“Ale zaraz…. Jak to tak? Jak to: podróżowanie z dziećmi nie jest dla każdego? Przecież od lat piszesz nam coś zupełnie innego! Zachęcasz, mówisz, że się da, że trzeba tylko spróbować. Że każdy może, że to łatwe i piękne..” Mocno wierzyłam w to, że każdy może podróżować z dziećmi, ale ostatnio coraz częściej nachodzą mnie wątpliwości… Jakiś czas temu przeczytałam wiadomość na Instagramie, że nasze dzieci chodzą brudne, a na domiar złego Jagoda taka nieuczesana! Najpierw się roześmiałam, potem jednak zaczęłam o tym myśleć i zrozumiałam, że rzeczywiście często widzicie nasze dzieci brudne. Upaprane. Ubrudzone lodami, czekoladą lub mokrym piachem. Nieuczesane. Co więcej – jeśli spotkacie kiedyś mnie na trasie z dziećmi, duża szansa, że ja też nie będę wyglądać jak milion dolarów. Będę mieć plamę na spodniach, bo Jagoda właśnie wytarła w nie brudne paluszki, wypchane kieszenie, bo w jednej lizak, a w drugiej jajko z niespodzianką, potargane włosy, bo ktoś “wisiał” na mnie w samolocie. I właśnie przez to zrozumiałam, że podróżowanie z dziećmi nie jest dla każdego!
Podróże z dziećmi są piękne, cudowne i mają masę wspaniałych momentów, ale podróże z dziećmi to też wyzwanie, trudności, elastyczność, której w dzisiejszych czasach tak wielu z nas brakuje… To przewijanie dziecka na kocu na podłodze w toalecie, bo nie ma miejsca nigdzie indziej. To łapanie wymiotów do torebki po chusteczkach higienicznych, bo nie przewidziałaś, że Twój 6-latek właśnie na locie z Colombo do Doha pierwszy raz w życiu postanowi zwrócić zawartość żołądka. To niezadowolony współpasażer, który patrzy krzywym okiem, gdy tylko siadasz koło niego ze swoim maluchem. To niezadowolony kelner, którego irytuje, że chcesz wejść do restauracji z wózkiem, pomimo, że zarezerwowałaś wcześniej stolik i mówiłaś, że będziesz z dwójką dzieci. To miliony schodów, które musisz pokonać, by zejść do metra. Z dwulatkiem w jednym ręku i wózkiem w drugim. To pot spływający po plecach, gdy niesiesz dziecko na rękach, bo bolą nóżki. To rozcięta stopa na plaży i łuk brwiowy w hotelu. To płacz ze zmęczenia i płacz o grabki innego dziecka na plaży. To całkiem nowe smaki, które nie zawsze pasują Twojemu dziecku. To jedzenie, które zamówiłaś, a on i tak nic nie zjadł. To taksówki bez fotelików i podróże skuterem. To makaron jedzony w pociągu, na dworcu, z plastikowego pudełka, to azjatycka zupka na promie z Bali na Lombok i druga w pociągu do Nha Trang. To zadymiony wagon, do którego poszliście te zupki kupić. To trzecia słodka bułka jednego dnia, bo na lotnisku nie było nic innego, a samolotowych kanapek nie chciał zjeść.
To gorączka, bo przeziębienie, bo upał, bo zatrucie. To kilkadziesiąt ugryzień na małej buźce, bo straciłaś czujność i nie założyłaś moskitiery. To wypożyczony fotelik samochodowy, który zwykle nie jest tak dobry jak ten, który wybierałaś przez 2 miesiące analiz i rozmów ze znajomymi. To plamy na ubraniach, bo nigdy nie weźmiesz ich tyle, by wygrać ze zdolnościami Twojego dziecka. To oddawanie ciuchów do przypadkowej pralni, zamiast prania w ulubionym proszku.
To obcy ludzie, którzy zaczepiają Twojego malucha, a przecież Ty nigdy tego nie lubiłaś. To wizyta u lekarza, którego angielski pozostawia wiele do życzenia. To samodzielne opatrywanie ran na jakiejś tajskiej wyspie na końcu świata. To wózek, który nigdy nie będzie tak czysty jak wózek dziecka, które wychodzi tylko na plac zabaw obok domu i na niedzielny spacer do parku. To wózek, którym ktoś rzuci o ziemię pakując go do samolotu albo zabierając na prom w Indonezji. To kącik zabaw w Chinatown w Bangkoku, gdzie Twoje dziecko liże zjeżdżalnię, a przecież od początku nie wyglądał Ci na zbyt czysty. To brudne rączki oblizywane podczas jedzenia lodów. To oparzony łokieć, gdy przechodziliście przez stragany z jedzeniem.
To przemoczone buty podczas deszczu. To zbyt długo noszona pielucha, bo nie miałaś, gdzie przewinąć dziecka. To karmienie piersią przy stole, na ulicy i w samolocie, bo nie miałaś się, gdzie schować, a w toalecie było brudno i kolejka. To jet lag. To raczkowanie po podłodze lotniska z milionem zarazków i po chodniku w Stambule. To spacer w deszczu. To kalosze kupione za grosze na targu w Wietnamie, zamiast tych najmodniejszych i najlepszych dla Twojego dziecka. To ręce spalone słońcem, bo zapomniałaś posmarować. To szybkie zmiany planów i uciekanie przed powodzią z bagażami i z dwójką dzieci. To spanie w nocnym pociągu czy w nocnym autobusie. To drzemka w wózku, samochodzie, na siedząco pociągu lub samolocie, zamiast spania codziennie o tej samej porze we własnym łóżeczku. To badziewne, piszczące zabawki, które kupisz, bo Twoje dziecko tak prosi – swoimi zabawkami przez ostatnie 2 tygodnie zdążyło się już znudzić. To jazda tuk tukiem po Bangkoku, po Siem Reap i wielu innych miejscach – bez fotelików i innych zabezpieczeń. To naleśnik z nutellą kupiony na obiad, bo królewicz nic innego nie chce. To senność, która ogarnia Cię w samolocie, a Twoje dziecko wcale nie chce spać. To dziecko, które zasnęło w ubraniu i bez kąpieli. Drugi dzień pod rząd. Lub trzeci. To noszenie dziecka na rękach, na barana lub żmudne namawianie do chodzenia, jak się nie chce i bolą nóżki. To dwójka dzieci, które marudzą w tym samym momencie. To brudna bluza, bo właśnie Twój maluch wytarł w nią ręce od czekolady. To więcej bagażu i dłuższe pakowanie. To kłótnie, jeśli dzieci jest dwoje lub więcej. To czekanie… na samolot, na bagaż, na prom, na taksówkę, na pokój w hotelu, w kolejce na prom. To byle jaka chustka zawiązana na głowie, bo zgubił ukochaną czapkę, a słońce za bardzo świeci. To pranie w ręku i ubrania suszone hotelową suszarką. To odwołany lot i czekanie na lotnisku. To 8 godzin w pociągu i 12 godzin w samolocie. To ten sam makaron kolejny dzień w tygodniu. To postój w McDonaldzie, bo nie za bardzo masz inne wyjście. To bajka na tablecie, bo nie da się być kreatywnym rodzicem przez 4 godziny w samolocie. To gra na telefonie, bo chcesz zjeść w spokoju.
To cierpliwość. To elastyczność. To pogoda ducha niezależnie od sytuacji. To uśmiech. To luz. To świadomość, że nie zawsze będzie idealnie, nie zawsze będzie jak na filmie i prawie nigdy jak na idealnych Instagramowych zdjęciach, ale czy prawdziwe życie nie jest lepsze niż film i pozowane fotki? Z tym pytaniem Was zostawiam 🙂
PS. Wiem, że da się inaczej. Da się mieć wszystko zaplanowane, zorganizowane, codziennie 3 posiłki w hotelu all inclusive, 4 walizki z ciuchami na każdą okazję, 1 lot bez przesiadek, transfer pod hotel, żadnych dalszych wycieczek, zawsze zapas pieluch, koszulek, spodenek, przenośny przewijak i własną wanienkę. Da się. Tylko czy to nadal… podróżowanie? 🙂
PS2. Dopisuję aktualizację, bo PS1 został nieco opacznie zrozumiany 🙂 Jak najbardziej można z dzieckiem, samemu, rodziną lub bez rodziny, wybierać się do hotelu z basenem, razem z biurem podróży. Been there, done that 🙂 Wiem jednak, że te podróże czy też może bardziej wyjazdy / wakacje to coś innego niż przemieszczanie się z miejsca na miejsce, różne środki transportu, wiele godzin w podróży. Stąd moja prośba, by nie oceniać “brudnych dzieci”, wyzwań, matek karmiących gdzie popadnie z perspektywy wyjazdu na wakacje z biurem, gdy większość czasu spędza się w okolicy hotelu…Na takich wakacjach zdecydowanie łatwiej dbać o odpowiednie warunki do spania, przewijania, jedzenia niż w długiej podróży po różnych miejscach 🙂
52 Comments
Wnuczykije.pl
Może mam jakieś skrzywienie podróżnicze, ale mnie osobiście tym opisem zachęcacie 😀 Ale jeśli nie przeszkadza mi spanie miesiąc pod namiotem, a na pytanie “gdzie się myliście?!”, nie potrafię odpowiedzieć, bo rzeki, toalety i wilgotne chusteczki wydają mi się logiczne, to chyba i z małym podróznikiem w przyszłości będzie spoko 🙂
Natalia
Jesteście zdecydowanie większym hardkorem niż my :)) Bo ja przyznam, że wygodne łóżko i gorącą wodę w łazience to ja lubię 🙂
Aga_naw92
Strasznie się cieszę, że trafiłam w końcu na super bloga o podróży i że właśnie czytam ten tekst 😍. Już myślałam ,że jestem egoistyczna matka która bierze dziecko w najróżniejsze podróże bo tak chce i nie patrzę na dziecko w tym wszystkim … Lubimy z mężem podróżować, w rodzinie mowili, że jak się córka urodzi to będziemy MUSIELI przestać tak podróżować, różne hotele różne transporty itp. A my tym czasem jak mała skończyła 4 miesiące pierwsza podróż w góry 🙈 i tak ciagle. Jesteś super mama też taka chce być 😉 chce pokazać dziecia świat 😍
Natalia
Hey Agnieszka! 🙂 Przepraszam, że dopiero odpisuję, ale w zeszłym tygodniu dość mocno podróżowaliśmy, chociaż tym razem bez dzieci 😉 Za nami już ponad 9 lat podróży z dzieciakami i poooolecam je baaaardzo!! 🙂 jakby co, u nas znajdziesz całą masę informacji przydatnych w podróżach z dzieciakami 🙂 Polecam też naszą książkę, jeśli dopiero zaczynacie 🙂 O tu: https://sklep.tasteaway.pl/produkt/podroze-z-dziecmi-wszystko-co-warto-wiedziec-ksiazka-ebook/
A teraz na hasło JAGODA na pakiet książka i ebook masz 25 zł zniżki 🙂
Kasia Bolek
My jeździmy co prawda na duzo krótszych dystansach i nadal przeraża mnie wizja kilku godzin w samolocie z moim diabłem, ale….duma mnie rozpiera gdy słyszę od 3-latki że zamiast zabawki chce bilet na pociąg do Lublina 🙂
Natalia
:))) i jaki gust!! Lublin jest super 🙂
Joanna
Nie rozumiem dlaczego wszystko widzisz czarno- białe? Albo ekstremalna podróż, albo mega wygody? Jeśli pasjonuje Ciebie podróż z przesiadkami, to ok. Ja wolę bezpośredni lot, który zaoszczedzi mi czas i stres podróżując z dzieckiem. W hotelu nie muszę brać wszystkich posiłków, mogę wybrać opcję bez wyżywienia. Również biuro nie nakazuje mi wykupu wycieczek z ich prezydentem. Dane miejsce + okolice zwiedzamy sami różnymi środkami komunikacji. Również bywam w lokalnych restauracjach. I tak, ten sposób podróżowania również jest podróżowaniem. I w rzeczywistości niewiele się różni.
Natalia
My nie podróżujemy ekstremalnie 🙂 Chyba trafiłaś tu przypadkiem, jeśli tak piszesz 🙂 Lubimy dobre hotele i miłe miejsca do spania 🙂 Lubimy polecieć biznes klasą 🙂 Ale wiemy, że przy podróży z dzieckiem jest masa nieprzewidzianych okoliczności – dzieci się brudzą, wymiotują, chorują, robią kupę w najmniej oczekiwanym momencie 🙂 Jeśli kogoś dziwi, że dziecko w podróży czasem ma brudną buzię, to hm… chyba nigdzie nie był 🙂
To, co pisze to jak najbardziej podróżowanie 🙂
Pytanie czy nadal podróżowaniem jest np. Lot z biurem na indyjskie Goa i przebywanie tylko w hotelu z basenem? 🙂 Albo w Turcji?:) To super wakacje, ale czy to nadal podróżowanie? 🙂
Jo
Oczywiście, że to tez podróżowanie, do nowego kraju i miejsca. I jeżeli ktoś tak lubi, to ok. Nie kazdego stać na kilkumiesięczne wyprawy, zobowiązania zawodowe, finanse etc. Po co ten post? Lanie wody i zawracanie glowy.
Natalia
A po co ten komentarz? 🙂 To nie chodzi o czas 🙂 chodzi o podejście 🙂 Jeśli ktoś jedzie na 1-2 tygodnie do Turcji i nie wychodzi z hotelu / plaży, to trudno powiedzieć, że dowiaduje się coś o kraju, w którym się znajduje 😉
Erynia w trasie
Z całym szacunkiem, ale jeżeli ktoś leci na taki Zanzibar z opcją all inclusive i cały pobyt “podróżuje” na trasie pokój – restauracja – basen – bar (znam taką osobę), to nie jest podróżnikiem ale turystą. To są dwie rzeczy. Z innej beczki, w dwa tygodnie można naprawdę dużo zobaczyć, ale trzeba się trochę wysilić…
Natalia
To prawda, że podróżnikiem w dawnym znaczeniu mało kto z nas jest 🙂 ale w pełni się z Tobą zgadzam, że jest różnica, jeśli zwiedzasz, chodzisz, spacerujesz, jeździsz po kraju (nawet jeśli śpisz w hotelach), a jeśli po prostu jesteś w hotelu i na basenie (też znam takie osoby)…
Joanna
Miałam nie odpisywać, ale skoro dodalas PS2 to się wypowiem jeszcze. Waszego bloga od dawna czytam, kibicuje Wam w zakresie podróży i pracy. Tym razem mam nieco odmienne zdanie. Dwa tygodnie temu wróciliśmy z wyjazdu organizowanego przez biuro podróży, i co podkreślam tylko z wyjazdu z nimi skorzystaliśmy. Przemieszczalismy się samochodem, rowerami, statkiem. Mnóstwo zobaczyliśmy na własną rękę. Tak, spaliśmy w jednym miejscu. Nie czuje abym cokolwiek straciła, bo nie przemieszczalam się niemal codziennie w inne miejsce w celu zmiany miejsca noclegu. Szczerze? Nawet gdybym była sama nie miałabym na to ochoty, A co dopiero z dzieckiem. Przyznaje natomiast rację, że sporo ludzi jadących z biurem podróży raczej siedzi w obrębie hotelu. Ale nie mi to oceniać. Może nie mają ochoty na nic więcej, albo pieniędzy? Co do brudnych dzieci, to wynik wstawiania takich zdjęć. A myślę, że macie je różne, tylko takie są zabawniejsze, A ktoś wyciągnął pochopne wnioski. W ogóle bym się taka opinia nie przejęła na Twoim miejscu.
Natalia
Hey 🙂 komentarz o brudnych dzieciach był raczej inspiracją 🙂 Myślę, że warto pokazywać również, że podróże z dziećmi to nie wymuskane fotki na Instagramie.. gdy człowiek podróżuje sam, łatwiej zawsze wyglądać extra, jeśli oczywiście Ci na tym zależy 😉 Nie ma kupy w pieluszce, obsikanych spodni, wylanej zupy na bluzkę 🙂 W podróży z dzieckiem, zwłaszcza małym, to jest zawsze 🙂 warto o tym pamiętać i nie czuć się przez to gorszą matką, bo cholera moje dzieci znów brudne i sobie nie radzę z tymi podróżami ;))
O to chodziło mi w tym poście 🙂
I tak jak napisałam – mieszkanie w jednym miejscu i zwiedzanie okolicy jest super – zdecydowanie wygodniej niż co 2 dni zmieniać nocleg 😉 Co do wyjazdu do hotelu i nie wychodzenia z niego – nie oceniam motywacji / to również mogą być super wakacje, ale nie czarujmy się – nie jest to poznawanie innego kraju, innej kultury, a dla mnie to są cechy podróżowania 🙂 pozdrawiamy z Barcelony 🙂
Joanna
Na pewno niewychodzenie poza hotel ogranicza poznawanie i sama też nie zdecydowalabym się na taki wyjazd. Szkoda by mi było przede wszystkim czasu związanego z podróża , bo super hotel to i w kraju mogę znaleźć i nie trzeba daleko jechać. Do Barcelony wybieramy się wiosną w przyszłym roku. Przewodnik kupiony, masakrycznie gruby, oj będzie zwiedzanie sporo. Widziałam Wasz filmik na facebooku- fajna niespodzianka dla Maksa. Na pewno będzie inspiracja do dalszych treningów.
Natalia Sitarska
🙂 W Barcelonie można zwiedzać i zwiedzać 🙂 Ile czasu będziecie? 🙂 My już zabytki kiedyś mieliśmy zrobione, więc teraz bardziej włóczenie się po mieście jak lokalsi 🙂 Co prawda mnie kusiła ponowna wycieczka do parc Guell, ale dzieci wybrały plażę 😉 za to przewodnik kulinarny pewnie wkrótce wjedzie na bloga:)
Igor Czerwonak
ja mam to szczęście, że Młody lubi jeździć samochodem a wozimy sie w foteliku concord:) a swoją drogą planujemy wycieczke pociagiem Białystok-Warszawa
Natalia
Jak dziecko nie marudzi w foteliku to zawsze na plus 🙂 chociaż i podróże pociągiem mają zalety 🙂
Igor Czerwonak
lubi dużo podróżować autem 🙂 dlatego zależało nam na foteliku który będzie się do tego nadawał, więc udało się taki znaleźć. Młody jak widzi samochód to aż się trzęsie żeby już wsiąć w swoj transformer i jechac ::)
agatina
my tez się wozimy w transformer 🙂
Izabela Witorzeńć
To nieprzewidziane 6km z buta (dla czterolatka to sporo), bo trafiłaś do miasta bez transportu publicznego i nie ma jak złapać taxi a trzeba zdążyć na pociąg. To czerwone mrówki, które w parku oblazly Ciebie i twoje dzieci. To jet lag, który ciągnie się trzeci dzień. Ale tak szczerze mówiąc to najlepsze wakacje od lat. Pozdrawiamy z Malezji 🙂
Natalia
ooo super :)) gdzie jesteście i jaki macie plan?? 🙂 Zastanawiamy się nad Malezją, ale opinie są rozbieżne.. polecacie? 🙂
Izabela Witorzeńć
Kuala Lumpur paskudne, ale jest parę smaczków (jedna przepiękna świątynia, fajna motylarnia, świetny street food no i oczywiście Petronas Towers). W pobliżu jest cudna świątynia Batu Cave, jedna z piękniejszych jakie widzialam.
Jedno jest pewne – to nie jest miejsce dla pieszych a już na pewno nie dla pieszych z wózkiem lub z hulajnogą (Julek tak się właśnie porusza po mieście). Chodniki zatłoczone, dziurawe a krawężniki wysokie. No ale, ahoj przygodo!!
Spędziliśmy tam 5 dni i nie nudzilismy się ani przez sekunde. Teraz od wczoraj zwiedzamy Singapur i też jest co robić. Wracamy w niedzielę. Ogolnie całość na bardzo duży plus 🙂
Natalia Sitarska
Hey 🙂 a plażowaliście gdzieś w Malezji czy głównie miasto Kuala i teraz Singapur? 🙂 Które bardziej Ci się podobało? My w Singapurze byliśmy i baaaardzo lubimy 🙂 Zwłaszcza ja 🙂
Izabela Witorzeńć
Na plażę nie wystarczyło nam czasu niestety. Tylko miasto i kawałek dżungli w okolicach Singapuru. Mimo wszystko to drugie miejsce zdecydowanie wygrywa. Tez bardzo je polubiłam.
Natalia
No właśnie cały czas myślę, czy warto do tej Malezji.. opinie są bardzo rozbieżne.. o Kuala Lumpur jednak przeważają te negatywne.. wśród osób z którymi rozmawiam 80-90% nie poleca… Boję się, że bo Bangkoku, Singapurze, HK, Tokio, to jednak będzie rozczarowanie 😉
Zofia Bogusławska
Nie śledzę społecznościówek, może nie wiem, ktoś zwrócił Ci uwagę na brudne dziecko? I że może jeszcze z tego powodu powinnaś siedziec w domu (najlepiej w wannie, żeby czysto) a nie jeździć? A co dziecku daje to, że jest czyste? Poza “wychowasz fleję” oczywiście, to tak naprawdę jakie to ma znaczenie? Ja to chyba w ogóle z domu wychodzić nie powinnam, moje dzieci częściej chodzą ubrudzone czymś niż czyste. Bo są dziećmi. I się brudzą. I chyba musiałabym ciągnąć za sobą wózek z czystymi ubraniami przy każdym wyjściu, gdybym chciała żeby byli ciągle czyści 😉 A poza tym brud uodparnia. Może nawet na głupotę w pewnym sensie.
Natalia
kocham ten komentarz ;))) tak 🙂 dostałam wiadomość, że dzieci są brudne 🙂 i jak tyle podróżujemy, to mogłabym chociaż wytrzeć dziecku buzię ;)) ten komentarz to raczej inspiracja do szerszego tematu niż problem sam w sobie 😉 mam wrażenie, że w czasach wymuskanych zdjęć, zwłaszcza na Instagramie, czasem zapominamy, że nie zawsze jest czysto, pięknie i pachnąco 🙂 zwłaszcza z dziećmi:)
Zofia Bogusławska
Tak sobie przypomnialam, jak kiedys, w pierwszym tygodniu żłobka pierwszego dziecka pani spytała, czy dziecko może wychodzić na dwór (do ogrodu żłobkowego. piaskownica, trawa i te sprawy). Ja się pytam “a czemu miałoby nie móc?” a pani “bo niektórzy rodzice sobie nie życzą, żeby dziecko się ubrudziło”.
Niestety nie pamiętam co było potem, bo zawiesił mi się system.
Natalia Sitarska
Ludzie to faktycznie mają pomysły 😉 to może właśnie wtedy, gdy mają za ładne / za drogie ubrania ;)) U nas nie ma tego problemu, bo Maks uznaje tylko dresy z H&M ;))))
Dobra Fanfikcja
Śmiać mi się zawsze chciało z ludzi, którzy muszą mieć zawsze wyczyszczone na błysk buty i wyprasowane perfekcyjnie ubrania. Mam wrażenie, że to ich sposób na podniesienie sobie samooceny. Ja to mam gdzieś, gdy jadę na jakąś łazankową wycieczkę czy choćby gdy na spacer w jakieś łąki czy po ziemniaki do marketu 🙂
Natalia Sitarska
o to to :)))
fajnepodroze.pl
Podróżowanie z dziećmi jest zdecydowanie nie dla mnie 🙂
koszmarnewakacje.pl
Podróżowanie z dziećmi to oczywiście droga przez mękę, ale z drugiej strony, stacjonarne życie z potomstwem też jest dosyć męczące. W podróży przynajmniej czas szybciej zlatuje, no i wspomnienia ciekawsze 🙂
A jeśli chodzi o higienę, to zawsze warto pamiętać, że pod brudnym jest czyste.
Natalia
:)))) bez przesady z tą drogą przez mękę 🙂 ja mam właśnie wrażenie, że w domu męczę się bardziej 🙂
Marta
Rewelacyjny wpis🙂tak…to właśnie posiadanie dzieci…podróżowanie z dziećmi. najlepsze wspomnienia. Marzę o takim odkrywaniu świata z dziećmi.powodzenia
Natalia
polecamy bardzo!:)
Justyna
To herbatniki i jogurt od wspolpasazera bo nie zdazylam miedzy przesiadkami kupic jedzenia, to picie soku wyciskanego na bazarze wlewanego do butelek lezacych na ziemi mimo ze mowili ze w Afryce to tylko sterylnie zamkniete, to mycie truskawek w pompie za straganem, to jedzenie czegos co nie wiemy co to bo nie nie ma angielskiego menu, wcale nie ma menu, to spanie w autobusie po ilus godzinach drogi przykryta kurtka,
Kocham to
To malutkie wioski w gorach atlas i czestowanie zupa w lokalnym barze, warto
Natalia
Piękny opis 🙂 a z Afryką to sama podziwiam, bo przyznam, że nadal trochę się boję.zdradzisz, gdzie byliście z dziećmi?
marta
Dziękuję za ten wpis! Dzięki niemu jestem jakaś spokojniejsza. Za dwa tygodnie lecimy z mężem i córkeczką pierwszy raz na wakacje, samolotem i w ogóle. I dzięki temu wpisowi czuję, że nie będę się biczować że musi być idealnie i łatwo i czysto i ‘zaplanowanie’! Naprawdę wielkie dzięki.
Natalia
Hey Marta!!! 🙂 Czy już na wakacjach?? 🙂 Mam nadzieję, że wszystko idzie zgodnie z planem!!! 🙂 Bawcie się super!:)
Agnieszka
może już był taki wpis, który przeoczyłam, ale – jak podrózowaliście z 4 letnim Maksem? wybieram się z córką sama w okolice Nicei i Lazurowego Wybrzeża i jedna rzecz mnie przeraża – córka nie lubi chodzić, pokonywać dystansów. i sama już nie wiem, czy brać jej spacerówkę, czy hulajnogę, czy może macie magiczne sposoby na zachęcenie dziecka do chodzenia :))) a wpis jak zawsze w punkt!
Natalia
Hey 🙂 Maks szybko porzucił wózek 🙂 Miał 3,5 roku, gdy wybraliśmy się na 5 tygodni do Azji bez wózka.. Bangkok, Birma, Singapur, Indonezja.. Niektóre miasta oznaczały sporo chodzenia.. oczywiście zdarzało się noszenie / noszenie na baranach, ale dał radę 🙂 Ale jeśli córka nadal lubi wózek i macie małą spacerówkę, to why not? 🙂 My teraz w Stanach też mamy dla Jagódki – chociaż są dni, że w ogóle nie wyjmujemy.. gdy spacerujemy po kanionach itd, na nogach lub na barana 🙂 ale jak byliśmy w mieście – w Los Angeles – to się przydała przy spacerach 🙂
Sergiusz
Jeździliśmy z półtoraroczniakiem miesiąc tuk-tukiem po Sri Lance. Wydawało nam się, że to wyzwanie taki samodzielny wyjazd z maluchem dopóki nie spotkaliśmy rodziny, która wcześniej podróżowała po Indiach z SZÓSTKĄ !!! dzieci. Dzieciaki w wieku od 1 do 10 lat 😀
Natalia
Czapki z głow!!! 🙂 Mi i w życiu codziennym, i w podróży dwójka w zupełności wystarczy ;)) Pozdrawiamy serdecznie z Dubaju 🙂
Ania
W ogóle nie oceniajmy matek! No szlag mnie trafia! Każdy żyje jak chce i jak mi dobrze. Jedni lubią jak ich dziecko jeździ na najmodniejszym rowerku w super stylówce z Zary, a inni wola w dresie spędzać cały weekend w lesie. Obie rzeczy są normalne i nie oceniajmy siebie!! A może to dziecko które widzisz brudne i mokre, bo właśnie wraca z taplania się w błotku wczoraj było tym modnym dzieckiem na placu zabaw. Pozwólmy każdemu zyc po swojemu:)
Celcamp.pl
Podóżowanie z małym dzieckiem niesie wyzwania, ale kreatywne osoby sobie poradzą:) Trudniej podróżować ze starszym dzieckiem wymagajacym edukacji szkolnej. Macie na to plan?
Hubert
Nikt nie zauważył ważnego aspektu. Zobaczcie różnice w tanich lotach z dziećmi. Próbowałem tanio polecieć do Dubaju. Za bilet w obie strony za mnie i żonę to koszt 3200 pln. Ok. Ale jak już zaznaczyłem 2 dzieci to cena wskoczyła na 7400. Za SAM LOT !!. Także tyle w kwestii podróżowania z dziećmi. Trzeba być milionerem.
Hubert
Podróżowałem z 2 dzieci po Bałkanach samochodem. Wszystko da się ogarnąć, 10h w samochodzie, spoko. Da się ogarnąć. 2,5 tygodnie pod namiotem z 2 dzieci (9 i 2 lata), no problem. Da się ogarnąć, bo to tylko kwestia organizacji. Ale samolot odpada. Po prostu koszty zabijają i nic na to nie da się poradzić. Za każdym razem jak próbuję “skleić” tani lot gdziekolwiek, cena robi się kosmiczna po dodaniu 2 dzieci. Za 10.000 pln to ja ogarnąłem wakacje 2,5 tygodnia po Bałkanach z namiotem z 2 dzieci samochodem, a nie tylko lot. Paranoja
Natalia
Eh niestety dzieciaki, tym bardziej coraz starsze, mocno wpływają na koszty 😉 U nas już zaraz 11 i 6 lat, więc wkrótce wpadniemy po prostu w 4 osoby 😉