Miały być Węgry, a zatem let’s go! 🙂 Na Węgry jeździmy weekendowo – zwykle samochodem do Egeru (najlepiej przespać się w Zakopanem lub w Brnie, w zależności od chęci i upodobań do pokrętnych górskich gród). Zdarzyła nam się również krótka samolotowa wyprawa do Budapesztu – idealne połączenie oferował LOT: wylot w piątek po pracy, powrót w niedzielny wieczór. Sprawdźcie, czy nadal to mają 🙂
Tymczasem Eger… niewielkie (56 tys. mieszkańców), całkiem urocze miasteczko, z przyjemnym Starym Miastem, zamkiem, na którym czasem odbywają się festyny i można zakupić węgierskie przysmaki, gulaszem i oczywiście winem Egri Bikaver. Samo wino może nie przyciąga koneserów najlepszych win świata, ale klimatyczne winne piwniczki w Szepasszony Volgy, czyli Dolinie Pięknej Pani, 15 minut spacerkiem z centrum miasteczka, przyciągają niemal każdego.
Szepasszony Volgy to skupisko urokliwych piwniczek wykutych w wulkanicznym tufie, gdzie temperatura idealnie nadaje się do przechowywania wina. Może przetestować, może posmakować, przekąsić chleb z cebulą lub zjeść bardziej obfity obiad w jednej z okolicznych knajpek. Ceny umiarkowane, jeśli nie powiedzieć niskie, menu po polsku. Mało miejsc, w których tak nas dopieszczają, co? 🙂 Wino “na wynos” i w tradycyjnym szkle, ale również w plastikowej butelce lub baniaku. W sam raz na imprezę! Pamiętajcie, tylko by za długo go nie przechowywać po powrocie do domu, bo dość szybko traci na jakości.
W Egerze najlepiej zamieszkać właśnie w Dolinie, a do miasta wybierać się na spacerki. Polecamy hotel Kulacs Csarda Panzio – lokalizacja super, smaczne jedzenie w hotelowej restauracji, muzyka na żywo (Maks zakochał się w węgierskich rytmach), ogródek, przyjemne pokoje.. Nam jako 5-osobowej grupie trafił się nawet bajkowy domeczek! Tylko śniadanie marne niestety, ale cóż … jak widać, nie można mieć wszystkiego 😉
Straty śniadaniowe postanowiliśmy zatem odbić w dzień. Nadal w hotelowej restauracji Kulacs Csarda.
Co warto zjeść w Egerze?
Zacznijmy od zupy. Na pewno gulaszowa, z mięsem i ziemniakami, w kociołku, pożywna i lekko pikantna albo halászlé, czyli tradycyjna węgierska zupa rybna, również pikantna, z posmakiem papryki i kawałkami delikatnej ryby wewnątrz. Pyszna! Chyba jedna z ulubionych zup Łukasza! Pomimo, że obie zupy należą raczej do tych rozgrzewających, nawet 30-stopniowy upał nie powstrzymał nas od obsesyjnego zamawiania halászlé.
Potem na pewno mięso – albo drób albo dziczyzna albo gęsina… Popularna jest również gęsia wątróbka dodawana do różnych dań oraz wszelkie wariacje na temat kapusty. Ja osobiście jako fan wszelkiego rodzaju klusek typu gnocchi, leniwe, kluski śląskie… idę w dania typu paprykarz z kluskami galuszka. Sam paprykarz trochę mnie zawiódł koniecznością rozprawiania się z udkami kurczaka, ale sos i galuszki pierwsza klasa!
Jeśli dopada Was większy głód, w wielu miejscach mamy zestawy dla dwojga, z całym przekrojem miejscowych przysmaków – mięsa, panierowanych pieczarek czy panierowanego sera (chociaż to czeska raczej potrawa). Oj do lekkich kuchnia węgierska nie należy.
A wszystko oczywiście można podostrzyć używając ostrej papryczki…
Z intrygujących potraw w Egerze mamy również chłodnik owocowy, zwykle w menu funkcjonujący w dziale zupy, chociaż czy jest on dobrym wstępem przed mięsem / kapustą / gulaszem raczej bym polemizowała. Chłodnik owocowy jak jogurt pitny czy koktajl z kawałkami owoców i odrobiną bitej śmietany wygląda raczej na deser.
Z deserów obowiązkowo spróbujcie tytułowego puree z kasztanów… jeden z bardziej nietypowych deserów, jakie jadłam. Smak wciąga i intryguje..
Mi zasmakował też bardzo naleśnik z nadzieniem makowym i polewą śliwkową, chociaż nie wydaje się być typowym węgierskim przysmakiem…
Jak już się najecie, warto wyskoczyć, nawet nocą (otwarte latem chyba do 2.00) do Egerszalok, czyli basenów termalnych położonych nieopodal miasta. Świetny relaks…
A na koniec mała dokumentacja, jak Maksymilian jadł halászlé. , a raczej wyłowioną z niej rybę – całej zupy nie dostał, zbyt pikantna na jego kubki smakowe… Niech będzie najlepszym dowodem na jej walory kulinarne, bo chłopak wybredny jest 🙂
🙂
18 Comments
Michał D.
Nat, zawsze chętnie czytam Twojego bloga 🙂 Akurat się wybieramy niebawem do Pestu 🙂
Michał
Widelcem przez świat
Super:) dzięki za pozytywną opinię i oczywiście udanej i pysznej wyprawy 😉
Krystyna Gawlik
Mamy w planach wyskoczyć na kilka dni na Węgry – i na pewno bedziemy próbować wszystkie te pyszności, które polecasz:)
Natalia - tasteaway.pl
Hey Krystyna! 🙂 Węgry są super na kilkudniowe wypady!:) My najbardziej kochamy się w halaszle i w winie 😉 puree z kasztanów też warto spróbować! A poza Egerem, który jest bardzo popularny wśród Polaków, polecamy okolice Villany – tam jest chyba jeszcze piękniej 🙂 A jakie jedzenie!!! 🙂 – https://www.tasteaway.pl/2013/08/18/najlepsze-winnice-wegier-czyli-villany/ 🙂
saabway.blogspot.com
Czy w Dolinie Pięknej Pani polecacie jakieś miejsce (to na zdjęciu?) na puree, czy gdzie byśmy nie weszli będzie ok?
Ciekawi mnie także to kąpielisko otwarte do nocy.. nie znalazłam tej informacji na stronie, ale przeszukam jeszcze raz.. bo za tydzień odwiedzam:)
Natalia - tasteaway.pl
Hey, hey!:) My faktycznie jedliśmy puree z kasztanów w Kulacs Csarda Panzio:) i tam nam bardzo smakowało! Nie wiem, jak w innych miejscach, choć przyznam, że jedliśmy chyba też gdzieś w Budapeszcie i zwykle było ok 🙂 ale w Kulacs generalnie smakowało nam jedzenie 🙂
Co do Egerszalok – próbowałam znaleźć jakieś info, ale coś nie bardzo mi idzie… my wzięliśmy taksówkarza i on nas wiózł.. i na pewno to była jakaś 21.30-22.00 a tam był tłum ludzi 😉 może podpytaj na miejscu w hotelu o kąpieliska w Egerszalok i w jakich godzinach czynne? 🙂
saabway.blogspot.com
Tak pewnie zrobię – gospodyni lub gospodarz pewnie wszystko wiedzieć będą 🙂
Dzięki! Już mi ślinka leci..
Natalia - tasteaway.pl
My uwielbiamy Węgry i jedzeniowo też sporo tam dobrego się dzieje, chociaż chyba pod tym względem Villany wyprzedza Eger, ale i tu na pewno coś dobrego się znajdzie 🙂 dzięki za komentarz na taki starym tekście – trochę go “dopieściłam” dzięki temu – link, podobne teksty, usunięcie zduplikowanych fotek – to mi pokazuje, że powinnam robić porządki w starociach na blogu 😉 bo ktoś to jeszcze może czytać ;)))) udanej wyprawy!!!:)
Sabina - saabway.blogspot.com
Może ktoś czytać, może 🙂 szczególnie, jeśli szuka!
My na dwa tygodnie samochodem – taki pomysł od czapy – “Węgry”, więc i południe będzie.
Swoją drogą niewiele na blogach się dzieje w temacie tego kraju – o każdym zad**iu w Azji znajdziesz 30 tekstów, a o węgierskich atrakcjach już dużo mniej, no chyba, że Budapeszt albo krótkie nic nie wnoszące w życiu bla bla na portalach podróżniczych!
Także dziękuję 🙂 i pozdrawiam
Natalia - tasteaway.pl
A to ciekawe!:) no to teraz masz powyżej w podobnych też Villany i Baja:) Villany i okolice są boskie i masa pysznego jedzenia tam, chociażby w winiarni Bocka w Villany 🙂
yabu
A ja z całego serca polecam pensjonat w Egerszalok http://petrenyborpanzio.com/, nówka sztuka, prowadzi go Polka, pozdrawiam Panią Kasię:) No i oczywiście restauracja Piroska.
Natalia - tasteaway.pl
wygląda przyjemnie!:)
Jacek
Witam,
jak będziecie następnym razem w tej okolicy,najlepiej koło 11 listopada,to polecam w Noszvaj dania z gęsi.Zupa genialna oraz wino Thummerer,
szczególnie cabernet.
Pozdrawiam,
Jacek z komentarza z Villany.
Natalia
Dzięki 🙂 Zobaczymy, kiedy znów nas na Węgry poniesie – dawno już nie byliśmy! 🙂