Spis treści
Gdy wyjeżdżałam jeszcze z moją mamą na wyjazdy zorganizowane, zawsze mówiła, że na urlopie nie chce liczyć pieniędzy. Pomimo, że na co dzień należy do bardzo oszczędnych osób, zawsze była zdania, że jeśli na co dzień sporo pracujesz i zarabiasz, na wakacjach nie liczysz każdej złotówki czy eurocenta, tylko kupujesz to, na co masz ochotę. My również się tego trzymamy. Dzięki temu możemy w pełni korzystać z tego, co daje nam Tajlandia, Meksyk, Francja czy Włochy. Zwiedzamy, śpimy w fajnych miejscach, jemy miejscowe jedzenie. By jednak na wakacjach wydawać bez stresów, trzeba nie tylko mieć pieniądze na koncie, ale również dobrze planować wydatki. Dzięki temu nie tracimy pieniędzy, nie wydajemy bez sensu. Przydaje się dobra organizacja i świadomość, o czym warto pomyśleć na początku.
Żeby optymalnie zaplanować wydatki w podróży, zwróćcie koniecznie uwagę na następujące kwestie:
1) LOTY
Loty są kluczowe. To właśnie od nich powinniśmy zaczynać, by na 1-2 miesiące przed wyjazdem nie przeżyć szoku: wymarzyliśmy sobie podróż do Peru, a nagle bilet w obie strony w wybranym przez nas okresie kosztuje 10 000 zł!! Nie chcemy tyle zapłacić i cały plan podróży pada, a przecież już widzieliśmy się, jak spacerujemy po ruinach Machu Picchu i zajadamy ceviche.
Trzeba się zabrać do tego inaczej: rozważając określony kierunek, sprawdź najpierw, ile mogą kosztować bilety. Na ile powinieneś się przygotować? Jeśli koszty wydają Ci się wysokie, obserwuj promocje lotnicze, sprawdzaj strony agregujące informacje od różnych przewoźników. Jednocześnie zastanów się czy nie lepiej tym razem wybrać innego kierunku? Jeśli loty do Bangkoku kosztują 2 000 zł za osobę, a do Gwatemali 5000 zł za osobę, może warto odłożyć Amerykę Środkową na później, zwłaszcza, jeśli podróżujesz 4-osobową rodziną?
Przyznam, że nam się zdarzało tak robić. 6000-7000 PLN na bilety dla całej rodziny to zdecydowanie mniej niż 15-16 000 PLN. Wolimy wybrać inny, równie fascynujący kierunek, a „zaoszczędzone” pieniądze przeznaczyć na pobyt.
Pamiętajcie też, by zawsze sprawdzać dokładnie cenę razem z opłatami lotniskowymi i bagażem, a nie sugerować się ceną, która przypadkiem wyskoczyła na stronie.
2) WIZA
Zdarzyło Wam się kiedyś cieszyć, że upolowaliście tanie bilety, a potem dowiedzieć się, że wiza kosztuje drugie tyle? My mieliśmy tak chociażby, gdy lecieliśmy do Moskwy. Promocja LOT – bilety są. W planie 3-4 dni w rosyjskiej stolicy. Krótki wypad. I nagle: „zaraz, do Rosji trzeba mieć wizę!!!” A wiza turystyczna, jednorazowa, na 14 dni kosztuje jakieś 350-400 zł za osobę! Jeśli jedziemy we troje to 1200 zł. Całkiem spora różnica, jeśli planowaliśmy „tylko” wyskoczyć na weekend. Wiza do Rosji to chyba jedna z najdroższych (nie licząc USA), ale tak czy inaczej, warto wziąć ten wydatek pod uwagę już przy kupowaniu biletów.
3) SZCZEPIENIA I PROFILAKTYKA ZDROWOTNA
Istotny wydatek, zwłaszcza, jeśli podróżujecie do krajów Azji, Ameryki Południowej czy Afryki. Gdy jechaliśmy do Indii, ślady po szczepionkach mieliśmy na obu rękach i obu nogach, a portfele chudsze o jakieś 800 zł na osobę! W innych przypadkach jest raczej mniej ekstremalnie, ale i tak warto wcześniej odpowiedzieć sobie na pytanie: czy potrzebujemy szczepionek lub np. profilaktyki antymalarycznej oraz ile to kosztuje?
4) WYNAJEM SAMOCHODU
Zakładacie, że będziecie zwiedzać kraj, podróżując wynajętym samochodem? Super, świetny pomysł! Pamiętajcie jednak, by sprawdzić przed wylotem czy rzeczywiście w danym kraju da się wypożyczyć samochód w rozsądnej cenie i samodzielnie się nim poruszać – np. w Kambodży można wypożyczyć jedynie samochód z kierowcą i na pewno nie jest tanio. Czasem nawet, jeśli wynajem jest możliwy, cena może okazać się kompletnie absurdalna. Wypożyczając auto w Meksyku, na Jukatanie, w szczycie sezonu, gdy przyjeżdżają tu tłumy Amerykanów, cena może naprawdę zaskoczyć.
Warto też pamiętać, że wypożyczalnie często chcą zablokować określoną kwotę na karcie, która potrafi wynieść nawet 5000 zł przy 2 tygodniowym urlopie. Jeśli właśnie tyle przeznaczyliśmy na podróż, możemy się mocno rozczarować.
5) BLOKOWANIE PIENIĘDZY PRZEZ HOTELE
Podobne zagrywki stosują hotele, zwłaszcza te bardziej luksusowe. Blokują na karcie kredytowej określoną kwotę i czasem zdejmują blokadę dopiero 2-3 dni po Twoim wyjeździe z hotelu. Nas spotkało to chociażby w Singapurze, gdzie mieszkaliśmy w dość luksusowym hotelu. Stamtąd ruszyliśmy dalej, do Indonezji, gdzie potrzebowaliśmy pieniędzy na hotel, życie, wynajem samochodu, a 5000 zł na koncie cały czas blokował singapurski hotel. Warto to wziąć pod uwagę, zwłaszcza, gdy macie budżet zaplanowany „na styk”.
6) UBEZPIECZENIE
Często słyszymy, że ubezpieczenia nie warto kupować. My ZAWSZE mamy ubezpieczenie. Wiele sytuacji pokazuje, że czasem wypadek czy choroba mogą nas spotkać w najmniej oczekiwanym momencie. Ubezpieczenie daje poczucie spokoju i bezpieczeństwa, szczególnie wtedy, gdy podróżujemy z małym dzieckiem. Testowaliśmy je nie raz, chociażby w Meksyku czy w Istambule. Koszt zwykle zależy od kraju i regionu, dlatego warto sprawdzić wcześniej, ile na ubezpieczenie powinniśmy przeznaczyć. Możemy –również skorzystać z ubezpieczeń, które często są dodawane do karty debetowej czy kredytowej.
7) PŁATNOŚCI NA MIEJSCU
Pisaliśmy Wam wcześniej, że w podróży zwykle płacimy kartą. W naszej najbliższej podróży (w sobotę ruszamy do Włoch! Jeeeee!) też będziemy tak płacić, ale tym razem przygotowaliśmy się nieco inaczej. Mam nadzieję, że LEPIEJ! 🙂 Na wyjeździe do Włoch będziemy testować kartę wielowalutową Banku Pekao S.A.!
Słyszeliście może o niej?? Mając taką kartę ze sobą, możemy płacić w różnych walutach – w złotówkach, w euro, w funtach, dolarach czy we frankach szwajcarskich,. Co za tym idzie: nie tracimy NIC na przewalutowaniach i prowizjach, jeśli płacimy nią na miejscu w restauracji, sklepie czy hotelu.
Karta automatycznie rozpoznaje, w którym kraju jesteśmy i pobiera pieniądze w odpowiedniej walucie, z odpowiedniego konta walutowego, a my nie musimy się zastanawiać, co powiedzieć, jeśli sprzedawca zapyta: „w lokalnej walucie czy w polskich złotych?”. Wiecie, że ja jeszcze niedawno, w Barcelonie, robiłam źle? Jak dziś pamiętam, że płacąc w ZARA (przeceny!!!:)), mówiłam, że w polskiej walucie! Całkiem bez sensu! Teraz transakcja rozliczy się w lokalnej walucie i z mojego konta zniknie dokładnie 15 euro za nowy sweterek czy sukienkę, bez przeliczania, bez prowizji.
Z jednej strony zatem karta pomaga oszczędzać w podróży (sprawdzimy to wspólnie!), z drugiej strony jest po prostu wygodna: płacimy nią i w Polsce, w złotówkach, i zagranicą, możemy płacić nią w Internecie (np. rezerwując hotel czy kupując bilety lotnicze). Dodatkowo do końca września na całym świecie wypłacamy z bankomatów bez prowizji! A bezterminowo bezpłatne są wypłaty z bankomatów UniCredit, których w Europie nie brakuje – znajdziecie je we Włoszech, na Chorwacji, w Niemczech, w Czechach, a nawet w Turcji.
Powiecie: no tak, ale ja nie mam takiej karty! My też nie mieliśmy jeszcze tydzień temu 🙂 Poszliśmy do placówki Pekao, otworzyliśmy konto, a karta po 4 dniach była już u nas. Ważne, by od razu otworzyć rachunki, które są Ci potrzebne. Nam na pewno wkrótce przydadzą się euro i funty, ale na wszelki wypadek otworzyliśmy wszystkie (bo za darmo – a co!:)), bo a nuż i do Stanów nas los rzuci?? 🙂
By korzystać z karty na wyjeździe, trzeba ją aktywować, najlepiej jeszcze w Polsce, przelać na rachunek pożądaną kwotę w PLN, a następnie poprzez Pekao24 wymienić ją na odpowiednią walutę. My kilkoma kliknięciami zamieniliśmy złotówki na euro. Wszystko online, bez biegania po kantorach, w oparciu o całkiem niezły kurs.
Dla takich osób jak my to rozwiązanie idealne! W zeszłym roku byliśmy i w Szkocji (funty!), i na nartach w Laax (franki!) i w Paryżu czy Barcelonie (euro!). Od soboty testujemy kartę w podróży – będzie zatem duuuużo włoskich krajobrazów, pysznego jedzenia, ale też konkretów!:)
PS. Karta ma też dodatkową zaletę, zwalnia Was przy planowaniu wydatków z punktu 6) – w ramach karty macie już ubezpieczenie od wypadku czy choroby 🙂
*post powstał we współpracy z Bank Pekao S.A.
5 Comments
WTF is wrong with you world?!
W sumie nawet dobrze, że ta reklama była taka bezczelna bo gdybym ogarnął dopiero po jakimś czasie, a nie od razu że to reklama to zamiast przewrócić oczami wk*rwiłbym się.