Spis treści
Hokkaido już za nami. Kilka dni już minęło od czasu, gdy wsiedliśmy na prom w Tomakomai i ruszyliśmy z powrotem w kierunku tej najbardziej popularnej wyspy w Japonii, czyli Honsiu. Na Hokkaido już podczas tej podróży nie wrócimy, ale za kilka lat? Albo zimą? Bardzo prawdopodobne! Wyspę na pewno możemy polecić każdemu, kto chce zobaczyć inną Japonię i poznać więcej niż klasyki takie jak Tokio, Kioto, jelonki w Narze, wołowina w Kobe i Dotonbori w Osace. Te wszystkie miejsca są cudowne i niesamowite… Ale Hokkaido.. Tam jest ta inna, spokojniejsza, mniej popularna Japonia. Stopniowo będę ją Wam pokazywać, a zaczniemy od naszego największego zachwytu – gorących źródeł w Noboribetsu.
Najpierw jednak trzeba się na Hokkaido dostać. JAK?
INFORMACJE PRAKTYCZNIE – JAK DOTRZEĆ NA HOKKAIDO???
Zakładam, że na Hokkaido ruszycie już będąc w Japonii. Sposobów na dotarcie na Hokkaido jest kilka.
Jeśli tak jak my macie ze sobą samochód, możecie przeprawić się promem, np. z Oarai (ok. 1,5 godziny od Tokio) do Tomakomai na Hokkaido. Promy odpływają też z położonego na samej północy Honsiu Aomori. Prom dla 4 osobowej rodziny i samochodu to jednak wydatek dość spory – jeśli chcecie mieć indywidualne łóżka w mini kabinach (nie są one zamykane) to szykujcie się na ok. 1500 zł w jedną stronę. Jeśli własna kabina z matami tatami i 3 futonami do spania, to koszt ok. 2300 zł. Są to koszty promu, który płynie ok. 19 godzin, są one porównywalne chociażby z cenami Stena Line z Polski do Szwecji, jeśli też podróżujesz rodzinnie i przewozisz samochód.
Jeśli jednak wybieracie się bez samochodu, można rozważyć loty – np. z Tokio do Sapporo. Pytanie jednak czy będą opłacać się bardziej… czasowo na pewno, ale finansowo? U nas wychodziło ok. 5-6 tys. za naszą czwórkę!!! Być może to kwestia terminu – sierpień to japońskie wakacje, ale przyznam, że ta cena niemiło nas zaskoczyła – przywykliśmy, że w Azji między miastami lata się naprawdę tanio. Musicie zatem sprawdzać, jak to wygląda w interesujących Was terminach. My tymczasem polecamy prom, bo płynie się bardzo przyjemnie i to zawsze jakiś kolejny japoński element, który macie szansę poznać 🙂
Kolejna opcja to dojazd … pociągiem! Tak, ok. 5 godzin jedzie pociąg z Tokyo Station do portowego Hakodate. Jakim cudem? Honsiu i Hokkaido łączy jeden z najdłuższych podwodnych tuneli kolejowych na świecie. Do 2016 roku tunel Seikan był najdłuższy (potem otwarto Tunel Św. Gotarda w Alpach Szwajcarskich). Ma 54 km, ponad 23 przebiega pod dnem morza – brzmi to totalnie niesamowicie, ale w końcu to Japonia 🙂
NOBORIBETSU- CO ZOBACZYĆ?
Noboribetsu słynie z gorących źródeł termalnych i to wokół nich lata temu powstało uzdrowisko, bardzo popularne wśród Japończyków. Znajduje się na terenie Parku Narodowego Shikotsu – Toya. Samo miasteczko, gdy tam dojeżdżasz i szukasz hotelu, może wydawać się Wam mało ciekawe. Wygląda trochę jak wielkie blokowisko, jak stare molochy wśród zielonych wzgórz. W miasteczku znajdziecie niewielki deptak, a przy nim sporo knajpek, w których zjecie sushi, donburi (miski z ryżem i owocami morza/ rybami na wierzchu), ramen (na Hokkaido najbardziej popularne rameny to miso, shoyu i shio – mi i dzieciom najbardziej smakował shoyu – tzw. soy sauce ramen) i inne japońskie smakołyki – lody soft cream (koniecznie spróbujcie lodów w lodziarni obok 7 eleven – matcha i czarny sezam rządzą!), szaszłyki yakitori, pierożki gyoza, pieczone na grillu małże. Jak w każdej turystycznej mieścinie sporo też sklepików z pamiątkami – w niektórych ja chciałam wykupić wszystko!
Koniecznie kupcie też ciasteczka, z których Hokkaido słynie – tzw. Shiroi Koibito z firmy Ishiya – maślane ciasteczka, przekładane białą czekoladą. Są boskie! Wkrótce napiszę Wam o nich więcej!
Absolutny “must see” Noboribetsu to Jigokudani, czyli tzw. Hell Valley. To główne źródło tutejszych wód termalnych. To tu zobaczycie gejzery i niesamowitą parę unoszącą się nad źródełkami z wodą. Krajobraz sobie niesamowite wrażenie. To właśnie ta gotująca się woda i para przypomina opary z piekła rodem. Dlatego właśnie Hell Valley i dlatego demony. Zwróćcie też uwagę na Tessen-Ike – woda w tym małym zbiorniku/ gejzerze ma temperaturę aż 80 stopni!
Od Hell Valley można dalej pochodzić po okolicy – sporo tam atrakcji i zależnie od czasu i siły w nogach możecie wybrać różne opcje. Jeśli jesteście z dzieckiem, samo Hell Valley bez problemu zwiedzicie z wózkiem – wszędzie są tam drewniane kładki, po których można przejść. Jeśli jednak planujecie dalszą trasę, obowiązkowo zabierzcie nosidło / chustę, jeśli maluch jeszcze sam długo nie pochodzi. U nas dobrze się sprawdził zestaw nosidło (Tula) i składany wózek (Britax Holiday) – na trasie nie nadającej się do wózka, ja wrzuciłam Jagodę po nosidła, a Łukasz wziął po prostu wózek na ramię. Starszym dzieciakom w chodzeniu po okolicy pomagają tabliczki z quizem – co jakiś czas są tam pytania na temat okolicy z 3 opcjami do wyboru – odpowiedź możesz poznać przy kolejnej tablicy. Motywacja rośnie 😉
Na pewno warto pójść w kierunku Oyunuma Pond. To siarkowe jezioro termalne (tzw. crater lake), którego temperatura wynosi przy powierzchni nawet 50 stopni, a na dnie nawet 130 stopni! Wygląda niesamowicie. Pachnie trochę gorzej – dzieciaki zapach siarki nieco drażnił 😉 Tuż obok jest też zachwycające i bardzo gorące Oku-no-yu Jeśli od Oyunumy pójdziecie ścieżką wzdłuż wypływającej z jeziora rzeki (Oyunumagawa), można dojść do miejsca, w którym będziecie mogli pomoczyć nogi w gorącej źródlanej wodzie.
Jeśli chcecie spędzić w okolicy więcej czasu, możecie wybrać się też na spacer trasą w kierunku Jeziora Kuttara albo w kierunku Toya, gdzie przywitają Was niebieskie demony – rodzic i dziecko – o co chodzi z demonami przeczytacie poniżej 🙂
Myślę, że Noboribetsu wygląda pięknie o każdej porze roku, ale zdjęcia jesienią rzucają na kolana – podobno najpiękniej jest w połowie października.
DEMONY NOBORIBETSU
Dodatkowa atrakcja Noboribetsu to demony, zwane ONI. Możecie je spotkać w różnych miejscach – np. tuż przy wjeździe do miasta, na stacji kolejowej czy w drodze do Hell Valley – tu znajdziecie Oni Bokora – niebieskiego i czerwonego demona – obowiązkowo zróbcie sobie z nimi / im zdjęcie. Dla dzieciaków będą pewnie dodatkową atrakcję, no chyba, że będą się demonów bać 😉 Podobno nie ma czego, bo demony miały wg legendy bronić tutejszych gorących źródeł. Przy deptaku też kilka z nich spotkacie – niektóre mają wręcz określone funkcje – np. przynoszą szczęście w miłości lub szczęście w biznesie.
NOBORIBETSU – GDZIE SPAĆ?
Obowiązkowo w hotelu z onsenem, chociaż tu chyba prawie wszystkie je mają. My wybraliśmy hotel Park Hotel Miyabitei i byliśmy bardzo zadowoleni. Hotel co prawda miał już swoje lata, ale mieliśmy pokój w stylu japońskim – tatami i rozkładane na noc futony. Do tego świetna strefa z onsenami – wiele różnych z różną temperaturą + obowiązkowo z onsenem na zewnątrz. Wrażenie robi też kolacyjny bufet – masa japońskich specjałów na czele ze stołem z ryżem, surowymi rybami, krewetkami oraz wielkie miski gigantycznych krabów – to jeden z największych przysmaków Hokkaido. Aha, bonus dla rodziców – tuż obok restauracji jest niewielka, ale wystarczająca salka zabaw 🙂
Miyabitei zdecydowanie dostaje od nas dużego plusa jako hotel przyjazny dzieciom. Tu nie tylko jest dziecięca zastawa (która w Japonii jest chyba WSZĘDZIE, nawet w podrzędnym barze z ramenem), ale też na recepcji czekają na dzieci specjalne kimona (2 rozmiary), a np. regulamin korzystania z onsenów przedstawia sympatyczny miś. Więcej informacji o hotelu znajdziecie TU.
Hokkaido to zdecydowanie mniej znana Japonia. Mamy jednak nadzieję, że ją Wam pokażemy i do niej również Was zachęcimy. CDN.
PS. w Noboribetsu zdecydowanie nie warto wybierać się do polecanego w niektórych miejscach Noboribetsu Bear Park. Przyznam, że jadąc kolejką linową w górę, spodziewaliśmy się miśków niemal na wolności oraz szansy, by tam je oglądać. Niestety niedźwiedzie są stłoczone na niewielkich przestrzeniach i zdecydowanie średnio to wygląda..
0 Comments