Spis treści
Mieliście kiedyś tak, że zupełnie spontanicznie pojawiła się propozycja wyjazdu na weekend czy na kilka dni za miasto, a Wy mieliście na spakowanie się dosłownie kilkadziesiąt minut? Spakowanie siebie lub spakowanie swojej 3 czy 4-osobowej rodziny? Co wtedy? Daliście radę czy odpuściliście, bo uznaliście, że „Nie ma opcji, nie spakuję się / nie spakuję nas tak szybko!”? Zabraliście wszystko, co trzeba czy może o czymś zapomnieliście??
My ostatnio trenowaliśmy ekspresowe pakowanie w sobotę. Co ja mówię??? Jakie „trenowaliśmy”!? ! Trenowałam ze stoperem w ręku JA, a moi panowie co najwyżej donosili swoje samochody i kredki (Maks) oraz swoje koszulki i laptopa (Łukasz)! To nie pierwszy raz, gdy pakowałam się na wariata i wiecie co? Chyba wzięłam wszystko, co trzeba i o niczym nie zapomniałam.
Pakowanie w 30 minut nie jest łatwe i wymaga wcześniejszego przygotowania. U mnie to kilkadziesiąt spakowanych wcześniej walizek, więc prawie jak lata praktyki. Praktyka podobno czyni mistrza 🙂 Można jednak nauczyć się szybkiego pakowania, nawet jeśli nie podróżujesz kilka razy w miesiącu. Podstawa to LISTA. Swoisty NIEZBĘDNIK PODRÓŻNIKA, który w prosty sposób pokieruje Cię i powie, jak się spakować w 30 minut. Gotowa?
1 ) TO MUSISZ MIEĆ!

To podstawa, którą masz zawsze przy sobie, nawet gdy wychodzisz na spacer i którą musisz mieć, gdy wybierasz się w podróż, niezależnie czy na 2 dni czy na 2 miesiące. Zwykle masz te rzeczy pod ręką, więc będzie łatwo. Ogarniesz to w 5 minut! Lecimy:
– telefon
– ładowarka – nie zapomnij o niej! 🙂
– dokumenty!
– karta do płatności i wypłat z bankomatu – bez tego ani rusz!
– pomadka do ust / krem do rąk – cokolwiek, bez czego nigdy nie wychodzisz z domu i wiesz, że od razu po wyjeździe z domu zatęsknisz.
– okulary przeciwsłoneczne
– chusteczki lub żel antybakteryjny – zawsze się przydają!
– lekarstwa, które absolutnie musisz mieć przy sobie – czasem to tabletki na ból głowy, czasem pigułki antykoncepcyjne, czasem coś rozkurczowego na bóle brzucha albo pomoc w razie choroby lokomocyjnej
U nas to również laptop (i ładowarka) oraz aparat fotograficzny (i ładowarka :)), bez których nie wyobrażamy sobie nie tylko blogowania, ale chyba również życia.
Dokumenty staramy się ograniczyć do minimum – jeśli można podróżować z dowodem osobistym, nie bierzemy paszportów. Wybieramy niewielki portfel, często jeden na nas dwoje, bierzemy głównie karty kredytowe, niewiele gotówki. Ostatnio w portfelu obowiązkowo mamy kartę wielowalutową Banku Pekao S.A., o której pisałam Wam już TU. Dzięki niej nie tracimy na przewalutowaniach i prowizjach, bo jedną kartą płacimy zarówno w złotówkach, w euro, jak i w funtach (można również w dolarach i frankach szwajcarskich, ale jeszcze nie było okazji!). Wypłacamy też bez prowizji gotówkę z wszystkich bankomatów UniCredit w całej Europie. Wkrótce będziemy kartę wielowalutową znów testować podczas kolejnej podróży 🙂
W ramach uznania do „musisz to mieć” dorzucacie książkę, którą właśnie czytacie lub czasopismo, które umili podróż.
2) KOSMETYKI

Kolejne 5 minut to łazienka. Pamiętaj: nie masz dużo czasu, pakujesz to, co naprawdę niezbędne.
Chwytasz swoją kosmetyczkę i sprawdzasz, czy masz to, czego potrzebujesz. Niezbędne to słowo-klucz – nie bierzemy 3 kosmetyczek, tysiąca lakierów do paznokci czy cieniów do oczu, nie bierzemy prostownicy i lokówki. Wrzucamy tusz do rzęs, szminkę / błyszczyk, fluid, puder, krem do twarzy, dezodorant (najlepiej mały), perfumy. Najlepiej, gdy na stałe masz w kosmetyczce, którą bierzesz ze sobą, pęsetę, nożyczki do paznokci i maszynkę do golenia. Tych “sprzętów” najczęściej się zapomina!
Kolejny krok to szczoteczka do zębów, pasta, szampon, żel pod prysznic, krem do higieny intymnej i gotowe! Jeśli jedziesz do dobrego hotelu i na krótko, wystarczy Ci szczotka i pasta, bo reszta przecież i tak na Ciebie czeka w hotelowej łazience.
Aha, jeśli jak ja nosisz soczewki, nie zapomnij płynu, pudełka i zapasowych soczewek! Bez tego ani rusz! Ja wcale nie tak dawno biegłam rano do centrum handlowego w Lizbonie po nowy płyn 😉
3) UBRANIA!

Najtrudniejsze zadanie. Rano stoisz przed lustrem 20 minut, myśląc, w co się ubrać, a tu nagle masz w 10 minut spakować ubranie na wyjazd?? No way!! Nie będę Was czarować, że da się spakować w 10 minut na miesiąc w Azji, ale na weekend czy kilka dni w Polsce czy Europie jak najbardziej. Biegnąc do szafy, raz, dwa sprawdzasz prognozę pogody na smartfonie i wrzucasz to, co niezbędne. Znów 😉
Spodnie na siebie, spodnie na zmianę (lub spódnica i rajstopy, jeśli wolisz), 2-3 swetry, kilka koszulek, sweterek, bluza. Skarpetki i majtki do dedykowanego woreczka. Będzie wygodniej i nic się nie zgubi. 2 pary butów – najlepiej wygodnych, jeśli lubisz zwiedzać pieszo.
Nie zapomnij o klapkach – przydadzą się pod prysznic. Aha, wrzuć też kostium kąpielowy! Nie zajmuje wiele miejsca, a może w hotelu lub okolicy jest basen?
4) APTECZKA
Najlepiej mieć ją zawsze pod ręką. My nawet, gdy jesteśmy w domu, leki trzymamy w małej przezroczystej kosmetyczce lub w foliowej, zamykanej torebce z Ikea. Co jakiś czas sprawdzam, czy jest są tam wszystkie leki pierwszej potrzeby. Gdy wyjeżdżamy po prostu wrzucamy apteczkę do torby – jedną dla nas, drugą dla Maksa.
Na krótką podróż bierzemy minimum: coś na ból głowy, chorobę lokomocyjną, przeziębienie, ból gardła, na biegunkę, plastry. Wszystko inne niemal zawsze można kupić na miejscu. Jeśli wszystko masz gotowe, spakowanie apteczki to 1-2 minuty.
5) JEDZIEMY NA WYCIECZKĘ, BIERZEMY DZIECKO W TECZKĘ!

Ostatni punkt dedykowany jest rodzicom. Wiadomo: pakowanie dziecka to zawsze największe wyzwanie, zwłaszcza, jeśli jest bardzo małe i ma duuuuużo gadżetów, bez których nie można się obejść. Ostatnio ktoś nawet napisał u nas na Facebooku, że ze „spontanami” poczeka rok czy dwa, bo teraz pieluchy i butelki. Błąd! Nie ma na co czekać. Grunt to nauczyć się pakować szybko i kompaktowo nawet niemowlaka. Czy 10 minut starczy? Jeśli dojdziecie do wprawy, tak!
Starsze dziecko, taki czterolatek jak Maks to banał: 3 pary spodni, koszulki, bluzy, kurtka, czapka, majtki, skarpetki i koniecznie ulubione zabawki: ukochana przytulanka (nie można zapomnieć!), trochę kolorowanek (albo zeszyt, gdzie sama narysujesz kolorowankę), kredek, samochodów, laleczek, zależnie, co lubi. Aha, i jeśli jedziemy w podróż po Polsce, ZAWSZE bierzemy kalosze! 🙂
Dla niemowlaka wrzucamy do torby też:
– pieluszki – zapas na 2-3 dni, potem możesz kupić!
– paczkę mokrych chusteczek – nadal je zabieram! 🙂
– krem na odparzenia
– butelkę i/lub smoczek – jeśli używa
– mleko modyfikowane – jeśli używa
– zapas jedzenia na 1-2 dni – potem możesz kupić 🙂
– ulubiony kocyk
– płyn do kąpieli – starsze dziecko umyje się Waszym lub hotelowym 😉
PS. Jeśli nie wiecie czy w hotelu są ręczniki, koniecznie zabierzcie ze sobą!
Uff, 30 minut za nami. Spakowani?? 🙂
*post powstał we współpracy z Bankiem Pekao S.A.
![]()




7 Comments
Króliczek Doświadczalny
Ja mam w szafce zawsze gotową osobną kosmetyczkę podróżniczą z mini wersjami kosmetyków których używam na co dzień, + osobną szczotką, szczoteczką, lusterkiem i paroma innymi drobiazgami.
Podobnie jest z ładowarkami – mam domowe i podróżne, które razem z powerbankiem czekają w jednej szufladzie, gotowe do wrzucenia do torby.
Kiedy pakowałam te rzeczy za każdym razem z osobna przed podróżą, zawsze czegoś zapominałam. A tak, na weekendowy wyjazd jestem w stanie spakować się nawet w kwadrans, wliczając w to czas na sprawdzenie pogody.
Natalia
Idealnie!!! 🙂 No właśnie ja zwykle pakuję normalne wersje kosmetyków, chyba, że jedziemy na krótko i tylko z podręcznym, ale Twój sposób jest super!:)
Co do ładowarek- też sprytnie!:)
Chyba muszę opatentować 🙂 tylko jako, że ciągle nam się ostatnio psuły kable do telefonu, to chyba bym musiała dokupić osobne ładowarki ;)))
Nitki w drodze
Mam to samo – jedna kosmetyczka podróżna – przydaje się głównie na wyjazdy weekendowe, ale sprawdza sie idealnie. Czy to weekend gdzieś za miastem, czy wizyta u rodziców 🙂
Natalia
Coś w tym jest 🙂 PS. a kiedy jakaś dłuższa podróże we troje planowana? 😉
Justa- tuptam.wordpress.com
Zawsze jest ten pierwszy raz, a potem juz idzie jakoś to pakowanie 🙂 ?Najgorzej, jak są to wyjazdy różnorodne, raz na rower, raz w góry…my często zapominamy podstawowych rzeczy, jesli nie wesprzemy się listą. Bo nie robimy tego na tyle często, żeby pamiętać. Lubie Wasze listy, zawsze przeglądam Waszą apteczkową listę 🙂
Natalia
Wiadomo, im częściej, tym łatwiej 🙂 chociaż ja też zapominam 🙂 zwykle golarki albo płynu do soczewek właśnie.. a ostatnio zapomniałam do Gdańska ukochanego szlafroczka Maksa, który zawsze zabiera ze sobą, bo lubi go przytulać wieczorami (jest miły i puchaty).. przypomniał sobie drugiej nocy, ale jakoś daliśmy radę 🙂 ja mam kilka list w Excelu i zwykle kontroluję, czy na pewno wszystko jest 🙂