Majówki na Suwalszczyźnie ciąg dalszy. Temperatura już w piątek zrobiła się iście “majówkowa” – w nocy 2 stopnie, w dzień sukcesem jest 10 kresek na plusie! Wszelkie aktywności outdoorowe (rowery, długie spacery, place zabaw) odpadają, zwłaszcza, że za chwil parę czeka nas znacznie większa podróż (czy już pisałam jaka??) i musimy pilnować, by majówka Maksa nie przeziębiła. Poza tym – co tu dużo mówić: w ramach protestu nie wzięliśmy zimowych kurtek! No to kombinujemy co robić, by się nie zanudzić, a zaraz nie zamarznąć. Cały czas jeść kartaczy i chłodnika litewskiego nie można, więc w ciągu 2 dni zaliczyliśmy 2 aquaparki – w litewskich Druskiennikach, a dziś w Suwałkach. Po dzisiejszym pluskaniu, zgłodnieliśmy mocno i zachciało nam się jakiejś odmiany kulinarnej, a Maksowi zachciało się pizzy (też mi nowość!).
Łukasz wymyślił restaurację grecką w Augustowie – Greek Zorbas. Na początek trochę mnie zdziwiło, że mają tam pizzę. W greckiej restauracji?? Ale przyznaję, że tym razem polskie podejście “pod oczekiwania klienta” całkiem mnie ucieszyło, bo wiedziałam, że Maks będzie zadowolony… i najedzony. W drodze przeglądam opinie (ponownie na gastronautach), ale szybko przestaję, bo popadają ze skrajności w skrajność: „najlepsza restauracja” /”cudowne greckie jedzenie” lub „nie polecam”/ „koszmar”. Udaje nam się natomiast ustalić, że restauracja brała udział w Kuchennych Rewolucjach Magdy Gessler. Jeśli mam być szczera, nie należymy do fanów Pani Gessler co najmniej od czasu, gdy Łukasz znalazł zszywkę w sznyclu wiedeńskim w warszawskiej Ale Glorii, ale cały czas żyję nadzieją, że jakiegoś totalnego koszmaru Gessler swoim nazwiskiem nie firmuje.
Dojeżdżamy do Augustowa. Restauracja mieści na ulicy Kościelnej 2. Widzimy budyneczek w biało (szaro) niebieskich barwach i “potykacz” z wizerunkiem Magdy Gessler. Ciekawe jest to, że program miał miejsce w grudniu 2011 roku, a restauracja nadal korzysta z jej twarzy jako zachęty do wejścia, a niektóre potrawy w menu opisane są jako „polecane przez Magdę Gessler”. Czy te odznaczenia nadawane są restauracjom dożywotnio? Czy w takim razie ktokolwiek sprawdza poziom, jaki reprezentują poszczególne lokale pół roku, rok czy 2 lata po programie? Przecież przez 2,5 roku wszystko może się zmienić o 180 stopni! Nawet my zawsze tłumaczymy naszym czytelnikom, że jeśli piszemy w 2012, że tu i tu była cudowna zupa, to nie zaświadczymy za nią w 2014! Nie zaświadczymy słowem na blogu, a co dopiero swoim nazwiskiem, twarzą i własną marką? Tu jednak jest i pani Magda, i słowa „najlepsza grecka restauracja w Polsce”, najwidoczniej jej autorstwa. Od razu się krzywimy, bo znamy kilka naprawdę dobrych greckich restauracji…Wchodzimy!
Restauracja utrzymana w barwach biało-niebieskich, dość przyjemna, choć niektóre elementy tandetne. Tłoczno. Pies z kulawą nogą się nami nie interesuje, ale na szczęście znajdujemy wolny stolik. Nie jest to wcale takie proste, bo restauracja cieszymy się sporym powodzeniem, a stolików niedużo. Siadamy. Menu na kartkach-podkładkach, więc nie musimy czekać na kelnerkę. Dzięki Bogu! Na stole trochę brudno, strzepuję okruchy na podłogę. Przeglądamy. Są greckie przekąski, sałatki, dania główne, jest i jest pizza w przeróżnych odsłonach. Czekamy aż ktoś podejdzie – kelnerki przechodzą obok nas chyba 3 czy 4 razy, ale żadna nawet nie spojrzy. Noszą talerze, czasem chyba chodzą bez celu, mamy wrażenie lekkiej dezorganizacji. Wreszcie ktoś nas zauważa i zamawiamy. Z uwagi na Maksa bierzemy pizzę prosciutto (średnią za 14 zł – wow, jak tanio!). Ja wybieram sałatkę grecką (16, 50 zł – polecaną przez Magdę Gessler ;)), Łukasz saganaki (13 zł) oraz również polecany przez MG tas-kebab z jagnięciny z pomm-craten (28 zł). Danie opisane jest jako oryginalne greckie kotleciki z siekanego mięsa jagnięcego w ziołach z zapiekanymi ziemniakami w sosie śmietanowym i z serem feta. Łukasz trzykrotnie dopytuje czy te kotleciki to kofty. Kelnerka nie sprawia wrażenia, jakby zrozumiała, ale w końcu przytakuje. Do picia decydujemy się na dzbanek wody z cytryną, mięta i lodem (9 zł za 1 litr). Po złożeniu zamówienia zaczyna się dłuuuuuge czekanie!
W ramach rozrywki wybieram się do toalety i to, co widzę szokuje mnie chyba najbardziej w tej restauracji. Rzadko mi się zdarza opisywać, co tu dużo mówić, kible (inaczej się tego nie da nazwać!), ale tym razem się nie powstrzymam. Wybaczam, że toaleta jest niewielka i mało elegancka, a w środku, dokładnie naprzeciwko sedesu, znajdują się otwarte drzwi do piwnicy i cały czas zastanawiam się, kiedy ktoś wejdzie. Ale nie wybaczam wielkiego kosza, z którego wprost wyłażą na ziemię zużyte ręczniki papierowe i papier! Leżą na około, piętrzą się na koszu! Oczywiście czystego papieru i czystych ręczników brak. Pięknie! Taka sytuacja trwa przez ponad 1,5h, które spędzamy w Greek Zorbas. Chyba trzeba ich wysłać nie do TVN, na szkolenie czystości do McDonald’s albo na jakąś sieciową stację benzynową!
Po jakichś 5-7 minutach od zamówienia pojawia się nasza woda. Dzbanek wody z trzema plasterkami cytryny. Mięty i lodu nie stwierdzono. Co zabawne, kelnerka nawet słowa nie powiedziała: „przepraszam, mięta się nam skończyła”. Na pytania Łukasza o mięte, powiedziała tylko, że nie ma. O lód nawet nie pytaliśmy. Szkoda czasu! Czekamy dalej!
Pizza z szynką pojawia się chyba po 20 minutach. Jako pierwsza. To o tyle miłe, że prosiłam, by była jak najwcześniej, bo przecież dziecko wygłodniałe po basenie. No i jest. Jest dość smaczna i poprawna. Szału nie robi, szynka marnej jakości (można się spodziewać pewnie przy pizzy za 14 zł), ale całość smakuje OK. Może dlatego, że wszyscy jesteśmy wygłodzeni po basenie? Tak czy inaczej pizza rodzi nadzieję, że pomimo fatalnej obsługi, jedzenie będzie smaczne. Jako kolejna nadchodzi moja sałatka. Na plus: jest to prawdziwa grecka sałatka, czyli ogórki, pomidory, papryka, oliwki, oliwa, oregano i feta, bez sałaty. Na minus: fety to tam tyle, co kot napłakał, zresztą zobaczcie sami na zdjęciu! Zaczynam jeść – jest smacznie!
Łukasz tymczasem wychodzi z siebie, bo właśnie mija ponad 30 minut od zamówienia przystawki, on jej cały czas nie ma, a swoje dania dostają goście, którzy przyszli jakieś 15-20 minut po nas! Polityka “równy i równiejszy” czy co? Czas oczekiwania tym bardziej irytuje, gdy zobaczycie w karcie ostrzeżenie, że dania przygotowywane są ze świeżych składników, trzeba trochę poczekać, ale w oczekiwaniu rekomendują zamówić przekąskę. No właśnie zamówiliśmy, ale jak widać i tak nic z tego. Gdy saganaki wreszcie nadchodzą, Łukasz nie wytrzymuje i informuje pana kelnera, że czekał ponad 30 min na przystawkę! Reakcja rzuca na kolana. Żadnego “przepraszam”, tylko: „To co? Nie chce pan jej? Mam odesłać?”. Nie powiem, jakie słowa cisną się na usta po tym komentarzu!!;) Saganaki nie są tym, czego oczekiwaliśmy. Zamiast fety zapieczonej w sosie z pomidorów, jak zwykle są podawane, widzimy pieczoną fetę , a na niej 3 plasterki pomidora. Niech będzie. Danie główne, choć naszym zdaniem zdecydowanie mało fotogeniczne, smakuje przyzwoicie, szkoda tylko, że kotleciki jagnięce zdecydowanie przesolone.
Pomimo marnej obsługi i długiego czekania na wszystkie dania, decydujemy się też na desery. Deser grecki (jogurt grecki z miodem i orzechami – 8 zł) i deser migdałowy (prażone migdały z odrobiną ouzo, bita śmietana, płatki migdałów – 9 zł). Żyjemy nadzieją, że nałożenie jogurtu i posypanie go orzechami nie potrwa znów 30 minut. Na szczęście nie! Desery nadchodzą szybko i oba są bardzo smaczne.
Deser migdałowy ma pyszne uprażone migdały, chociaż nie czuć w nich ouzo i dużą dawkę prawdziwej bitej śmietany. Może ouzo skończyło się jak mięta i lód? 🙂 Kto wie! Mój deser to w sumie banał, który powinnam jeść w domu, a nie zamawiać w restauracji. Podany w mało atrakcyjny sposób: na talerzu, zamiast w jakimś pucharku, ale ja połączenie jogurtu greckiego, orzechów i miodu po prostu uwielbiam, więc dla mnie deser na 5!
Pomimo tych wszystkich minusów, podczas naszego pobytu do Greek Zorbas zmierzają tłumy. Co chwilę ktoś wchodzi i pyta o stolik, wiele osób odbija się od drzwi, bo stolików brak. Czym tłumaczyć popularność restauracji, która popełnia tak wiele błędów? Prawdopodobnie niestety wybór w okolicy marny, a i klient mało wymagający, że pozwala na żenujący poziom obsługi, brudne stoliki i toaletę przypominającą szalet publiczny. Co do Kuchennych Rewolucji, hmmm, nie chciałabym być panią Gessler i pozwalać na firmowanie moją twarzą i nazwiskiem takiego bajzlu na kółkach. Wstyd. I wielka szkoda, bo jedzenie budzi nadzieję, ma perspektywy, ale cała otoczka dobija i zniechęca. Czy naprawdę tak trudno zrozumieć kilka podstawowych zasad obsługi klienta ???
Informacje praktyczne:
ul. Kościelna 2
16-300 Augustów
tel. 87 643 29 39
mail: greekzorbas@o2.pl
godziny otwarcia:
pon – zamknięte
wt – pt 12-22.00
sob – nd 12-23.00
40 Comments
Paula Puchacz
Nie pierwsi oni i nie ostatni, w Lublinie też jest kilka takich, co od dawna reklamują się twarzą Gessler, straszą syfem i cenami. Chyba tylko twoja sałatka wyglądała apetycznie 😀 Jogurt grecki z miodem i orzechami taki dobry? Aż spróbuję 😀
Natalia - tasteaway.pl
Hey Paula!! 🙂 tak właśnie podejrzewam, ale łudziłam się, że może jednak nie taki diabeł straszny… jedzenie naprawdę nie było smakowo złe, część była nawet smaczna 😉 ale jak połączyć to z obsługą i tym dramatem w toalecie to aż ciarki przechodzą 😉 co do jogurtu greckiego z bakaliami i miodem zakochałam się w nim w El Greco w Warszawie, gdzie podają na deser gofra właśnie z tym jogurtem i bakaliami 🙂 znacznie lepsza wersja niż z bitą śmietaną i zdrowsza 😉 Bez gofra też fajny i zdrowy deser 🙂
W Lublinie kiedyś bywałam często pracowo i moje koleżanki też i zwykle żywiliśmy się wtedy w Mandragorze.. domyślam się, że nadal istnieje? 🙂
Paula Puchacz
Istnieje, to chyba jedno z bardziej udanych miejsc. Ostatnio mamy wysyp nowości, podobno grzechu wartych, ale dopiero się do nich wybieram 🙂
Natalia - tasteaway.pl
Słyszeliśmy, że w Lublinie coraz więcej się dzieje 🙂 i dobrze! 🙂 im więcej ciekawych miejsc, tym bardziej polska gastronomia będzie szła do przodu 🙂 i może różnych dziwnych kwiatków z czasem będzie coraz mniej 😉
Szymon
Świetny tekst, zdjęcie sałatki z mikro fetą mistrz 🙂
Natalia - tasteaway.pl
Dzięki Szymon!! 🙂 sałatka najwidoczniej miała być bardzo mało kaloryczna, dlatego ilość fety ograniczono do minimum 😉 a na poważnie strasznie irytują mnie sałatki, gdzie głównego składnika jest tyle, co kot napłakał… kiedyś gdzieś w Warszawie zamówiłam jakąś sałatkę z truskawkami.. była cała jedna, pokrojona na super cienkie plasterki 😉
Augustowianin
Następnym razem proponuję wybrać “Ogródek Pod Jabłoniami” nad rzeką Nettą 🙂 Prawdopodobnie najlepsza (bez rewolucji Pani Gessler) kuchnia w Augustowie. Przyjemne wnętrze, obsługa miła i pomocna, jedzenie smaczne i świeże
Natalia - tasteaway.pl
Ooo, to brzmi dobrze!! 🙂 My to ogólnie musimy chyba założyć jakąś księgę porad od czytelników, bo zawsze pojawiają się różne propozycje, ale zwykle już po naszym pobycie 😉 Ale na Suwalszczyznę wracamy często (pewnie znów w czerwcu) to chętnie tam zajrzymy! 🙂 i jak nad rzeką to pewnie okolica miła! 🙂 W Augustowie zdarzyło nam się jeść jeszcze w Kaktusiku, ale już dość dawno.. wtedy pamiętam było całkiem przyzwoicie 🙂
Augustowianka
“Ogródek pod jabłoniami” i dobra obsługa, bahahaha, a to coś nowego. Jestem rodowitą augustowianką i jadłam tam wiele razy- miejsce wybierałam ze względu na lokalizację- piękne miejsce nad wodą. Ale obsługa przypomina zebraną przypadkowo garść gimnazialistów,obrażonych na cały świat za to że muszą pracować. Są niemi i opryskliwi dla klientów, nie przyjmują prawidłowo zamówień. A dobra kultura (nie mówiąc o słowie przepraszam) to tam rzecz obca. (I to nie tylko moja opinia) Chociaż z dwojga złego między Grekiem a Jabłoniami wybrałam bym Jabłonie. Póki co mojemu gustowi kulinarnemu i jakość obsługi najbardziej odpowiada Kaktusik, polecam bo jest tam naprawdę super. Miła i kulturalna obsługa, smaczne jedzenie i fajny klimat. Swego czasu fajnie też było w masce ale mam wrażenie że od jakiegoś czasu jedzenie tam się ostro zepsuło 🙁
Natalia - tasteaway.pl
Kaktusik odwiedzaliśmy kilkakrotnie, choć ostatni raz jakiś rok temu!:) i przyznam, że nigdy żeśmy się nie nacięli pod żadnym względem 🙂 no i plac zabaw naszemu synkowi się podobał 😉 Jabłonie musimy odwiedzić przy następnej wyprawie na Suwalszczyznę 🙂
Augustowianka
“Pod jabłonkami” jeść to czysta przyjemność! Z resztą właściciele na pewno nie mają nic do ukrycia bo kuchnia jest “w-pół”otwarta, a obsługa stała i zawsze uśmiechnięta!
Natalia - tasteaway.pl
Strasznie zachęcacie do tych Jabłonek!! 🙂 koniecznie tam zajrzymy jak tylko będziemy w okolicy 🙂
Danusia
Augustowianko, każda opinia jest zawsze subiektywna 🙂 I Pod Jabłoniami i w Kaktusiku można dobrze zjeść. I tu i tam pracują ludzie- z krwi i kości, tacy jak my, z zaletami i wadami. Miła i kulturalna obsługa z Kaktusika ostatnio wyjątkowo długo nie zauważała nas, czyli 8 nowych osób przy stoliku, dziewczyny zgrabnie przechodziły obok nas i pustego stołu, aż po pół godziny sami zapytaliśmy czy może w końcu zechciałyby przyjąć zamówienie. Totalna wpadka! Czy wybierzemy się tam jeszcze? Pewnie że tak! W Jabłonkach nigdy nie zdarzyło mi się doświadczyć tego co Tobie, więc współczuje i życzę lepszych kontaktów:) Moje doświadczenie skrajnie inne to miła uśmiechnięta i kompetentna obsługa w niczym nie przypominająca gimnazjalistów. Jeśli zdarzy się tam komukolwiek wpadka to nie skreśla tego miejsca z mojej listy 🙂
Augustowianeczka
Wracając do tematu restauracji Greek Zorbas, obsługa nigdy nie będzie tam dobra i wykwalifikowana jeśli zostaje zatrudniana na 2-3 dni przed majówką i mało kiedy posiada jakiekolwiek doświadczenie . Kelnerzy ganiają jeden za drugim nie wiedząc co mają robić. Występuje tam ogromna rotacja w personelu a powodowane jest to niezdecydowaniem i brakiem konsekwencji ze strony szefostwa a też ciężką , napiętą atmosferą . Przyznać trzeba że jedzenie jest tam bardzo smaczne ale atmosfera panująca na zapleczu wykończyłaby psychicznie wielu 🙂
Natalia - tasteaway.pl
Augustowianeczka, jak widać nic nie dzieje się bez przyczyny :/ faktycznie jak byliśmy w zeszłą sobotę tak to wyglądało: jedna dziewczyna chodzi, druga i w sumie nie wiadomo, co robią.. kręcą się, a klient czeka aż ktoś go zauważy..:/ ale jeśli mówisz, że takie warunki tworzy szefostwo, cóż.. tylko współczuć :/
matsu
saganaki to nie pieczony ser z sosem pomidorowym, tylko sposób przygotowania dania i odnosi się do sposobu jego obróbki termicznej a nie formy podania z sosem czy bez…
Natalia - tasteaway.pl
Tak, wiemy. Saganaki mogą być też z krewetkami itd. Odnosiliśmy się do sposobu, w jaki mieliśmy szansę jeść saganaki z fetą na Krecie i dlatego do takiej formy podania się przyzwyczailiśmy 🙂
pioter
ja czesto uzywam szamanie.pl by zaczerpnac opinii. polecam
Emi .Grant
Na podanej przez Ciebie stronie nie ma nawet wspomnienia o tej knajpie, pewnie nie mieści się w żadnej kategorii.
romek
witam, byłem z wizytą w tej restauracji w dniu 14.07.2015 niestety porażka totalna. słyszałem że pani Magda Gessler przeprowadzała tam rewolucje i postanowiliśmy zawitać w drodze powrotnej z Litwy do Augustowa do Greek Zorbas. Zaparkowaliśmy auto przed restauracją o godzinie13:04. usiedliśmy w ogródku, na sali nikogo, jedynie dwa stoliki niedaleko nas już jedzą… podszedł pan, przyjął zamówienie: kawa z mlekiem, nesti gyros z frytkami i gyros z chlebkiem, na deser prażone migdały z bitą śmietaną. poprosiliśmy popielniczkę, przyniosła już inna kelnerka-niezbyt miła- napoje po około 6 minutach przyniósł już zupełnie kto inny. zamiast nesti dostaliśmy mirindę… na szczęście udało się ją wymienić, mimo tego że już była otwarta. W czasie oczekiwania na dania pan przywiózł dwie butle gazu i poniósł je do kuchni, już wiedzieliśmy że szybko nie będzie. po krótkiej wizycie “pana z gazem” przyjechał pan “Rysiek” który świadczy usługi dostawy gazu w Augustowie… tak było napisane na aucie jakim podjechał pod restaurację udał się w kierunku kuchni ze śrubokrętami, a my czekamy… zdążyła się zepsuć pogoda, więc weszliśmy do środka. i pytam kelnera co się dzieje z naszymi daniami, bo nikogo w koło nie ma a my już czekamy naprawdę długo !!! pan poszedł sprawdzić i poinformował że już za chwilkę dostaniemy WYCZEKANE dania… faktycznie przyniósł po 5 minutach, patrzymy na zegarek 13:58 czyli 54 minuty od momentu zaparkowania auta!!!!!!!!! przypominamy że zamówiliśmy zwykłego gyrosa nic skomplikowanego, a w koło pustki, nikogo nie było prócz ludzi, którzy już jedli. Kelner odszedł pożyczył smacznego i tu kolejne zdziwienie!!! bo idzie pani z deserem, gdzie przed chwilką dostaliśmy danie! zapytałem ćzy to jakiś żart i poprosiłem żeby pani zabrała i przyniosła po tym jak już skończymy dania. tak zrobiła. jednym słowem nie polecam tego miejsca!! jeszcze dużo pracy należy wykonać, oby nazwać to restauracją,sama wizyta restauratorki nie wystarczy aby ze zwykłego baru zrobić restaurację, a przed samym wejściem Pani Magda Gessler na potykaczu i napis że to najlepsza restauracja Grecka w polsce…to jakiś absurd i żenada, szkoda tylko że zapewne pani Gessler nie jest świadoma że do dnia dzisiejszego jej nazwisko firmuje tę restaurację, a szczerze mówiąc lepiej mi smakował kebab na dworcu centralnym, bo dostałem go niemal od razu, a poziom przygotowania kebaba i gyrosa, jest niemal identyczny. NIE POLECAM ZDECYDOWANIE następnym razem z pewnością wybiorę się na rybkę , jeśli będę w Augustowie.
Natalia - tasteaway.pl
jak widać od naszej wizyty w maju 2014 jest tylko gorzej 🙁 też się już nie wybieramy 🙁
marta
Weszliśmy do lokalu niezauważeni (6 osób). Zanim ktokolwiek do nas podszedł czekaliśmy baaardzo długo. Stolik był brudny, zebrane tylko naczynia po poprzednich klientach, na stoliku zostaly rozlane napoje i nikt tego nie wytarł. Zamówienia były zbierane nie po kolei tzn, osoby, które przyszły po nas zostały obsłużone wcześniej, my dalej czekaliśmy. W końcu zapytaliśmy przechodzącego obok kelnera czy możemy złożyć zamówienie. Okazało się, że dań, które sobie wybraliśmy w części nie było więc trzeba było szybko decydować się na coś innego. Zapytaliśmy ile czasu trzeba czekać otrzymaliśmy informację, że 45min. czekaliśmy dłużej. Dostaliśmy niekompletne dania, bez surówek, które były w menu jako część dania. Masakra-byłam zbulwersowana. Najpierw jedzenie dostały 3 osoby, potem kolejne dwie a ostatnia osoba na zamówienie czekała ponad godzinę!!! wszyscy zdążyliśmy zjeść, a ostatnia osoba nadal czekała. To jest karygodne! Jedzenie było takie sobie,na pewno nie takie jak byśmy oczekiwali, małe porcje. Jak wychodziliśmy jakieś kolejne osoby składały zażalenie na spalone kotlety. Poza tym kelnerzy strasznie przygnębieni. Masakra. Brak słów. Kompletnie nie polecam.
Natalia - tasteaway.pl
Ojej, masakra to rzeczywiście jedyne słowo… jednym słowem jest coraz gorzej :///
Iwona Sołtysik
Nie polecam restauracji. Czas oczekiwania na potrawę ok. 1 godziny zaznaczę że oprócz naszej trójki w restauracji były jeszcze 4 osoby. Brud i syf , obsługa też nie najlepsza. Na dzbanek z wodą przy upale 30 st czekaliśmy ok. 15 min. Dość długo. Toaleta też daje dużo do życzenia, mieści się tak jakby na zapleczu za schodami które chyba prowadzą do mieszkania, na schodach stoi jakaś stara pralka, czekając na wolną toaletę mijają mnie Panie z miskami makaronu ugotowanego , apetyczny widok tuż przed WC. Samo WC zrobione tak jakby między pokojami, załatwiając swoją potrzebę miałam wrażenie jakby zaraz drugie drzwi miały by się otworzyć lub ktoś tam stał i nasluchiwal. Wracając do jedzenia bez rewelacji. Zupa cytrynowa to zwykły żurek ze zważoną śmietaną – brzuch rozbiła mnie odrazu. Frytki zimne i mięso mało doprawione wysuszone na wiórki i tez zimne. Po takim jedzeniu rewolucja to była ale zołądkowa . Pani Magdo ja bym cofnęła rekomendację dla tej restauracji. Wstapilismy do niej bo chcieliśmy smacznie zjeść ale niestety jedzenie nie do zjedzenia. Naszczęście niedaleko był bar Ptyś taki bar mleczny który zaspokoi nasze żołądki.
Natalia - tasteaway.pl
Oj, widzę zatem, że od naszej wizyty ponad rok temu nie polepszyło się, a wręcz pogorszyło :// Toaleta faktycznie pozostawiała wiele do życzenia, a obsługa.. wiadomo.. tak jak w poście… Jak widać teraz i poziom jedzenia się popsuł :/ mam nadzieję, że udało Wam się znaleźć w Augustowie lub w okolicach inne smaczne miejsca! Na przyszłość polecamy bardzo litewskie smakołyki w Sejnach, w Karczmie Litewskiej 😉
Mariusz
Witam!
Do wizyty w restauracji skusiła mnie reklama Pani Gessler. Oby jak najszybciej się tam udała i zabroniła tego robić. Ta restauracja to jakieś nieporozumienie. Jedzenie było mdłe i niedoprawione, a obsługa w ogóle nie współpracowała ani ze sobą, ani z klientem. Nie wiedzieli, co podają. Naczynia po posiłku stały do momentu, aż wyszliśmy. Nikt się nimi nie zainteresował. Po posiłku zamówiliśmy kawę. Kelnerka, która ją przyniosła (inna niż poprzednio) była zdziwiona, że jakaś bliżej nieokreślona inna koleżanka-kelnerka tu nie była i ich nie zabrała. Zabrała po talerzu, akurat tyle żeby zmieścić kawę i poszła, i tyle ją widzieliśmy, dodam, że i tyle widzieliśmy kogokolwiek. W sumie obsługiwały nas trzy osoby i moje wrażenie jest jednoznaczne – jeden wielki chaos i tumiwisizm. Nie polecam! Trzymajcie się z daleka zwłaszcza, że jedzenie jest bardzo mocno przeciętne.
Natalia - tasteaway.pl
No właśnie, widzę po tegorocznych opiniach, że jest coraz gorzej 🙁 jak my byliśmy, obsługa była tragiczna, ale jedzenie, przynajmniej część, się broniło.. teraz chyba już jest tylko gorzej 🙁 mam nadzieję, że znaleźliście w Augustowie lub okolicy inne, bardziej smakowite miejsce!!:)
jfredf
polecona zupa cytrynowa była całkiem smaczna lecz bardzo okrojona, nie było w niej oliwek i kawałków wołowiny. Musaka była niesmaczna warstewka mięsa (na pewno nie baranina) cieniutka, jak za kupkę podgrzanych ziemniaków z bakłażanem strasznie drogie danie i nie warte polecenia. Sałatka która była podana do musaki miała więcej soli niż warzyw. Na jedzenie czeka sie baaaardzo długo, pomimo pustej sali. Z pewnością nie wrócimy do tej restauracji
Natalia
eh, czyli nadal tak słabo jak było… albo i gorzej, bo u nas jedzenie nie było takie złe..
evve
Witam,
Niestety musze sie zgodzic ze wszystkimi przedmowcami w sprawie Greka Zorbasa w A-stowie. Komentarze sa tak przykre i szokujace ze dziwi mnie ze ktos do tej pory nie pokazal ich wlascicielom tej restauracji. Rzeczywiscie kelnerzy nie wydaja sie za bardzo dbac o klienta – krzataja sie wokól jakby bez powodu. W tej restauracji nie ma osoby z j****mi ktoraby zarzadzala caloscia w taki sposob aby klient wychodzil zadowolony a restauracja zarabiala. Wydaje mi sie ze godzinne czekanie na 2 pizze dla mnie i partnera to jednak duza przesada..? W takim czasie moglabym zajsc do domu i sama ja sobie zrobic. Po co mi restauracja? Jestem przekonana ze na tylach jest 1 osoba ktora wg wlascicieli ma sie ze wszystkim wyrabiac. Toaleta – bez komentarza. Nie wstyd Wam wlasciciele? Gdzie w ogole SA ci wlasciciele? Jeszcze nigdy ich nie widzialam a oni skoro nie stac ich na zatrudnienie menedzera restauracji to logicznie powinni sami przejac inicjatywe i wszystkim sprawnie zarzadzac? Ta restauracja ma potencjal ale niestety uwazam ze sami jej wlasciciele sa tu najslabszym ogniwem. Nie ma nic gorszego niz niezainteresowani, wypaleni wlasciciele bez pasji i honoru. Rewolucje Gessler to farsa.
Natalia
Witaj Evve, przepraszam, że dopiero odpisuję na Twój komentarz, ale umknął mi w gąszczu maili w zeszłym tygodniu… niestety mam wrażenie, że właściciele wiedzieli o negatywnych opiniach, w każdym razie o części, wiedzieli też o poście na blogu, ale chyba nie są w stanie wprowadzić żadnych zmian, jeśli nawet teraz po 1,5 roku dochodzą takie głosy jak Twój 🙁 Szkoda, bo kuchnia grecka jest wspaniała i aż szkoda, żeby ją całą tą otoczką niszczyć :/
Czekanie na pizzę godzinę to też absurd:/ toaleta rozumiem, że nadal w słabym stanie?
eh, szkoda 🙁
Wojtek
jedzenie po rewolucjach jest dalej marne,nie polecam
Thom
Krótko i na temat – udało mi się unikać tej “restauracji” przez kilka lat po “rewolucjach”.
Niestety ostatnio uległem żonie i pojechaliśmy tam.
2 godziny bez deserów, 120zł stracone na coś, co miało przypominać greckie jedzenie, a wyszło na grekopodobne żarcie (m.in. gyros, który… no cóż – ten z lidla za 7zł smakuje lepiej i zapewne będzie o wiele milszy bo cieplejszy, od tego z Greeka).
Kibel nadal tragedia, a dodatkowo brak kurka do ciepłej wody.
Słyszałem że Grecy nie słyną z higieny osobistej (choćby wrzucanie papieru toaletowego do kosza przy ubikacji, bo rury małe), ale to, to już przesada.
Pomieszczenia nadal takie same, mało stolików, tandeta na ścianach i “twarz” Madzi gdzie popadnie.
O obsłudze pisać nie będę, ale wiele z Waszych opinii tu jest swoistym toposem.
Pozdrawiam i…
Cóż, najlepiej pytać miejscowych od dobre sprawdzone bary, restauracje.
A celebrytów omijać z daleka. 😉
Natalia
Oj, czyli chyba jest jeszcze gorzej niż jak pisaliśmy ten tekst w 2014 🙁
Emi .Grant
“…wrzucanie papieru toaletowego do kosza przy ubikacji”
Yo samo jest we Lwowie w starym budownictwie, makabra!
Edyta
Wstyd żeby po “Rewolucjach” na pierwszej stronie karty było nazwisko Pani Magdy napisanie niepoprawnie. No i sałatki piszę się przez “t” a nie “d” saładki. To chyba niewielka sztuka zrobić nową stronę do menu.
Ola
Fatalna obsługa. Lekceważenie klienta.Bardzo długie oczekiwanie na zamówione posiłki:(
Nie polecam tej restauracji.
Paweł Michalak
Nic dodać nic ująć. Dziwię się, że pani Magda nie zażądała zdjęcia swojego wizerunku. Odwiedziliśmy po zobaczeniu rewolucji. Ci ludzie nie powinni nigdy prowadzić żadnej restauracji. To zwykła klajpa dla znajomych. Czekaliśmy z dziewczyną godzinę na dania, sala zapełniona jedynie w połowie. Oczywiście siedzą jak pewnie zawsze znajomi i przy kawce sobie rozmawiają z szefową. Do tego masa ich dzieci biegająca po knajpie. Kosmos. Nigdy bym nikomu tego miejsca nie polecił. Dania furory nie robiły, brak składników w daniach z menu i tak dalej. Omijajcie szerokim łukiem. !!
Natalia
jak widać 4 lata minęły od recenzji i jeśli się zmieniło, to na gorsze:( szkoda:(