Pamiętacie, kim chcieliście być w przyszłości, gdy byliście dziećmi? O czym marzyliście, za kogo się przebieraliście podczas domowych wygłupów? Śpiewaliście do dezodorantu, a może stroiliście miny przed lustrem? Marzyliście o byciu strażakiem, policjantem albo piłkarzem? A może piosenkarką czy aktorką? Moim planem rezerwowym był zawsze… informatyk! 😉 Po mamie. Szybko jednak totalnie zmieniłam kierunek. Z fantazji, jak każdy z nas, szłam w stronę rzeczywistych planów. Tego, co mnie interesuje, tego, co chciałabym robić albo tego, co MI SIĘ WYDAJE, że chciałabym robić. Bo co wiesz o zawodzie, który wybierasz, gdy masz 18 czy 19 lat??? W większości przypadków całkiem niewiele…
Idziesz na studia, uczysz się pilnie, a może już pracujesz? Czasem idziesz od początku zaplanowaną ścieżką. Określone zainteresowania, określony kierunek studiów, wiesz już, w jakim zawodzie chcesz pracować, masz rozpisany plan na życie. Im bardziej sprecyzowany kierunek studiów, tym bardziej sprecyzowany plan – medycyna czy prawo sprawiają, że od początku wiesz (chociaż mniej więcej), co będziesz robić. Możesz wybierać specjalizację, możesz zmienić zdanie, ale prawdopodobnie będziesz właśnie prawnikiem czy lekarzem. Gdy studia są mniej sprecyzowane jak np. moje (socjologia, dziennikarstwo) albo Łukasza (zarządzanie) możliwości wydaje się więcej – „pracować w zawodzie” staje się bardziej szerokie i patrząc na znajomych ze studiów widzisz, że można obrać różne ścieżki, a cały czas korzystać z tego, co dały Ci studia. Czasem jednak ścieżka jest bardziej kręta…. Czasem studia, które wybierasz, gdy miałeś 18 lat nie są jednak dla Ciebie, czasem, gdy masz 25, 30 czy 35 lat nagle pragniesz czegoś innego. Nagle dusisz się w tym, czego uczyłeś się całe życie, w tym, co planowałeś robić, w tym, co od lat jest Twoim zawodem. Albo po prostu chcesz więcej… Widzisz się zupełnie gdzie indziej. Marzysz, by rzucić dotychczasową robotę i zrobić zupełnie innego, coś Twojego, ale wydaje Ci się to kompletnie szalone. W końcu przecież uczyłeś się, studiowałeś, pracowałeś tyle lat. Czy da się zacząć od nowa? Czy w ogóle jest sens się jeszcze uczyć od zera??? Znów?
Powiem Ci jedno: JEST! Jeśli tylko nie będziesz się bał, dasz sobie chwilę czasu i prawo do początkowych porażek i niepowodzeń, możesz nauczyć się wszystkiego. Możesz zmienić swoje życie i zająć się zupełnie czymś innym. Może to coś, co jeszcze 2-3 lata temu wydawało CI się niemożliwe??? Wiem coś o tym! Pomimo, że ja nadal „pracuję w zawodzie” (dla socjologa jedną z najbardziej „prostych” i przewidywalnych dróg są badania rynku, które uwielbiam i nadal się nimi zajmuję), to robię rzeczy, których NIGDY nie planowałam, będąc na studiach czy zaczynając karierę zawodową!
Jeśli zapytałabyś mnie 6 lat temu, czy chciałabym mieć bloga, czy umiem czy potrafię, powiedziałabym CI, że nie, że po co, że mam wystarczająco dużo pracy! Ok, wiedziałam, że umiem i lubię pisać, ale że blog, że social media, że Internet? Przecież się na tym nie znam! Tak samo mówił Łukasz, gdy zaczynaliśmy blogowanie „na poważnie”. Wiecie, że przez chwilę zastanawialiśmy się czy damy radę poprowadzić fanpage Tasteaway??? Przecież my się nie znamy na Facebooku! Teraz nie wyobrażam sobie podróżowania bez nie dzielenia się z Wami tym, co oglądamy, co odkrywamy. Jeśli 2 lata temu zapytałbyś mnie czy kiedyś otworzymy swoją cukiernię/ restaurację, powiedziałabym to samo – nie, nie znam się na tym, nie potrafię. I nagle dziś mamy cukiernię i każdego dnia uczymy się więcej o cukiernictwie. Nadal nie potrafimy robić ciastek (jeszcze ;)), ale wyjaśnię Ci już, czym jest ganache, breton, crème patissiere, cremeux, financier, opowiem, co jest możliwe, a co nie, z czego składają się nasze ciastka i dlaczego musi być w nim śmietana czy jajka. Wiem, skąd wynająć termopaki i co to są standardowe GN, jak powstają ciastka i jak przechowywać praliny. Nagle oprócz pisania ofert na badania, piszę oferty na ciastka, torty i słodki catering i chyba całkiem nieźle mi idzie. Nadal nie gotuję i nie potrafiłabym zrobić cudów, jakie sprzedajemy – to nie jest takie proste, ale wiem już, że mogę się zająć czymś zupełnie innym niż to, czego się uczyłam na studiach, czym zajmowałam się przez lata. Teraz uczymy się razem i krok po kroku.
Takich przypadków znam całkiem sporo… mam wrażenie, że blogosfera w takie przypadki obfituje, choć nie tylko. W osoby, które całkowicie zmienił kierunek, sięgnęły po pasję, marzenia, zajęły się czymś nowym, uczyły od zera. I nagle okazało się, że osiągnęły w tym większy sukces niż w swoim zawodzie. Zawsze, gdy o tym myślę, wspominam Anne – Francuzkę z bloga Papilles et Pupilles, która powiedziała nam, że pracowała bodajże w banku, ale gdy okazało się, że jej małe dzieci, mają alergię, zaczęły dla nich gotować i tak powstał blog. Dziś jej dzieci mają kilkanaście lat, blog jest francuskim gigantem, a Anne podróżuje po całym świecie.
Nie trzeba jednak szukać we Francji. Zawsze zachwyca mnie historia Kasi Ogórek z Twoje DIY, która pracę za biurkiem rzuciła dla DIY, prowadzi bloga, współpracuje z markami, uczy DIY w telewizji, a właśnie wydała książkę. Podziwiam Monikę Kamińską, blogerkę, ale z wykształcenia logopedę, która przestała pracować w zawodzie i teraz robi niesamowicie stylowe ubrania dla kobiet. Mam koleżanki, które zdecydowały się zacząć coś od zera i idzie im świetnie. Julka Ożóg-Kostrzewa – socjolog z wykształcenia, potem szef zespołu zajmjącego się reklamą w Internecie w domu mediowym i nagle firma z ubrankami dla dzieci – boskie Pan Pantaloni – ich ubranka noszą już dzieciaki nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Albo Ewelina Kwit-Betlej i jej kosmetyki Resibo. Cudowne, doceniane już przez tysiące kobiet, znów – nie tylko w Polsce. Naturalne, wspaniałe dla cery, ale też idealne dla oka. To tylko kilka przykładów, że można zrobić coś, czego wcześniej wcale nie planowałeś, czego się nie uczyłeś na studiach, nie robiłeś przez lata. Wszystkiego możesz się nauczyć, a upór, ambicja i chęci Ci w tym pomogą. Chodzi tylko o to, byś nie mówił sobie „nie umiem, nie dam rady, nigdy się tego nie nauczę”, a powiedział sobie: „zaraz się tego nauczę” i powtarzał aż wreszcie się uda! Bo ograniczenia masz tylko w swojej głowie!
PS. Też tak macie?? A może znacie kogoś, kto tak zrobił? Zajął się czymś całkiem innym niż wcześniej??? 🙂
15 Comments
Bułka
Akurat wczoraj odbyłam rozmowę na ten temat z mężem. Próbowałam szyć pluszaki, robić zdjęcia, wykonywać makijaże, uczyć się egzotycznych języków, ale wszystko rzucałam ze zwykłego strachu, bo to tylko zabawa, bo nie jestem doskonała od pierwszej próby. Teraz siedzę na pupie w urzędzie i czuję jak powoli umiera moja kreatywność. Ten wpis bardzo mnie zmotywował. Dziękuję! Aż rzucę zasłyszanym hasłem: There is nothing to fear but fear itself.
Natalia
🙂 cieszę się 🙂 chciałabym, by miał właśnie takie przesłanie 🙂 nie znam się na urzędach od środka, ale chyba właśnie bałabym się, że zabiją pomysłowość i kreatywność – może warto wrócić do któregoś z wcześniejszych zajęć lub wymyślić coś zupełnie nowego? 🙂 powodzenia!:)
Agata S
Całe dorosłe życie zastanawiam się co mogłabym robić… bo wybór kierunku studiów okazał się totalną porażką – do dziś pluję sobie w brodę za zmarnowanie 5 lat życia. Szkoda, że nie można cofnąć czasu… Ale może rzeczywiście trzeba przestać tkwić w przeszłości a zacząć żyć tu i teraz z myślą o przyszłości 🙂
Natalia
A co Ty studiowałaś i dlaczego porażka??? 😉 jak widać po niektórych przykładach wyżej czasem inspiracja idzie z niesamowitych miejsc, przypadków, a czasem nawet inspiracją staje się dziecko i bycie z nim 🙂
Agata S
Ekonomię… może sam kierunek nie jest jakąś wielką porażką, ale akurat na mojej uczelni baaaardzo rozczarowałam się poziomem i ogólnie sposobem prowadzenia zajęć, wymaganiami, brakiem praktyk. W skrócie mogę to ująć “trudno było się dostać, jeszcze trudniej wypaść”. Będąc na studiach dziennych od pierwszego roku pracowałam 7 dni w tygodniu, więc już to o czymś świadczy.
Oj czekam Natalka na tę inspirację z utęsknieniem 🙂 Wierzę, że w końcu nadejdzie.
Natalia
Trzymam zatem kciuki! a nuż w jakiejś najzwyklejszej sytuacji pojawi się jakaś inspiracja 🙂 a Ty studiowałaś w Białystoku, tak?
Agata S
Zapomniałam dopisać, sorki. Tak w Białym… było, minęło, trzeba zapomnieć 🙂
Natalia
Na pewno coś się urodzi 😉
Paulina Wnuk
Takich osób jest mnóstwo i też podziwiam tych co mają odwagę uczyć się, próbować i ryzykować 🙂 Też znam osobiście taki jeden przykład – Kasia Depa, założycielka marki ICOALYOU – z wykształcenia położna, a teraz tworzy biżuterię z węgla 🙂
Natalia
wow, ICOALYOU wygląda niesamowicie!!!! 🙂 myślę, że takich przypadków jest cała masa, ale pewnie jeszcze więcej jest tych, co by chcieli, a się boją 😉 lepiej próbować, nawet gdyby miało nie wyjść, niż rezygnować 😉
Joanna
Dziękuję za ten post ! Niedawno skończyłam studia, szukam pierwszej “prawdziwej” pracy i w związku z tym mam pełno wątpliwości… Nie uważam, że wybrany kierunek był porażką, wręcz przeciwnie- wiele mi dał i uważam, że każda wiedza i doświadczenie może okazać się przydatne. Mimo to, chciałabym chociaż spróbować robić coś niezwiązanego w bezpośredni sposób z moim wykształceniem. Bardzo miło się czyta takie motywujące historie, które zdecydowanie pomagają opanować strach i niezdecydowanie. Cieszę się, że opisujecie także drogę do sukcesu, problemy i prawo do błędu. Odchodząc od tematu- od dawna czytam bloga, podzielam Waszą miłość i ciągłą tęsknotę do Azji i pysznego jedzenia 🙂 pozdrawiam, Asia.
Natalia
Cześć Asia 🙂 Dzięki za ten komentarz 🙂 strasznie się cieszę, że te inne tematy poza podróżami i jedzeniem też mają swoich czytelników i się komuś przydają 🙂 Ja nadal działam w branży bezpośrednio związanej z moim kierunkiem (socjologia), ale okazuje się, że po socjologii można też zostać.. właścicielem cukierni 😉 nie spodziewałam się tego i nie planowałam 😉 myślę, że ważne, by mieć oczy szeroko otwarte i nie bać się nowych doświadczeń i tego, że czasem z jednego można zrezygnować, by być szczęśliwym robiąc coś zupełnie innego 🙂 trzymam kciuki 🙂
pooderniczka blog
Trafiłam na ten wpis w momencie, w którym bardzo go potrzebowałam. Dziękuję Ci za te słowa 🙂
Ps. Jak się wyłożę na swoich marzeniach, to przyjdę z reklamacja 😉
Natalia
:))) trzymam kciuki, by wszystko poszło zgodnie z planem!!!:)
Krzysztof Wróblewski
Internet tak roi się od takich historii, że już zaczyna być nudne mówienie tego samego, a jednak to zrobię:
Od zawsze uwielbiałem podróżować. Organizowałem podróże tak długo, aż dotarłem do zrobienia wyprawy dookoła świata. Wyprawa się skończyła, a ja wylądowałem za biurkiem. Bo trzeba się ustatkować, zbierać na kredyt, trzeba pracować w “zawodzie”. Dwa lata bycia “niu biznes brand develop extra mangerem” i pierwszy tygodniowy urlop uświadomiły mi, że nie dam rady.
Dwa lata trwało zanim doprowadziłem plan do realizacji. Dwa lata robienia lipnych rzeczy za niewielkie pieniądze. I nadal robię za niewielkie pieniądze ale to co lubię.
A, i mieszkam obecnie w Tajlandii.
I nie wiem czy to wypali, czy nie wrócę za dwa, trzy miesiące pracować w Maku, ale przynajmniej próbuję 😉
Pozdrowienia 🙂