Spis treści
Włoska kuchnia to niewątpliwie moja miłość! Makarony, pizzę, włoskie wędliny, sery… przystawki, desery mogę jeść zawsze i o każdej porze.. Jeszcze nigdy podczas pobytu we Włoszech nie znudziłam się miejscowymi potrawami, chociaż prawda – najdłużej byłam tam 3 tygodnie. Chętnie pojadę kiedyś i na 3 miesiące i się przekonam, czy nadal uważam ją za ulubioną kuchnię świata, a zarazem tę jedyną, którą bym wybrała, gdybym miała zdecydować się tylko na jedną. Wybacz schabowy, wybaczcie pierogi! 🙂 Wybaczcie hiszpańskie tapasy! Włoską kuchnię uwielbia również Łukasz i oczywiście Maks – w końcu które dziecko nie lubi “kluseczków” i pizzy? 🙂
Tym razem mieliśmy szansę posmakować kuchni włoskiej w nieco innym wydaniu. Południowy Tyrol, tak jak już pisałam, to miejsce dość specyficzne i również w kuchni wyczuwalne jest połączenie wpływów włoskich i alpejskich. Są makarony, jest pizza, ale są też np. canederli, czyli knedle! Nie będę ukrywać – tego się nie spodziewaliśmy!
Zapraszamy na mały przewodnik kulinarny po Południowym Tyrolu! Smacznego! 🙂
1) SPECK
Speck z Południowego Tyrolu trzeba spróbować koniecznie nie tylko dlatego, że został wyróżniony znakiem jakości UE, ale też idealnie oddaje charakter regionu – łączy w sobie wpływy alpejskie i włoskie już na etapie produkcji: wędzenie, a następnie dojrzewanie na wolnym powietrzu. Pierwsze specki jedzono tam już w XII wieku!
Dziś to smaczna przystawka, która idealnie smakuje z korniszonami i chrupiącym pieczywem, a również dodatek do makaronów czy chociażby knedli.
2) SCHLUTZKRAPFEN
Można powiedzieć, że naszą wizytę w Południowym Tyrolu zaczęliśmy właśnie od schlutzkrapfen w naszym hotelu w uroczym San Candido/Innichen. Schlutzkrapfen to rodzaj ravioli, z ricottą i szpinakiem wewnątrz oraz duuuużą ilością miejscowego, intensywnego sera na wierzchu. Są typowe właśnie dla doliny Alta Pustería, w której leży San Candido. I jak mówi Wikipedia, są całkiem podobne do naszych pierogów!:) Z wyglądu może tak, ale ten mocno serowy smak jest nie do podrobienia! Pycha!
3) TRI DI CANEDERLI
Knedle w Południowym Tyrolu to ewidentnie naleciałość alpejska, bo w innych miejscach we Włoszech raczej ich nie uświadczymy.. Mi knedle kojarzą się przede wszystkim z Czechami i knedlikami jedzonymi np. z gulaszem (uwielbiam!) albo z Austrią, gdzie na stoku pałaszowałam wielki germknödel wypełniony dżemem śliwkowym, polany waniliowym sosem oraz posypany makiem i cynamonem. Do dziś za nim tęsknię, a od ostatniego spotkania minęło prawie 5 lat! Mam nadzieję, że kiedyś nadrobię! 🙂
Jakie są knedle w Alta Pustería? Najpopularniejsza jest tzw. święta trójca – tri di canederli, czyli knedle ze speckiem (a jakże!), ze szpinakiem i z serem. Knedle to potrawa dość ekonomiczna, bo powstają ze starego, białego pieczywa, pokruszonego, wymieszanego z dodatkami, przyprawami, jajkiem i bułką tartą. Kuleczki analogicznie do pierogów potem się gotują i mogą być podawane na różne sposoby. Najczęściej można je zamówić w rosole lub podsmażone na maśle i obficie posypane parmezanem! Ta wersja niewątpliwie bardziej przypadła nam do gustu… Tak bardzo, że nie zdążyliśmy zrobić odpowiedniego zdjęcia 😉
4) GNOCCHI, TAGLIATELLE ….
Nie ma pobytu we Włoszech bez gnocchów, spaghetti, penne czy tagliatelle. W licznych chatach, które znajdziemy na stokach narciarskich czeka na nas zwykle kilka opcji do wyboru – od najbardziej typowego ragú (w Polsce zwykle nazywanego bolognese) czy aglio olio aż po całkiem ciekawe kompozycje jak ravioli z serem i papryką na carpaccio z kaczki. Porcje są ogromne, a dania zwłaszcza z mięsem czy z grzybami bardzo sycące. Idealne dla zmęczonych narciarzy, którzy od 7.30 do 12.30 nic nie jedli! Po takim obiedzie jest siła i energia, by ruszyć dalej!
Mnie chyba najbardziej zachwyciły gnocchi z masłem i wędzoną ricottą – niby tak proste połączenie, a pyszne! Bardzo smakowało również tagliatelle ze speckiem i kozim serem. Bajka!
5) VENEZIANO
Posiłek trzeba oczywiście również popić. Na pewno spróbujcie miejscowych win, ale podczas narciarskiej przerwy, na słoneczku najlepiej wybrać Veneziano, znane też jako Aperol Spritz. Delikatny aperitif, orzeźwiający jak oranżada, na bazie prosecco, wody gazowanej i likieru pomarańczowego Aperol.
Co poza tym warto zjeść, będąc w Południowym Tyrolu?
– spróbuj dżemów ALPE PRAGAS.
Niby dżem to dżem, ale jednak wizyta w fabryce i sklepie Alpe Pragas to coś znacznie ciekawszego niż mogliśmy się spodziewać. Położona w górach wytwórnia, w pięknym stylu, a do tego sklep, gdzie możemy spróbować nie tylko dość oczywistych smaków jak malina, jagoda czy czerwona porzeczka, ale również brzoskwini z trawą cytrynową (pycha!), moreli z imbirem i miętą (faworyt Łukasza) czy dżemu o smaku apfelstrudel (w skrócie tutejszej szarlotki). Oprócz dżemów znajdziemy również wytrawne chutneye, chociażby na bazie jabłek i cebuli, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Pomimo tych wszystkich możliwości, ja zakochałam się w malinie – gdy ją jesz masz wrażenie, że to niemal mus ze świeżych malin, nie zamknięty w słoiku dżem.
– odwiedź restaurację Tilia i spróbuj dań szefa kuchni Chrisa Oberhammera
Tilia to miejsce wyjątkowe. Kameralną restaurację w niewielkim oszklonym budynku w miasteczku Dobbiaco warto odwiedzić, jeśli mamy ochotę na doznania kulinarne na wyższym poziomie wtajemniczenia. Tilia może się pochwalić gwiazdką Michelin, a w karcie znajdziemy ciekawe pozycje jak chociażby krem z buraków z krewetkami (pycha!) czy delikatny, rozpływający się w ustach stek z woła z ziemniakami gratin.
Jakich deserów spróbować w Południowym Tyrolu ?
Tu również mamy pełen miks, bo czeka na nas zarówno tiramisu, jak i apfelstrudel z sosem waniliowym. Dla każdego coś miłego…
Tym słodkim akcentem kończymy i smacznego dnia życzymy! 🙂
9 Comments
Alternatywna Ja
Oj aż zrobiłam się głodna 🙂 Ja też do makaronów i włoskich dań mam słabość i jak widzę te pyszności to chyba zaraz będę musiała iść do kuchni i coś przekąsić 🙂
Natalia - tasteaway.pl
Oj wierz mi, mi też burczało w brzuchu jak to pisałam i znów teraz jak weszłam Ci odpisać zaczyna burczeć 🙂 chyba pora na jakiś obiadek! 🙂
m2k
1)Veneziano nel sud tirol??? 99% ludzi mowi spriz.
2)Lo spritz to nie likier pomaranczowy a likier ziolowy w ktorego sklad wchodzi alkohol pomaranczowy.
3)Napewno nie jest on typowym apperitivem z sud tirol…Bardziej uzywa sie tam wina oraz grappy…
4)”Aperol spritz” jest nazwa alkoholu dodawanego do “lo spritz con l’apreol” a inna odmiana spritz’a jest lo spritz con il campari…
5)Napewno specku nie produkuje sie tylko w Tyrolu… fakt ze pochodzi z tamtad nie znaczy ze w dzisiejszych czasach speck na cale wlochy robi sie tam… Pozatym autor nawet nie wyjasnia czym speck tak naprawde jest…
6)Jadac do Wloch proponuje restauracje z Wloskim szefem kuchni… W koncu z jakiegos to powodu la cuccina italiana è la migliore!!!! 😉
Natalia - tasteaway.pl
Co do nazwy veneziano – taką podali nam miejscowi z Bolzano. Być może się mylą – nie mi to oceniać, słucham tego, co mówią miejscowi. Co do tego, że to jeden z typowych aperitifów – hm, również pytanie do miejscowych 🙂 Co do nazwy się nie kłócę, chociaż występuję w menu jako aperol spritz.
Co do specku, faktycznie źle się wyraziłam. Chodziło mi o ten konkretny, właśnie południowo tyrolski speck oznaczony ChOG – dzięki za zwrócenie uwagi – zmienię! A co do wyjaśnień, czym speck jest, autor zostawił sobie to na kolejny wpis, o czym już wcześniej pisał, a czego komentator nie doczytał 😉
Co do 6) – całkiem słuszne stwierdzenie, którego zwykle się trzymamy, ale czasem warto zrobić wyjątek, chociażby dla takiego miejsca jak Tilia 🙂
Sasza
Zakaz umieszczania takich zdjęć 😀
Natalia - tasteaway.pl
Muszę, muszę, muszę! 🙂 uwielbiam zdjęcia jedzenia!:) jak patrzę na mój telefon to mam tam głównie zdjęcia mojego Maksa i właśnie jedzenia 😛 i zaczęło się to jeszcze dłuuugo przed blogiem 😉
Marysia
Czy można prosić o info, jak dostać się do fabryki dżemu?