Spis treści
Wielka Brytania. Ale, że tak na wakacje? Na urlop? Na weekend? Nie kojarzy się, prawda? Zdecydowanie częściej kuszą nas Włochy, gorące południe i cudowna Toskania ze swoim winem, pizzą i makaronami albo Andaluzją z rozbrzmiewającym flamenco.. albo pachnąca lawendą Prowansja. Mało znam takich, co turystycznie do Wielkiej Brytanii jeżdżą. Zawsze jest coś innego, zawsze coś bardziej pociągającego. Przynajmniej tak im się wydaje. A jeśli mają gdzieś jechać jesienią to lądują na Bałkanach, w Toskanii lub na Wyspach Kanaryjskich, gdzie ciepły wiatr sprawia, że przez cały rok jest lato. A Wielka Brytania? Tam się do pracy jeździ albo z pracy, a nie na relaks. I wiecie co? Nic bardziej mylnego!
W Wielkiej Brytanii bardzo łatwo się zakochać, musicie tylko dać jej szansę, by pokazała to, co ma najlepsze. Nasze zauroczenie rosło stopniowo.. Irlandia, niesamowite Halloween w Dublinie (wybierzcie się kiedyś!), najlepsze ryby i owoce morza w Howth. Potem malownicze kamienne domy i świetna kuchnia w Cotswolds w Anglii aż wreszcie zeszłoroczne odkrycie – dzikie bezdroża północnej Szkocji, miasteczka, w których diabeł mówi “dobranoc” i bajeczna Isle of Skye. Czy może być coś piękniejszego lub choć równie pięknego? Chyba może.. WALIA! Idealne miejsce na jesienny wypad.
DLACZEGO WALIA?
Walia kusiła nas od roku, gdy w październiku 2014 wróciliśmy absolutnie zauroczeni Szkocją, a zwłaszcza północnymi bezdrożami, które niewątpliwie należą do najbardziej dzikich terenów Europy. Już wtedy wiedzieliśmy, że musimy zobaczyć czy równie magicznie jest w Walii?? Czy jesień tam tak samo zachwyca i zapiera dech w piersiach widokami? Czy warto?
Wy macie ułatwione zadanie – nie musicie nic sprawdzać, zrobiliśmy to za Was! WARTO! 🙂 Warto zwłaszcza jesienią, gdy Walia mieni się tysiącem kolorów i nie możesz oderwać wzroku od drzew, liści, pomarańczowych wzgórz i zielonych lasów. Warto, jeśli lubicie zwiedzać i poznawać nowe miejsca bez tłumu turystów, kolejek i straganów z pamiątkami. Tutaj znajdziecie przyrodę w czystej postaci, urokliwe małe miasteczka, w których o 21.00 tylko hula wiatr, a rano rybacy wypływają po świeże ryby. Miejsc, które nas zauroczyły jest wiele, a myślę, że będzie ich jeszcze więcej, bo zostajemy tu do soboty. Na pewno jeszcze o nich napiszemy 🙂
A tymczasem zajrzyjcie na szeroką, piaszczystą plażę w Tenby, spacerujcie wzdłuż klifów w najmniejszym miasteczku Wielkiej Brytanii, wybierzcie się nad jezioro Lynn y Fan Fah albo wyruszcie na przejażdżkę po Elan Valley, by zobaczyć, że Walia zachwyca! Urzeka nie tylko kolorami, ale też ciszą, spokojem, melancholią. To takie miejsce, gdzie ucieka się przed światem…gdzie za dnia jesteś sam na sam ze swoimi myślami, spacerując po bezdrożach, a wieczorem przechadzasz się pustymi uliczkami małych miasteczek, by wreszcie znaleźć przytulny bar lub restaurację i schować się przed chłodnym wiatrem, a od środka rozgrzać się jedząc sticky toffee pudding. To miejsce idealne tuż przed Halloween – tu naprawdę masz wrażenie, że w jakimś tajemniczym zamku zaraz spotkasz ducha lub dwa.
Czy druga połowa października to nadal dobra pora na zwiedzanie? Czy nie będzie za zimno? Czy nie będzie padać? Czy nie wrócimy z katarem do pasa i dręczącym przeziębieniem? Mam nadzieję, że nie. Nie powiem Wam, że w październiku jest upalnie, bo przecież znacie się na geografii 🙂 Jakieś 10-15 stopni w dzień. Czasem słońce, czasem deszcz. Dla mnie to pogoda na ciepłą kurtkę, szalik i czapkę, ale nadal taka, która pozwala na spacery i zwiedzanie. Dla Brytyjczyków to prawie lato… w sobotę widzieliśmy dziewczynkę na plaży w sukience, z gołymi nogami i z lodem w ręku! Łukasz dostosowuje się do lokalnych zwyczajów i nawet, gdy temperatura spada do 8 stopni, On nadal jest w krótkich spodenkach. Wariat!
JAK DOTRZEĆ DO WALII?
Sposobów jest kilka i niekoniecznie ten, z którego my skorzystaliśmy, jest najlepszy. My polecieliśmy z Warszawy do Londynu – Wizzair, krótki lot z lotniska Chopina w Warszawie, a na lotnisku London- Luton czekał na nas nasz wynajęty samochód. To jeden sposób. Do Londynu zawsze znajdziecie tanie loty, niemal każdego dnia, chyba z większości lotnisk w Polsce. To dobry pomysł, aczkolwiek trasa do Walii z Londynu jest dość długa.
Zdecydowanie bliżej jest do Walii np. z Bristolu. Tam możecie dolecieć bezpośrednim lotem Ryanair np. z lotniska w Modlinie. Można również poszukać lotów z innych polskich miast do stolicy Walii, czyli Cardiff – podobno kiedyś były bezpośrednie loty do Cardiff z Krakowa.
Wynajęcie samochodu jest niezbędne, by dojechać we wszystkie piękne miejsca, więc zdecydowanie do zwiedzania Walii polecamy. My często i tym razem również korzystamy z Europcar.
CO ROBIĆ i GDZIE MIESZKAĆ W WALII?
Walia to różnorodność i choć mamy przed sobą jeszcze kilka dni, już teraz wiem, że mamy za mało czasu, by zobaczyć, poczuć, obejrzeć wszystko, co byśmy chcieli. Mając samochód, warto zajechać do każdego zamku, doliny, na każdą plażę i do każdego portowego miasteczka, na które tylko najdzie Was ochota. Warto podzielić wyprawę na kilka walijskich regionów takich jak South Wales, Mid Wales czy North Wales.
Nie można pominąć imponującej katedry w St. David’s, ruin zamków chociażby w Carew czy pięknych krajobrazów w którymś z trzech parków narodowych: Breacon Beacons, Snowdonia czy Pembrokeshire. Zachwycają plaże, na których nie ma żywego ducha, bezdroża, które sprawiają, że wspominasz książki takie jak „Wichrowe Wzgórza”. Więcej o tym, co zobaczyć, napiszemy już wkrótce!:)
Październikowa Walia przyciąga również dzieciaki, bo przygotowania do Halloween idą pełną parą! Wszędzie można znaleźć Halloweenowe gadżety – czapki czarownicy, sztuczne szczęki, pierścionki-dynie i pierścionki-czaszki oraz całą masą przerażających słodyczy. Nasz Maks jest w raju!
Jeśli chodzi o nocleg, z uwagi na odległości na kilkudniowy pobyt warto najpierw zaplanować trasę, a potem wybrać 2-4 hotele i z nich zrobić bazę wypadową. My zaczęliśmy od Saundersfoot i hotelu St. Brides – stamtąd blisko chociażby do Tenby. Potem był Metropole w Llandrindod Wells i zwiedzanie okolic Breacon Beacons i Elan Valley. Spaliśmy też w Monachty w położonym na wybrzeżu, urokliwym Aberaeron.
CO JEŚĆ W WALII?
Walia, podobnie jak Szkocja czy Irlandia, to dobry kierunek, jeśli kochacie ryby i owoce morza. W wielu miejscach w Walii je się je od rana do wieczora, a to najlepsze, co może spotkać takiego rybnego wariata jak Łukasz. Na śniadanie najlepiej jajecznica z plastrem wędzonego łososia albo wędzony „haddock” z jajkiem w koszulce. Dziś zaczęliśmy dzień od wędzonych śledzi na tostach. Na obiad, jeśli mamy ochotę na coś bardziej wykwintnego będą i przegrzebki, i przeróżne ryby, i ostrygi. Jeśli chcemy na szybko, zawsze jest fish&chips z frytkami polewanymi sosem tatarskim lub skropionymi octem.
Na szczęście dla tych, co ryb nie lubią, można znaleźć też sporo mięsnych propozycji – i steki, i jagnięcinę czy baraninę, i burgery. Z jednej strony znajdziecie bardziej proste smaki takie jak beef pie with mashed potatoes (zapiekana w cieście wołowina z ziemniakami), z drugiej bardziej wykwintne propozycje. Obowiązkowym dodatkiem do wszystkiego w Walii (i chyba w całej Wielkiej Brytanii?) jest zielony groszek! Nawet, gdy zamówiliśmy dla Maksa pizzę z dziecięcego menu, obok przyszedł .. groszek!:)
Dla nas Walia to też kolejne miejsce, w którym testujemy kartę wielowalutową Banku Pekao S.A., o której pisałam Wam TU. Płacimy nią za hotele, płacimy w restauracjach, na stacji benzynowej, gdy tankujemy samochód, ale także wtedy, gdy kupujemy coś niewielkiego – przekąski, napoje, coś dla Maksa. Korzystamy z karty również wtedy, gdy wypłacamy z bankomatu, a gotówkę musimy mieć chociażby po to, by kupić bilety na jeden z walijskich zamków albo by wyposażyć Maksa w kolejne Halloweenowe gadżety, za które dałby się pokroić! 🙂 Wszystkie transakcje rozliczane są w funtach, więc nie tracimy na przewalutowaniach i prowizjach przy płatnościach. Tak samo jak robiliśmy w Positano, płacąc w euro czy robimy, płacąc w Polsce w złotówkach. I cały czas korzystamy z jednej karty 🙂
Przed nami kolejne 3 dni w Walii. Tym razem zmierzamy na północ i mam wrażenie, że znajdziemy tam jeszcze więcej zachwycających miejsc! 🙂 Już teraz polecamy baaaardzo!:)
*post powstał we współpracy z Bankiem Pekao S.A.
15 Comments
Dominik z Rodzinne porachunki
Zdjęcia bajkowe. Nigdy nie myślałem o Walii jako o miejscu kilkudniowego wypadu. Dzięki Wam doszedł mi kolejny cel do mojej listy krain wartych odwiedzenia 🙂
Natalia
Cieszymy się bardzo!! :)My właśnie ostatnio lubimy odkrywać miejsca, o których wcale nie myśleliśmy i niewielu myśli 🙂 Mają swój urok i świetnie spędza się czas bez tłumów 🙂 Pod tym względem i Walia, i Szkocja są super:)
Pan Przewodnik
Co prawda nie byłem w Walii, ale ze swojej strony polecam jej siostrzany kraj – Irlandię, o której pisałem u siebie http://panprzewodnik.pl/category/za-granica/irlandia/ 😉 Myślę że warto ją chociaż dodać do listy miejsc wartych odwiedzenia 🙂
Natalia
Byliśmy w Irlandii 🙂 też uwielbiamy 🙂 na razie na liście Dublin, Howth, okolice, Wicklow i Glendalough, festiwal ostryg w Galway:) ale myślę, że wrócimy po więcej 🙂
Pan Przewodnik
W takim razie koniecznie jeszcze Irlandię Północną 🙂 Jako zdecydowanie surowszą odmianę sielankowego Południa 🙂
Natalia
Myślę, że to świetny pomysł na kolejną jesień 🙂 Zobaczymy czy uda nam się tam dotrzeć 🙂
Sivane z Lublina
O, dzieki za podanie numeru karty kredytowej. Zaraz sobie zamowie hotel w Walii.
Natalia
good luck 😉
Sławek
Jak północna Walia to Trevor Marina / Llangollen. Polecam przejazd przez tzw Horseshoe Pass (droga na Wrexham. Od jeziora Bala w górę; po drodze można zobaczyć bizony i chyba zjeśc burgera z takowego)
Polecić mogę także South Stack (chyba najbardziej na północ wysunięta część Walii na wyspie Anglesey, super latarnia morska i przy dobrej pogodzie widać Irlandię)
Jest jeszcze miejscowość Bethesda i niedaleko niej znajduje się najszybsza i chyba najdłuższa tyrolka w Europie; 80 mil na godzine zjeżdżając na “supermena”).
Pozdrawiam!
Natalia
Hey Sławek!! szkoda, żeś tego tydzień wcześniej nie napisał!!!;) niestety już w zeszłą sobotę wróciliśmy z Walii, ale kto wie, może się jeszcze kiedyś wybierzemy!!:) Byliśmy na Anglesey, ale nie objechaliśmy całej, bo pogoda zrobiła się zła właśnie ostatniego dnia, gdy to planowaliśmy ://
No i żal burgera z bizona – Łukasz by na pewno spróbował!!!:)
nieśmigielska.com
taki objazd po walii chodzi mi po głowie, odkąd wrócilismy ze szkocji. też koniecznie jesienią. najlepiej przyszłą. do zakładek! 😉
Natalia
U nas dokładnie tak było 🙂 jesień 2014 Szkocja, jesień 2015 Walia 🙂 więc polecam bardzo 🙂 Jakbyście się wybierali to i to się może przydać – https://www.tasteaway.pl/2015/11/24/wielka-brytania-20-rzeczy-ktore-musisz-zrobic-w-walii/ 🙂
Aczkolwiek wiem, że i poza naszą trasą jest sporo do zobaczenia, ale jak na 8 dni całkiem sporo fajnych miejsc było:)
nieśmigielska.com
ja pamiętam Wasze szkockie wpisy i to one + jeszcze jedna prezentacja nas przekonały zeby kupić bilety 🙂
Natalia
Umknęło mi to w zeszłym tygodniu!! ale mega mega się cieszę, że nasze wpisy zachęciły do Szkocji!!! 🙂