Gdy przyjeżdżamy do Trójmiasta, nie zawsze szukamy nowości. Wielokrotnie bywało tak, że wpadaliśmy na weekend i odhaczaliśmy po prostu ulubione klasyki. W Sopocie lądowaliśmy na ostrygach i fish & chips w Seafood Station (często prosto z pociągu), na śniadanie jedliśmy ulubione drożdżówki, w porze obiadu staliśmy dzielnie w kolejce pod Barem Przystań, a na kolację zachwycaliśmy się Sztuczka Bistro. Tym razem jednak było nieco inaczej… W Sopocie byliśmy całkiem niedawno, bo pod koniec maja. Pierwszy raz od baaaardzo dawna nocowaliśmy w Gdańsku, a sprawy zawodowe sprawiły, że dużo jeździliśmy między Gdynią, Gdańskiem, a Sopotem.
Do Fishermana trafiliśmy z polecenia kulinarnego Znajomego 🙂 Nie mieliśmy pomysłu na kolację. Chcieliśmy jechać do Sztuczka Bistro, ale nie było już szansy na wolny stolik. Mieliśmy sporo “polecajek” w Gdańsku, ale nic do nas “nie mówiło”, że tak, tutaj. Szukaliśmy czegoś wyjątkowego. Miejsca, do którego potem będziemy wracać. Przejrzeliśmy menu, zarezerwowaliśmy stolik i ruszyliśmy do Sopotu. Fishermana znajdziecie na Grunwaldzkiej 89 w odległości 10 minutowego spaceru od Monciaka w spokojnej, urokliwej okolicy. Samo miejsce jest przyjemne, ale bez zadęcia. Tak jak lubimy!
W karcie sporo dań rybnych, ale bez obaw – ci, co za rybami nie przepadają, też znajdą tutaj propozycje dla siebie. Już po wizycie, a nawet dwóch, mogę Wam zdradzić, że nazwy w menu to troszkę zabawa z Gościem – w przystawkach znajdziecie galantynę z kaczki, rybę w galarecie czy paprykarz sopocki by Fisherman. Wielu z nas pewnie takie nazwy przypomną dawne czasy, imieniny Babci czy święta przy rodzinnym stole. Tutaj jednak nazwa i to, co ląduje na Twoim talerzu to pyszna gra, w którą zdecydowanie warto zagrać! 🙂 To co? Gotowi na przystawki?
Zanim Wam o nich opowiem, na stół wjeżdża amuse- bouche. Prosty, ale pięknie podany i rewelacyjny w smaku – to chips z tapioki z majonezem rybnym. Niby mała przekąska, a smak sztos. Wraz z nim na stole lądują 3 rodzaje pieczywa wypiekanego w restauracji i dwa rodzaje masła – palone z rzepakiem oraz wędzone z koperkiem. UWAGA – wszystko smakuje zbyt dobrze i fani dobrego pieczywka z masełkiem tacy jak ja muszą uważać – jest ryzyko, że nie zmieszczą Wam się pozostałe dania!
Podczas pierwszej wizyty próbujemy dwie przystawki (na zdjęciach porcje degustacyjne) – kultowy tatar z pstrąga tęczowego (solony pstrąg / żółtko / kapary / gorczyca / piklowana cebulka) oraz ryba w galarecie (łosoś szkocki / majonez koperkowy / rzodkiewka / gotowane warzywa). Szczerze? Obawiam się tej ryby w galarecie! Świąteczny karp zatopiony w galarecie nigdy nie był w moim przelocie… Tu jednak danie kompletnie nie przypomina tego tradycyjnego, za to zachwyca smakiem i rewelacyjnie przygotowanym łososiem. Tatar z pstrąga podany z kaparami, czerwoną cebulą, grzybkami shimeji intryguje “posypką” z suszonego żółtka.
Jednak nasz numer 1 w dziale przystawki to paprykarz sopocki by Fisherman. Na zdjęciu poniżej możecie zobaczyć standardową porcję. Tutejszy paprykarz to przegrzebek / ryż / foie gras / olej z selera / papryka / pomidor (65 zł). Początkowo zdziwienie … Jak to foie gras i przegrzebki w paprykarzu? Co tu się dzieje? A potem ląduje przed Tobą puszka, a w niej niebo zarówno pod względem smaku, jak i rozpływającego się w ustach foie gras i przegrzebków. Sztos! Łukasz próbuje również galantynę z kaczki z suszoną śliwką, piklowanymi buraczkami i pieczonym czosnkiem z gorczycą (32 zł), ale ta przystawka najmniej przypada nam do gustu. Uprzedzam pytania – tak, jest też jedna opcja wege – to “Cappuccino” – pieczone buraki / topinambur / palony słód / prażony słonecznik. To jednak jedna z 3 rzeczy z karty, których nie mieliśmy okazji spróbować 😉
Co dalej? Koniecznie zupa! Gdy w sobotę wieczorem spróbowałam zupy kurkowej, w niedzielę na obiad zamówiłam ją ponownie! Idealnie kremowa z dodatkiem foie gras, marynowanych kurek i polskiego parmezanu (27 zł). Bajka! Od razu pomyślałam o niej, że to świetna zupa na jesienne, chłodne wieczory – aksamitna, rozgrzewająca, cudownie zbalansowana. Łukasza totalnie zachwycił zabielany rosół rybny z makaronem z kalmara, łososiem, pstrągiem i pomidorami (29 zł).
Z dań głównych spróbowaliśmy 4 z 5. Znów odpuściliśmy opcję wege (makaron z kurkami – ravioli, pietruszka, palone masło, kwaśny seler) i poszliśmy w ryby oraz mięso. Ciężko mi chyba wybrać numer 1 z tych dań, bo wszystkie były absolutnie rewelacyjne. Może kulbin z dodatkiem puree z ziemniaków i pora z kiszonym ogórkiem w dwóch formach (te kuleczki to też kiszony ogórek!), rybnym “bigosem” i rybnym demi glace (znajdziecie go na zdjęciu głównym)? A może świetna świnia, czyli boczek, polędwica, żebro bbq, puree ziemniaczane, wędzone jabłko, sos chrzanowy? Można powiedzieć, że to tradycyjne smaki w nowym, bardziej luksusowym wydaniu. Ja byłam zachwycona! Dodam jeszcze, że chipsy ze skóry wieprzowej teleportują do Meksyku każdego, kto próbował tzw. chicharron.
Równie dobrze wypadła perliczka z młodą kapustą z rusztu, puree z marchwi i kaszą bulgur. Łukasz nie mógł wyjść z podziwu nad niesamowitą teksturą okonia morskiego podawanego z mizerią, sosem maślanym i przypalaną pietruszką. I uwaga: na każdego, kto pomyśli: “cała ryba, o nie, nie chce mi się wyjmować ości!!”, czeka niespodzianka. Ale to już musicie sprawdzić sami, na czym polega. Generalnie, wszystkie te dania to majstersztyk! Żadnej wpadki, żadnego gorszego momentu. Ceny dań głównych 57 – 95 zł. Na naszych zdjęciach kulbin i perliczka to porcje degustacyjne, świnia oraz okoń to porcje standardowe.
Żeby mieć pełen obraz sytuacji, poszliśmy również w desery. Do wyboru tarta ze śliwkami z czekoladą, hibiskusem i podwędzanymi lodami śmietankowymi (25 zł) oraz sernik na zimno z mirabelką, miechunką pomidorową i lodami kawowymi (27 zł). Dla nas desery to najsłabszy punkt, ale wiadomo – marudni jesteśmy 😉 Na pewno rewelacyjne podwędzane lody śmietankowe, ale dla nas smak tych lodów nie paruje się z tartą ze śliwkami i czekoladą. Podobnie przy drugim deserze – fajne kawowe lody, ale nie pasujące do sernika z mirabelką. Rekomendacja: więcej przystawek, no dessert 😉 Na pewno jednak warto próbować tutejszych lodów – nie tylko w deserach, ale też jeśli dostaniecie je jako przerywnik między daniami – lody z białych szparagów myślę, że zachwycą każdego, kto białe szparagi lubi, a lody z rokitnika polane tabasco… o Panie! Mega! 🙂
Mniejsza satysfakcja z deserów nie zmienia jednak faktu, że obie wizyty to sztos i na pewno wrócimy, jak tylko znów wylądujemy w Sopocie! 🙂 O tym, kto stoi za sterami kuchni powinnam pewnie napisać na początku, ale zostanę w pewnej konwencji i napiszę na koniec. W Fishermanie rządzi Rafał Koziorzemski, wcześniej Zastępca Szefa Kuchni, a potem Szef Kuchni Białego Królika w Gdyni. W 2015 roku napisaliśmy, że o Białym Króliku będzie mówiła cała Polska. Napisaliśmy też, że wspaniale zjeść tak świetnie, gdy kuchnią rządzi nie Szef, tylko jego Zastępca. Kto zna się trochę na gastro, wie, że czasem nieobecność Szefa Kuchni to… ryzyko 😉 Owym Zastępcą był wówczas aktualny Szef Kuchni Fishermana. Nawiązując do tamtego posta, napiszę zatem, że o Fishermanie też wszyscy będą mówić! Idźcie czym prędzej, zanim trzeba będzie walczyć o stolik! 🙂
INFORMACJE PRAKTYCZNE:
FISHERMAN – finest food & wine
ul. Grunwaldzka 89
godziny otwarcia:
codziennie 14.00 -21.00
telefon: 58 520 48 62
PS. zdjęcia rachunku niestety brak – tu Aperolek, tam winko i zapomniałam o fotce 🙂 Wszystkie ceny dań znajdziecie w menu dostępnym na Facebooku.
1 Comments
Agata
Mega!!! Zapisałam na listę ❤️ Pamietam jak po Twojej rekomendacji pojechaliśmy do Białego Krolika i to był sztos, do dziś wspominamy tamte dania a minęło już 5 lat…