Spis treści
- DZIEŃ 1:
- PROM GDYNIA – KARLSKRONA
- DZIEŃ 2: KARLSKRONA, VIMMERBY, SIGTUNA
- VIMMERBY
- Nocleg w marinie w SIGTUNA
- DZIEŃ 3: SIGTUNA, AXMARBRYGGA, MAVIKENS CAMPING
- MAVIKENS CAMPING
- DZIEŃ 4: MAVIKENS CAMPING & BURTRASK CAMPING
- DZIEŃ 5: BURTRASK, STORFOSEN, ARTIC CAMP JOKKMOKK
- DZIEŃ 6: JOKKMOKK, KIRUNA, NARWIK
- DZIEŃ 7: NARVIK, SVOLVAR, KABELVAG, GIMSOYA
- Podobne wpisy
Plany były różne. Najpierw mieliśmy od razu z Karlskrony ruszyć na zachód w stronę Oslo i potem w stronę Flam. Żartowaliśmy czy uda nam się dotrzeć na Lofoty, ale przecież nikt nie trakował tego poważnie. W końcu na podróż po Norwegii mieliśmy jakieś 16 dni. Mało, by uderzyć tak daleko.
O wszystkim jednak zadecydowała pogoda. Prognozy były tak złe, że 2-3 dni przed wyjazdem myśleliśmy o tym, czy całkiem nie zmienić kierunku. Czy nie jechać do Hiszpanii albo gdziekolwiek indziej, gdzie prognoza nie pokazuje deszczu non stop. Tak znaleźliśmy się w Szwecji. Nasza trasa to mix planowania i spontanu. O Lofotach rozmawialiśmy dłuuuugo, już zrezygnowaliśmy, ale rozmowa na Facebooku i spotkanie z Łucją w Jokkmokk sprawiło, że zmieniliśmy zdanie.
Nasza trasa na Lofoty to urocze miejsca, malownicze kempingi, zwłaszcza jeden ulubiony, atrakcje dla dzieci. Przyda się? No to lecimy!:)
DZIEŃ 1:
PROM GDYNIA – KARLSKRONA
To już wiecie!:) Więcej o naszych doświadczeniach na promie pisałam TU.
DZIEŃ 2: KARLSKRONA, VIMMERBY, SIGTUNA
VIMMERBY
Malownicza wioska Astrid Lindgren. Dzieciaki szaleją – nasze wrażenia i dużo zdjęć z tego magicznego miejsca znajdziecie TU. Z Karlskrony jedziemy niemal pustą drogą -200 km.
Nocleg w marinie w SIGTUNA
Sigtunę, kawałek za Sztokholmem, wybierają nasi znajomi – ma być ładnie i urokliwie, a przed nami jakieś 340 km. Jest super! Piękne widoki. Marina, łódki, restauracja na wodzie i nocleg na parkingu z widokiem na wodę. Śniadanie, które jedliśmy w Sigtunie to niezmiennie moje ulubione. Rano obowiązkowo spacer po kolorowej uliczce, gdzie nawet supermarket wygląda malowniczo, pyszne kanelbulle w rękę i ruszamy dalej.
DZIEŃ 3: SIGTUNA, AXMARBRYGGA, MAVIKENS CAMPING
Po poranku w Sigtuna śmigamy dalej na północ. Tym razem postój wybieramy ze względów strategicznych (w połowie drogi, po niecałych 200 km, by dzieciaki nie były zbyt zmęczone)… i kulinarnych. Łukasz wyszukuje malowniczą AxmarBrygga – niesamowicie klimatyczna restauracja, nad wodą, świetne jedzenie – ryby, śledź, bardzo dobre desery i malownicza okolica, by wybiegać dzieciaki.
MAVIKENS CAMPING
Z Axmarbrygga robimy 280 km w stronę miejsca, w którym spędzimy noc. Najpierw zaglądamy na parking z widokiem na niesamowity most. Tam jest jednak za głośno i za tłoczno, by rozłożyć się na noc. Śpimy w okolicy Mjallom na zachwycającym Mavikens Camping. Czerwone domki, bardzo dobra infrastruktura, fiordy, woda i zupełnie na uboczu nasze kampery. Bajka!
DZIEŃ 4: MAVIKENS CAMPING & BURTRASK CAMPING
Ta bajka sprawia, że w piątek lenimy się i spędzamy powolny poranek, przedpołudnie i popołudnie odpoczywając, spacerując i podziwiając okolicę. Atrakcji jako takich dla dzieci brak, ale jest przyroda, woda, patyki, gry i towarzystwo – czego chcieć więcej? 🙂
Leniwy dzień sprawia, że długo biwakujemy w Mavikens i odpuszczamy jakiekolwiek inne atrakcje w dzień. Wybieramy kolejny kemping niecałe 300 km na północ. Burtrask Camping wita nas temperaturą 13 stopni i mocnym wiatrem. Może właśnie to sprawia, że nie jestem jego fanką, nawet pomimo cudnego różowego nieba. Dzień 5 zaczynamy lekką depresją – mokro i zimno! Uciekajmy!
DZIEŃ 5: BURTRASK, STORFOSEN, ARTIC CAMP JOKKMOKK
Cel: Jokkmokk, miasto Samów, ludu Północy.
Po drodze, trochę dzięki marudnej Jagodzie znajdujemy miejsce niczym z bajki: wodospad w Storfosen. Niesamowite widoki, idealne miejsce na spacer lub na piknik. Spędzamy tam trochę czasu i na wieczór docieramy do Jokkmokk.
Arctic Camp Jokkmokk to raj dla dzieciaków! Wielki kemping z jeziorem, gigantycznym placem zabaw, basen, sklepikiem, salą do bilarda, restauracją. Dzieci nie widzimy wcale – do późnej nocy latają po placu zabaw.
DZIEŃ 6: JOKKMOKK, KIRUNA, NARWIK
Jokkmokk na początek. Po śniadaniu na trawie (nie pada, nie wieje, jest więcej niż 13 stopni) i małym szale na placu zabaw. Po spotkaniu z Łucją, która wywraca nasza plany do góry nogami, ruszamy do kluczowej atrakcji w Jokkmokk, czyli Ajtte – Swedish Mountain and Sami Museum. Jak sama nazwa wskazuje muzeum poświęcone jest lokalnej kulturze i życiu ludu Samów zamieszkującego te tereny od lat. Do oglądania masa tradycyjnych ubrań, narzędzi, namiotów, w których Samowie mieszkali, a do tego przeróżne atrakcje dla dzieciaków łącznie z zabijaniem komarów na czas 😉 Gdyby to było w życiu takie proste…. 🙂 Nam najbardziej podobał się zimowy pokój, w którym można poczuć trochę tutejszej zimy.
Na miejscu jest też restauracja, gdzie można spróbować tutejszego przysmaku numer 1, czyli mięsa z renifera. Renskav to jedna z typowych szwedzkich potraw – gulasz z renifera, ziemniaki, żurawina. Próbujemy też delikatnie wędzonego mięsa z renifera oraz marynowanego w sałatce. U mnie bez zachwytu, reszta zadowolona.
Z Jokkmokk podjeżdżamy do Kiruny nakarmić renifery, posiedzieć trochę nad jeziorem, a potem już trasa do Narvik. Tam śpimy, by Dnia 7 dojechać na Lofoty 🙂 Trasa do Narvik, której Google Maps zaznaczyć mi nie chcą jest absolutnie zachwycająca – pustkowie, góry, śnieg w oddali, a po 22.00 w sierpniu cudowne różowe niebo. Bajka!
DZIEŃ 7: NARVIK, SVOLVAR, KABELVAG, GIMSOYA
Pobudka w Narvik dość traumatyczna. Ledwo wstaję z Jagodą, ledwo otwieram oczy po nocy z akompaniamentem deszczu, a tu ktoś wali do drzwi. Pod kamperem nasi znajomi, z którymi podróżujemy i jakiś długowłosy Norweg. Kamper się zakopał w mule. “Budź Łukasza, bo będzie jeszcze gorzej!”…. tu powinnam zakończyć znanym hasłem “to be continued”, ale Wy już wiecie, że dojechaliśmy na Lofoty – do Svolvar, do urokliwego Kabelvag, aż wreszcie na plażę Gimsoya… ale to już inna historia 🙂 Poniżej zobaczycie wszystkie punkty na mapie (Google Maps odmówił zaznaczenia trasy, gdy wpisałam mu Jokkmokk – nie mam pojęcia, czemu) i dotychczasową trasę na Lofotach 🙂
14 Comments
Zafikowana Blogerka
To musiała być niesamowita podróż 🙂 bardzo ładne zdjęcia!
Natalia
oj tak 🙂 ta podróż to zdecydowanie bardziej w kategorii przygoda niż po prostu wakacje 🙂
Joanna Niedziałek
Różowe niebo! <3
Natalia
Oj tak, to niebo tam było absolutnie niesamowite!:)
Łukasz
Hej hej,
Po dłuższej przerwie wracam do Was bo szukamy inspiracji na lipiec(2020).
Chcemy przeznaczyć 3 tygodnie i zaczyna się robić coraz więcej pomysłów… zachodnie USA, Hiszpania + Francja a może Szwecja + lofoty?
Dzieciaki mamy w wieku 2,5 i 5 i są już trochę wprawione w wyjazdy 7-14dni.
Oczywiście każdy ma swoje preferencje, ale jestem ciekawy Twojej opinii/sugestii. Po za Europą nigdzie jeszcze nie byliśmy (aaaa… Emiraty). Trochę boimy się malarii u dzieci i to odsuwa niektóre lokalizacje na kilka lat do przodu. Szwecja i lofoty – super – ale wychodzi mi w sumie 5000- 6000km… w tamta stronę ciekawie, ale co z powrotem? Wracaliście tą samą trasą? Nie było znurzenia?
Natalia
Hey Łukasz:) Trudne pytanie dałeś! 😉 Postaram Ci się odpowiedzieć, ale to już jutro, bo pewnie za dużo by pisać:)
Bartek
Dlaczego wybraliście trasę przez Szwecję ?
Dokładnie za miesiąc wyjeżdżam z dziewczyną na Lofoty i planujemy płynąc promem z Danii do Kristiansand i dalej na Lofoty.
Natalia
Hey 🙂 my planowaliśmy najpierw Szwecję i Norwegię bardziej w jej południowej części. W norwegii jednak ciągle padało i jechaliśmy dłuuuugo przez Szwecję 🙂 Spontanicznie dotarliśmy na Lofoty 🙂
Jacek
Ma za sobą dwa tygodnie w południowo-zachodniej Norwegii i wiem co znaczy przejechać kamperem 250-300 km ich wąskimi drogami. Planuję wyjazd na lofoty w przyszłym roku. Ma w związku z tym kilka pytań:
– czy te siedem dni na dojazd na lofoty to ciągła jazda czy mieliście dni odpoczynku
– ile dni spędziliście w sumie na samych lofotach
– czy drogi w Szwecji pozwalają na planowanie odcinków 400-450km na dzień jazdy
– ile łącznie zajęła Wam ta wyprawa ( ja planuję około 20 dni )
Będę wdzięczny za odpowiedź 🙂
Natalia
Hey Jacek! Teraz jestem trochę w biegu, ale jutro na spokojnie postaram Ci się wszystko napisać, bo sama muszę zajrzeć do zdjeć z tamtego okresu, by Ci dokładnie odp :)pozdrowienia, natalia
Ania
Hej, a jaka trasa wracaliście?
Natalia
Hey 🙂 aż musiałam zajrzeć do zdjęć i filmów 🙂 Płynęliśmy z Moskenes do Bode, dalej jechaliśmy na południe przez Norwegię, ale pogoda była podła..i przeprawiliśmy się do Szwecji 🙂 Tam przejechaliśmy przez Ljusnan, Bonan, a potem biwakowaliśmy kilka dni w okolicy Valdemarsvik – piękną miejscówkę tam mieliśmy in the middle of nowhere 🙂 Potem Farjestaden i promem do PL 🙂