Spis treści
W Tokio nie mieliśmy wielkich planów. To był nasz kolejny raz w tym mieście i chociaż jestem pewna, że Tokio można odkrywać ciągle na nowo i jest masa do zobaczenia, my już wiedzieliśmy jak to jest po 10 godzinnym locie, z dwójką dzieci i jet lagiem. Nie robiliśmy wielkich planów. W planie było sushi, ramen, sushi, ramen, lody matcha i spacerowanie po miejscach, które zachwyciły nas w 2017.
TeamLab Borderless Digital Art Museum poleciła nam znajoma Czytelniczka – dzięki Basik. Niedawno byli w Tokio ze swoimi chłopakami (10 lat plus ;)) i to miejsce wszystkich zachwyciło. Rzuciłam okiem na stronę, do zdjęć w Google i nie musiałam się wcale zastanawiać! Zdjęcia z Digital Art Museum robią niesamowite wrażenie! Po prostu trzeba się tam wybrać, zwłaszcza, jeśli jesteście w Tokio z dziećmi.
JAK DOTRZEĆ #teamLab Borderless?
Niesamowite muzeum znajdziecie na Odaibie. To sztuczna wyspa, stworzona w 1853 roku, początkowo w celach obronnych. Wyspa połączona jest z Tokio tzw. Rainbow Bridge (798m długości), po którym można zarówno przejść (uwaga: ze ścieżek można korzystać tylko w określonych godzinach), przejechać samochodem, jak i koleją. Wiszący most łączy dzielnicę Shibaura z Odaibą.
Najlepiej dojechać metrem lub pociągiem na stację SHIMBASHI i tam przesiąść się do linii Yurikamome. To mała automatyczne kolej, która łączy centralne Shimbashi z Toyosu (btw to tam przeniosły się z Tsukiji sławne aukcje tuńczyka). Wsiadając do Yurikamome, koniecznie zajmijcie miejsce przy oknie, bo widoki na Most Tęczowy i Odaibę są świetne. Zwłaszcza, gdy będziecie przejeżdżać charakterystyczną pętlą, tuż przed wjazdem na Most. Co ciekawe, otwarta w 1995 roku Yurikamome to pierwszy system automatycznego transportu pasażerskiego w Tokio. Początkowo liczba chętnych do podróżowania specjalną linią łączącą Tokio z Odaibą nie była wystarczająco duża – opłacalność Yourikamome była pod znakiem zapytania. Potem jednak władzie postanowiły zmienić charakter Odaiby z mieszkalnego na dzielnicę mocno rozrywkową (tzw. Rainbow Town) – centra handlowe, centra rozrywki, restauracje zaczęły przyciągać całkiem sporo chętnych!
Linią Yurikamome musicie dojechać do do stacji Aomi, położonej najbliżej Digital Art Museum. Podróż trwa około 25 minut.Po wyjściu bez problemu znajdziecie teamLab, ale zatrzymajcie też na chwilę oko na nietypowym salonie Toyoty,
#teamLab Borderless – BILETY
My kupiliśmy bilety online i Wam również to rozwiązanie baaaardzo polecam! Znajdziecie je bez problemu – o TU. Zajęło mi to 5 minut, a miałam pewność, że wejdziemy do muzeum i nie będziemy stać w ogromnej kolejce. Bilet dla osoby dorosłej to koszt 3200 jenów, dla dziecka 1000 jenów. Dzieci do 4 roku życia wchodzą gratis.
Za naszą rodzinę w sumie zapłaciliśmy 7400 jenów (na 07.2019 – ok 270 zł) i uważam, że to bardzo przyzwoita cena, zwłaszcza biorąc pod uwagę ceny innych atrakcji w Japonii. Podobną kwotę zapłaciliśmy np. w Bear Park w Noboribetsu – niedźwiedzim parku, który kompletnie nie był tego wart. #teamLab Borderless jest wart każdej wydanej złotówki i każdego jena!
Biletów nie trzeba drukować – wystarczy, że na miejscu pokażecie QR kod na telefonie.
I uwaga: to, co dla nas było też ważne (zwłaszcza w kontekście jet lagu) – nie kupuje się biletów na określoną godzinę – dzięki temu nie musieliśmy się obawiać, że np. zaśpimy i nie zdążymy.
Muzeum jest czynne do 19.00. Warto zaplanować start zwiedzania minimum od 15.00 tak, byście byli pewni, że mace wystarczająco czasu na obejrzenie wszystkiego, a dzieciaki na zabawę.
#teamLab Borderless – Digital Art Museum
Wrażenie, które robi TeamLab jest totalnie niesamowite i ciężko je do czegoś przyrównać. Podobno podobne miejsce jest w Singapurze i bliżej nas w Budapeszcie. Nas tam nie było i takie coś zdecydowanie widzieliśmy po raz pierwszy podczas naszych podróży po świecie.
#teamLab bawi się kolorowymi projekcjami, światełkami typu LED, lustrami, dźwiękami, kolorowymi lampami. Tworzy iluzje i niesamowite, fascynujące światy, od których nie można oderwać wzroku. W zasadzie niemal każda sala robi kolosalne wrażenie i na dorosłych, i na dzieciakach.
Pierwsze sale, do których wkraczasz niczym do magicznego świata to sale, po których latają kolorowe motyle, kwiaty, leje się woda , skaczą stworzone z kwiatów zwierzęta. Dzieciaki są zachwycone i chcą łapać każdego motyla, każdy kwiatek. Z jednej strony chcą wszędzie być jak najdłużej, z drugiej strony, zwłaszcza Maks, chce ciągle więcej, i więcej, i więcej – nie może doczekać się kolejnych sal, by zobaczyć, co oni tam wymyślili. Niektóre sale są bajkowe i kolorowe – zwłaszcza te barwnie ukwiecone lub z całą masą latających motyli. Są też sale bardziej straszne – głównie ta z groźnymi postaciami, wśród których krążysz niczym w labiryncie. Na ścianach są lustra, więc wśród dziwnych dźwięków i poruszających się postaci można się zagubić… my dość szybko z tej sali wyszliśmy, bo jako jedyna nie podobała się Jagódce.
Najdłuższa kolejka stoi do sali z lustrem na podłodze i masą kolorowych lamp. Lampy zmieniają kolory… raz jest różowo, raz pomarańczowo, raz niebiesko. Kolejka jest tam długa i przyznaję, że nasze dzieciaki nudziły się i miały dość, a że do sali wchodzisz na krótko, były nieco rozżalone, że to już.
Gdy jednak staliśmy w kolejce na Instagramie przeczytałam bardzo przydatny komentarz, byśmy poświęcili więcej czasu na drugie piętro (nie na pierwsze), bo właśnie tam jest najwięcej atrakcji dla dzieci. Świetna trampolina, zjeżdżalnia, sala z gigantycznymi balonami, kącik dla maluchów do 2 roku życia, ale przede wszystkim wielka przestrzeń z górkami i dołkami i chodzącymi po podłodze gadami… a co najlepsze, taką jaszczurkę czy żabę sam możesz narysować i pomalować na swoje ulubione kolory / podpisać swoim imieniem i potem tropić ją, gdzie właśnie poszła.
Na podobnej zasadzie działa tutejsze “oceanarium” – wchodzi i widzisz na ścianie masę pływających ryb, kałamarnic, ośmiornic i innych cudów, które zwykle spotyka się w oceanarium. Wszystkie jednak “wpadły” do oceanu prosto z dziecięcych rysunków. Dla Jagody ogromną atrakcję było łapanie różowej rybki z podpisem JAGODA. Maks szalał za swoim DESEO i TASTEAWAY i produkował ciągle to nowe ryby, by potem “łapać je w wodzie”. Mówię Wam: SZAŁ!!! Ja czegoś takiego nie widziałam nigdzie indziej! Doszły mnie tylko słuchy, że coś podobnego jest w Singapurze, tylko tam rysujesz i kolorujesz samoloty.




GDZIE JEŚĆ W OKOLICY DIGITAL ART MUSEUM?
Jest duża szansa, że po zabawie i kilku godzinach w #teamLab najdzie Was głód. Bez obaw, w Japonii na pewno głodni nie będziecie 🙂 W Tokio je się wszędzie! I je się świetnie! Tuż obok Museum znajdziecie centrum handlowe Venus Fort. Warto tam zajrzeć z dwóch powodów.
Po pierwsze – po to, by zobaczyć dość niesamowite architektonicznie centrum handlowe. W założeniu Venus Fort to średniowieczne, europejskie miasteczko. Jego alejki udają włoskie uliczki, a dach – niebo zmieniające kolor i wygląd. Jest nawet wielka fontanna i rzymskie Usta Prawdy. Wiem, że to nie jedyne takie centrum handlowe na świecie, ale jednak takie nadal są w mniejszości i robią dość surrealistyczne wrażenie – tym bardziej, jak dodacie do tego plastikową pizzę (wygląda prawie jak napoletana! przynajmniej niektóre ;)) i plastikowe makarony.
Po drugie – warto zajrzeć do Venus Fort, by coś zjeść po zwiedzaniu Digital Art Museum. Podobnie jak w innych krajach Azji, tak w Japonii, w centrum handlowym można całkiem dobrze zjeść. Ciekawym miejscem jest BOTEJYU – to sieciówka wywodząca się z Osaki. Pierwsze ich lokal powstał w 1946 roku. Botejyu specjalizuje się w potrawach typowych właśnie dla Osaki – są różne wersje omletów okonomiyaki, są takoyaki, makaron yakisoba i danie, z którym jeszcze się nie spotkaliśmy, czyli okosoba.
Okosoba wygląda jak połączenie makaronu i omleta, ale przyznam, że nie zdecydowaliśmy na to, wybraliśmy bardziej klasyczne okomoniyaki! To danie to dla nas jeden z typowych smaków Japonii, które bardzo ciężko spotkać w Polsce. Koniecznie spróbujcie!

CO JESZCZE ZOBACZYĆ NA ODAIBIE?
Jak już dotrzecie na Odaibę, nie warto skupiać się tylko na #teamLab Borderless, bo atrakcji jest całkiem sporo! Zwróćcie uwagę jeszcze chociażby na:
1) charakterystyczny budynek FUJI TV
Chyba najbardziej rzucający się w oczy budynek na Odaibie, zauważycie go już na pewno, jadąc Yurikamome. Uwagę przyciąga zwłaszcza wielka srebrna kula, w której znajduje się punkt widokowy. Można wjechać windą bezpośrednio do kuli. Koszt wjazdu do kuli to ok. 500 jenów.
To jeden z najbardziej nietypowych budynków w Japonii. Został zaprojektowany przez architekta Kenzo Tange i urozmaica krajobraz Odaiby od 1997 roku. Zgodnie z nazwą w budynku znajduje się siedziba Fuiji Television i kilka studiów telewizyjnych. Pomiędzy głównymi “wieżami” znajdują się kładki dla pieszych (tzw. sky corridors).
Foto poniżej – źródło: https://whereintokyo.com/venues/25292.html
2) replika Statuy Wolności
Statua (Odaiba Statues of Liberty Replica) znajduje się bardzo bliska stacji Daiba. Stamtąd też macie świetny widok na charakterystyczny budynek Fuji TV oraz na bardzo malowniczy Rainbow Bridge. My w Nowym Jorku jeszcze nie byliśmy, ale Maks koniecznie poprosił, by wysłać zdjęcie Statuy cioci mieszkającej na stałe w Waszyngtonie.
Co ciekawe, to nie jest jedyna replika Statuy Wolności w Japonii – podobno są jeszcze co najmniej 2! Wiecie, gdzie? 🙂
3) History Garage by Toyota
Nie tylko zobaczycie tam różne samochody, także starsze samochody wyścigowe, ale fajnie jest też pokazane urokliwe Tokio lat 60. Aż chcesz się teleportować! Wejście do History Garage jest darmowe.
4) Toyota City Showcase
Salon Toyoty, w którym prezentowane są nowe modele, zanim jeszcze zostaną zaprezentowane w jakimkolwiek innym miejscu na świecie. Robi wrażenie zwłaszcza na mniejszych i większych chłopakach 🙂 Chociaż wiem, że niektóre dziewczyny też takie atrakcje lubią. Salon jest podzielony na różne strefy – samochody sportowe, ultra nowoczesne, starsze.
5) Unicorn Gundam Statue – wielki robot przed centrum handlowym DiverCity Tokyo Plaza
O robocie od początku marzył Maks. Najpierw powiedziałam mu, że cynk o robocie dostałam od jednej z czytelniczek (dzięki Basik!), potem widzieliśmy go jeszcze z okien kolejki Yurikamome. Po prostu musiał go zobaczyć! Pod Diver City dotarliśmy dopiero chwilę przed 21.00 – zdążyliśmy na pokaz, podczas którego robot wydaje odgłosy i świeci różnymi kolorami. My trochę żałowaliśmy, że nie wyciąga rąk i nie podnosi w górę oglądających, ale Maks był przeszczęśliwy – robot był zwieńczeniem cudnego dnia na Odaibie.
Robot ma prawie 20 metrów wysokości i robi wrażenie – zarówno w dzień, jak i wieczorem! Niesamowite, że widać go dokładnie nawet z daleka! Obecny Gundam Unicorn zastąpił nieco mniejszego, który stał w tym miejscu wcześniej. Nowością jest to, że ten ma dwa “tryby” – Unicorn i Destroyer.
To jak? Chyba warto się wybrać, co? 🙂
4 Comments
Daria
To jeszcze 15 minut pieszo od Digital Art Museum polecam National Museum of Emerging Science and Innovation. Miraikan. Do zobaczenia robot Asimo i humanoid. Polecam!
Natalia
o Super! Tam nie dotarliśmy, ale mam nadzieję, że kiedyś nadrobimy 🙂
Robert
Tak jak wyżej – Muzeum Nauki z Robotem Asimo i poteżną kulą ziemska z interaktywnymi ekranami wokół niej plus eksponaty technologii. Polecam a koszt to jakieś 600Y o ile dobrze pamiętam.
Warto też się wybrac na spływ sumidą z Odaiby do Asakusy 😉
Natalia
Super, może i nam się przyda na kolejny raz 🙂