzenia, fajny klimat, a obok plac zabaw, więc tradycją niemal było dla nas spotkać się ze znajomymi, wyposażyć w przekąski i napoje i rozłożyć się z dzieciakami na placu zabaw. Mieliśmy zajrzeć wczoraj, ale nie dojechaliśmy… ale co się odwlecze, to nie uciecze! 🙂
14) PASADENA
O Pasadenie warto pamiętać, jeśli szukacie przyjemnego i smacznego miejsca, a zarazem przyjaznego dzieciom. Przyznam, że długo broniłam się przed wizytą tam, pomimo, że moja żoliborska przyjaciółka kilka razy poddawała ten pomysł. Nie wiem czemu… czy nazwa mnie nie zachęcała ? czy to, że to kolejna włoska restauracja, a z włoską kuchnią w Warszawie (i w Polsce) różnie bywa? A tu niespodzianka – smaczne jedzenie, miła obsługa i moje dzieci (OBOJE!) zajęte zabawą w kąciku! A ja mogłam pogadać z koleżankami! Takie chwile zawsze się dobrze wspomina!
LAST BUT NOT LEAST:
15) DESEO BURAKOWSKA
Nie mogłabym przecież nie wspomnieć!:) Żoliborz to teraz i nasze miejsce! Na lody, na ciastka, na mrożone herbaty i teraz już na wino! 🙂 Krzesełka dla dzieci są, zabawki są, jest gdzie pobiegać, przewijak będzie wkrótce;) a Goście mówią, że lokal jest mega przyjemny. Ale to już Wy musicie ocenić! 🙂
Dajcie znać, czy znacie te miejsca. Dajcie znać, co Wy na Żoliborzu najbardziej lubicie! Czego jeszcze nie znamy? O czym zapomnieliśmy?? 🙂 A może jest tu ktoś, kto pamięta “chińczyka” na PKSie??
21 Comments
Em K
Bardzo fajny wpis, Żoliborz często bywa pomijany w tego typu rozpiskach, w końcu to taka malutka dzielnica… No i właśnie – technicznie rzecz biorąc Burakowska to już nie Żoliborz, a Wola 😉
Z innych fajnych miejsc polecam Porananas na lunch – potrafią zabłysnąć, El Caribe – po ostatniej zmianie wystroju można się tam naprawdę poczuć jak na Karaibach.
Natalia
Byliśmy w El CAribe, ale już daaawno – może pora wrócić! 🙂 o Porananas też słyszałam – lunche czy śniadania też? 🙂
Em K
Nigdy nie zawitałam tam w porze śniadaniowej, więc nie mam pojęcia jak ze śniadaniami. Ale otwarte mają od 9, także na pewno czymś się można uraczyć i rano 🙂
Marcin
Bardzo ciekawe zestawienie restauracji, Większość znam i lubię. Problem autora polega na tym, iż prawie połowa z nich nie jest na Żoliborzu. 🙂 Myślę, że te wszystkie knajpki z Burakowskiej bardzo by chciały być na Żoliborzu, ale cóż są na Woli. A to różnica. Sugeruję, aby autor przyznał się do błędu z topografii miasta i zrobił listę restauracji z Żoliborza. 🙂
Natalia
Autor już się przyznał do błędu na FCB 😉 i poprawi się 😉 i nazwę zmieni na zjeść Żoliborz i okolice 🙂
Maja
Dla mnie na liście brakuje Jaskółki. Jest to miejsce, które moim zdaniem przebija Ósmą kolonie i Secret Life Cafe. Codziennie serwują inne lunche wegetariańskie i wersje wege również. Osobiście nie jestem wegetarianką, ale pomysłowości Jaskółki ich inspiracje i bogactwo smaków sprawia, że totalnie zapominam o chęci zjedzenia mięsa. Ponadto mają pyszne śniadania i desery. Polecam!
Natalia
Masz rację 🙂 i powiem Ci, że byłam tam już po napisaniu posta – co prawda tylko na śniadaniu, ale było pysznie! 🙂 i zdjęcia ze śniadania czekają – muszę je tu dorzucić i w takim razie skoczyć też na lunch 🙂 a lunche tylko wege, tak? 🙂
Maja
Lunche standardowo mają wegetariańskie, ale zawsze można poprosić o wersje dla wegan. Zapomniałam dodać, że po godzinie 19 serwują również kolację codziennie inną. Ja zawsze sprawdzam na ich stronie na Facebooku co mają dobrego danego dnia i jeszcze się nie rozczarowałam 🙂
Natalia
Namówiłaś mnie – muszę się kiedyś wybrać również na lunch 🙂
Natalia
Byłam dzisiaj 🙂 co prawda nie lunch, ale z karty, ale smacznie 🙂 chociaż chyba Ósma zostaje moim nr 1 lunchowo 🙂 może jeszcze w Jaskółce spróbuję zestaw lunchowy 🙂
Joanna
Jak dla mnie brakuje też Kotłowni 🙂 świetna włoska kuchnia, rewelacyjna obsługa. Mieliście może okazję tam być?
Natalia
No właśnie nie! zdecydowanie muszę nadrobić! 🙂 coś konkretnie polecasz? 🙂
Joanna
Krewetki w różnych odsłonach 🙂 Mają też zwykle sezonowe menu na wkładce poza standardową kartą, najczęściej próbowałam potraw stamtąd 🙂 Miejsce jest naprawdę super!
Paweł
Mi najlpiej smakuje w Kotłowni, i jedzenie i atmosfera.
Natalia
Muszę tam wreszcie dotrzeć!!!:)
Meggi
Ja pamiętam chińczyka przy PKSie. Dla mnie numer 1 to również Kotłownia. Bardzo dobre jedzenie w Pasadenie. Uwielbiam Fawory na kawę.
Kocham Żoliborz , wspomnienia z dzieciństwa to właśnie Żoliborz i Śródmieście , okolice placu Zbawiciela, MDM, Polna, Poznańska.
Ale ja rurki z bitą śmietaną jadłam z Zielonej budki na placu Unii Lubelskiej. Pozdrawiam
Natalia
No właśnie muszę wreszcie do tej Kotłowni dotrzeć, ale ostatnio rzadziej bywamy na Żoli.. Ah, chińczyk na PKSie – masa wspomnień od razu!!!:)
Janek
No, Wola chyba zjada Żoliborz :), brak restauracji z centrum Żoliborza z ulicy Suzina, czyli Kotłowni czy Via Suzina, a pisanie o knajpach na Burakowskiej …
Natalia
Post generalnie wymaga update, bo już ma ponad 3 lata 😉 knajpy z Burakowskiej to raczej dlatego, ze sporo osob z Zoli traktuje je jako restauracje w okolicy, ale faktycznie nazwa posta powinna być inna 🙂 Ten komentarz w sumie inspiruje, by zrobić nowy żoliborski spis 🙂 Pozdrowienia:)
Anna
Zdecydowanie brakuje tu Kotłowni, serce Żoliborza.
Ewa
Hmmm, to ciekawa opinia : “sporo osób z Zoli traktuje je (restauracje z Woli), jako restauracje w okolicy”. Bez urazy, ale chyba tylko osób z Żoliborza przemysłowego, co zrozumiałe, bo mają tam blisko. Nieumieszczenie w tym zestawieniu knajp z Suzina, które tu działają i fantastycznie karmią od kilkunastu lat, to jednak (niezrozumiała dla wielu osób z Żoli 🙂 skucha.