Wspominałam już w niedzielę, że w weekend udało nam się odkryć nowe miejsce na liście miejsc magicznych. Tym razem znów Polska. W okresie wakacyjnym zwykle nie podróżujemy po świecie, bo uwielbiamy spontaniczne wypady weekendowe w Polsce. Szybki piątek, spakowanie walizek, Maks wcześniej odebrany ze żłobka i ucieczka przed pierwszym korkiem… nad morze, do Kazimierza, na Mazury, na Suwalszczyznę. By sobotę zacząć już inaczej: jedząc powolne śniadanie w pięknym pensjonacie, przechadzając się po podwórku jeszcze w piżamie, witając okoliczne krówki (to Maksa) albo jadąc rowerem po bułeczki na śniadanie do remizy… Lubimy!

 

Tym razem znów Suwalszczyzna, ale inna… Pisałam o naszych corocznych wyprawach do Romka za 30 zł za dobę, gdzie Maks rozmawia ze zwierzętami, a my jemy ogórki kiszone z nieco zniszczonej, uciętej od góry plastikowej butelki, gdzie plac zabaw zaniedbany, a pościel pamięta połowę lat 90. Tym razem mieliśmy ochotę na coś więcej.

 

Wspólnie ze znajomymi trafiliśmy do Gościńca Gaładuś, położonego we wsi Dusznica po przeciwległej stronie jeziora niż “nasze” Żegary. Trochę ukrytego przed światem. Do Gościńca planowaliśmy wybrać się już dawno – przypadkiem zajrzeliśmy tam prawie rok temu, ale w zeszłym roku się nie udało, a w tym nasze spontaniczne podróżowanie sprawiało, że zawsze brakowało dla nas pokoju… bo w Gościńcu pokoi jest tylko 5, a miejsce tak wspaniałe, że pokoje rozchodzą się jak ciepłe bułeczki. Tym razem się udało!

 

Gościniec Gaładuś, Suwalszczyzna, Dusznica

po stosunkowo długiej trasie, wreszcie jesteśmy na miejscu!

Gościniec Gaładuś, Jezioro Gaładuś, Suwalszczyzna

widok na Jezioro Gaładuś

Gościniec Gaładuś

gdybym była bez Maksa, na pewno tu spędzałabym większość czasu z książką w ręku

 

Dołączyliśmy do znajomych, którzy razem z dwójką dzieciaczków (wiek: 2,5 oraz 4 lata) wybrali się do Gościńca na tydzień wakacji. Po tradycyjnych blinach i kartaczach w Gospodzie na granicy z Litwą (znacie ją już stąd!), ruszyliśmy się rozpakować… po wejściu chyba wszyscy oniemieliśmy z zachwytu!

 

… najpierw na widok przeszklonej jadalni w drewnie, do której wpadały promienie słońca, a właściciele zadbali o każdy szczegół – nawet o pudełka z serwetkami i figurki stojące na kredensie… Na widok swoistej sali relaksu z kominkiem, wielkimi fotelami i kącikiem dla dzieci.

 

Gościniec Gaładuś

ulubione miejsce na nocne rozmowy

Gościniec Gaładuś

idealne miejsce na popołudniowy relaks przy kieliszku białego wina 😉

 

Z sali kominkowej można wejść do pokoju. My wybraliśmy dwójkę, znajomi duży czteroosobowy apartament – idealny, gdy podróżujecie rodzinnie… W pokoju urzekły mnie dziewczęce zasłonki, lusterko na parapecie, kosz z ręcznikami, ale przede wszystkim baldachim nad łóżkiem, w którym czym prędzej zakochał się Maksymilian – zabawa w firance była jego ulubioną rozrywką, gdy tylko nie ganiał wraz z innymi dziećmi po całym terenie Gościńca.

 

Gościniec Gaładuś, baldachim nad łóżkiem

dla romantyków lub dla dwulatka:)

 

Po obejrzeniu pokojów wyszliśmy na zewnątrz. Pensjonat zlokalizowany jest na wzniesieniu, stosunkowo rozległy teren prowadzi do jeziora. A po drodze same przyjemności – dla dużych leżaki, przeurocze altanki z fotelami, idealne na popołudniową lekturę, sauna.  Dla małych zabawki, piaskownica i domek Hello Kitty oraz zjeżdżalnie nad samą wodą. Dla wszystkich – całkiem spore boisko do gry w piłkę, pomost, sprzęt wodny oraz rowery. Czego chcieć więcej?

 

Gościniec Gaładuś, hotel przyjazny dzieciom

dzieci przeszczęśliwe

 

Poza prześlicznym wystrojem i terenem wokół Gościniec zachwycił nas wyjściem na przeciw rodzicom z dziećmi. Przez weekend nie męczyliśmy się bieganiem za nimi, bo na terenie miały całą masę zajęć – zjeżdżalnie, boisko, zabawki, domek, stoliczek do rysowania. Cały czas, pomimo średniej pogody miały coś do roboty, a my nie obawialiśmy się, jak w wielu innych hotelach czy pensjonatach, że zaraz coś zrzucą, zepsują, pobrudzą. Miały gdzie spożytkować energię i to było super!:) Oczywiście zadziałał też efekt grupy: czwórka “naszych” + córeczka właścicieli – w takiej ekipie nie można się nudzić.

 

Byliśmy zachwyceni, bo gdy Matka Polka może spokojnie zasiąść przed kominkiem z komputerem lub czasopismem w ciągu dnia, to naprawdę dobry znak! 🙂 A jeśli może to zrobić Matka Polka mająca na stanie dwójkę, to już pełen sukces!:)

 

Niewątpliwie również spodobało nam się, że z Gościńca w zasadzie nie trzeba wychodzić 😉 Będąc w dużej grupie (6 dorosłych + 5 dzieci w wieku od 2 miesięcy do 4 lat), cały czas mieliśmy, co robić, gdzie spędzać czas, a zarazem nie dusiliśmy się w jednym pokoju przez kilka-kilkanaście godzin. Wreszcie mały rozmiar pensjonatu pozwolił nam cieszyć się spokojem i wspólnym czasem wieczorem, gdy dzieciaki spały – nie kombinowaliśmy, gdzie usiąść, u kogo, jak nie obudzić i jak usłyszeć inne dzieci, bo przeszkolona jadalna była blisko dla wszystkich!:)

 

Zastawiacie się pewnie, czemu czytacie i czytacie, a nie widać żadnego jedzenia? 🙂 Nie zapomniałam! Jedzenie w Gościńcu jest i jest pyszne – domowe, przyrządzone na miejscu, stosunkowo proste, nawiązujące do tradycyjnej kuchni kresowej, ale wychodzące również poza nią. W cenie pokoju za dobę mamy śniadanie, można również wykupić regionalną obiadokolację (40 zł za osobę), a w ciągu dnia zdecydować się na coś mniejszego jak pierogi, kiełbasa z patelni czy domowa pizza przygotowana w prostokątnej blasze na ciasta.

 

Zacznę od śniadania

 

Szwedzki stół, a tam jajecznica, parówki (dzieciaki od razu zadowolone!), ryby z Jeziora Gaładuś, trochę warzyw, pyszny chleb (dla chętnych ze smalcem), wędliny i lokalne sery. Ogórki małosolne i domowe powidła. I babka ziemniaczana, jeden z miejscowych przysmaków. A na koniec placki z jabłkami, za które mogę dać się pokroić! Nie przyznam się, ale zjadłam, ale były cudowne!

 

Gościniec Gaładuś, śniadanie

dla mięsożerców

Gościniec Gaładuś, śniadanie

talerze troszkę już opróżnione, ale żal było wstawać 😉

Gościniec Gaładuś, placki z jabłkami

mój faworyt!

 

Śniadanie o 9.00, obiadokolacja o 17.00, więc przez te 8 godzin nieco zgłodnieliśmy. Pogoda i nastroje nie zachęcały do “podróży” (5-10 km) na granicę lub do Sejn, więc zdecydowaliśmy się coś przekąsić na miejscu… Pierogi lub smażona kiełbasa smakowały pysznie! (oba dania po 15 zł)

 

Gościniec Gaładuś, pierogi

pierogi – ruskie i z mięsem

Gościniec Gaładuś, kiełbasa smażona z cebulką

akurat na mięsne gusty Maksa

 

Na obiadokolację każdy znajdzie coś dla siebie. Bo jest i danie mięsne, i wegetariańskie i duuużo warzyw, i przepyszne ziemniaki! Na deser ciasto domowego wypieku oraz makaron ze śmietaną i owocami (to akurat nie do końca mój przelot, ale myślę, że wielu dzieciakom i nie tylko przypadnie do gustu).

 

Gościniec Gaładuś, kuchnia kresowa, babka ziemniaczana

przysmaki lokalne – babka ziemniaczana

Gościniec Gaładuś

obiadokolacja – wersja szwedzki stół

Gościniec Gaładuś

zdrowo!

 

I na koniec domowe desery…

 

Gościniec Gaładuś, domowe ciasto

pychota!

Gościniec Gaładuś

smak lata

 

I jak? Pysznie, prawda? 🙂 Kto ma ochotę na Gościniec jeszcze w to lato, niech czym prędzej sprawdza, czy są miejsca! W niedzielę jeszcze były choć niewiele i głównie pod koniec sierpnia. Jeśli macie czas, próbujcie!:)  My na pewno wrócimy w przyszłym roku!

 

Informacje praktyczne:

Gościniec Gaładuś

16-500 Sejny

Dusznica 33

tel: (087) 517-20-60,
kom: 606-612-188
e-mail: dusznica@gosciniecgaladus.pl

cena pokoju dwuosobowego za dobę ze śniadaniem: 260 zł