Spis treści
Przyznaję się bez bicia: przez 3,5 dnia nie opuściliśmy nawet naszego hotelu i rajskiej plaży na malutkim filipińskim Panglao! Po trochę męczącej podróży z Hongkongu (taksówka-samolot-taksówka-prom-filipiński “tuk-tuk”) zawitaliśmy tu niedługo przed nadejściem Nowego Roku. Sylwester na bosaka, na plaży, z fajerwerkami nad palmami był pięknym wejściem w 2016, a kolejne dni upłynęły na lenistwie… śniadanie, plaża, basen, plaża, leżak, książka, obiad, basen, leżak, plaża, spacer, książka, kolacja, kącik zabaw, taras, książka. Rozkoszujemy się pogodą i tym, że niemal całe dni chodzimy na bosaka, w szortach lub kostiumie, bo mieszkamy na samej plaży! Cudowne uczucie! Po ponad 3 dniach nicnierobienia postanowiliśmy jednak poznać pobliską wyspę Bohol, której Panglao wydaje się niemal częścią (łączy je most).
KLIKNIJ i zarezerwuj hotel, w którym spaliśmy na Panglao:)Filipińska wyspa Bohol należy do regionu Central Visayas. Najbliżej stąd do innych wysp – Cebu, Leyte i Mindanao. To właśnie na Cebu przylecieliśmy z Hongkongu (bezpośredni lot Cebu Pacific), a następnie przybyliśmy promem z Cebu na Bohol. Bohol ma również swoje lotnisko – w Tagbilaran – z niego odlecimy w stronę Manili i powoli w stronę domu, ale najpierw zwiedzamy! 🙂
Wiedzieliśmy, że koniecznie chcemy zobaczyć Chocolate Hills, czyli Czekoladowe Wzgórza, poznać maleńkie zwierzątka, z których Bohol słynie, czyli Philippine tarsiers – dopiero wczoraj sprawdziłam, że ich polska nazwa to wyraki. Znacie? Takie małe stworki z wielkimi oczami! Byłam pewna, że Maks się w nich zakocha. Na zwiedzanie Bohol daliśmy sobie jeden dzień, nie chcąc tracić zbyt wiele czasu z naszego raju 🙂
Jak się przemieszczać na Bohol?
Dla nas najlepszym sposobem było wypożyczenie samochodu – w naszym przypadku to 200 zł za dobę. Samochód wypożyczaliśmy poprzez recepcję u nas w hotelu, co pewnie było nieco droższe, ale dzięki temu po śniadaniu samochód czekał na nas spokojnie na hotelowym parkingu. Przyjemny i jeden z bardziej zadbanych samochodów, jakie kiedykolwiek wypożyczaliśmy. Rozważaliśmy też skuter, ale uznaliśmy, że odległość, jaka dzieli nas od Chocolate Hills (ponad 80 – 90 km zależnie od trasy) jest zdecydowanie za długa, by podróżować skuterem, z dzieckiem u boku.
Zaplanowaliśmy trasę i w drogę! 🙂
Co zobaczyć w 1 dzień na Bohol?
1) Chocolate Hills (Czekoladowe Wzgórza)
Niewątpliwy numer jeden! Czekoladowe Wzgórza to cała masa pagórkowatych wzniesień (jest ich ponad 1200!!!) o różnej wysokości (od 30 do 100 metrów), które pokrywają centralną część Bohol w okolicy miasta Carmen. Wyglądają dość niesamowicie, nawet teraz, gdy wcale nie są czekoladowe, a trawiasto zielone. Prawdziwe, brązowe chocolate hills można podziwiać najlepiej w porze suchej – od lutego do maja.
Najlepiej dotrzeć tam kierując się na Carmen, a następnie znaki poprowadzą na punkt widokowy na Chocolate Hills Complex. Robią wrażenie! Drugi punkt widokowy to Sagbayan Peak.
Co zabawne, o Czekoladowych Wzgórzach przypomina również jeden z flagowych produktów, które można na Bohol kupić, czyli tzw. Peanut Kisses – niewielkie chrupiące ciasteczka z orzeszków ziemnych, cukru i jajek w kształcie, jakżeby inaczej, sławnych pagórków:) Możecie je zobaczyć TU. Ja oczywiście zdążyłam już spałaszować jedną paczkę, która niewinnie leżała w hotelowym barku 😉 Smaczne do pochrupania, ale moją miłością nie zostały..
2) Philippine Tarsier Sanctuary w Corella
Na pewno kiedyś widzieliście je na zdjęciu, ale jestem niemal pewna, że niewiele o nich wiecie! Tarsiers, czyli wyraki / wyrakowate / tarsjusze występują m.in. tutaj, na Bohol, ale też na indonezyjskich wyspach – Sumatrze i Celebes. Są niewielkie, spokojnie mogłyby się zmieścić w męskiej dłoni, gdyby w ogóle chciały podejść tak blisko! Zaliczane do małpiatek, są najwolniej rosnącymi w życiu płodowym ssakami – przez 6 miesięcy osiągają wagę 23 gram! Potrafią natomiast przekręcać głowę o 180 stopni, czym wynagradzają sobie patrzące nieustannie w przód oczyska.
Gdy się do nich wybierzecie, nie ma co liczyć na atrakcje jak przy odwiedzaniu chociażby makaków (zajrzyjcie do naszego wpisu z Monkey Forest w Ubud na Bali). Wyraki w dzień odpoczywają i przysypiają, aktywne są tylko nocą. Dodatkowo wyjątkowo nie lubią, jak się je budzi. Nie można przy nich krzyczeć, ani im po oczach fleszem, bo są bardzo wrażliwe i podobno takie przeżycia mogą w nich wywołać nawet myśli samobójcze. Nie lubią też życia w grupie, więc w Philippine Tarsiers Sanctuary w Corelli pokazuje je przewodnik – spędzają czas w samotności, daleko od siebie, poukrywane gdzieś na drzewach czy gałęziach. Za to z łatwością rozkochują w sobie dzieciaki!!! 🙂
3) Bamboo Hanging Bridge w Sevilla
Sevilla na Bohol raczej nie przypomina tej hiszpańskiej – to mała wioska jak dziesiątki innych, ale warto do niej zajrzeć z uwagi na bambusowy most zawieszony nad rzeką. Most trzęsie się i chybocze, gdy po nim przechodzisz, ale jest na tyle krótki, że myślę, że nawet osoby o słabych nerwach dadzą radę. Na drugiej stronie rzeki czekają głównie suweniry (niemal na każdy są wspomniane tarsiery!), zabaweczki, magnesy. Uwaga! Podobno niektóre dzieci dostają tam ataków szału i histerii, chcą wykupić wszystkie wyraki, czapkę-wyraka, torebkę-wyraka i jeszcze kilka małp.
4) pływająca restauracja i rejs na rzece Loboc
Z miasteczka Loboc, wymienianego jednym tchem razem z pozostałymi atrakcjami, wyruszają restauracje-łódki, dzięki którym nie tylko podziwiasz okolicę, ale też jesz na swoim małemu stateczku obiad. Widoki piękne, chociaż jeśli byliśmy już w Tajlandii czy Indonezji, dość znane – palmy, bujna zieleń, co jakiś czas łódeczka czy małe drewniane lub bambusowe chatki. Pomimo, że widzieliśmy to już nie raz, takie widoki chyba nigdy się nie nudzą! To na plus! 🙂
Na minus: mocno turystyczna, sztuczna otoczka. Lokalne jedzenie,pozostawiające w tej wersji wiele do życzenia i występy miejscowych zespołów, które znudzone oczekują aż podpłynie kolejna łódka z turystami.
Gdybym raz jeszcze miała jechać, chyba wybralibyśmy rejs bez obiadu… Ale teraz.. byliśmy głodni, planowaliśmy dalszą podróż, więc wygodnie było zjeść na statku, ale co tu dużo mówić jedzenie podczas takich atrakcji zwykle jest słabe. Jeśli dodamy do tego kuchnię Filipin, która wydaje się nieco nijaka, to na rozkosze kulinarne nie ma co liczyć. Najbardziej smakowały nam owoce i kalamay, czyli lokalny deser z kleistego ryżu, brązowego cukru i mleka kokosowego. Wiadomo, że to nie czekolada, ale jak dla mnie azjatyckie desery mają coś w sobie i uwielbiam je próbować!
Dziś znów się lenimy, a jutro… wycieczka łodzią po okolicy po rajskich wyspach!:) Stay tuned 🙂
23 Comments
Gadulec
Właśnie poluję na bilety, także wielkie dzięki za ten wpis! 🙂 Chcemy lecieć z mamą na okrągłe urodziny – ja kończę 25, ona prawie tyle samo 😀 Bawcie się dobrze, czekam na więcej pięknych zdjęć!
Natalia
Super plan!!!:) gdzie dokładnie planujecie się wybrać?? 🙂
U nas tylko relaks na Panglao, zwiedzanie Bohol, okoliczne wysepki (napiszę pewnie wkrótce post :)) i niestety na teraz koniec Filipin.. mam nadzieję, że uda się upolować jakieś fajne bilety!:)
Anna M. Lukasiewicz
Nie wiedziałam, że na Filipinach jest tak pięknie. Mega zdjęcia !!!
Natalia
Dziękujemy!!! 🙂 tym razem zwiedzamy tylko Bohol i rzeczywiście jest ładnie – bardzo nam przypomina naszą zeszłoroczną wyprawę do Indonezji i krajobraz chociażby na Jawie 🙂 ale myślę, że wrócimy na Filipiny po więcej! 🙂
Anna M. Lukasiewicz
Proste pytanie – Indonezja czy Filipiny? Byłam miesiąc temu w Japonii, rok temu w Wietnamie i Tajlandii i zastanawiam się nad kolejnymi wakacjami w Azji. Co najbardziej polecacie?
Natalia
Kurka, to wcale nie takie proste pytanie! Na Filipinach byliśmy tylko na 2 wyspach (Bohol i małe Panglao), w Indonezji zjechaliśmy Jawę, trochę Bali, byliśmy na Lombok i na chwilę na Gili. Oba miejsca mają piękne plaże (ale też trzeba dobrze wybrać, bo czasem na Bali zdarza się cudny hotel przy brzydkiej plaży i odwrotnie).
I tu, i tu sporo do zobaczenia, sympatyczni ludzie…
Kulinarnie chyba wolę Indonezję, choć to nadal nie Wietnam i nie Tajlandia.
Nam się też bardzo podobała Kambodża – byliśmy w 2013. I chociaż nie dotarliśmy na plażowanie, to wiele osób plażowanie w Kambodży również poleca..
A Ciebie co najbardziej kusi?:) tak prosto z serca?:)
Anna M. Lukasiewicz
Sama do końca nie wiem, Filipiny wydają mi się bardziej egzotyczne. Kilkoro znajomych było w Indonezji i jakoś wolałabym iść innymi szklakami.
Kambodża brzmi fajnie, myślałam nad powrotem do Tajlandii, można przy okazji odwiedzić Kambodżę. Zależy mi by nie tylko gnać po miastach i zaliczać atrakcje, ale też zrelaksować się na plaży kilka dni. Moje dotychczasowe wyjazdy były za bardzo “w mieście”, wolałabym zrobić 2w1 i odpocząć kilka dni na jakiejś fajnej wyspie.
Natalia
Hey Ania! przepraszam, że wcześniej Ci nie odpisałam, ale byliśmy w dość długiej podróży z Filipin (przez Bangkok i Dubaj) do Warszawy ;)..
Wyjazdy 2w1 są najlepsze, też to zawsze praktykujemy 🙂 Przyznam, że ciężko mi Ci doradzić, które z tych miejsc wybrać. Przyznam też, że Indonezja całościowo nie była dla nas mega zachwytem, pomimo, że np. plaże na Lombok i Gili było extra! 🙂 Myślę, że Filipiny mają też trochę fajnego do zaoferowania..
W Kambodży nie widzieliśmy plaż, ale wiem, że jedna ze znajomych blogerek, Pojechana, sporo jeździła po Kambodży – jakby co wrzucam link – http://pojechana.pl/w-podrozy/azja/kambodza/ 🙂
daj znać, co w końcu wybierzesz;) pozdrowienia już z Warszawy 😉
Anna M. Lukasiewicz
Przekonujesz mnie do Filipin, to dobrze, jakoś tak instynktownie czuję, że tam lepiej.
Tak czy siak, na pewno następnym razem wybierzemy opcję 2w1!
Dzięki za link!
Natalia
Tylko żeby nie było na mnie 😉 widzieliśmy 2 wyspy 😉 w tym jedną malutką 😉 daj znać, co wybrałaś w końcu!!!:)
Magda
Ale Wam dobrze 🙂 Noo bardzo! P.S. Maks taki już poważny. Pozdrawiamy serdecznie 🙂
Natalia
Oj było doooooobrze!!! 🙂 teraz już zimna Warszawa 🙂 a Maks to prawda, już się taki chłopak zrobił na całego 😉 dorośleje!;) pozdrowienia dla Was serdeczne!:) PS. planujecie jakieś wyprawy na ten rok ?:)
Magda
Wy to pewnie i w Warszawie biernie nie siedzicie 🙂 Przed nami wieeelka wyprawa aż 5 km od miejsca gdzie teraz mieszkamy ale za to na dłużej – i to już wkrótce. A później na pewno gdzieś się wybierzemy ale jeszcze planów konkretnych nie mamy 🙂 Ja to bym się wybrała … do Azji najchętniej – Tajlandia mi tak jakoś po głowie chodzi. Mój mąż już mniej. Jak na razie to jutro wybieramy się w Beskidy trochę skorzystać ze śniegu. A jak u Was? Konkretne plany?
Natalia
Oj w Warszawie to u nas zdecydowanie czynnie – duuuużo prazy 😉
Rozumiem, że u Was zaraz przeprowadzka?? wszystko już gotowe?? 🙂 A jak Beskidy? Wasze dziewczyny jeżdżą coś na nartach??? 🙂
U nas na razie mało konkretów – pewnie jakieś narty w marcu, a potem zobaczymy, co i jak 🙂
Czyli co, mąż nie ma ochoty na takie dalekie wyprawy?? Obawia się czy po prostu nie lubi? 😉
Magda
Byliśmy w Bielsku (Szyndzielnia) i było suuuper. Taka piękna ta zima w górach 🙂 Dziewczyny jeszcze na nartach nie jeżdżą ale jak tylko czas pozwoli to tej zimy będzie Weroniki debiut bo już sama się tego dopomina. Z naszej czwórki to tylko tata na desce śmiga ja tam wolę rowery i piesze wycieczki 😉
Na dalekie podróże to mamy chęć już od dawna ale zawsze coś wyskoczy albo ciąża albo wcześniak, albo kolejna ciąża i znów wcześniak albo … budowa 😉 Mąż bardziej gustuje w kierunkach na lewo od Polski czyli USA i Kanada. Ale nasz wspólny cel to Australia i Nowa Zelandia. No ale to już więcej kasy potrzeba. A przeprowadzka gdzieś za miesiąc – teraz właśnie najintensywniejsze i najbardziej czasochłonne dla nas prace trwają bo gruntowanie, malowanie, sprzątanie i meblowanie. Mam nadzieję, że gdzieś się wybierzemy w końcu bo inaczej tylko czytanie Waszego bloga mi pozostanie 🙂 Pozdrawiamy serdecznie.
Natalia
Hey Magda :))) ale za to na pewno będziecie mieć super, wymarzony, idealny domek!!!:) wiadomo, że to pochłania i sporo pieniędzy, i czasu, i pracy 🙂 mój wspólnik jakiś czas temu się budował, więc wiem, że u niego też łatwo nie było!!!
Oj tak, Australia i Nowa Zelandia też brzmi bosko!! ale fakt, że choćby w Australii drogo (nie wiem, jak w NZ???) – z tego, co słyszałam to najlepiej się opłacają podróże kamperem.. może też się kiedyś wybierzemy 🙂 i Wam też tego życzę 🙂 miłego dnia!!! 🙂
Magda
Dzięki 🙂 Pozdrawiamy.
typelek
Dziękuję za cenne wskazowki. Na pewno skorzystam 🙂
Natalia
Super 🙂 jakaś dłuższa wyprawa na Filipiny??? 🙂 Czy głównie Bohol? 🙂
Adrian
Dobry wieczór. A jak wygląda sprawa z komarami i dengą? Proszę o informację pozdrawiam
Natalia
Cześć Adrian! Szczerze mówiąc my byliśmy na FIlipinach w styczniu 2016, więc nie znam obecnej sytuacji. Sprawdzałeś, co pisze na ten temat MSZ w poradniku Polak za granicą?