Czwartek, piątek lub sobota wieczór. Wolny wieczór. Wieczór bez dziecka. “Wychodne”. Niesamowite jest to jak mając dziecko doceniasz ten zwykły, wolny wieczór. Najpierw krótkie pertraktacje z dziadkami albo ustalenia z opiekunką i świat należy do nas! 🙂 Beztroskie wyjście wieczorową porą, znajomi, przyjaciele, wino, pyszne jedzenie. Kolacja na początek! A potem hulaj dusza! Uwielbiam! Nadal czuję dreszczyk emocji przed wieczornym wyjściem podobny do tego, który towarzyszył im lata temu. Wtedy był beforek u koleżanki lub gdzieś na osiedlu…miejsca, których się nie zapomina, bo przecież wtajemniczeni do dziś pamiętać będą, co to “kryta”… a potem centrum, klub, impreza. Po 13-15 latach często wieczór/ noc kończy się tak samo. Przekonaliśmy się o tym dość wyraźnie w zeszły piątek… albo jeszcze bardziej w sobotni poranek. Ale na pewno wieczór na mieście inaczej się zaczyna – najlepiej od kolacji w fajnym miejscu!
Tym razem zaczęło się od Bibendy na Nowogrodzkiej 10. Miejsce, które od dawna chcieliśmy odwiedzić, o którym słyszeliśmy wiele dobrego, ale chcemy sprawdzić na żywo. Jesteśmy na miejscu po 20.00. Jest czwartek, wewnątrz tłum, przy dwóch stolikach jakieś zorganizowane imprezy, bo tłoczno, głośno, a kelnerzy latają jak w ukropie. Siadamy przy stoliku, który dzięki Bogu wcześniej zarezerwowaliśmy i robimy przegląd, co by tu zjeść. Menu nie za długie, nie za krótkie, dania oryginalne, autorskie, w menu dokładna informacja, skąd pochodzą produkty w Bibendzie – od jakich producentów, z jakich gospodarstw. Zgodnie z naszą ulubioną zasadą para picar, wybieramy kilka przystawek i kilka dań, które będziemy jeść wspólnie, we czwórkę, poskubując ze wspólnych talerzy. Zamawiamy wino i czekamy. Czekamy, czekamy, czekamy… zdecydowanie zbyt długo. Nie ma nawet wina. Ani wody. Rozglądając się po sali widzimy, że obsługa nie jest w stanie ogarnąć innych stolików, gdy w tym samym czasie mają do ogarnięcia imprezę na +/- 30 osób. Szkoda, że nie wspomnieli o tym, przyjmując rezerwację.
Po długim oczekiwaniu na stół trafiają kwiaty cukinii z bazyliowo-miętowym kozim serem (21 zł), teoretycznie mają przyjść z grillowanym pomidorem i rukolą. Pomidor jednak nagle zmienił wygląd i okazał się nieco przypalonym bakłażanem. Kwiaty cukinii przyjemnie chrupią, nadzienie jest poprawne, ale w pamięci cały czas mamy kwiaty cukinii z musem z bałkażana w Ale Wino, które naprawdę ciężko zdetronizować z pozycji “najlepsze nadziewane kwiaty cukinii ever”!
Z ciepłych przystawek dość nieciekawie wypada biała kiełbasa z soczewicą, cukinią i marynowaną czerwoną cebulą. Nic specjalnego, kiełbasa sobie, soczewica sobie, kawałeczki cukinii nieliczne, marynowanej cebuli niewiele.

kwiaty cukinii z bazyliowo-miętowym kozim serem z grillowanym pomidorem i rukolą – 21 zł

biała kiełbasa z soczewicą, cukinią, marynowaną czerwoną cebulą i dijon – 14 zł
Cały czas nie ma hummusu, co trochę dziwi, bo chyba powinien przyjść pierwszy, ale spokojnie czekamy, bo nadchodzą dania główne. Na dobrą sprawę w Bibendzie przystawki i dania główne niewiele się różnią – jeśli chodzi o rozmiar, dania główne nie są szczególnie większe.
Naszym niewątpliwym faworytem okazuje się fasolka szparagowa z grzybami i grillowanymi pomidorami z serem Mazuriano (25 zł). Pyszne połączenie smaków i konsystencji. Chrupiąca fasolka, rozpływające się w ustach grzyby, cudowny posmak sera. Bajka. Niestety, gdy chcemy domówić drugą porcję, okazuje się, że fasolki już nie ma. Całkiem smaczne są też kiełbaski merguez z warzywami. Znów fasolka, smaczny sos, delikatne, odpowiednio zgrillowane kiełbaski. Nie rzuca natomiast na kolana kukurydza z kozim serem, limonką i kolendrą (11 zł), bo szczerze mówiąc dodatki, które miały ją uczynić wyjątkową (kozi ser!), niewiele czuć (11 zł).
Z braku fasolki z grzybami, domawiamy jeszcze grillowane warzywa z puree z bakłażana i tahini, wreszcie nadchodzi też hummus z warzywami, oliwą i zaatarem. Smacznie, ale ani hummus, ani warzywa na kolana nie rzucają.

fasolka szparagowa i grzyby z lasu z grillowanym pomidorem, tymiankiem i serem Mazuriano z Ranczo Frontiera

dodatki – pieczona kukurydza z kozim serem, kolendrą i limonką – 11 zł

dodatki – świeże warzywa z grilla, puree z bakłażana, tahini – 11 zł
Na koniec bierzemy desery, pomimo, że są dość monotonne (chyba kelner sam to czuję, gdy wymienia, jakie dziś mają desery ;)) – beza z mascarpone, orzechami laskowymi i owocami (16 zł) i tarta… z mascarpone i owocami. Desery są poprawne, smaczne, ale znów… nie wyróżniają się…

beza z mascarpone, owocami i orzechami laskowymi – 16 zł

tarta dnia
Podsumowując, Bibenda to miejsce przyjemne, tętniące życiem, gdzie można wyskoczyć na wieczorne wino ze znajomymi, posiedzieć i pogadać, coś przekąsić. Jeśli jednak nastawiacie się głównie na przygodę kulinarną, wybrałabym inne miejsce. Tutaj można też zjeść coś pysznego (fasolkę z grzybami i serem chętnie bym powtórzyła!), ale niektóre potrawy niczym się nie wyróżniają. Miło zatem spróbować, ale na wino i kolację nadal mamy w Warszawie inne ulubione miejsca 🙂
INFORMACJE PRAKTYCZNE:
ul. Nowogrodzka 10 (blisko Kruczej)
tel: 502 77 03 03
email: bibenda@bibenda.pl
godziny otwarcia:
wtorek—sobota -12-00.00
niedziela od 12:00 do 22:00
zamknięte w poniedziałek
7 Comments
Maciej Kowalczyk
Fajnie, że trafiliście wreszcie do Bibendy. Moim zdaniem obsługa to największa bolączka lokalu (nieco “rozlazła” i powolna, chwilami zapominająca o dobrych manierach, choć sporo nadrabiają uśmiechem i dobrą radą). Jedzenie dobre, na razie nie trafiłem na buble, a ze wszech miar polecam boczek – niebo w gębie oraz tabbouleh (Natalio, wiem, że nie przepadasz). Czasem niestety brak wielu pozycji z menu (co jest także plusem – oznacz zapewne codzienne dostawy). Ogólnie przyjemne miejsce na drinka, gdzie można zjeść aż do północy.
Natalia - tasteaway.pl
Hey Maciek! Tak, masz rację, obsługa sympatyczna, choć nie zawsze ogarnia… nasza znajoma już rozważała zmianę miejsca, bo była głodna, a dłuuugo czekaliśmy 😉 z tym brakiem to z jednej strony dobrze, z drugiej źle, jak już się na coś nastawisz 😉 Jeśli tam jeszcze zajrzymy, spróbujemy boczek na pewno!:) przyznam jednak, że liczyliśmy na większy zachwyt.. cały czas naszym liderem w kategorii “wieczór z winem i jedzeniem” jest ALE WINO 🙂 polecamy bardzo 🙂
Maciej Kowalczyk
Czytałem wasze zachwyty, kiedyś się wybiorę 🙂
Natalia - tasteaway.pl
🙂 zachwyt trwa nieustająco 🙂 już po recenzji byliśmy kilka razy i za każdym razem jest coś nowego pysznego… chociażby na deser karmelizowane jabłko z płatkami foie gras 😉 trochę się tego obawiałam, ale efekt był przepyszny!!! 🙂
Maria
Wydaje mi się, że Bibenda zasługuje na Wasze ponowne odwiedziny. Odwiedzam ją dość regularnie od ponad roku i ani razu się nie zawiodłam – obsługa na pięć! Menu zmieniane sezonowo – na pięć! Napoje/wino/piwo/drinki – na pięć! Zaczęło się niewinnie, od lunchu, miejsce i karta zaintrygowały mnie na tyle, że wróciłam z narzeczonym jeszcze tego samego wieczoru. Wieczór był baaardzo udany, m.in. zamówieniu: Niezapomnianego hummusu z warzywami i chałką szefa – palce lizać! Ta pozycja ma niezmienny smak i nigdy mnie nie rozczarowała. Sezonowane steki zawsze wyborne. Co więcej – kucharz wie, jak je zrobić. Raz koloega poprosił o stek, który dosłownie “poleży chwilę obok patelni”, bo jest on smakoszem surowego steka (czego osobiście nie mogę zrozumieć), i dokładnie takiego dostał. Ale i mid-rare jest piękne i dokładnie w punkt! Nie zapomnę też wyśmienitych ziemniaków z domowym aioli, pieczonych marchewek, pate z kaczej wątróbki – kłaniam się nisko, w grudniu chrupiące brukselki z aioli i jalapenio – mistrzostwo!, delikatna łopatka wieprzowa w czeskim lagerze – wprowadziła nas w zachwyt podczas firmowej kolacji świątecznej. Mogę wymieniać tak dalej, a ponieważ mam wymagające podniebienie, potwierdzi to każdy, kto jadł ze mną, Bibenda jest dla mnie absolutnym hitem! Wracamy tam z narzeczonym na kolacje z winem i jedzeniem. 🙂 Ps. a jak nie było raz stolika, to obsługa zrobiła nam miejsce przy swoim małym stoliczku, na którym zazwyczaj leżą karty, telefon i kalendarz z rezerwacjami:))
Natalia
No przyznam, że po tym opisie ślinka prawie mi kapie na klawiaturę!!! chyba rzeczywiście powinniśmy wrócić!!!!:) zwłaszcza, że zaraz będzie 1,5 roku od naszej wizyty!! Jak ten czas leci!!!!;)