Rzadko jemy meksykańskie, pomimo, że u mnie zawsze budzi pozytywne skojarzenia. Meksykańskie jedzenie to moi znajomi z Meksyku, których poznałam na Erasmusie, to ich sałatki z cacahuetes (orzeszki ziemne) i gotowanie naszej koleżanki tu w Warszawie. To chilaquiles z kurczakiem, które nam zaserwowała i grzanki, przypominające nasze zapiekanki, które zamiast pieczarek miały frijoles negros refritos, czyli pastę z czarnej fasoli. To wreszcie moja wycieczka z mamą do Meksyku i banalne quesadille wypiekane przez lokalsów na palenisku przy drodze. To nasza pierwsza egzotyczna podróż z Maksem i tacos jedzone na śniadanie, obiad i kolację. W Warszawie jednak meksykańskie jadamy rzadko – jakoś zwykle apetyt mamy bardziej na azjatyckie, włoskie czy (zwłaszcza ja) hiszpańskie.
Tym razem jednak wreszcie musimy spróbować tego, co ma do zaoferowania La Sirena – The Mexican Food Cartel, drugi lokal pysznej Dziurki od klucza na Powiślu. Lokal istnieje już kilka miesięcy, więc duża szansa, ze byliście tam przed nami – dajcie koniecznie znać, co Wy sądzicie i jak Wam smakowało! Do Sireny na Pięknej zaglądamy w ciepły piątkowy wieczór – siadamy na dworze. To idealne miejsce, by zjeść coś ze znajomymi i ruszyć w miasto. W lecie w ogródku, przy gorszej pogodzie w klimatycznym, nieco mrocznym, ale dopracowanym w każdym szczególe wnętrzu.
Chcemy popróbować różności, więc zamawiamy w moim ulubionym stylu – “para picar” – we czwórkę jemy z wspólnych talerzy. Na początek po prostu QUESADILLA z CHORIZO z dodatkiem puree z batatów, serem cheddar, kolendrą i salsą pico de gallo (28 zł). Smaczna, z wybijającym się smakiem chorizo, chociaż batatów to ja tam nie czuję… Sos z pomidorów, cebuli, kolendry, papryczek i soku z limonki, zwany też w Meksyku salsa fresca, robi robotę – od razu przypominają mi się nasze obiady gdzieś w Chiapas czy na półwyspie Jukatan. Idziemy dalej!
Po pogryzania bierzemy guacamole z totoposami (24 zł)… totopos to coś jak nachos, smażone, trójkąty z tortilli – tutejsze są bardzo smaczne, ale guacamole zdecydowanie czegoś brakuje. Fajnym, mniej tradycyjnym dodatkiem są ziarna granatu, ale sam sos jest mdły, brakuje w nim tego charakterystycznego smaku Meksyku, który czuliśmy chociażby w salsa pica de gallo. Trochę szkoda, bo dobre guacamole kocham i mogę jeść łyżkami.
Czekamy na głównych bohaterów – tacos z shredded beef, czyli z duszoną na wolnym ogniu wołowiną, salsą pica de gallo, serem typu Oaxaca i sosem chipotle DR Pepper (28 zł) oraz drugie z frijoles negros, czyli z pastą z czarnej fasoli, zapieczone z serem Oaxaca i cheddar, posypane szczypiorkiem, podawane z crema (25 zł).
Z działu SPECJAŁY wybieramy dwa rodzaje burrito – Burrito Short Ribs nadziane wołowiną w sosie mole, papryką, chrustem z batatów i salsą fuego, podawane z mexicosławem (39 zł) oraz Shrimp Burrito nadziane krewetkami w cieście piwnym, papryką, ogórkiem, cebulą, sałatą i majonezem chipotle (39 zł).

tacos frilojes negros – 25 zł

tacos shredded beef – 28 zł

burrito Short Ribs – 39 zł

Shrimp Burrito – 39 zł
Zajadamy wszystkie dania wspólnie i co do faworytów jesteśmy zgodni. Najbardziej smakuje shrimp burrito – dobrze zbalansowane smaki, dobrze zrobione krewetki, fajny ananasowy sos obok. Świetna propozycja, chociaż cóż – cenowo nieco droga, jak na bądź co bądź, burrito. Co prawda, mamy tu krewetki, ale ich ilość nie powala. Burrito z wołowiną to propozycja dla mięsożerców – oj duuuużo tam tego mięsa – zdecydowanie można się najeść! Znów nie czuję batatów, ale podejrzewam, że mięso i salsa wszystko zdominowały. Smaczne, na duży głód!
Tacos mnie nie zachwycają. Chyba nadal mam gdzieś w głowie te z Meksyku jedzone gdzieś w Meridzie czy w Oaxace – o bardzo wyrazistym, zdecydowanym smaku. Tutaj dobrze spisują się te z wołowiną (chociaż salsy dałabym więcej), gorzej wypadają te z frilojes negros – jak dla mnie trochę za dużo się tu dzieje – i fasola, i sałata, i rzodkiewka, i sos, i ser… trochę mnie też dziwi, że ani o sałacie, ani o rzodkiewce w menu nie ma słowa. Szczerze mówiąc ja zwykle wolę wiedzieć, co mnie czeka 😉
Najedzeni i “opici” (ja świetną lemoniadą z chią) ruszamy dalej w miasto… La Sireną można się najeść w całkiem przyjemny sposób. Można posiedzieć ze znajomymi, bo meksykańskie tak jak hiszpańskie aż prosi, by się nim dzielić i jeść z wspólnego talerza. To dobre miejsca, jeśli macie ochotę na trochę Meksyku – i smakowo, i klimatycznie. Ale nas jedzenie na kolana nie rzuciło, a La Sirena nie ląduje na naszej liście “must eat”.
INFORMACJE PRAKTYCZNE:
La Sirena – The Mexican Food Cartel
ul. Piękna 54
tel 690 085 054
pon – czw 12-23.00
piątek – sobota 12-2.00
niedziela 12-22.00

kolacja dla 4 osób
0 Comments