O tym, że w miejscu, gdzie kiedyś działał Solec 44 powstał LAS – Lokalna Atrakcja Stolicy wiedzieliśmy już od jakiegoś czasu. Ale ciągle wyjazdy, ciągle nie po drodze. Wreszcie jesteśmy!
Umawiamy się ze znajomymi na sobotni obiad w dość wymagającym gronie – 4 dorosłych, w tym jedna w dość zaawansowanej ciąży, 7-latek stęskniony za rówieśnikami i dwoje szalonych dwulatków, którzy albo uciekną z sali albo coś zrzucą ze stołu albo wsadzą sobie klocek do nosa. Na początku chcę iść do LASu bez dzieci. Nie wiem, dlaczego. Chyba przez to, że we wszystkich zdjęciach i relacjach, które widziałam, nie było mowy, że to miejsce przyjazne dzieciom.
Może dlatego jestem tak mile zaskoczona? 🙂 Najpierw na Facebooku znajduję menu dziecięce – smaczne, różnorodne, bez frytek! Są polskie zupy (pomidorowa z ryżem!), są pulpety rybne, indyk w płatkach owsianych z mizerią i puree ziemniaczanym, jest podpłomyk z serem Bursztyn i pomidorami. I UWAGA: jest nawet menu niemowlęce!!! Wielkie wow! 3 pozycje – mus z marchewki i ziemniaka, mus z pieczonego jabłka i jarzynowa z drobiem. To chyba pierwsze miejsce w Warszawie, które takie menu posiada!!!
Gdy wchodzimy do przestronnej sali na końcu lokalu prawie skaczę z radości – jest kącik dla dzieci! I w sobotę w porze obiadu jest animatorka! (do sprawdzenia czy jest przez cały weekend czy jak). Już czuję, że to będzie udany obiad! 🙂
W menu wypatrzyłam sobie parę rzeczy już w domu, ale decyzja jest trudna – sporo ciekawych rzeczy! Menu podzielone jest na przystawki / zupy / dania główne / sałatki i lokalne specjały, w których znajdziecie takie dawne klasyki jak kanapka z metką (8 zł), paprykarz szczeciński (13 zł) czy galaretka z nóżek (12 zł). Jest też tatar wołowy (27 zł) i tatar z pomidora (17 zł). My finalnie ten dział omijamy. Łukasz decyduje się na ślimaka na przystawkę podawanego z winegretem z maślanki, oliwą szczypiorkową i paloną kapustą (33 zł). Nasi znajomi na początek idą w zupę – rosół z wiejskiej kury z kluseczkami francuskimi i rillete z podrobów (15 zł) oraz w sałatkę Pstrąg wędzony – pstrąg, pieczony fenkuł, orzechy brazylijskie, sałaty polne, dressing ziołowy, winogrona (19 zł).
Rosół ma bardzo dobry bulion, ale dodatki nie zachwycają – zwłaszcza kluseczki – są twarde. W sałatce proporcja fenkułu do pstrąga trochę zbyt duża, ale już ślimaki – poprawnie przygotowane i jak mówi Łukasz nie ma się do czego przyczepić 😉
Jeśli mam być szczera, mnie najbardziej kuszą dania główne, chociaż przyznam, że rozważałam sałatkę z twarogiem wędzonym lub przystawkę Ser kozi z popiołem. Moje serce jednak jest przy kluskach, pyzach, pierogach i ziemniakach i dlatego idę na całość – jedno danie główne na przystawkę, drugie na główne:) W końcu jesteśmy w 7 osób – ktoś pomoże 🙂
Na początek biorę kluski śląskie z dynią (espuma z palonego masła, ser Burszyn, orzech laskowy – 27 zł), na drugie pyzy z kaszą gryczaną i grzybami (25 zł). Łukasz idzie w mięso – świeca wołowa podawana z puree z marchewki z kardamonem, z zielonym groszkiem w emulsji maślanej, marynowaną szyszką sosnową i demi glace (38 zł). U naszych znajomych wybór pada na Łazanki (wywar grzybowy, pieczarka brunatna, boczek, kapusta kiszona – 26 zł) oraz na Miętusa smażonego na maśle (do tego bulion warzywny z agrestem, puree z zielonego groszku z miętą, konfitowana sałata rzymska, orzeszki cedrowe – 36 zł). 5 pozycji z 10 dań głównych wyląduje na naszym stole – po takim zestawie można już sporo się dowiedzieć o restauracji 🙂
Jak wrażenia? Bardzo pozytywne! 🙂 Świeca wołowa (zdjęcie tytułowe) – świetne mięso, dobrze dobrane, nieprzekombinowane dodatki. Łukasz prawie wylizuje talerz. Fajne łazanki w zupełnie innej wersji niż się spodziewaliśmy – danie nieco bardziej jesienne czy zimowe, ale nawet w ciepły dzień smakuje. Dobrze spisał się miętus, chociaż podobno w sałacie coś chrzęściło 😉 (niedomyta?). Pyzy bardzo dobre, zdecydowany smak kaszy gryczanej i grzybów, do tego chrupiąca cebulka. Ciasto i kasza smakują nawet Jagodzie, która stale mi podjada. Niewątpliwie jednak mój numer 1 jest tylko jeden – kluski śląskie z dynią z serem Burszyn. Bajka!!! Co prawda nie wiem, czy nazywanie ich śląskimi to dobry pomysł – teksturę mają inną niż śląskie, ale są tak dobre, że nazwa nie jest ważna. Delikatne, mięciutkie, rozpływające się w ustach – idealnie komponują się z serem Bursztyn i pianką z palonego masła. Hit!
AKTUALIZACJA: gdy byliśmy w Lesie w marcu 2019, zachwycił nas typowy śląski zestaw – rolada, kluski śląskie i modra kapusta! Uwielbiam, a tu jest po prostu idealny! Jeśli jednak czytacie to dopiero teraz, musicie sprawdzić, czy nadal znajduje się w karcie 🙂
Z menu dziecięcego nasze dzieci zajadają zupy – oboje do pustych talerzy. Maks w tempie rakiety, bo śpieszy się na animacje. Nie zrobiłam zdjęć, ale na instastory (blogtasteaway) możecie zobaczyć, jakie piękne prace zrobił, gdy my jedliśmy i rozmawialiśmy, ok, ok, trochę jeszcze ganiając dwoje dwulatków, którzy jeszcze na kąciku skupić się nie potrafią 🙂 Znajomi wzięli dl Synka pulpety rybne – też smaczne!
Spędziliśmy przemiły czas, pojedliśmy smacznie, dzieci nas nie wykończyły. Wnętrze przyjemne, obsługa miła. Nic więcej nie potrzebują na rodzinny obiad! 🙂 no chyba, że zapomnę pieluch dla Jagody… o tym LAS też pomyślał! W toalecie są pieluchy i chusteczki!! Wielkie wow!
Zajrzyjcie koniecznie!
INFORMACJE PRAKTYCZNE:
LAS – Lokalna Atrakcja Stolicy
tel. +48 514 760 767
ul. Solec 44
godziny otwarcia:
pon – zamknięte
wt – czw 12-16.00 oraz 16.30-00.00
piątek 12-16.00 oraz 16.30 -2.00
sob 12.00 – 2.00
nd 12.00-22.00
3 Comments
Dobra Fanfikcja
Kurczę, naprawdę ktoś tam bardzo bardzo dba o klientów :). Jestem pod wielkim wrażeniem 🙂 (i nauczyłam się, co to jest espuma :D)