To będzie krótki post. Krótki, bo jestem w strasznym niedoczasie, ale przecież muszę Wam powiedzieć. Krótkie, bo jak na razie zajada tam głównie Łukasz i je głównie dwa dania, ale to miejsce już uwielbia. W zeszłym tygodniu był tam 6 razy! Czasem nawet dwa razy dziennie 😉 To chyba o czymś świadczy, prawda? 🙂
Targowisko na Bakalarskiej. Znacie? 🙂 Ja to miejsce znam od małolata, bo blisko mieszkałam i blisko mieszkamy. Kiedyś kojarzyło mi się przede wszystkim z kobietami noszącymi ciężkie siaty kwiatów, okupującymi cały tramwaj, gdy jechałam rano do szkoły. Albo z kupowaniem kwiatków dla nauczycieli i gadżetów do stroików na Boże Narodzenie. Teraz Bakalarska kojarzy mi się głównie z… jedzeniem! Od dawna Łukasz uwielbia zaglądać do tamtejszych barów prowadzonych przez Wietnamczyków na pho. Czasem na obiad, czasem na śniadanie, czasem na kaca, czasem w środku nocy. Zdarzyło nam się przyjeżdżać tam o 6 rano po drodze z imprezy i szukać, gdzie można by zjeść. Do dziś pamiętam gorący, chyba ormiański, chleb z serem zajadany w zimny grudniowy poranek. Na pho Łukasz zaglądał do różnych barów, ja lubiłam, gdy w weekend wpadaliśmy czasem do Aromat Viet, bo tam mieli moje ulubione naleśniczki z ciasta ryżowego – banh cuon. Również na Bakalarskiej kupujemy wietnamską kawę, by poić nią Was i siebie w DESEO. Jeśli oglądacie nasze instastory, pewnie widzieliście nasze wyprawy – egzotyczne owoce, azjatycka muzyka, zielona herbara i mochi z pastą z orzechów arachidowych, czyli moje wspomnienie z Tajwanu. Znów się rozgadałam, a ja nie o tym..
Otóż na Bakalarskiej w ostatnich tygodnia otworzył się nowy bar, a może bardziej restauracja? Takie hasło wisi na niewielkim baraku i w środku jest całkiem elegancko, jeśli porównamy Pho Mai Hien z innymi barami w okolicy 🙂 Możecie wypatrywać żółtego napisu albo iść za zapachem, który czuć, gdy na zewnątrz grillują mięso. Wtedy to miejsce tak bardzo pachnie Azją, że chcesz aż kupować bilety!
Co zjeść? Łukasz zajada pho bo, czyli pho z wołowiną albo bun cha, czyli makaron (bun), wieprzowina i typowa dla wietnamskiej kuchni “zielenina” (miks różnych ziół). Twierdzi, że prawie wszyscy obecni jedzą właśnie to… a miejsce pęka w szwach i są tam głównie Wietnamczycy! To najlepsza rekomendacja! 🙂 Podobno jednak w menu jest znacznie więcej – t0 jeszcze musimy sprawdzić 🙂 Ale już powiem Wam jedno: na pho i na bun chę zajrzyjcie koniecznie! Może to nie jest najbardziej aromatyczne pho w mieście, ale miejsce ma niesamowity klimat! 🙂 Jak już dotrzecie, zajrzycie na targowisko. Tu też jest klimat!
INFORMACJE PRAKTYCZNE:
Pho Mai Hien
ul. Bakalarska – jadąc od strony centrum skręcacie w Bakalarską i po lewej stronie wypatrujecie restauracji ze zdjęcia 🙂
7 Comments
Avrilla
Jadłam pho i bun cha. Polecam! Będę częstym gosciem 🙂 naprawdę super
Bun cha wygrywa.
Natalia
Super 🙂 cieszę się, że smakowało 🙂 My zdecydowanie najczęściej zamawiamy bun cha:) ostatnio też wzięliśmy sajgonki i sajgonki krabowe – pycha! 🙂 I jak są naleśniczki banh cuon to polecam baaaardzo! 🙂
Paulina
Natalka! Bylismy. I zawitamy tu jeszcze nie raz. Obledny smak i klimat. Dzieki za artykul. 😍
Natalia
Hey 🙂 bardzo się cieszę 🙂 Pho Mai Hien ma mega klimat – bardzo autentyczne miejsce 🙂
Ania, Pidróżuję z wypiekami
Ratunku. Jest plan, aby jechać na Bakalarska na łowy i śniadanie. Co zjeść? 🙂 🙂 🙂
Natalia
Nasze hity to banh cuon (wietnamskie naleśniki), bun cha, sajgonki krabowe, pho i ostatnio Łukasz bardzo lubi zupę krabową. I obowiązkowo zimna wietnamska herbata i kawa z lodem 🙂