Gdy masz na stanie dwójkę dzieci, w tym jedno dziecko-hubę, z którym praktycznie się nie rozdzielasz, wychodne i kolacja bez dzieci to ZAWSZE specjalna okazja. Wy, znajomi, bez pisków, wrzasków, ryzyka, że zaraz się obudzi, że trzeba ponosić, nakarmić, że mu się nie spodoba. Chodzimy z dziećmi do restauracji nieustannie, Jagodę zabieramy również na kolacje, ale cóż – kolacja BEZ DZIECKA to inna jakość. Sami o tym wiecie 🙂
Na takie okazje zawsze wybieramy miejsca specjalne. Uwielbialiśmy w takie wieczory zaglądać do Ale Wino, ale tym razem postawiliśmy na nowość i ruszyliśmy do BEZ GWIAZDEK na Powiślu. W Bez Gwiazdek rządzi Robert Trzópek – wcześniej chociażby szef kuchni w Tamka 43. Słyszeliśmy o tym miejscu same dobre słowa, więc najwyższa pora przekonać się na własnej skórze. Niewielką restaurację znajdziecie dwa kroki od Biblioteki Uniwersyteckiej BUW. Jest kameralnie, przytulnie, miło. W sobotni wieczór jest pełno, więc zróbcie rezerwację wcześniej!
Bez Gwiazdek to miejsce dość nietypowe, czynne tylko w porze kolacji od wtorku do soboty. Jeśli macie dość sprecyzowane gusta, co lubicie, a czego nie lubicie, nie chcecie spróbować nic nowego i zwykle przebieracie w menu i kombinujecie, to możecie się tu nie odnaleźć. Jeśli natomiast lubicie być zaskakiwani smakami, potrawami i oddać się całkiem w ręce kucharzy, to miejsce dla Was. Opcje menu są trzy – są podobne, ale różnią się ilością dań – najmniejsza opcja to 80 zł, średnia 100 zł, największa 120 zł. Baza jest taka sama, jak w najskromniejszej wersji, pozostałe to po prostu 1 lub 2 dania więcej. Jest też opcja wege, ale jej nie mieliśmy okazji próbować. Restauracja opierająca się o menu degustacyjne to przecież nic nowego, co zatem jest ciekawego w Bez Gwiazdek? Chociażby to, że menu w danym miesiącu nawiązuje do konkretnego regionu Polski. W marcu mieliśmy Lubelszczyznę, my trafiliśmy na Śląskie i taka będzie myśl przewodnia kwietnia. Bez Gwiazdek zachwyca totalnie tym, że regionalne, swojskie potrawy interpretuje na swój nowoczesny, bardzo elegancki sposób, a zarazem smak zdaje się być zawsze na pierwszym miejscu. Za to wielki plus.
Sobotnią kolację rozpoczyna … modro kapusta z rodzynkami i musztardą. Chyba każdemu kojarzy się ze Śląskiem, nawet jeśli śląskiej kuchni nie zna. Rolada, modra kapusta, kluski śląskie – klasyk. Tu kapusta podana z musem z rodzynek, lodami musztardowymi (pycha!) i piklowaną gorczycą to niewielki orzeźwiający wstęp. Po niej nadchodzi kanapka z ziemniaka z czosnkiem niedźwiedzim, skropiona octem jabłkowym. To placek, który jesz jak kanapkę, składający się z wielu cienkich niteczek. Smaczne i ciekawe. Jest też chleb wypiekany na miejscu – 4 rodzaje, wszystkie świetne, masło i olej do maczania pieczywa.
Kolejna propozycja, ta, która się pojawia we wszystkich wersjach menu to HEKELE – śledź, cebula, ogórek kiszony. To chyba najbardziej ekstrawagancka pozycja na liście i może budzić rozbieżne opinie. Consomme z cebuli ma nieoczekiwaną galaretowatą konsystencję i przyznam, że nieco mi to przeszkadza, pomimo, że śledź w połączeniu z ogórkiem wypada świetnie. Zadziwia też to czym danie jest posypane – to starte żółtko! Czwarte danie dostaje tylko Łukasz – “właściciel” najbardziej obszernego menu za 120 zł. To wodzionka – śląska zupa z chleba i wody, podana z gęsimi żołądkami confit, świeżą pieczarką i olejem grzybowym.
Jako danie główne wszyscy zajadamy KARBINADEL – mielony kotlet z wołowiny z burakiem. Szczerze? W życiu nie spodziewałabym się mielonego na talerzu w eleganckiej restauracji 🙂 Tradycyjny karbinadel (zwany też karminadle) to mielony z mięsa wieprzowego, kiedyś odświętny, dziś dość codzienny. Karbinadel w Bez Gwiazdek wypada zaskakująco pysznie, a burak świetnie orzeźwia i przełamuje smaki. Aż żałujesz, że porcja nie jest większa! I to mówię ja – osoba nie lubiąca mielonych 😉
Czekamy tylko na deser. Nazwa to cały Śląsk – Czarna Hałda. Brzmi intrygująco? Opis również – porzeczka, szczaw, por. Przyznam, że trochę się obawiam. Nie lubię pora, nie przepadam za szczawiem, a od porzeczki wolę całą masę innych owoców. W opisie jednak brak głównego bohatera – hałda zrobiona jest z przepysznych, delikatnych w konsystencji lodów waniliowych, do tego orzeźwiający mus porzeczkowy, listki szczawiu, a wszystko posypane pudrem z palonego pora. Dzięki temu hałda jest czarna, a nie biała. Całość wypada super – mam ochotę wylizać talerz!
Intrygujące, a zarazem smaczne. Nietypowe, ale nie przekombinowane. Z klasą, smakiem i pewną delikatnością. Nas Bez Gwiazdek ujęło w 100%. Wracamy na bank! Zajrzyjcie koniecznie na kolację we dwoje lub na kameralne spotkanie ze znajomymi.
INFORMACJE PRAKTYCZNE:
ul. Wiślana 8
tel. 22 628 04 45
godziny otwarcia:
wtorek – sobota 18.00- 00.00
niedziela 13-16.00

kolacja dla 4 osób częściowo z winem
0 Comments